I. No i mamy kłopot, ból myśli, wiele trudnych pytań. A wszystko przez małego wirusa, którego nazywamy koronawirus. Jak to wszystko się skończy? Tego nikt nie jest w stanie przewidzieć. W jaki sposób my będziemy się zachowywać, także trudno przewidzieć. Ale pewne oznaki paniki są widoczne. Znikają z półek sklepowych przeróżne produkty, robione są zapasy jedzenia, … Ale ja chciałbym w tym punkcie rozważania, zająć się czymś innym. Pojawiają się też głosy, że to kara Pana Boga. Cierpliwość naszego Pana się skończyła – mówią jeszcze inni. Czy należy w tym wszystkim dopatrywać się gniewu Boga? Myślę, że nie!
Jest to dla nas wszystkich trudny czas, dla Służby Zdrowia, dla wszystkich, którzy zostali włączeni w pomoc. Zapewne będą nas denerwować wszelkie ograniczenia, zakazy, nakazy. Ale chyba najważniejsze jest to, aby każdy robił to, co do niego należy. Także my ludzie wierzący mamy do spełnienia ważną misję. Nie doszukujmy się nie wiadomo czego w tym co nas spotkało, ale zacznijmy prosić Pana Boga o pomoc i ratunek. Nie bójmy się kościołów, w których teraz wypada dłużej i wytrwale się modlić.
Może kiedyś z tego coś zrozumiemy! Ważne w tym wszystkim jest to, aby tę sytuację uznać jako kolejną okazję, która daje nam szansę zbliżenia się do rodziny, sąsiadów, znajomych. Oczywiście piszę to, mając na myśli pomoc. Jeszcze dla innych osób, może będzie to czas powrotu do Pana Boga, czas nawrócenia. Nie można tego wykluczyć, bo takie wydarzenia pokazują kruchość życia. Przypominają, że czas ucieka, a … wieczność czeka. A ja (my) o niej często nie pamiętamy, biegając i podziwiając to i tamto. Szkoda tylko, że z tego zachwytu nad światem wyrzuciliśmy Pana Boga. Dlatego każdy czas jest dobry, aby do Niego powrócić!
Jest jeszcze inna sprawa, która wywoła pewne komentarze, nawet bunt i złość pewnych osób, to decyzje biskupów. Wskazali na możliwość nieuczestniczenia w niedzielnej Mszy świętej poza kościołem, przyjmowania Komunii świętej na rękę, wstrzymanie uczestnictwa dzieci i młodzieży w rekolekcjach, przesunięcie bierzmowania. Dla „silnych wiarą” takie decyzje to porażka. Jak tak można postępować – krzyczą? Odpowiadam wszystkim zgorszonym takim zachowaniem. W mojej starej książeczce od Pierwszej Komunii świętej wymienione są cztery cnoty główne: 1. roztropność. 2. sprawiedliwość. 3. wstrzemięźliwość. 4. męstwo. Najpierw roztropność, kierujmy się nią i mądrością. Na okazanie męstwa, jeżeli przyjdzie taka potrzeba, będzie jeszcze czas!!!
II. Przebiegła przez Polskę jak błyskawica, dyskusja nad tym, czy w niedzielę 15 marca kościoły mają być otwarte czy zamknięte? Głosów było dużo, tak jak w takiej wielorodności myśli i uczuć religijnych. Czy przy braku jakichkolwiek uczuć religijnych, opinie były rozbite? Co pokazała nam ta niedziela? Przy wszelkim gadaniu, chyba biskupi wybrali najlepszą opcję. Kościoły były otwarte, na Mszach świętych miało być 50 osób najwięcej. Okazało się, że te wszystkie wymogi zostały spełnione – choćby u nas w Dywitach. Kto chciał no i był zdrowy, znalazł dla siebie miejsce w kościele na Mszy świętej. Ci, którzy zostali w domu, wysłuchali jej w telewizji, radiu, modlili się w domach. Jaka była „domowa” frekwencja na Mszy świętej? Odpowiadać na to pytanie nie będę.
Spacerując dzisiaj wokół naszego jeziora, przez małą chwilę myślałem o tych nawołujących do zamknięcia kościołów. Aż wreszcie powiedziałem pod nosem: „szkoda, że ktoś nie zaczął ich nawoływać, aby zamknęli usta”! Do tego grona krzykaczy należeli politycy, aktywiści różnej maści, dla których Kościół stanowi nadal kłopot. Możliwe, że także nam wszystkim by się przydało trochę pomilczeć. Mniej mówić, tym samym byłoby mniej plotek, niesprawdzonych informacji. Oj, oj, świat – przynajmniej ten nasz dywicki, polski, byłby trochę lepszy. Przed nami jeszcze trochę czasu próby, mamy dobrą okazję, aby to wprowadzić w życie.
Co jeszcze ten czas pokazał? Niestety pokazał – jak napisał znany polski dziennikarz i publicysta – jak łatwo przychodzi ludziom lewicy i obozu liberalnego czynić z Kościoła obiekt żądań i podejrzeń mających narzucić regulacje życia wspólnotom religijnym bez poszanowania ich autonomii. Każdy kataklizm bywa okazją do uderzenia w Kościół pod pozornie racjonalnymi hasłami dobra wspólnoty.
Jak będziemy przeżywali te nadchodzące dni? Czy w miesiącach po koronawirusie, nadal będziemy narażeni na słowne „mądrości”? Czas pokaże! Póki co, to dbajmy o siebie, o naszych bliskich. Przy „zamknięciu” się w swoich domach, spróbujmy otworzyć nasze serca przed Panem Bogiem, zadbajmy o innych ludzi. To dobry czas, aby przeżyć domowe – wielkopostne rekolekcje. Tekstów do przeczytania, konferencji do wysłuchania, nie brakuje. Wykażmy się tylko odwagą! Zamykając usta, otwórzmy uszy na słowo Boże. Zacznijmy je rozważać, pozwólmy mu się prowadzić i przemieniać.
Ostatni już dopisek do tego punktu – to owoc dzisiejszej (wtorek) gazetowej lektury. Jezuita o. Robert Wawer, skierował do ludzi wierzących takie słowa: „W tym roku będziemy mieli jedne z najlepszych rekolekcji wielkopostnych. Ograniczenie imprez, wydarzeń rozrywkowych, kontaktów z innymi, dużo czasu na refleksję, w obliczu niepewności jutra i niebezpieczeństwa śmierci”.
III. Parę dni temu trzymałem w dłoniach kolejny już raz moją książeczkę od pierwszej Komunii świętej. Odmawiałem litanię do św. Józefa, w ramach … Starałem się później po jej odmówieniu, przypomnieć sobie moje spowiedzi z okresu po pierwszej Komunii świętej i trochę późniejsze. Ale jakoś nie potrafiłem znaleźć śladu ich obecności w mojej pamięci. Okazuje się, że moich dziecięcych, chłopięcych spowiedzi nie pamiętam. Nie pamiętam jakie wtedy wyznawałem też grzechy, w jaki sposób odmawiałem zadaną mi pokutę. Okazuje się, że o tym wszystkim zapomniałem.
Czy to dobrze czy źle, że to wszystko uleciało z mojej pamięci? Myślę, że dobrze, nawet powiem, że bardzo dobrze! Świadczy to o dobrze odbywanych spowiedziach świętych oraz właściwie odprawionych zadośćuczynieniach Panu Bogu i ludziom (pokuta). Ważne jest w tym wszystkim także i to, że wybaczyłem sobie popełnione grzechy, błędy.
Dlaczego o tym piszę? Czy aby z mojej strony nie ma w tym jakiegoś wychwalania siebie? Raczej nie, chciałbym tylko przypomnieć wszystkim czytającym ten tekst o ważnych słowach zapisanych na kartach Pisma świętego. U proroka Izajasza czytamy: „Ja, właśnie Ja przekreślam twe przestępstwa i nie wspominam twych grzechów” (Iz 43,25). Bóg zapewnia nas, że nie będzie pamiętał naszych grzechów – mówił papież Franciszek na Mszy świętej w domu św. Marty. Żartem dodał, iż słabością Pana Boga jest kiepska pamięć w obliczu serca skruszonego, ale to także zachęta, aby nie przypominać Panu Bogu naszych grzechów, to znaczy, aby więcej nie grzeszyć.
Te uwagi na temat naszych grzechów, a przede wszystkim zachowanie Pana Boga, powinno nam pomóc w przystępowaniu do spowiedzi świętej. Wyznanie grzechów i wszelkich słabości w sakramencie pokuty sprawi, że będziemy duchowo lżejsi. Jeżeli Bóg nie pamięta naszych grzechów, to my też nie rozpamiętujmy ich w nieskończoność. Przecież zostały utopione w bezkresnym oceanie Bożego miłosierdzia!
ks. Kazimierz Dawcewicz