Widziane z okna, przeczytane i usłyszane (92d)

I. Spoglądam w moje „komputerowe” okno, mamy dzisiaj szary deszczowy dzień (piątek). Spacerowiczów przed kościołem niby mniej, ale za to, swoją obecność podkreśla latająca sroka. Jest tu stałym bywalcem, widać ją każdego dnia. Widocznie przywiązała się do tego miejsca. Po prostu, dobrze jest jej tutaj. Ciekawe, że my ludzie, także przywiązujemy się do różnych miejsc, siebie nawzajem. Lubimy tych, którzy są w swoich poglądach i zrachowaniach stateczni, zgadzają się z naszymi, a my z ich widzeniem świata. Czujemy się dobrze i bezpiecznie, w miejscach nam znanych.
Mimo tego, że cenimy i lubimy ludzi o stałych i dobrych zrachowaniach, poglądach, nie powinniśmy zapominać, że może spotkać nas niespodzianka. Czasami tak się zdarza, że osoba nam znana, wprawia nas od razu, albo po pewnym czasie w zachwyt, lub pewne rozczarowanie. I nie ma w tym nic dziwnego, bo jednym z ważnych elementów naszego życia jest rozwój. Człowiek dzięki temu, że słucha, czyta, rozmawia, ma okazję aby się zmienić. Chociaż ta zmiana może pójść w różną stronę.
Wydaje się nam, że dobrze znany nam człowiek nie jest w stanie niczym nas już zaskoczyć. Ale oto pewnego dnia oznajmia, że chyba wypada zakończyć znajomość. Inaczej zacząłem widzieć świat, codzienność. Zmieniłem swoją hierarchię wartości – mówi do nas. Po latach dochodzą do nas głosy o jego „osiągnięciach”, które przyprawiają nas i wiele innych osób, o przysłowiowy ból głowy.
Owa zmiana, może dotyczyć także relacji z Panem Bogiem. Bywamy świadkami porzucenia wiary, moralności katolickiej, porzucenia Kościoła. Zupełnie inna zmiana, ma związek z odkryciem i doświadczeniem miłości Boga. Budzi ona zachwyt, podziw, ale też wzbudza przeróżne niezrozumienia, a nawet opór najbliższych.
Zmiany są nieodłącznym elementem naszego życia. Zmienia się małe dziecko kiedy dorasta, kiedy staje się młodym człowiekiem, dojrzałym, starym. Zmieniają się nasze poglądy społeczne, polityczne, religijne. Ulegają przemianie nasze sympatie międzyludzkie, sąsiedzkie. Świat się zmienia, staje się bardziej nam bliski, znany i przez nas podziwiany.
Ważne w tym wszystkim jest także i to – bardzo ważne – aby w tym podążaniu za zmianą, uległa zmianie na lepsze oczywiście, także nasza relacja do Pana Boga. Zadbajmy o to, abyśmy zbytnio nie zasiedzieli się w jednym miejscu. Pięknie pokazuje nam to życie Zacheusza (por. ŁK 19,1-10). Chciał zobaczyć Pana Jezusa, a że był małego wzrostu wszedł na drzewo. Długo tam jednak nie przebywał, Mistrz z Nazaretu kazał mu szybko zejść, bo chciał go odwiedzić w jego domu. Tam zobaczył Chrystusa z bliska, usłyszał bardzo wyraźnie Jego słowa, które całkowicie zmieniły jego życie.
Oderwijmy się czasami od wyuczonej modlitwy, odmówmy inną. Przeczytajmy inną Litanię, sięgnijmy po Nowy Testament, zacznijmy go czytać i rozważać, „zaryzykujmy” i wyjedźmy na nieznane nam ewangelizacyjne rekolekcje. Dzięki temu może i my szybciej doświadczymy duchowej zmiany – przemiany.

II. Próbowałem dzisiaj (poniedziałek) wyjść na krótki spacer. Okazuje się, że nie jest to takie proste. Pomyślałem sobie, że po drzemce, to będzie najlepszy czas, aby okrążyć przynajmniej raz jezioro. Niestety nie udało mi się, przeszkodziło mi w tym „dziele” to i tamto, ale tak naprawdę zwyciężyło moje niechcenie. W ubiegłym roku takie spacery odbywałem codziennie rano, teraz w ramach przygotowania do nowego sezonu, „próbuję” robić to, w różnych godzinach dnia. Muszę z przykrością powiedzieć, że nie mam obecnie czym się pochwalić.
Jaki z tego można wyciągnąć wniosek? A no właśnie ten, że trudne są powroty. Trudno wrócić po urlopie do pracy, trudno jest wejść w rytm zajęć po wakacyjnych wycieczkach. Ciężko uczniom wraca się do szkoły po wakacjach, feriach. Nowe – nawet krótkie – przyzwyczajenia, jeżeli są bardziej przyjemne i radośniejsze, trzymają mocno i nie chcą tak szybko odpuścić.
Łatwo też jest zaniedbać relację z Panem Bogiem, chodzenie na niedzielną Mszę świętą, modlitwę, spowiedź świętą. Ale takie zachowania pociągają za sobą zupełnie inne skutki dla życia konkretnego człowieka. Odsuwanie Boga z przestrzeni życia publicznego i prywatnego prowadzi do desakralizacji wnętrza człowieka. To działanie prowadzi do upowszechnienia stylu życia „jakby Boga nie było”, do „totalitaryzmu świeckości”. Świat całkowicie zsekularyzowany jest światem bez okien, drzwi i prześwitów. Jest to świat klaustrofobiczny, niezwykle duszny. Całkowicie zsekularyzowana kultura, nieposiadająca transcendentnego punktu odniesienia dla ludzkiego myślenia i działania, jest nieprzyjazna dla wolności człowieka i demokracji, ponieważ demokracja ostatecznie opiera się na przekonaniu, że osoba ludzka posiada niezbywalną godność i wartość, a wolność nie jest po prostu dobrowolnością (Benedykt XVI).
Dlatego tak wielu osobom trudno wraca się po latach spędzonych na manowcach, do życia z Panem Bogiem, do życia Jego miłością. Te powroty są trudne, ale na szczęście wewnętrzny niepokój i poszukiwanie trwałych wartości bywa silniejsze. Zatem dla tych wszystkich, którzy teraz zmagają się z sobą, aby powrócić, przesyłam zachętę do bycia wytrwałym. Dobrym wsparciem tych zmagań jest modlitwa prośby o łaskę cierpliwości, która sprawia, że po dniowej, kilkudniowej porażce, znów podejmujemy kolejną próbę. Aby pewnego dnia zauważyć, że każdy dzień jest coraz bardziej przepełniony wiarą i miłością Pana Boga!

III. Często zastanawiamy się o czym mamy mówić ludziom, którzy pytają nas o wiarę w Pana Boga. Czy mamy zacząć swój „wykład” od przykazań, różnych wymagań, jakie osobom wierzącym są stawiane? Może od historii Kościoła? Czy od opowiadań o świętych? Odpowiedź na te pytania, daje nam papież Franciszek w najnowszej Adhortacji „Querida Amazonia”. W ostatnim rozdziale tego dokumentu „Marzenie kościelne” napisał: Mają oni prawo do przepowiadania Ewangelii, zwłaszcza tego pierwszego przepowiadania, które nazywa się kerygma i które „jest głównym orędziem, tym, do którego trzeba stale powracać i słuchać na różne sposoby i które trzeba stale głosić podczas katechezy w tej czy innej formie. Jest to przepowiadanie Boga, który nieskończenie kocha każdego człowieka, który w pełni objawił tę miłość w naszym życiu – w Chrystusie za nas ukrzyżowanym i zmartwychwstałym” (nr 64).
Mamy zaczynać mówienie o wierze, o Panu Bogu, od tego, że On nieskończenie kocha każdego człowieka! Do tego jesteśmy Mu potrzebni, aby ta Jego nieskończona miłość, miłosierdzie, dobroć, czułość, którą w całej pełni objawił w Jezusie Chrystusie, docierała dzięki nam do innych ludzi. Zachwyt nad Jego miłością, prowadzi następnie do przyjęcia Jego praw, nakazów, rad ewangelicznych.
Warto jednak wiedzieć, że wejście na drogę, którą On proponuje, pokaże w pewnym czasie naszą osobową ułomność. Przy największym nawet zaangażowaniu, chęciach, pojawiają się potknięcia, upadki. Nie należy się nimi przerażać, wtedy zaczynamy lepiej rozumieć, jak bardzo potrzebna jest nam Jego łaska. Korzystanie z sakramentów: Eucharystia, spowiedź święta, rozważania słowa Bożego, systematyczna modlitwa, to źródła duchowej i fizycznej siły.
Nie pozwólmy, aby ktoś wyrzucił z naszej pamięci i serca, nieskończone tchnienie Bożej miłości. Ten głos, który zabrzmiał nad nami w czasie sakramentu chrztu świętego: „Ty jesteś moim umiłowanym synem, córką, w tobie mam upodobanie” (zob. Mt 3,17), niech ciągle rozbrzmiewa w naszym wnętrzu. Niech Jego miłość dodaje nam skrzydeł! Nie wstydźmy się o tej nieskończonej miłości mówić innym ludziom – nie tylko pytającym nas o wiarę!

ks. Kazimierz Dawcewicz