Widziane z okna, przeczytane i usłyszane (90d)

I. Nadal toczy się w naszej Ojczyźnie spór o to, jak ma wyglądać polskie sądownictwo. Trwa to już dosyć długo, i tak naprawdę końca tych zmagań nie widać. Trwa przeciąganie liny, trwają wiece poparcia dla sędziów. Odbył się nawet tak zwany „okrągły stół”, ale w zasadzie nic z tego nie wynikło. W ostatnich dniach zorganizowano także manifestację, popierającą reformy proponowane przez rząd. No i tyle, chociaż nie! Wmieszał się w to także, Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Wydał oświadczenie, w którym wskazał, że to nasz Sąd Najwyższy powinien tym się też zająć – w wielkim skrócie pisząc. A on posłuszny temu wyrokowi zajął się sprawą, ale „zapomniał”, że w Polsce do oceny ustaw uchwalanych przez Sejm, później podpisanych przez prezydenta, ma prawo Trybunał Konstytucyjny.
W takim razie jak to jest z sędziami? Komu oni tak naprawdę mają służyć? Komu podlegają? Czy można komentować ich orzeczenia? Co zapisano w naszej Konstytucji na temat sędziów: „Sędziowie w sprawowaniu swojego urzędu są niezawiśli i podlegają tylko Konstytucji oraz ustawom”. Z tych słów wynika – choćby dla mnie – że obowiązkiem sędziów jest przestrzeganie polskiego prawa. Oni nie uchwalają prawa, oni mają wydawać wyroki zgodne z tym prawem.
Tak zapisano, ale słowa to słowa. Mogą być przestrzegane, albo i podważane. Okazuje się, że w imię niezawisłości, sędziowie odmawiają posłuszeństwa ustawom, wydawanym przez demokratyczne wybrane władze. Mówią – jesteśmy niezależni! Nie jestem prawnikiem, ale patrząc na to, co dzieje się teraz dzieje – zdroworozsądkowo próbuję na to spojrzeć – to wszystko zaczyna stawać na głowie. Można nie lubić, nawet nie znosić, takiego czy innego rządu, ale wybrany w demokratycznych wyborach parlament i prezydent, mają prawo do wydawania ustaw zgodnych z Polską Konstytucją – i wszyscy im podlegamy! Sędziowie też!
Ten spór pokazuje różne oblicze tych wszystkich, którzy w to się „wmieszali”. Czy podzielił środowisko polskich sędziów, tego nie wiem. Ale zapewne niepotrzebnie zaczęto pewne sprawy uogólniać. Ci wszyscy, którzy dobrze spełniają swój sędziowski urząd, mogą czuć się dotknięci pewnymi oskarżeniami, zarzutami, jakie kierowane są pod adresem niektórych sędziów. Tak niestety bywa, że winę jednego człowieka, rozciąga się na całe środowisko. Wiem, że jest to niesprawiedliwe, ale nie potrafię powiedzieć jak to można zmienić. Chyba właściwą odpowiedzią na takie słowa, jest jak najlepsze wykonywanie swojej pracy – urzędu! Sam pod swoim adresem słyszę oskarżenia, których nie popełniłem. Film „Nie mów nikomu” – przedstawia przypadki wykorzystania seksualnego osób nieletnich przez duchownych. Wezwanie: „Ej ty nie mów nikomu, …”, wypowiedziane zostało także pod moim adresem. Boli, ale nie noszę zadry do tego młodego człowieka.
Wracając już na koniec do tematu tego rozważania, Mogę chyba zapytać: Co teraz czują ci wszyscy, których sprawy znajdują się na wokandzie sądowej? Możliwie, że targają nimi różne uczucia, myśli. Może są pełni lęku i strachu, przy okazji tego zamieszania wokół polskich sądów. Miał rację Pan Jezus, kiedy zachęcał, aby niosąc swoją skargą, próbować w drodze ze swoim przeciwnikiem się pojednać. By przeciwnik nie oddał nas sędziemu, a sędzia dozorcy. Aby nie wtrącono nas do więzienia, na długie lata (por. Mt 5,21-26). Szukajmy zatem pojednania, zgody, nie biegajmy po sądach. Szukanie tam sprawiedliwości, nie zawsze dobrze świadczy o nas. Czasami jest ono podszyte zemstą, złością, nienawiścią. Chęcią udowodnienia rodzinie, znajomym, że to ja miałem i mam rację! Słuchajmy Chrystusa Pana, szukajmy zgody i pojednania, „poza murami sądów”!
Co będzie z polskim sądownictwem? Będzie, nikt nie chce go zlikwidować! Trzeba wierzyć, że w tym konflikcie wszyscy pójdą po rozum do głowy. Rządzący, sędziowie, obywatele, którzy tak bronią niezależnych sądów. Dobre i niezależne sądownictwo, wolne od partyjniactwa, umocowane w Konstytucji i w polskim prawie, naszemu państwu i nam obywatelom jest bardzo potrzebne!

II. Siedząc za plecami innych osób, choćby w małym busie, można zaczerpnąć trochę informacji o kondycji moralnej naszego społeczeństwa – o naszej kondycji jako katolików. Ostatnio słyszałem jak pewna matka komentowała życie swojego syna. „Niech poużywa sobie”. Po pewnej chwili dodała: „Niech poskacze, z kwiatka na kwiatek”. By wreszcie stwierdzić: „No, kiedyś przecież się ustatkuje”. Chodzi w tym wszystkim o relacje ze światem kobiet. To wcale nie przeszkadzało jej, jeszcze przed tymi wypowiedziami, rozpływać się nad przygotowaniem młodszego dziecka do I Komunii świętej. Z tego przykładu widać, jak rozjechały nam się drogi wiary i życia moralnego.
W takim razie, czy wszyscy rodzice, w podobny sposób patrzą na moralne życie swoich dzieci? Zgadzają się na takie „skoki z kwiatka na kwiatek”? Myślę, że nie, ale z tego co parę dni temu usłyszałem, bardzo dużo w tym zagadnieniu się zmieniło. Trzeba stwierdzić, że rodzice nie mają wpływu na to, jak prowadzi się ich dorosły syn czy córka. Mogą nosić w sercu smutek, z powodu wyborów niezgodnych z wiarą katolicką. Ale nie ponoszą odpowiedzialności, za codzienne życie i moralne wybory swoich dorosłych już przecież dzieci.
Mimo tego, należy także pamiętać, że pewna część rodziców oskarża siebie za takie złe ich postawy. Doszukują się winy w sobie, choćby w tym, że niezbyt dobrze ich wychowali, popełnili na tej drodze pewne błędy. Takie poczucie winy, bywa czasami bardzo dokuczliwe, spędza sen z powiek.
Zapewne każdy z nas usłyszy jeszcze wiele innych wypowiedzi, odrzucających zasady moralne, w których tacy czy inni ludzie byli wychowywani. Ale to nie znaczy, że mamy z nich rezygnować. Wiara w Pana Boga, Jego miłość do nas podpowiada nam, że On dla nas chce jak najlepiej, ma dla nas dobry plan. To co nam proponuje jest wymagające, ale z drugiej strony nie skąpi nam łaski, abyśmy tym wymogom mogli sprostać. Nawet pojawiające się upadki z naszej strony w ich realizacji, tego nie przekreślają! Raczej stają się okazją, aby szukać jeszcze ufniej Jego kochających ramion!

III. Ukazała się Adhortacja Apostolska papieża Franciszka – na temat Amazonii „Querida Amazonia” – Umiłowana Amazonia. Jesienny Synod (październik 2019 r.) był temu zagadnieniu poświęcony. Wszyscy z niecierpliwością oczekiwali, na pojawienie się tego dokumentu. Czytając pojawiające się tu i ówdzie wiadomości jeszcze przed, byliśmy formowani, że największe jego osiągnięcie będzie dotyczyło możliwości udzielania święceń kapłańskich żonatym mężczyznom. No i teraz po jego przeczytaniu, emocje opadły, sensacji nie ma. Papież ujął ten dokument w czterech marzeniach, które dotyczą spraw społecznych, kulturowych, ekologicznych i kościelnych.
W tym ostatnim marzeniu, zajął się sprawami kościelnymi. Zaznaczył, że mieszkańcom Amazonii, należy głosić słowo Boże. Trzeba im mówić o Bogu, który nieskończenie kocha każdego człowieka. Wielu oczekiwało, że papież Franciszek zajmie się sprawą udzielenia święceń żonatym mężczyznom – w skrócie zniesienia celibatu. Nie podjął tej kwestii, potwierdził za to, że tylko kapłan może sprawować Eucharystię, odpuszczać grzechy, udzielać namaszczenia chorych. Sakramenty mają być dostępne dla ubogich i nigdy nie wolno ich odmawiać ze względu na pieniądze (n.84).
Papież skrytykował postulat udzielania sakramentu święceń kobietom (nr 100, 101). Zaznaczył, że zostałyby wprowadzone do klerykalizacji kościelnej. Kobiety wnoszą swój własny wkład do Kościoła na swój własny sposób, kontynuując siłę i czułość Maryi Matki (nr 101) Zachęcił je do wykorzystywania darów i talentów w służbie Kościołowi, danej wspólnocie do której należą. Wskazał także, że kobiety powinny mieć dostęp do funkcji i posług, które nie wymagają święceń. To wszystko ma dokonywać się jednak, za zgodą biskupa. Nadal należy troszczyć się o ekumenizm, podejmując współpracę ze wspólnotami ewangelickimi na różnych płaszczyznach codziennego życia. Przypomniał, aby w tych działaniach nie zatracać swojej tożsamości.
To wielki skrót tego, co zostało napisane w tej Adhortacji, dotyczących tylko spraw kościelnych. Ów dokument „Umiłowana Amazonia” niech pozostanie lekturą dla nas wszystkich. Dla wieszczących niespotykane reformy jakie miały zapaść, dla zalęknionych przed nadchodzącymi zmianami. Okazuje się, że papież Franciszek zatrzymał wszystkich w tym emocjonalnym rozchwianiu. Pokazał, że wszyscy mamy coś dobrego do zrobienia w Kościele!

ks. Kazimierz Dawcewicz