Widziane z okna, przeczytane i usłyszane (86d)

I. Nie rozpocząłem jeszcze kolędowania, a już na łamach różnych gazet, spotykam się z omawianiem tego zagadnienia. Okazuje się, że jest to temat ciekawy, wzbudzający emocje, chyba także pewne oczekiwania. Jak to będzie w tym roku? Czy czymś nowym zostaniemy zaskoczeni? Odpowiadając na te pytania, można powiedzieć, że tak w zasadzie, to chyba niczym nowym. Ale wspólnie odmówiona modlitwa, błogosławieństwo i poświęcenie domu, mieszkania, to jednak dla chrześcijańskiej rodziny powinno być coś wyjątkowego. Dlatego też na ten kolędowy czas, potrzebne jest przedłużenie adwentowej radości. Zadowolenie z tego, że możemy się spotkać. Ewangelia z 21 grudnia, zaprasza do zachwycenia się taką radością, która przepełniała spotkanie Maryi z Elżbietą (zob. Łk 1,39-45).
Dwie kobiety wiernie zachowujące Prawo, realizujące wolę Pana Boga, radują się z odwiedzin. Ale przede wszystkim radość obecna w ich sercu, to efekt poznania Boga w Jezusie. Radość płynąca z przeżywania głębokiej relacji z Bogiem, objawia się w okazywaniu innym dobra, miłości. Im większa jest przepaść między człowiekiem a Bogiem, tym większy gości w sercu smutek.
Przygotowujemy się wszyscy, do jak najlepszego przeżywania czasu świąt. Wielu z nas uczestniczyło w rekolekcjach adwentowych, odbyło spowiedź świętą. Umocniliśmy naszą wierność względem Pana Boga, spróbujmy zatem w tych świątecznych dniach, okazać też chrześcijańską radość innym ludziom, która przepełnia nasze serca. Okazji ku temu, będziemy mieli zapewne dużo.
Wracając do zbliżającego się czasu kolędy, może trzeba zwrócić uwagę na postawę radości. Uświadomienia sobie, że przychodzący ksiądz nie jest zwiastunem smutku. Dla wszystkich jest to przede wszystkim zaproszenie do wspólnej modlitwy, pobłogosławienia domu i mieszkających tam osób. Następnie do krótkiej rozmowy, odbytej w atmosferze radości ze wspólnego spotkania.
Niby tylko tyle, ale ktoś może powiedzieć, aż tyle. Okazuje się, że czasami przekracza to nasze możliwości. Co zatem zrobić, aby było dobrze? Trzeba spróbować pokonać nasze uprzedzenia, może złe doświadczenia związane z poprzednimi kolędami. Spróbujmy coś zmienić w tym dziele! Tym samym wytrącamy piszącym na jej temat, przeróżne argumenty przeciwne kolędzie.

II. Ewangelia z czwartej niedzieli Adwentu („A”), to opis historii Józefa, który dowiedział się, że jego małżonka Maryja jest brzemienna. Rozterki, pytania, różne pomysły rodzą się w jego głowie. Aby tylko uchronić Maryję, przed osądzeniem. Po pewnym czasie, sprawę bierze w swoje ręce Pan Bóg. Posyła anioła, który w śnie wyjaśnia mu cała sytuację (Mt 1,18-24). Wtedy Józef, wprowadza Maryję do swojego domu. Rozpoczyna się nowy rozdział w jego życiu, zostaje opiekunem i duchowym ojcem Mesjasza.
Wiele osób w czasach nam obecnych, przeżywa rożne trudne sytuacje. Stawia wiele pytań, nie wie jak ma rozumieć pojawiające się w ich życiu wydarzenia, które uciekają przed rozumową oceną. Zaskakiwani bywamy wyborami osób nam bliskich, ich decyzjami, osądami. Podobne sytuacje można byłoby jeszcze mnożyć, ale nie o to tu chodzi. Bo przy całym życiowym „zamieszaniu”, poszukujemy też dróg wyjścia. Nosimy gdzieś głęboko w sercu, pragnienie zobaczenia sensu tego wszystkiego. Chcemy uwierzyć, że czemuś to wszystko służy.
W historii Józefa, stawianie pytań ustaje, kiedy przyjmuje Pana Jezusa z Maryją do swojego domu. Także dzisiaj wielu z nas może doświadczyć podobnego „uspokojenia”, kiedy otworzymy się na Chrystusa Pana. Kiedy pozwolimy aby Jego rady i wskazania, zaczęły kierować naszym życiem, wyborami. Wtedy też odkryjemy głębszy sens zmagań, różnych walk jakie toczymy, aby pomnożyć obecne obok nas dobro, miłość, przebaczenie.
Patrząc na życie Oblubieńca Maryi, musimy pamiętać, że jego dalsza część życia, nie była wolna od trudności, bólu. Ucieczka do Egiptu, poszukiwanie dwunastoletniego Pana Jezusa w świątyni, to tylko niektóre wydarzenia, które to potwierdzają. Są to ważne sytuacje, dla nas wszystkich! Uświadamiają nam one, że wybór Chrystusa jako naszego Boga i Pana, może czasami boleć, wywoływać nową falę pytań. Ale będzie to – i dla wielu z nas jest – zupełnie inny czas. Bo wiemy, że jesteśmy zakorzenieni w Kimś, kto kocha nas odwieczną miłością.

III. Święta Narodzenia Pana Jezusa trwają w najlepsze. Cieszymy się radością tych pięknych dni, dzieląc się nią z naszymi bliskimi, przyjaciółmi, znajomymi. To dobra okazja do spotkania, porozmawiania. Z drugiej strony, trzeba też wszystko zrobić, aby te Święta nie straciły swojego chrześcijańskiego i katolickiego charakteru. Dlatego warto pamiętać o Tym, kto sprawił, że mamy ten czas. W pomocach homiletycznych dla dzieci, znalazłem opowiadanie o świerku. Drzewko rosło w lesie, ale pewnego dnia poczuło pewne bolesne „ciepło”. Zostało ścięte, zaniesiono je do jakiegoś domu. Z początku czuło się tam dobrze, kiedy wszyscy nim się interesowali, dotykali. Jednak po pewnym czasie, zaczęło odczuwać brak wody, czuło jak więdnie. Pewnego wieczoru zauważyło, że zupełnie przestano się nim interesować. Wszyscy zajęli się prezentami, które znaleźli pod jego gałązkami. Smutek, …, ale naraz słyszy jakiś głos. Odzywa się Pan Jezus, którego figurka została też tam złożona. „Co – idziemy z tego miejsca, nikt nas tu nie chce! Nikt nami się nie interesuje!”. Naraz też nasz świerk czuje, że wraca mu życie, czuje przypływ wody.
Ktoś teraz powie, to tylko opowiadanie dla dzieci. Ale niestety pokazuje nam ono, jak można źle przeżywać ten świąteczny czas. Nie interesując się wcale osobą Chrystusa, uciekamy w prezenty, telewizję. Czasami także zdarza się „ucieczka” od rodzinnego stołu – dotyczy to coraz powszechniejszego zachowania młodzieży.
Chcemy czy nie chcemy, czy to nam się podoba, czy też nie, społeczeństwo się laicyzuje. Przecież w tym czasie przed świętami, można było przeczytać na portalach internetowych wskazania, jak należy zorganizować święta po świecku. Tym samym stwarzając nową tradycją, powołując do życia nowe zwyczaje. Wielu młodych ludzi żyjących samotnie, wieczerzę wigilijną zamienia na posiłek, który stanowią frytki i inne dodatki. Nie ma tam opłatka, postnych potraw.
Są to tylko takie małe przyczynki, do innego przeżywania wigilijnego dnia i świąt. Ale takich świeckich sposobów, jest coraz więcej. Tym bardziej na nas, osobach wierzących, spoczywa obowiązek trwania i zachowywania naszych katolickich zwyczajów związanych ze świętami Bożego Narodzenia. Wszystko jest w tym czasie ważne, ale pamiętajmy, że najważniejszy jest Pan Jezus, który urodził się z betlejemskiej grocie!

ks. Kazimierz Dawcewicz