Widziane z okna, przeczytane i usłyszane (76d)

I. Przeróżne wiadomości medialne, do nas docierają. Telewizja, gazety, strony internetowe, robią wszystko, aby tylko przyciągnąć do siebie czytelników. Zapisane i przekazywane informacje są różne, każdej redakcji towarzyszy świadomość coraz gęstszego rynku informacyjnego. Dlatego szukają „nadzwyczajności”, aby tylko czytelników zatrzymać przy sobie. Na stronie internetowej gazety wydawanej w Olsztynie, z pewnym zdziwieniem przeczytałem informację o szkole dla czarowników. To informacja, ale także zachęta dla tych, którzy pragną nauczyć tego fachu. No i parę dni temu, ukazał się wywiad ze znanym olsztyńskim bioenergoterapeutą. Reklamowano jego uzdrawiające moce, podawano nagrody jakie otrzymał. Tak sobie pomyślałem: co redakcja takimi artykułami, chce osiągnąć?
Nie chce być zbytnio dociekliwy, ale propagowanie czegoś takiego, nie należy przyjmować jako coś dobrego – przynajmniej ja tak to odbieram. W marę postępu technicznego, ogólnie mówiąc wielkiego rozwoju, może niektórym z nas się wydawać, że człowiek nie będzie interesował się takimi zagadnieniami. A jednak tak nie jest, przeróżni ludzie są zainteresowani takimi zagadnieniami. Człowiek, który odszedł od wiary w Pana Boga, szuka dla siebie nowych form duchowości. Jedną z nich jest wejście w świat magii, czarów, wróżb, … itp. Wiele osób widzi w tym swoje spełnienie, uważają, że doświadczają czegoś nowego i nadzwyczajnego.
Tak w zasadzie, to następuje religijne cofanie się, pozwalanie na to, aby prowadzonym być przez nieznane sobie duchy. Dochodzi też do bezkrytycznego przyjmowania przeróżnych wskazań, „natchnień”. Tym samy następuje wejście w świat ciemności!!! Takie praktyki oddalają każdego kto zaczyna je praktykować, od światła prawdziwej wiary, którą daje tylko Pan Jezus.
Jaką rolę w tym wszystkim pełni owa olsztyńska gazeta? Odpowiedź znajduje się gdzieś w umyśle właściciela i wydawcy tego czasopisma. Dlatego warto postawić następne pytania: Co oni chcą osiągnąć? Do czego pragną zachęcić czytelników? Gdzie chcą zaprowadzić te osoby, które zaczynają to wszystko praktykować? Czy to co dzieje się z nimi później, choć trochę ich obchodzi?
Odpowiadając na ostatnie pytanie, chyba mocno się nie pomylę, stwierdzając, że te wszystkie osoby, które weszły w ten ciemny świat, pozostawione są sobie samym! Redakcja podając taką ofertę, zachęcając, zapewne myśli, że to wszystko jakoś się potoczy. Tak będzie się toczyć, z jednej ciemności do jeszcze większej, tym samym paskudniejszej. Co do drukowania takich wiadomości, to chyba redakcja nie rozumie tego, że tymi artykułami zachęca do zła!

II. Mówimy często, że człowiek, to istota myśląca. Myślenie – jak można przeczytać w encyklopedii KULu – to rodzaj aktywności poznawczej. Umysłowe przetwarzanie informacji, zbieranie pewnych spostrzeżeń. Działa wtedy nasza wyobraźnia, pojawiają się przeróżne pojęcia, symbole, wspomnienia. Tak uzbierana przez nas wiedza, rozważana jej w naszych myślach, wywołuje też pewne osądy. W psychologii wyróżnia się myślenie realistyczne i autystyczne. Pierwsze związane jest z rzeczywistością, świadomym, kontrolowanym nazywaniem pewnych wydarzeń, rzeczy. Myślenie autystyczne, jest oderwane od rzeczywistości.
Nasze myślenie jest związane z emocjami, mogą one wpływać na jego kierunek, dynamikę, treści, efekty, mogą one wywoływać przeróżne doświadczenia. Kiedy mówimy o myśleniu warto pamiętać, że niektórzy z nas doświadczają zaburzeń w tej dziedzinie: spowolnienia, zahamowania, obsesji, lepkości, … Nasze myślenie, to o czym myślimy, dla osób patrzących na nas z boku jest w zasadzie nie do odgadnięcia. Po naszej mimice twarzy, uśmiechu, …, mogą czegoś się domyślać. Ale dopóki postronnemu człowiekowi nie powiemy czego dotyczą nasze myśli, wszystko pozostaje na domniemaniu.
Z tym przeróżnym światem myśli, człowiek wierzący staje przed Panem Bogiem. W teologii duchowości mówi się, że źródłem wszelkiego grzechu są złe myśli. Serce człowieka jest rajem, dopóki nie wejdzie w nie wąż. Myśl kiedy jest dobra, wtedy staje się ojcem cnoty.
Ojcowie Kościoła wskazywali na pięć stopni przenikania myśli do naszego serca: sugestia, rozmowa, walka, zgoda, namiętność. Chcąc sobie z nimi poradzić, uporządkować je, potrzebujemy czujności serca. „Czuwajcie i trwajcie mocno w wierze” (św. Paweł). Szczęśliwy jest człowiek, który potrafi odeprzeć myśli po sugestii. Dlatego tak ważną postawą w życiu duchowym jest czujność, która sprawia, że odpieramy świat złych myśli. Pomocą w tym dziele jest systematyczna modlitwa, będąca wzniesieniem umysłu ku Bogu.
Nie można też zapomnieć, że pomocną w tej dziedzinie życia wewnętrznego, jest także asceza życia. Bez niej nie ma prawdziwego życia duchowego. Człowiek, który chce trwać blisko Pana Boga, powinien nauczyć się odrzucać, to wszystko, co tej miłości się sprzeciwia. Co od niej oddala, a nie przybliża (Tomas Spidlik, U źródeł światłości, Warszawa 1991, s. 181-184).
Myślę więc jestem – takie stwierdzenie często jest przez nas słyszane, możliwe, że sami je też powtarzamy. Ciesząc się z tego, że potrafimy myśleć, zadbajmy, aby nasze myśli były dobre!

III. Przed chwilą (piątek) skończyło się spotkanie z młodzieżą, która przygotowuje się do sakramentu bierzmowania. W trakcie tego spotkania wyświetliłem im film pt: „Spędziłem 12 lat w więzieniu”. Historia młodego człowieka, który brał narkotyki, pił alkohol, dokonywał rozbojów z bronią w ręku. Odbywając kolejną odsiadkę w więzieniu, któregoś dnia zdobył się na krótką modlitwę do Pana Jezusa. O dziwo, rozpoczęła ona proces jego przemiany. Odkrywania Pana Jezusa, Jego miłości, tego, że na krzyżu oddał za niego życie. Kiedy składał świadectwo ze swojego życia, był już innym człowiekiem. Był szczęśliwym mężem, ojcem, ewangelizatorem – nawet w więzieniach opowiadał swoją historię.
Dlaczego o tym wspominam? Bo warto, aby każdy z nas uświadomił sobie, że my też mamy być świadkami Pana Jezusa. Wiele osób, które nas mijają, siedzą obok w pracy, w kinie, w restauracji, takich słów – mówiących o wierze potrzebuje. Wiara jest naszym osobistym wyborem, ale z drugiej strony, o tym wszystkim, co czyni nas szczęśliwymi ludźmi, dobrymi w codziennych relacjach, trzeba się dzielić. A tak właśnie działa miłość Pana Boga, otwarcie się na przyjaźń Pan Jezusa.
Słyszymy często, że wiara to prywatna sprawa każdego człowieka. Najlepiej – tak chcą niektórzy – aby o niej nie mówić! Ograniczyć wyznawanie imienia Pana Jezusa, do terytorium kościoła, ale tak się nie da. Wiara w Boga, wnosi w serce człowieka wierzącego, pewne zobowiązanie. Mamy żyć zgodnie z Jego przykazaniami, mamy kroczyć drogą Ewangelii. Miłość obecna w naszych sercach, powinna trafiać dzięki nam, do serc innych ludzi. Jest to trudne zadanie, wymaga od nas odwagi, hartu ducha, ale warto zacząć trudzić się dla Ewangelii naszego Pana!
W świadectwie owego człowieka, jest mowa o czarnym sercu. Takie było jego serce, przed poznaniem Chrystusa Pana. Przed uznaniem, że On jest również jego Panem i Przyjacielem. Modlitwa, czytanie Pisma świętego, spowiedź święta, wszystko zmieniły. Wniosło w jego serce jasność, a radość stała się stałym gościem w jego oczach. Tego może dokonać Pan Jezus, dlatego mówmy innym ludziom, o Jego miłości!

ks. Kazimierz Dawcewicz