Widziane z okna, przeczytane i usłyszane (75E)

I. Mamy złotą polską jesień. Mimo, że poranki bywają zimne, dni są słoneczne. Piękna tym dniom dodają kolorowe jesienne liście na drzewach. W czasie zimy są takie chwile, kiedy płatki śniegu spadają na ziemię tańcząc na wietrze. Teraz taki urokliwy widok tworzą spadające z drzew tańczące liście. Pewien jednak „niepokój” wzbudza we mnie fakt – jak wiele osób tego piękna nie widzi i nim się nie zachwyca? Przed chwilą wróciłem z Dywit, mijani ludzie raczej szli szybko, wzrok mieli utkwiony w chodnik. Ale może to tylko taka zakupowa poza, jakaś wewnętrzna złość na siebie, że znów zjedliśmy w tym tygodniu za dużo. No i w sobotę trzeba powtórzyć zachowanie sprzed tygodnia.
Oglądałem parę dni temu na YouTube film pokazujący stado gęsi, które maszerowało parkowym chodnikiem w kierunku rzeki. Małe gęsi były bardzo posłuszne starszym, ale kiedy znaleźli się już nad wodą, jedna z nich nie chciała tam wskoczyć. Gęsi pływały z małymi, a ta szła za nimi brzegiem – brak jej było odwagi, aby się zamoczyć. Trochę to trwało, ale w końcu znalazła się w wodzie blisko całego stada.
Jednym z elementów naszego życia bywają próby przeżywania codzienności po swojemu. Nie chcemy chodzić utartymi szlakami. Jednak takie zachowanie wiąże się także z nadliczbowym narzekaniem, które dotyczy życia, relacji z ludźmi, zarobków, pogody. No niestety, żyją obok nas ludzie, którzy uważają, że dzień bez narzekania, to dzień stracony.
Takie snobistyczne zachowanie świadczy też o tym, że dana osoba nie dostrzega otaczającego ją piękna. Dla niej spadający z drzewa teraz liść, to kłopot – trzeba go będzie sprzątnąć. Kolorowe jesienne liście nie robią wrażenia, bo przecież to znak, że zaraz będzie tylko zimno. Można czasami ponarzekać, każdy ma na to swój czas, ale takie zachowanie niesie z sobą zgorzknienie, a ponury wygląd na twarzach nie przyciąga innych osób – raczej odpycha.
Wiem, że nie da się przeżyć życia z niegasnącym uśmiechem na twarzy. Ale to nie znaczy, że mamy być ponurzy, zasępieni, przestraszeni. Obok tego, co nas boli, co wywołuje trud życia, jednak co pewien czas „potykamy” się o dobro, miłość, łagodność nieznanych i bezinteresownie zachowujących się ludzi. Takie doświadczenia nas podnoszą, sprawiają, że zaczynamy widzieć świecące słońce, a liście spadające z drzew wzbudzają w nas zachwyt. Złota polska jesień, staje się wyjątkowa w swoich kolorach i w słońcu.
Psalmista mawia, że radosnego dawcę miłuje Pan. Warto te słowa przypomnieć sobie, kiedy to co ponure, pochmurne, …, zaczyna dobijać się do naszych myśli.

II. Słyszymy czasami pod swoim adresem stwierdzenie: „ty zazdrośniku/co”. Nie da się ukryć, że to uczucie z nami jest, ciągle nam towarzyszy. Ale najgorsze jest to, że także wygrywa z nami. Tym samym sprawia, że nasze relacje do najbliższych, tak ogólnie do ludzi, bywają nacechowane pewną czasową albo „wieczną” agresją. Czego sobie zazdrościmy? Odpowiadając na to pytanie można powiedzieć, że zazdrościmy wszystkiego! Zdrowia, urody, inteligencji, rodziny, powodzenia w życiu, pięknego domu, ogródka, ubrania, … i tym podobne.
Jak każde uczucie, tak zazdrość sama w sobie, nie jest od razu grzechem. To, że się w nas pojawia, jest z nami przez pewien czas, to jeszcze nie kłopot. Jest to uczucie, które pokazuje nasze „braki”, kompleksy, niedocenianie tego co posiadamy. Uświadamia nam, że zbyt mocno jesteśmy zainteresowani życiem innych osób. Przy – niestety – niewykorzystywaniu swoich talentów.
Zazdrość jako grzech pojawia się wtedy, kiedy pod jej wpływem zaczynamy źle się zachowywać, postępować. Obmowy, oszczerstwa, pogardzanie ludźmi ma w niej swoje źródło. Tych postaw wypływających z zazdrości jest jeszcze więcej, ale warto także pamiętać, że nie zawsze zazdrość może nas pchnąć w stronę zła, grzechu. Kiedy uświadamiamy sobie obecność tego uczucia, wypada je na chwilę przytrzymać. Zobaczyć, że człowiek – któremu czegoś zazdrościmy – osiągnął to wszystko swoją pracowitością, dyscypliną, prawym życiem. Taka refleksja nie pcha nas w stronę zazdrości, ale staje się zalążkiem i wezwaniem do wytrwalszej pracy. Do bycia człowiekiem uczciwym, który z czasem zaczyna doceniać osiągnięcia swoje i innych osób. Tak przepracowane uczucie, ubogaca nas psychicznie i duchowo.
Co jeszcze może nam pomóc w pokonaniu zazdrości? Modlitwa dziękczynna! Kiedy zachwycimy się miłością Pana Boga do nas, wtedy odkrywamy jak pięknie jesteśmy stworzeni i obdarowani. Mamy wszystko co jest nam potrzebne do życia, do tego aby być człowiekiem szczęśliwym.
Kończąc ten temat zazdrości, przekazuje wszystkim pod rozwagę różne powiedzenia związane z tym uczuciem: Oczy zazdrości kłamliwe są. Wstydu nie mają – zaślepiają; zazdrość jest namiętnością, która z zapałem szuka tego, co sprawia cierpienie; zazdrość to rozżarzony węgielek z piekła rodem; zazdrość – żółtaczka duszy; trudniej jest nie zazdrościć przyjacielowi, któremu się powidło, niż być wspaniałomyślnym przy nieszczęściu; zawiść to zazdrość jadowita; zazdrość, to podatek jaki się płaci od sukcesu; bo gdy nas nie stać na miłość, stać nas zawsze na zazdrość.
Tych powiedzeń pokazujących negatywne działanie zazdrości jest jeszcze więcej. Niech te zacytowane wystarczą w zmaganiu się z tym uczuciem, a przede wszystkim pobudzają nas do okazywania coraz większej miłości naszym bliźnim.

III. W naszym życiu bywa tak, że z utęsknieniem czekamy na coś wielkiego. Czekamy na to, że ktoś zaoferuje nam lepszą pracę. Czekamy na wielką przyjaźń, na to, że spotkamy lepszych ludzi. Czekamy na lepszą pogodę, zbiory, czekamy, czekamy, …W takich to klimatach życie nam upływa, lat przybywa, wydaje się nam po pewnym czasie, że za mało dobra uczyniliśmy, tylko paru osobom pomogliśmy. Takie czekanie na coś wielkiego jest niebezpieczne. Dlaczego? Bo sprawia, że zaniedbujemy rzeczy małe. „Każdy uczynek, nawet drobny i mało ważny, może być aktem miłości” (kardynał Basil Hume).
Słowa angielskiego kardynała, są dla każdego z nas ważnym wskazaniem, ale przede wszystkim zachętą. Jako ludzie wiary, szukajmy czasu na spotkanie z Panem Bogiem – na modlitwę. Pozwólmy aby jak najczęściej dotykało nas słowo Boże, które ma moc nas przemienić, oświecić. Ale pamiętajmy także o tym, że wiara i miłość do Pana Boga objawia się w czynach. Tych dużych – jeżeli przed czymś takim zostaniemy postawieni – ale przede wszystkim w tych drobnych, mało ważnych na pierwszy rzut oka. To one sprawiają, że życie nasze i osób żyjących obok, nabiera piękna. Przepełnione jest miłością, wyrozumiałością, królestwo Boże staje się obecne tu i teraz.
Tak wiele dobra możemy uczynić w naszym życiu! Dlatego nie czekajmy na coś wielkiego, nadzwyczajnego. Cieszmy się codziennością – mimo trudów, zmęczenia, bólu. Nie czekajmy na wielką miłość, która objawi się w jakimś wielkim zadaniu. Ale pamiętajmy, że drobny, mały ale ważny uczynek, jest tak bardzo oczekiwanym przez inne osoby, aktem chrześcijańskiej miłości.
W piosence dla dzieci śpiewamy:
„Ziarenko do ziarenka
A kamyczek do kamyczka,
A cegiełka do cegiełki na nasz wspólny dom
W naszych troskach i radościach.
Budujemy Kościół Boży…”
Małe kamyki miłości, małe ziarenka dobrych czynów, cegiełki radości i codziennych uśmiechów, to najodpowiedniejszy „budulec” pod dobre życie – nasze i naszych bliźnich!

ks. Kazimierz Dawcewicz