I. Mamy już jesień, na którą chyba wielu z nas czekało. Bo przecież pogoda we wrześniu przypominała nam, że jest ona tuż tuż. To już kolejna jesień w naszym życiu, czeka nas kolejne doświadczenie spadających liści, chłodu, a później nocnych przymrozków. Wtedy też liście zaczną szybciej spadać z drzew, pięknie tańcząc, zrobi się też kolorowo. Mimo takich zmian my nadal będziemy robili swoje. Będziemy chodzili do pracy, zjadali codzienne posiłki, siadali przed telewizorem i oglądali swoje ulubione seriale. Może sam klimat takich wydarzeń będzie trochę inny, bo za oknem będzie więcej ciemności, ale życie codzienne toczyć się będzie nadal.
Czy taka zmienność jest też obecna w naszym życiu duchowym? W naszej relacji do Pana Boga? Ci wszyscy, którzy podjęli taką drogę muszą na pewne zmienności być przygotowani. Podlega zmianom nasza codzienna modlitwa, uczestnictwo we Mszy świętej. Czytanie Pisma świętego staje się bardziej medytacyjne i kontemplacyjne, a nie poznawcze. Warto o tym wiedzieć, aby nie być zbytnio zaskoczonym, kiedy coś takiego się pojawi.
Jeżeli ktoś chce zapoznać się z takimi duchowymi doświadczeniami, może wypada sięgnąć po książki św. Teresy od Jezusa, św. Jana od Krzyża. Czy też książkę autorstwa o. Marii Eugeniusza od Dzieciątka Jezus OCD „Chcę widzieć Boga”(1982). Nie należy takich książek się bać, stanowią one dobrą pomoc w poznawaniu Pana Boga, a także w poznawaniu samych siebie.
Czytając je jesteśmy zaskakiwani bogactwem duchowych doświadczeń, ale także i tym, jak potrafili korzystać z otaczającej ich rzeczywistości. Święty Jan od Krzyża opisując noc ciemną wiary jaką przechodzi dusza, nawiązuje do owej ciemności nocy jaką widział w Hiszpanii. Trzeba także i nam, uważniej przyglądać się temu wszystkiemu co nas otacza. Przecież w tych dniach coraz bardziej mamy krótsze dni, a dłuższe noce. Patrząc na swoją relację do Pana Boga może widzimy, że mniej w nas światła, a więcej trwamy w doświadczeniu nocy.
Nie bójmy się takich duchowych chwil, one są potrzebne. „Okradają” nas z tego co nasze, a pokazują, że trzeba bardziej zaufać Bogu.
II. „Bo myśli moje nie są myślami waszymi, ani wasze drogi moimi drogami – mówi Pan (Iz 55, ). Co nam uświadamiają te słowa z Księgi proroka Izajasza? Pokazują, że jedną z wielkich przeszkód w drodze do Pana Boga, są nasze wyobrażenia związane z religią i więzi jakie człowiek może nawiązać z Bogiem. My opieramy nasze myślenie na doświadczeniach, myśleniu, które dominuje tu i teraz. Ale kiedy zaczynamy czytać Pismo święte, wtedy spotykamy się z różnymi rozbieżnościami, które mogą nawet wywołać w nas pewien duchowy kryzys.
Ten konflikt naszego myślenia z planem Pana Boga, pokazuje fragment Ewangelii z XXV niedzieli zwykłej Rok „A” (zob. Mt 20,1-16a). Ta przypowieść o robotnikach pracujących w winnicy, ich rozczarowanie przy wieczornym rozliczeniu, kiedy myśleli, że pracując dłużej więcej otrzymają niż ci najęci przed godziną, uświadamia nam, że większość z nas zachowała by się w takiej sytuacji podobnie. Postawa gospodarza, nie krzywdzi nikogo. Umawiał się, że zapłaci im po denarze i tak zrobił. Ale tych najdłużej pracujących złości i irytuje dobroć, że zostali zrównani z tymi ostatnimi.
Ten fragment uświadamia nam, że i nasze ludzkie kalkulacje i obliczenia, potrafią być fałszywe kiedy patrzymy na drugiego człowieka. Bo nie ma w nich dobroci owego gospodarza – Pana Boga, który patrzy na każdego z dobrocią, czy też przez pryzmat wieczności. On nie postępuje z nami jak księgowy, prezes banku, który za wszelką cenę chce zarobić. On daje nam to, co jest potrzebne do życia, nie czekając aż okażemy Mu wdzięczność. Nie uwzględnia dalszego obdarowywania przysłowiowym „denarem”, od wdzięczności i podziękowań.
„Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie” (Mt 5,16). W innym miejscu czytamy: „Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5,48). Jeżeli chcemy być dobrymi chrześcijanami, jeżeli chcemy naśladować Ojca niebieskiego, w naszych relacjach z innymi ludźmi nie możemy posługiwać się wyrachowaniem. Jeżeli chcemy kroczyć drogą Pana Boga, trzeba uwzględnić wieczność oraz zdobyć się na bezinteresowną dobroć. Ktoś zapyta: Co ja z tego będę miał? Kiedy przestaniemy posługiwać się wyrachowaniem i zaczniemy okazywać innym dobroć, wtedy dopiero odkryjemy piękno ewangelicznej drogi, na którą zaprasza nas Pana Jezus.
III. W niedzielę 1 października początek miesiąca, to także w Kościele miesiąc poświęcony modlitwie różańcowej. Pisałem niedawno o różańcu, ale chciałbym do tego tematu wróci. Choćby dlatego, że w sobotę 7 października we wspomnienie Najświętszej Maryi Panny Różańcowej, organizowana jest modlitwa różańcowa „Różaniec do Granic”. W zamyśle organizatorów ta krucjata modlitewna swoją modlitwą, ma objąć całą Polskę. W parafiach leżących blisko granicy mają zgromadzić się wierni, którzy będą odmawiali różaniec w intencji naszej Ojczyzny.
Co ciekawe, jest to inicjatywa, która wyszła od ludzi świeckich. To już druga taka akcja, która przy poparciu biskupów i księży, dochodzi do skutku. W ubiegłym roku na Jasnej Górze zgromadziło się około 200 tysięcy ludzi, aby przepraszać Pana Boga za grzechy aborcji i komunizm w Polsce. Ta modlitwa, którą wtedy odmawiano nad naszą Ojczyzną, była następnie odsłuchiwana miliny razy przez różne osoby.
Modlitwa różańcowa będzie w tym dniu odmawiana nie tylko za Polskę, ale także modlitwą zostanie objęta cała Europa. Ma ona pomóc europejczykom w powrocie do wiary ojców, do Kościoła, który tak gremialnie opuścili. Warto wesprzeć tę modlitewną inicjatywę, nawet wtedy kiedy nie znajdziemy się w jednym z kościołów stacyjnych, wyznaczonych na miejsce spotkania i modlitwy. Ludzie w Europie potrzebują modlitwy, Polska potrzebuje modlitwy, my potrzebujemy modlitwy.
Ta różańcowa modlitwa, to zwrócenie się kolejny już raz do Maryi, by chroniła nas przed złem, wzmacniała w walce duchowej. Historia chrześcijaństwa pokazuje, że ludzie właśnie u Niej szukali pomocy i ratunku. Tak było przed bitwą choćby pod Lepanto czy pod Wiedniem. Te zmaganie się o kształt naszego kontynentu jest inne niż miało to miejsce w ubiegłych wiekach. Jednak duchowa i słowna walka toczy się nadal, nie można stać z boku, zrzucając odpowiedzialność na innych ludzi.
Nasza wiara, jej wpływ na nasze życie, jej żywotność i głębia objawia się w modlitwie. Człowiek, który wierzy powinien się modlić. Nie chodzi tu o długość odmawianych modlitw, ale o ich systematyczność. Wtedy też pozwalamy aby Boża miłość i Jego łaska kształtowała nasze życie, nasze wybory i decyzje. Modlitwą, która potrafi nas przemienić, chroni przed atakami złego ducha jest modlitwa różańcowa. Dlatego zachęcam, aby jak najczęściej trzymać go w swoich dłoniach. Szepcąc „Zdrowaś Maryjo, ….” wtedy rozważając tajemnice różańca z upływem dni, miesięcy, lat, razem z Maryją zachwycamy się Panem Jezusem. Tym samym stajemy się lepszymi uczniami i odważnymi świadkami, którzy potrafią bronić Jego obecności w życiu rodzin, społeczeństw i narodów!
ks. Kazimierz Dawcewicz