Widziane z okna, przeczytane i usłyszane (61)

I. Jesteśmy w połowie wakacji, ci którzy wybrali turystyczne atrakcje w lipcu, musieli dzielić się nimi z deszczem. Jak niektórzy mówią, ze złą pogodą. Chociaż pogoda jest taka jaka jest, a akceptacja warunków pogodowych wnosi dużo spokoju. Ale ten lipcowy czas czegoś może też nas nauczyć. Planując, choćby wakacje, z góry uważamy, że będzie bajeczna, to znaczy słoneczna pogoda. Okazuje się, że może być zupełnie inaczej. Pojawiający się deszcz, stawia przed nami pewne wyzwania. Trzeba wykazać się wtedy większą pomysłowością, aby te dni atrakcyjnie przeżyć.
Przenosząc to na grunt duchowy, może raczej parafialny, trzeba powiedzieć, że mamy swoje oczekiwania od tego, jak powinno toczyć się życie w parafii. Ci, którzy należą do różnych wspólnot, chcą aby wszyscy byli jak oni. Chcemy tego i jeszcze tamtego, jednak trzeba zawsze pamiętać, że najważniejszą „atrakcja” jest i zawsze pozostanie Eucharystia, oraz stworzona możliwość wyspowiadania się. Organizowane różnego rodzaju festyny i pikniki, spływy, obozy, odgrywają ważną rolę w życiu wspólnotowym. Nie można jednak zapomnieć, co tak naprawdę czyni nas chrześcijanami – uczniami Pana Jezusa.
Pierwsze wspólnoty chrześcijańskie gromadziły się na słuchaniu Słowa i łamaniu chleba – na Eucharystii. Nie możemy pozwolić na to, aby podważono znaczenie i wartość Mszy świętej. Wszelkiego rodzaju dyskusje teologiczne, atrakcje herbaciane nie przetrwają próby czasu, nie zbudują i nie umocnią w sercach miłości do naszego Pana.
Gdzieniegdzie można usłyszeć głosy obwieszczające koniec parafii, jako podstawowych wspólnot Kościoła. Ich miejsce mają zająć wspólnoty, w których ludzie będą się znali, kochali, gdzie będzie tętnić życie duchowe. Jednak trzeba pamiętać, że bycia w takich wspólnotach chce mały procent osób. Pragnienia duchowe nie wszystkich są takie same, a osób będących poza wspólnotami, nie można uznawać za gorszych duchowo. Czasami w ciszy parafii, różnie osoby bardzo głęboko doświadczają Bożej miłości, nie obnosząc się z tym. W ukryciu spotykają się z Panem Bogiem, i w ukryciu modlą się za wszystkich potrzebujących.
W czasie wakacyjnych wypraw, wyjazdów, sami organizujemy sobie czas. Pokazuje to, że potrafimy i umiemy o siebie zadbać. Może warto tak samo pomyśleć o swojej obecności w parafii, uaktywnić siebie, włączyć się w jej życie. Pamiętając zawsze, że najważniejszą punktem parafialnego życia jest i pozostanie zawsze Eucharystia!

II. Zachwyca nas modlitwa młodego Salomona (zob. 1 Krl 3,5. 7-12)!!! Przede wszystkim budzi zachwyt jego troska o to, aby być dobrym królem narodu, który został wybrany przez Boga. Stąd wypływają z jego serca słowa modlitwy, proszącej o mądrość. Szczególnie dzisiaj nas te słowa zaskakują, kiedy bardzo dużo uwagi poświęca się pieniądzom. A bycie bogatym, stało się największą „troską” wielu ludzi. Niektórzy nawet sięgają po różne oszustwa podatkowe, wstępują do grup przestępczych, aby tylko je mieć. Chociaż dobrze wiedzą, że posiadanie ich nie zawsze wnosi w życie szczęście, którego tak mocno pragną.
Przy całym tym pieniężnym zabieganiu, nadzwyczajnych przedsięwzięciach, które podejmujemy aby być bogatymi, Pan Jezus w Ewangelii według św. Mateusza (zob. 13,44-52), wskazuje nam trzy drogi do zdobycia mądrości, tak potrzebnej do dobrego i uczciwego życia. Pierwszą z nich jest droga szukania – szukania drogocennej perły. Każde otwarcie a następnie czytanie dobrej i wartościowej książki, czytanie Pisma świętego, spotykanie się mądrymi ludźmi, to poszukiwanie mądrości. W tym poszukiwaniu nie można zapomnieć, że zdobywamy ją także na kolanach, na modlitwie.
Codzienna modlitwa, lektura i rozważanie Słowa Bożego, uczą nas postawy weryfikacji, ustawiania właściwej hierarchii wartości. Porzucamy rzeczy mniej wartościowe, aby zdobyć coś cenniejszego. W przywołanym przeze mnie fragmencie Ewangelii, rybacy po wyciągnięciu sieci na brzeg, wyrzucają z niej złe ryby, a zostawiają tylko dobre. W świecie, w którym żyjemy jest wszystko: pszenica, kąkol, ludzie przepełnieni dobrocią, ale także i źli. Mądrość nakazuje odrzucać to wszystko co nam zagraża, co burzy spokój naszego sumienia (o. Szymon).
Mając świadomość wszelkich zagrożeń, jakie niesie codzienność życia, może warto od czasu do czasu zapytać siebie: Co w naszym życiu jest najważniejsze? Czego tak mozolnie szukam – co jest moim skarbem? Człowiek wierzący – uczeń Pana Jezusa, wypadałoby aby odpowiedział: najważniejszy dla mnie jest Pan Bóg i spełnianie Jego woli. Jeżeli lękamy się takiej odpowiedzi, to znaczy, że brak nam owej mądrości, o którą prosił Pana młody król Salamon!

III. „Ten wspaniały widok łąk, lasów i niebosiężnych szczytów rodzi w duszy pragnienie, by wielbić Boga za Jego wielkie dzieła, a podziw dla piękna przyrody łatwo przechodzi w modlitwę. Każdy dobry chrześcijanin wie, że wakacje to okres sprzyjający odprężeniu fizycznemu, a także wzbogaceniu ducha dłuższą modlitwą i medytacją, aby umocnić osobistą więź z Chrystusem i coraz bardziej dostosowywać swoje postępowanie do Jego nauczania” (Benedykt XVI, Anioł Pański, 15 lipca 2007).
Znów wracam do tematu wakacji, do odpoczynku, do wszelkich wędrówek odbytych – czy zaplanowanych na ten czas. Warto też pamiętać, aby mieć podniesioną głowę w trakcie pokonywania leśnych ścieżek, szlaków górskich. Bo przecież te mijane wspaniałe widoki, mówią nam o Panu Bogu. Budzą zachwyt dla Jego dzieła stworzenia, ale także zatrzymują nas, aby chwilę się pomodlić.
Wakacje to czas fizycznego odprężenia, nabierania sił – tak przynajmniej niektórzy tylko o tym mówią. Mamy w tych dniach więcej wolnego czasu, mniej zajęć, które tak nas absorbują. Ciekaw jestem ilu z nas zdobywa się na to, aby w tym dniach „nadrobić” także stracone w ciągu roku okazje spotkań z Panem Bogiem. Bo przecież w czasie całorocznych zajęć, narzekamy na brak czasu na modlitwę, na przeczytanie fragmentu Pisma. W tych wakacyjnych chwilach mamy go więcej, może warto spróbować „odnaleźć” drogę do Boga.
Benedykt XVI stwierdza, że w tym czasie możemy też wzmocnić naszą relację Chrystusem. Tym samym nasze życiowe wybory, będą jeszcze bardziej zgodne z Jego Ewangelią. Warto przyjąć te wskazanie, które może nam pomóc w dobrym przeżyciu wakacji. Ciągle przecież jesteśmy bombardowani różnymi informacjami, które uczą nas jak mamy je przeżywać. Gdzie powinniśmy pojechać; jakie mięso najlepiej nadaje się do grillowania, albo jaki alkohol należy pić. Wszystko jest nam podane jak na tacy, inni za nas myślą układając wakacyjny plan. Czy nie zauważyliśmy, że w ten sposób pozwalamy aby inni kierować naszym życiem? My stajemy się tylko biernymi wykonawcami, wymyślonych haseł i pomysłów, które sprzedawane są przez różne firmy, agencje turystyczne i reklamowe.
Takie reklamy i informacje, pokazują wielką troskę o nasze ciała i zmysły. Pomijają jednak naszego ducha, tym samym odzierają nas z największego bogactwa. Może wreszcie warto się obudzić, i samemu „zaprojektować” wakacyjny czas. Pamiętając także o modlitwie, rozważaniu Bożego Słowa. Dzięki temu ten tak wielce oczekiwany przez nas czas, stanie się także czasem duchowego wzrostu.

ks. Kazimierz Dawcewicz