Widziane z okna, przeczytane i usłyszane (57F)

I. Trwa Wielki Post, mam nadzieję, że nie ulegliśmy zniechęceniu do dalszego trwania w naszych postanowieniach. A jeżeli ktoś tego doświadczył i dał się wyprowadzić w pole, to zachęcam do powrotu, do ponownego podjęcia pracy nad wybranym postanowieniem. Życie w swoim pięknie obdarowuje nas też przeróżnymi trudnościami, bólami, zniechęceniami. Brak cierpliwości dla siebie, to jeden z podstawowych bólów w prowadzeniu życia duchowego. Efektem tego jest zbyt szybka rezygnacja z czegoś dobrego, powątpiewanie w siebie. Mimo takich myśli i doświadczeń, wypada kontynuować dalej wewnętrzną pracę nad sobą.
Zachęcam, aby w tym czasie bardziej przyłożyć się do czytania duchownego. Pamiętajmy, że słowo Boże nadal posiada wielką moc przemiany. Wielu chrześcijan żyje w niemożności uzyskania sakramentalnego rozgrzeszenia; czy wiedzą, że czytając Biblię wchodzą pod duchowy prysznic obmywający ich z wszelkiego brudu? Słowo Boże oczyszcza ich wnętrze, aż do najgłębszych warstw? Ono wciąż przenika ludzkie dusze, resetuje panujący w nich chaos i bezład, układając wszystko na swoim miejscu. Zrobi to wtedy, kiedy człowiek otworzy drzwi swego serca, zapraszając: „Wejdź” (por. ks. Andrzej Muszala, Jak modlił się Jezus, Kraków 2022, s. 32-33).
Powszechna obecnie ucieczka od czytania, to ucieczka od trudu poznawania świata, odkrywania piękna słowa pisanego. Dla chrześcijanina ucieczka od czytania, rezygnacja z lectio divina, to ucieczka od trudu duchowej wspinaczki, ucieczka od „walki” w odkrywaniu duchowego piękna.
To prawda, że obecnie mamy „co robić” – przynajmniej tak mówimy! Stacje telewizyjne urozmaicają nam życie, wciągają nas w swój świat. Mamy do załatwienia wiele ważnych i mniej ważnych spraw. Na to wszystko mamy czas – ale na czytanie i słuchanie słowa Bożego nikt albo prawie nikt nie ma czasu. To smutne, że tak daleko odeszliśmy od źródła naszej wiary, modlitwy.
Może teraz ktoś zapyta: od czego mam rozpocząć ten powrót do czytania słowa Bożego? Od modlitwy do Ducha Świętego, aby wzbudził w nas wielki żar pragnienia doświadczenia mocy słowa Bożego! Spróbujmy!

II. Promieniujący ciepłem, przyjazny ogień jest wyobrażeniem Boga. Jeśli ktoś odszedł od Boga, niech pomyśli o powrocie do tego ciepła, to znaczy do miłości, którą Bóg ofiarowuje. Jej ciepło chce ogarnąć nas wszystkich (kar. Basil Hume). Wiele odejść od Boga, odwrócenie się do Niego plecami, ma różnorakie przyczyny. Jednym z częstszych powodów odejść, to brak autentycznego życia Bożego we wspólnocie Kościoła – tak przynajmniej twierdzi wiele osób. Zgorszenia, brak zrozumienia, brak czasu do wysłuchania, to następne. Ale chyba tak szybka rezygnacja z bycia blisko Boga, spowodowana jest utratą wiary. A co za tym idzie, brakiem doświadczenia miłości, ciepła płynącego od Niego.
Czy zerwana relacja z Bogiem zaspokaja serca takich ludzi? Różnie to bywa, przeróżnie wygląda życie osób, które na taki krok się zdecydowały. Niektórzy mówią, że są szczęśliwi, jeszcze inni udzielają wywiadów na te tematy. Są też i tacy, którzy przystępują do walki z Kościołem. Jak jest naprawdę, czas to wszystko pokaże. Ale ci wszyscy, którzy pewnego dnia odkryją brak autentycznego i przyjaznego ciepła w sercu, niech nie boją się powrotu do Boga. Jego miłość jest miłością przyjacielską, wychodzącą do wszystkich powracających. Nie trzeba się jej bać!
Bóg nie jest egoistą – tak jak my często to pokazujemy. On ciepłem swojej miłości chce ogarniać nas wszystkich. Uświadomienie sobie tej prawdy wpływa na zmianę Jego negatywnego obrazu, jaki przez lata zbudowaliśmy, a który mógł też przyczynić się do naszych odejść.
Wielu z nas będzie wpatrywać się w ogień obecny w domach – palące się drewno w kominkach. Zapamiętajmy, że promieniujący ciepłem przyjazny ogień jest wyobrażeniem Boga.

III. W ciągu każdego dnia wypowiadamy wiele złych słów pod wpływem Złego, czyli pod działaniem złych myśli. Mówimy wtedy rzeczy, których nigdy byśmy nie wypowiedzieli w chwilach, kiedy mamy w sercu pokój. Ale obecne w życiu zło może nas doprowadzić także do wręcz przeciwnego zachowania, do niemowy. Takie zachowanie nazywa się w życiu – mutyzmem duchowym, który powoduje Zły. Zaczyna się to od decyzji nie słuchania, ignorowania bliźniego i jego potrzeb. Kończy się natomiast tym, iż dana osoba nie ma nic nikomu do powiedzenia (kar. Tomas Spidlik).
Takie zachowania bywają obecne, także w czasach ciągłego gadania, pisania, SMSowania, … Doświadcza tego nadal wiele rodzin, w których po małżeńskim nieporozumieniu, następuje krótsze lub dłuższe niemówienie do siebie. Czasami niestety przeciąga się to w lata. Osoba tak się zachowująca uważa, że w ten sposób każe drugą stronę. Ale jest zupełnie odwrotnie, to ona każe siebie, pokazuje swój wielki egoizm. Do niesłuchania innych, ignorowania, dochodzi także w miejscach pracy, w przeróżnych wspólnotach. Niestety ta pokusa, że ja nie mam nikomu nic do powiedzenia, potrafi zbierać swoje żniwo przez cały Boży rok!
Jak można taką postawę zmienić? Chrześcijaństwo jest religią miłości. Dlatego miłość może taką osobę uzdrowić! Bóg jest miłością, zachwyćmy się Jego miłością do nas. Tym samym zaczniemy pomagać zachwycać się nią tym wszystkim, którzy ulegli mutyzmowi duchowemu!

ks. Kazimierz Dawcewicz