Widziane z okna, przeczytane i usłyszane (53d)

I. W miesiącu maju, wielu z nas odmawia Litanię Loretańską do Najświętszej Maryi Panny. W trakcie nabożeństw odprawianych w kościołach, czytane są także majowe rozważania. W tym roku w wielu parafiach, są to rozważania Anny Rastawickiej „W Maryi pomoc”. Dotyczą one roli i obecności Maryi w życiu naszej Ojczyzny. Słowami, które nas prowadzą są wypowiedzi Prymasa Polski kar. Stefana Wyszyńskiego. W czytance przeznaczonej na 3 maja, mogliśmy usłyszeć, że Prymas Polski bronił wiary w Boga. Wręcz uznał, że dla człowieka gorsza jest utrata wiary, niż utrata wolności. Dla obrony wolności nie można poświęcić wiary. (Częstochowa 2019, s. 15). Kiedy słuchamy tych słów, wydawać się one mogą dla wielu ludzi niedorzecznością, jakąś pomyłka. Dzisiaj przecież wolność jest w najwyższej cenie, czasami bardziej ją cenimy, niż życie. Przynajmniej tak uważa, pewna część nas. A jak jest naprawdę?
Szafując powyższym słowem „wolność”, można chyba powiedzieć, że ci, którzy korzystając z niej z wielką łapczywością, nie dostrzegają, że z upływem lat stają się niewolnikami – często o tym nie wiedząc. Odważnie jej bronią, ale są zniewoleni trwaniem przy wybranych stacjach telewizyjnych i programach informacyjnych, chodząc po domu z pilotem w ręku. Przez lata czytają te same gazety, nie dopuszczając do siebie innych wiadomości i opinii. Ale jeżeli już to widzą, wytaczają olbrzymie działa, aby je zanegować i zniszczyć. Nie czytają książek autorów i pisarzy z innego obiegu, którzy pokazują inne opinie i zdania na ten sam temat. Tak mocno broniona jest wolność, że nie stać czasami także i nas na wyciągnięcie ręki po nową książkę, gazetę, przełączenie telewizora na inny kanał.
Korzystając z daru wolności, nawiązujemy przeróżne znajomości, bywamy w różnych gremiach towarzyskich. Ale czy zauważyliśmy, że większość tych osób, posiada podobne poglądy. Te związane z oceną bieżącej polityki, z oceną Kościoła. Spróbujmy skorzystać w tym towarzystwie z wolności i powiedzmy odważnie, co tak naprawdę myślimy. Jeżeli nasza wypowiedź będzie inna, pokaże inną, także dobrą stronę życia politycznego, społecznego, kościelnego, zobaczymy czy znajdziemy się później na liście zaproszonych gości. Często bywa tak, że nowe zaproszenie „utyka” gdzieś w skrzynce „pocztowej”.
Mocno podkreśla się wolność życia rodzinnego, dowolność wychowywania dzieci i młodzieży. Alkohol, wszelkie używki, przelotne związki uczuciowe, są dzisiaj nagminnym doświadczeniem wielu osób, młodzieży. Tylko, że później nikt nie chce wziąć odpowiedzialność za wszelkie uzależnienia od alkoholu, narkotyków. Przecież dzisiaj młodzi ludzie, dosyć często podejmują próby samobójcze. Czy stwierdzenie, że tak czasami wygląda korzystanie z daru wolności wystarczy? Czy nie jest to gest Piłata, umywam ręce, i stwierdzam, że to nie jest – na szczęście – mój problem? Ale to my przecież krzyczeliśmy i nadal krzyczymy, że wolność jest najważniejszym dzisiaj prawem człowieka!
W takim razie jak jest z tą wolnością? Jak mamy najlepiej z niej korzystać? Dla nas ludzi wierzących sprawa wydaje się w miarę jasna. Relacja z Panem Bogiem, ustawia naszą wolność. Co nie znaczy, że czasami się nie buntujemy, nie chcemy i nie potrafimy zrezygnować ze swojego widzi mi się. Walczymy z Bożymi przykazaniami, nie chcemy zgodzić się na taką a taką, realizację woli Bożej. Pismo Święte jest pełne w tym względzie różnych przykładów, a postacie biblijne, które podjęły taką walkę, później jaśnieją wiarą i zaufaniem okazywanym Bogu!
Ku wolności wyswobodził nas Chrystus – poucza nas święty Paweł Apostoł. Trwanie przy Chrystusie ustawia naszą hierarchię wartości – Bóg, człowiek, wartości materialne. Ono pozwala nam także odważnie mówić nie, temu wszystkiemu, co chce ów porządek zakłócić! Tym samym, wziąć nas w niewolę.

II. Zmartwychwstały Pan Jezus, zalęknionym uczniom przynosi pokój, pokazuje swoją cierpliwość dla tych, którzy nie do końca chcą uwierzyć, że On zmartwychwstał (św. Tomasz). W trzecią niedzielę Wielkanocy, objawia się uczniom nad jeziorem, jako Pocieszyciel (zob. J 21,1-14). Cudowny połów ryb jakiego dokonali na Jego słowo, przygotowany posiłek, bycie blisko Niego, to wszystko sprawiło, że zaczęli oni odzyskiwać „dobre samopoczucie”. Coraz bardziej zanurzali się w Jego miłości, zaczęli rozumieć słowa, wydarzenia w jakich uczestniczyli. Chrystus w tych opisach ewangelicznych mało mówi, ale te wypowiedziane słowa pocieszają zgnębionych i przestraszonych apostołów.
Taką rolę pocieszyciela mamy spełniać w życiu także i my, uczniowie Pana Jezusa żyjący dzisiaj. Prezbiter dla swoich parafian powinien być taką osobą, rodzice dla swoich dzieci, nauczyciele i wychowawcy w szkołach dla uczniów. Przyjaciel dla przyjaciela, przyjaciółki. Kiedy tego zadania nie spełniamy, możemy usłyszeć słowa skargi, nawet zarzut: „zabrakło Cię przy mnie, kiedy tego potrzebowałem(łam). W takich sytuacjach, nie trzeba od razu szukać usprawiedliwienia. Wiesz tłumaczymy się: byłem zajęty, mamy tyle swoich spraw na głowie, nie odzywałeś się, nic nie mówiłeś, że czegoś potrzebujesz, …itp.
Czego nas uczy perykopa ewangeliczna z trzeciej niedzieli Wielkanocy? A no tego, że Zmartwychwstały Pan Jezus, nie czekał na zaproszenie uczniów. Sam do nich przychodził, wiedział czego oni teraz potrzebują. A przede wszystkim pokazał, że nadal jest im potrzebny, a oni potrzebni są Jemu. Powinniśmy takiego zachowania się uczyć, przecież mamy oczy, potrafimy wyczuć, że ktoś nosi w sobie potrzebę rozmowy, spotkania. Zróbmy krok do przodu, zechciejmy być blisko takich czy innych osób, nie po to, aby ich krytykować, ale aby ich wysłuchać, pobyć po prostu z nimi, no i pocieszyć! Pan Jezus do realizacji takiego zadania, potrzebuje każdego z nas!

III. Coraz mocniej słyszymy głosy nawołujące Polaków do poparcia projektu ustaw, aby „zrobić” państwo polskie, państwem świeckim. Nawet w obecnym czasie, złożono projekt takiej ustawy do Sejmu. Jedna z gazet nazwała go, ustawowym bublem. Ale to nie znaczy, że takie dalsze próby nie zostaną kiedyś podjęte. Słysząc o tych próbach, może pytamy: skąd takie pragnienia u ludzi lewicy, bo to w większości oni za tym stoją? Można powiedzieć, że w jakimś sensie, jest to zapatrzenie się na zachód Europy, gdzie państwa taki model funkcjonowania przyjęły. Kością niezgody i zachętą do parcia kierunku takich rozwiązań, jest zbyt wielka rola Kościoła w życiu społecznym i politycznym Polski. Dalej, to chęć ponownego wyrzucenia religii ze szkół, przestanie zapraszania biskupów i księży na różnego rodzaju spotkania. Pomysłodawcy uważają, że wtedy Polakom będzie się żyło lepiej w takim świeckim państwie, a z upływem czasu w społeczeństwie. Takie antyklerykalne nuty, pojawiają się co pewien czas. Różnie należy je traktować, ale pokazują pewien sposób współczesnego myślenia. Ulegamy też ciągłym medialnym nagonkom na życie religijne Kościoła, widzimy różne słabości ludzi wierzących, przede wszystkim duchowieństwa. Niewygodnym gorsetem dla życia codziennego, są nadal Boże przykazania. Dlatego niektórzy uważają, że stworzenie społeczeństwa bez Pana Boga może coś zmienić, uczynić ludzi szczęśliwszymi. Czy jednak będzie to społeczeństwo lepsze? Miejsce „zwolnione” po Panu Bogu, zajmie zapewne ktoś inny. Znając trochę życie, nie wierzę, aby zostały znalezione odpowiedzi na nurtujące ludzi problemy.
Jak już wspomniałem wiele państw w Europie, takie rozwiązania wprowadziło. Jednak odsetek ludzi nieszczęśliwych, zawiedzionych, uzależnionych, nie maleje, ale dramatycznie wzrasta. Psychologia – nowa religia, jak ją niektórzy nazywają, nie znajduje odpowiedzi i pomocy dla wszystkich potrzebujących. „Społeczeństwo świeckie nie radzi sobie z rozwiązywaniem rzeczywiście głębokich problemów człowieka. Nadal śmierć dziwi nas i przejmuje lękiem. Społeczeństwo konsumpcyjne – to znaczy, społeczeństwo, w którym oferuje się nam wszelkiego rodzaju dobra materialne i dostatek – nie zaspokaja najgłębszych tęsknot ludzkiego serca, czyli nie daje tej radości i zadowolenia, których każde serce ludzkie pragnie. Istnieją również „udręki” wspólne, wielkie problemy dnia dzisiejszego, oczywiście dla wszystkich, a zarazem tak trudne do rozwiązania” (kar. Basil Hume OSB, Tajemnica krzyża, London, Warszawa, 2003, s. 30).
Jak potoczą się losy Polski, młodsi z nas zapewne to zobaczą. Możliwe, że tendencje świeckości państwa zwyciężą. W tej chwili grupa osób dążąca do tego nie jest aż tak duża, ale z postępującą sekularyzacją może ich przybywać. A wtedy te próby będą odważniejsze, aż któraś z nich zakończy się takimi zmianami. Dla tych osób odłączenie się od Kościoła, będzie znakiem postępu, znakiem „wolności”. Jednak chciałbym przypomnieć, że takie zmiany nie zaspokoją najgłębszych pragnień ludzkich serc. Ciekaw jestem także, na kogo wtedy będzie zrzucana odpowiedzialność za przeróżne niepowodzenia, samobójstwa, uzależnienia, pustkę moralną i duchową?
Świat medialny zaskoczy nas jeszcze wieloma informacjami, pomysłami, jakie zrodzą się w głowach ludzi. Pamiętajmy zawsze, że jako ludzie wierzący w Pana Boga, jesteśmy powołani do bycia znakiem sprzeciwu wobec zła. Ale z drugiej strony, mamy wnosić w ten świat miłość, dobroć, współczucie. Dlatego prośmy wytrwale Boga naszego Ojca, aby udzielił nam łaski bliskości ze swoim Synem Jezusem Chrystusem.

ks. Kazimierz Dawcewicz