Widziane z okna, przeczytane i usłyszane (36F)

I. Za najbardziej poważne części naszego ciała nie uznajemy ani głowy, w której rodzą się myśli, ani rąk wykonujących, to co głowa myśli. Najważniejszymi członkami ciała będą te najrzadziej ukazywane. Nie inaczej, rzecz się ma z tajemnicą Kościoła. Jako Lud wyprowadzony z niewoli ku wolności musimy uznać, iż najsłabsi pomiędzy nami są najważniejszymi jego członkami. Osoby stare, małe dzieci, niepełnosprawni, umysłowo chorzy, głodni oraz obłożnie chorzy stanowią centrum Ciała Chrystusa. Paweł w swoim Liście do Koryntian stwierdza: „a te (członki), które uważamy za mało godne szacunku, tym większym obdarzamy poszanowaniem” (12,23).
Kościół, jako Lud Boży, tylko wtedy nosi w sobie żyjącego Chrystusa, jeżeli najbardziej słabi oraz biedni (tak na duchu, jak i na ciele) będą otaczani największym szacunkiem. Troszczyć się o najbardziej połamanych i udręczonych, to o wiele więcej, aniżeli chrześcijańska miłość bliźniego. Bo taka jest istota Ciała Chrystusowego (Henri J.M. Nouwen, Bytom 2001, s. 336).

Podziwiamy wygląd kościołów, to wszystko, co stanowi ich otoczenie. Dla przechodnia jest to znakiem gospodarności, dbania o stronę materialną przez wspólnotę parafialną. Ale nie możemy zapomnieć, że główną nawą pracy Kościoła powinni być ubodzy, chorzy, osoby stare, dzieci, … To oni jak poucza cytowany autor, stanowią centrum Ciała Chrystusa.
W tej dziedzinie współcześnie dużo się zmieniło, ale pewne niedociągnięcia w trosce o takie osoby, nadal są obecne w życiu Kościoła. Okazuje się, że jest to płaszczyzna działania, której nie da się przepracować, która ciągle przynosi nowe wyzwania, nowe zadania. Podjęte i realizowane przez każdą wspólnotę parafialną, są znakiem jej autentycznego przeżywania miłości bliźniego. Dobrze wiemy, że o miłości można dużo i ładnie mówić, ale życie miłością, okazywanie jej innym – szczególnie tym potrzebującym – bywa czasami trudne. Wymaga rezygnacji z siebie, często ze swoich planów, zamierzeń, oczekiwań.
Troszczmy się zatem o najbardziej połamanych i udręczonych, to oni stanowią centrum Ciała Chrystusa. Dla wszystkich tworzących Kościół Chrystusa – także dla nas – relacja do nich, stanowi ważny sprawdzian naszej wiary i miłości do Pana Boga.

II. Jesteśmy już po uroczystości Bożego Ciała. Uroczystość ta ma zwrócić naszą baczniejszą uwagę na obecność Chrystusa Pana w Kościele. On wstąpił do nieba, ale na drodze naszego pielgrzymowania ku wieczności nie zostawił nas samych. Jego słowa: „Ja jestem z wami aż do skończenia świata”, ciągle nam o tym przypominają. Jego realna i rzeczywista obecność w postaciach eucharystycznych w Ciele i Krwi, to namacalny i kolejny dowód bycia z nami. Daje nam pokarm, który pozwala przekraczać nasze ograniczenia, słabości, zmęczenie.
Czas tych świąt, to także okazja do pisania i mówienia o tym, co ma miejsce w ten czwartkowy świąteczny dzień. Zwracanie uwagi na liczebność procesji eucharystycznych, na sposób jej przeprowadzenia. Wskazuje się na wielką dbałość przy budowaniu czterech ołtarzy. Przebieg procesji jest ważny, chorągwie, poduszki w niej niesione; dzieci sypiące kwiaty przed Najświętszym Sakramentem. Niektórzy zwracają uwagę na złote nici obecne w baldachimie, pod którym ksiądz niesie monstrancję. Jest trochę w tym wszystkim tradycji, zwyczajów, które wnoszone w procesję Bożego Ciała, nadały jej swój wygląd, koloryt.
Ten czas dla niektórych publicystów, to także kolejna okazja do krytykowania owej ludowej otoczki. Podkreślenia, że ludzie baczniejszą uwagę zwracają na szyk procesji, złote nici, niż na samą istotę tego święta – to znaczy nie myślą zbyt wiele o Panu Jezusie. Możliwe, że w niektórych sytuacjach ma to miejsce. Ale nie można tego uogólniać, przypisywać takie zachowanie znacznej części uczestników procesji. Procesje w uroczystość Bożego Ciała wpisały się w naszą polską tradycję i trzeba wszystko robić, aby nadal istniały. Abyśmy jako katolicy, przypominali innym prawdę o Zmartwychwstałym Chrystusie, który kierując się miłością, zostawił nam na drogę ku wieczności pokarm – swoje Ciało i Krew.
Tegoroczna uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa już za nami! Dla chętnych zostały jeszcze do przeczytania relacje z tych wydarzeń. Można w nich znaleźć zachęty do głębszego przeżycia tego świątecznego dnia. Do zwrócenia jeszcze bardziej swoich myśli na osobę Pana Jezusa. Nie pozwólmy aby zniknęły owe piękne tradycje katolickie, które wyrosły obok tej uroczystości! Choćby robienie pięknych dywanów z kwiatów!

III. Zadecyduj, co chcesz robić w czasie modlitwy: czy wybierzesz jakąś modlitwę, którą będziesz odmawiał powoli i z miłością, czy też będziesz w modlitewnym skupieniu czytał któryś ustęp Pisma świętego. Módl się też czasem własnymi słowami, czasem po prostu milcz. Postępuj zgodnie ze swą skłonnością (kar. Basil Hume). To kolejna rada jaką zostawił nam ten wielki duchowy nauczyciel i przewodnik. Wszelkie rady odnośne modlitwy są ważne, bywają aktualne i potrzebne. Jeżeli chcemy, aby czas przeznaczony na spotkanie z Panem Bogiem był jak najlepiej przeżyty.
Przed chwilą dowiedzieliśmy się, aby na początku modlitwy zdecydować co chcę w tym czasie robić. Kierowanie się w tym względzie własną skłonnością, to także ważna sprawa. Niestety często bywa tak, że będąc po jakimś spotkaniu, chcemy podjąć naśladownictwo innych osób w tej dziedzinie. Warto pamiętać, że modlitwa wybrana przez inną osobę, nie zawsze może odpowiadać naszym skłonnościom i duchowym potrzebom. Możemy być na innym etapie rozwoju, a wtedy inne środki są nam wskazane.
Różnorodność w przeżywaniu codziennej modlitwy jest bardzo ważna. Modlitwa myślna, modlitwa słowna, modlitwa własnymi słowami, czy też tak zwane „tracenie czasu przed Panem Bogiem” – adoracja, modlitwa w milczeniu – spełnią swoje zadanie, kiedy z wiarą i miłością będziemy się jej oddawać. Dlatego przed rozpoczęciem modlitwy zdecydujmy, co chcemy w jej trakcie robić!

ks. Kazimierz Dawcewicz