Widziane z okna, przeczytane i usłyszane (34F)

I. Kościół, jako Ciało Chrystusa ma rozmaite oblicza, wykonuje różne ważne posługi. Modli się i odprawia nabożeństwa. Przekazuje słowa pouczenia. Oczyszcza nas z grzechów. Zaprasza do udziału w Eucharystii, jednocząc i splatając więzami miłości. Wysyła swych kapłanów na służbę. Gdy zapadamy na zdrowiu lub umieramy namaszcza nas olejami, udzielając Sakramentu Chorych. Towarzyszy i wspiera w rozwiązywaniu naszych codziennych trudności. Rozmaite i wielorakie posługi Kościoła nie zawsze dochodzą do nas w najlepszych i bardzo świętych sługach Kościoła. Jeśli jednak żyjemy nadzieją, że Jezus zbliża się ku nam w swoim Kościele, wtedy z pewnością dostrzeżemy i doświadczymy posługę Kościoła i przez takich ludzi, po których się tego najmniej spodziewamy. Jeżeli szczerze kochamy Pana, Jezus z pewnością pośle nam takich ludzi, którzy udzielą nam koniecznego i najbardziej potrzebnego wsparcia.
Posłani przez Jezusa ludzie, staną się naszymi duchowymi przewodnikami (Henri J.M. Nouwen, Chleb na drogę, Bytom s. 334).

Dobrze wiemy, że aby duchowo się rozwijać – obok naszej pracy – potrzebna jest nam przede wszystkim Boża łaska, potrzebujemy także na tej drodze duchowych przewodników. Każdy z nas ich obecności w życiu doświadczył. To oni udzielają nam sakramentów: to oni odpuszczają nam grzechy, sprawują Eucharystię, udzielają sakramentu chorych. Wreszcie w chwilach trudnych, ciężkich, przepełnionych duchowymi rozterkami, u nich szukamy rady i pomocy. Są nam potrzebni, tak to „wymyślił” sam Pan Jezus. Kościół tę misję, przez wieki swojego istnienia nadal sprawuje.
Jak mogliśmy przed chwilą przeczytać, te rozmaite i wielorakie posługi, których udziela nam Kościół, nie zawsze dochodzą do nas w najlepszych i bardzo świętych sługach Kościoła. W takich sytuacjach trzeba zawsze pamiętać, że ważność danego sakramentu, z którego korzystamy, nie jest nigdy uzależniona od świętości szafarza. Chociaż do godności jego sprawowania już tak, jego życie w łasce uświęcającej jest wskazane. Mimo słabości duchowych przewodników, różnych ich ograniczeń jakie dźwigają, nie rezygnujmy z ich posługi.
Minął kolejny tydzień modlitw o powołania kapłańskie, zakonne i misyjne w Kościele. Był to czas intensywniejszej modlitwy w tych właśnie intencjach. Pamiętajmy jednak, że modlitwa o powołania, modlitwa za naszych duchowych przewodników, powinna być stale kierowana do Pan Boga.

II. Przyglądam się drzewom rosnącym przed kościołem, liście swoją zielenią pięknie je udekorowały, tym samym nadały im znów swoistego piękna. Chociaż dobrze wiemy, że za parę miesięcy znikną, ale najpierw będą nas cieszyć swoim widokiem. Te jesienne także wprawiają nas w cudownych zachwyt. Chociaż po tym jesiennym czasie kiedy liście spadną z drzew, zostaną one na nowo ogołocone. Pozostanie nam czekanie na wiosnę.
W czwartek 11 maja młodzież naszej Parafii otrzymała sakrament bierzmowania. Przez sakrament chrztu świętego zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi, i rzeczywiście nimi jesteśmy. W sakramencie bierzmowania otrzymujemy pełnię Ducha Świętego – Jego dary, które tak bardzo są nam potrzebne w dobrym przeżywaniu chrześcijaństwa. Można wręcz powiedzieć, że nas ubogacają, upiększają, nadają duchowego piękna – jeżeli tylko będziemy z nich systematycznie korzystali.
W odróżnieniu od owych zielonych liści, które teraz tak pięknie się zielenią na gałęziach drzew, a za parę miesięcy znikną, dary Ducha Świętego są z nami cały czas. Nie ma wpływu na ich obecność w naszym życiu to czy jest zima, wiosna, lato, jesień. One z nami są zawsze! Tylko od konkretnego człowieka zależy, czy będzie z nich korzystał. Czy zostaną zapomniane, jak niechciany i „nietrafiony” prezent.

III. Człowiek to istota szukająca Pana Boga i dlatego może być rozumiany jako uosobienie istoty poszukującej Boga. Benedykt poleca, by każdego młodego mnicha zbadać, „czy rzeczywiście szuka Boga”. Mnichem nie jest ktoś, kto już Boga znalazł, lecz człowiek szukający Go przez całe swoje życie. Pod pojęciem szukania Boga rozumie Benedykt „palącą tęsknotę, aby podobać się Bogu; takiej tęsknoty nie da się nigdy zaspokoić”. Mnich szuka Boga, ponieważ wcześniej Bóg szukał jego. Szukać Boga – dla założyciela Benedyktynów – to szukać prawdziwego życia, nie zadowalać się tym, co powierzchowne, czerpać z życia radość. Jedynym słowem chcieć żyć. Kto szuka Boga, ten pragnie znaleźć w Nim nowe życie, nową jakość życia, a nawet odkryć nową własną tożsamość.
Łacińskie słowo guaerere znaczy nie tylko szukać, zastanawiać się, trudzić, lecz także pytać, zadawać pytania. Kiedy oddajemy się szukaniu Pana Boga, to na nowo ciągle pytamy o Niego. Człowiek jest istotą wiecznie pytającą, której nie zadowoli żadna odpowiedź. Taką odpowiedzią byłby tylko sam Bóg. To, co poznajemy w ten sposób o Bogu, nie jest jeszcze Bogiem prawdziwym i właściwym. I dlatego musimy dalej pytać, na płaszczyźnie duchowej (por. Anselm Grun, Doświadczenie Boga, 2002, s. 23-24).
To, co wydaje się naszą obecną słabością w przeżywaniu wiary, to fakt słabego poszukiwania Pana Boga. Nie potrafimy zadawać pytań, a co za tym idzie nie podejmujemy intelektualnego poszukiwania na nie odpowiedzi. Wygodne siedzenie na kanapie przed telewizorem, przed komputerem, rozleniwiło nas. Tym samym oddaliśmy się oglądaniu reportaży, filmów, podsuniętych nam przez innych. Czytamy wiadomości zredagowane także przez innych ludzi. Często nie mają one nic wspólnego z wiarą, z naszą osobistą relacją do Pana Boga.
Jeśli porzucimy poszukiwanie Boga – pisze cytowany przeze mnie autor – będziemy zadowalać się błyskotkami, jak syn marnotrawny z Jezusowej przypowieści (por. Łk 15,11-32), a nasz głód zaspokajać będziemy strąkami przeznaczonymi dla świń. Tyko kiedy szukamy Boga nasza dusza żyje. Życie duchowe nie oznacza dopasowania się do ducha czasu, jak robi to wielu z nas. Tylko ten, kto swoim życiem czyni aktualnym pytanie o Boga, może pomóc ludziom, których horyzont zacieśnił się lub zamknął.
Kto szuka Boga, zawsze znajduje w Nim nowe życie, nową jakość życia, a nawet odkrywa nową własną tożsamość (Anselm Grun). W życiu zakonnym młodemu mnichowi rozpoczynającemu taką drogę, przygląda się mistrz nowicjatu, który ma zbadać czy „rzeczywiście szuka Boga”. My nie jesteśmy mnichami, ale warto zadawać sobie pytanie: czy trwam każdego dnia w szukaniu Pana Boga?

ks. Kazimierz Dawcewicz