Widziane z okna, przeczytane i usłyszane (12F)

I. Coraz częściej mi się zdarza, że nie mogę znaleźć jakiejś rzeczy, książki – książeczki. Choćby dzisiaj (wtorek) szukałem przez parę minut książeczki: „Nabożeństwa do świętych szczególnego wstawiennictwa w sprawach najtrudniejszych i beznadziejnych”. Zbliża się przecież czas parafialnego odpustu, związany z naszymi świętymi Patronami Szymonem i Judą Tadeuszem. Nowenna do Judy Tadeusza już jutro, a ja tu zachodzę w głowę gdzie ona jest. No i gdzie ją znalazłem? Była pod ręką, spokojnie czekała nas swój czas, w stosie książek ułożonych obok komputera.
Wiem, wiem, że to przywilej mojego wieku. Ale taki przywilej potrafi też poruszyć uczucia, sprawić nawet niepotrzebne zdenerwowanie. To może dlatego, Pan Bóg sam wyszedł na nasze spotkanie – poszukiwanie. Chcąc nam zaoszczędzić doświadczenia rozmaitych uczuć przy tej okazji. Otaczający nas świat, piękno przyrody, harmonia tego świata, prowadzi do Stwórcy. Nasz rozum przychodzi tu nam z pomocą. Pan Bóg jednak nie chciał zostawić nas na „pastwę” naszego rozumu. Sam rozpoczął proces objawiania się człowiekowi. Całe Pismo Święte jest tego najpiękniejszym dowodem. Dla tych wszystkich, którzy Go szukają, przychodzi z pomocą poprzez swoje słowa. Trzeba zacząć tylko je czytać, otwierać się na prawdę w nich zawartą. To one prowadzą do spotkania z Bogiem, do otwarcia się na Niego. Życie staje się wtedy przepełnione Jego obecnością, cudami, które wnosi wiara objawiająca się przez miłość.
Dobrze jednak wiemy, że nie wszyscy poszukujący Pana Boga znajdują Go. Różne są tego przyczyny. Czasami jest to spowodowane zniechęceniem, zmęczeniem, doświadczeniem ciągłego intelektualnego braku. To znaczy brakiem odpowiedzi na nurtujące człowieka pytania. Niektórym osobom poszukujących naszego Pana, trudzącym się w tym dziele, towarzyszy też chęć szybkiego wiedzenia. Dlatego to spotkanie z „zasłoną” milczenia tak denerwuje, nawet zniechęca.
Wszystkich, którzy trwają w poszukiwaniu sensu życia, poszukiwaniu Pana Boga, zachęcam do wytrwałości i cierpliwości. W Piśmie Świętym znajdujemy przecież słowa, że wszystkim, którzy szczerym sercem Pana Boga szukają, On pozwala się znaleźć.
Co do naszych poszukiwań – choćby jakiejś książki – także zachęcam do cierpliwego jej poszukiwania. A tak na przyszłość rada dla wszystkich! Więcej uwagi wkładajmy w to, gdzie daną rzecz, przedmiot, kładziemy!

II. Słyszymy czasami słowa ludzi, którzy stwierdzają, że jakby Bóg im się pokazał, dał się tak osobiście poznać, to by w Niego od razu uwierzyli. Ale czy tak byłoby naprawdę? „Bóg jest jak słońce: nie możemy Go widzieć, jaki jest. Potrzebujemy kogoś, kto nam o Nim opowie, człowieka, który wie i któremu możemy ufać, że mówi prawdę. Chrystus wie – i mówi do nas jako człowiek” (kar. Basil Hume).
Mamy odpowiedź na powyższe pytanie. Szukając prawdy o Panu Bogu, trzeba zwrócić się w stronę Pana Jezusa. Poznanie Chrystusa Pana, prowadzi do poznania Boga Ojca. Wielką pomocą w tym dziele są cztery Ewangelie, które prowadzą, pouczają, otwierają serca na Jego miłość. Kto zobaczył Jezusa, także zobaczy w Nim działającego Boga Ojca (zob. J 14, 1-14). Okazuje się jednak, że współcześnie takie zobaczenie nie bywa łatwe. Można wręcz powiedzieć, że bywa bardzo trudne, jest najeżone różnymi wątpliwościami, przeszkodami.
Jakie są tego przyczyny? Po pierwsze w czasach obecnych duża część ludzi została ogołocona z pragnień religijnych i duchowych. Drugą sprawą, która rzuca cień na poszukiwanie Pana Jezusa – tym samym Pana Boga – jest brak autentyczności w przeżywaniu wiary przez współczesnych chrześcijan. Dyspensowanie się od wielu wymagań Ewangelii, wskazań Kościoła. Przeróżne skandale seksualne z udziałem duchowieństwa, które wybuchają jak mina z opóźnionym zapłonem, ku temu się przyczyniają także. Można byłoby wymienić tych przyczyn jeszcze więcej, ale te bywają najczęściej powtarzane.
Czy my chrześcijanie katolicy, możemy ludziom poszukującym Pana Boga pomóc? Odpowiedź nasuwa się sama. Tak, możemy to zrobić! Ta pomoc wymaga od nas tego, abyśmy stali się świadkami Chrystusa Pana. Trzeba o Nim innym mówić, trzeba przybliżać prawdę Jego nauczania, ale w tym dziele najważniejsze jest osobiste świadectwo wiary. Bycia przy Jezusie, bycia z Jezusem zawsze, także w chwilach trudnych, wymagających odwagi i męstwa.

III. „Przyjdź Królestwo Twoje” – modlimy się w dalszej części „Ojcze nasz”. Wyrażenie Królestwo Boże ma potrójne znaczenie. Odnosi się do Królestwa Bożego obecnego w naszej duszy, gdy jest ona w stanie łaski. Oznacza Królestwo Boże na ziemi, którym jest Kościół, i Królestwo Boże w niebie, czyli wieczną szczęśliwość. W tych słowach „Przyjdź Królestwo Twoje” modlimy się o to, aby Bóg królował w nas przez łaskę uświęcającą, dzięki której ma upodobanie w każdym z nas. Modlimy się, aby nas zjednoczył ze Sobą poprzez cnoty wiary, nadziei i miłości, przez które rządzi naszym rozumem, sercem i wolą. Kiedy w modlitwie prosimy aby przyszło Królestwo Boże, to także prosimy Boga, aby nam pomagał w walce z codziennymi pokusami. Królestwo Jezusa wzrasta lub maleje w duszy w zależności od tego jak współpracujemy z łaską. Zależy od przyjęcia pomocy, którą każdego dnia otrzymujemy.
Aby nie ulec zniechęceniu w drodze wiary, przeświadczeniu, że ja się modlę, ale królestwo Boże słabo w naszym sercu jest widoczne, trzeba pamiętać, że kiełkuje ono jak ziarno pszenicy, które ukryte w ziemi wyrasta i wydaje stokrotny owoc. Jest jak zaczyn, który przemienia serca, aż stanie się całkowicie Boże; jak ziarnko gorczycy, które na początku było w duszy drobnym ziarenkiem, ale wtedy kiedy nie znajduje przeszkód, stanie się wielkim drzewem.
Mówiąc „Przyjdź Królestwo Twoje”, modlimy się, aby Bóg zamieszkał w nas, byśmy należeli całkowicie do Boga, by pomógł nam skutecznie walczyć z wszelkimi przeszkodami w działaniu łaski.
Przez całe swoje życie, każdy z nas odmówił „Modlitwę Pańską” wiele razy – nie jesteśmy w stanie tego zliczyć. Zasmuca nas jednak brak jej owoców w życiu. Pytamy od czasu do czasu, co robimy nie tak? Oto podpowiedź! Aby nasza modlitwa została wysłuchana, powinna być ona ufna, stała i szczera (por. Francisco F. Carvajal, Rozmowy z Bogiem, Ząbki 1998, s. 216-217). Warto zapamiętać tą ostatnia radę, bo może brak ufności i szczerości, sprawia, że nie dostrzegamy u siebie przemiany. A ziarnko gorczycy, nie staje się wielkim drzewem, gdzie w jego cieniu inni ludzie mogą znaleźć schronienie!

ks. Kazimierz Dawcewicz