Jaka jest moja wierność Jezusowi?

Każdego roku słowo Boże słuchane podczas mszy świętej w Niedzielę Palmową, odkąd pamiętam, wzbudza we mnie refleksję, która zazwyczaj nie pojawia się z równie wielką mocą w żadnym innym dniu. W przeciągu bowiem tylko kilkunastu minut obraz euforii towarzyszącej tłumowi, który witał Jezusa wjeżdżającego na osiołku do Jerozolimy, zostaje zastąpiony innym obrazem: radykalnej nienawiści tłumu do tego samego Jezusa. Podekscytowany tłum, wymachujący gałązkami, raz woła: „Hosanna, hosanna”, by tylko chwilę później, z równie wielką ekscytacją i być może wymachując przy okazji pięściami, zawołać: „Ukrzyżuj, ukrzyżuj”. Matematyk mógłby powiedzieć, że mamy tu do czynienia z dwoma ekstremami tej samej funkcji, którą jest stosunek człowieka do Syna Bożego: raz jest to punkt szczytowego umiłowania i przylgnięcia sercem do Jezusa; a za moment – drugi raz – jest to punkt nie tylko nieprzyjęcia czy odrzucenia, ale wprost skazania Jezusa na okrutną śmierć.
A ponieważ słowo Boże jest żywe i skuteczne, a także zdolne osądzić myśli i pragnienia ludzkiego serca, to owe dwa obrazy trzeba nam od razu odnieść do własnego życia. I pewnie ze wstydem zauważymy, że przecież są to historie o nas. Przykładowo, raz wypowiadamy do ludzi słowa błogosławieństwa, pociechy, życzliwości i wsparcia, a innym razem – z tych samych ust i być może do tych samych nawet ludzi – płyną słowa pełne nienawiści, pretensji, szyderstwa czy kpiny. Być może też w niedzielę pobożnie uczestniczymy w Eucharystii, by za chwilę stanąć w kolejce do kasy w jakimś supermarkecie. Albo jeszcze: od innych twardo wymagamy prawdomówności i hojności, a sami przy byle okazji z premedytacją zachowujemy się jak łgarze i najgorszej maści skąpcy.
Tak!!! Słowo Boże, które słyszymy w Niedzielę Palmową, jest o nas. I przynagla do udzielenia odpowiedzi na pytanie: Jaka jest moja wierność Jezusowi?

ks. Zdzisław Kieliszek