Widziane z okna, usłyszane i przeczytane (78)

I. Bardzo wstrząsająca i poruszająca jest historia Eleazara oraz matki i jej siedmiu synów, opisana w 2 Księdze Machabejskiej (6,8-31; 7,1. 20-31). Będący u schyłku życia stary człowiek, staje przed wyborem. Albo śmierć, albo życie – jeżeli zgodzi się zjeść kawałek mięsa złożonego na ofiarę bóstwom. Wybiera śmierć, dlatego, że chce zostawić potomnym świadectwo wiary w Boga i wierności Jego prawom. W podobnym duchu postępuje matka i jej synowie, którzy mogą ocalić życie tylko wtedy, kiedy odrzucą prawo Boga i będą postępować według praw ustanowionych przez pogańskiego króla. Nie ulegają tym propozycjom i namowom – podobnie jak ten starzec – odrzucając namowę do kompromisu. Eleazar wie, że takie zachowanie, źle zostanie odczytane przez ludzi młodych, zostaną bez przykładu wierności. „Dlatego jeżeli mężnie teraz zakończę życie – mówi – okażę się godny swej starości, młodym zaś pozostawię rzetelny przykład ochotnej i wspaniałomyślnej śmierci za godne czci i święta prawa”.
Ta historia jest wstrząsająca, porusza serca, ale także i poucza. Powinna ona poruszyć serca tych wszystkich, którzy z lekkością rezygnują z praw jakie stawia Kościół. Dotyczy to podważania ważności Bożych przykazań, wartości świętowania niedzieli jako dnia Pańskiego. Rezygnacji z postów, katolickich zwyczajów. Jako osoby wierzące jesteśmy pouczani, że wypada teraz tak postępować w imię postępu, w imię wolności. Szeroko rozumianego kompromisu, który niestety wymywa z nas to, co piękne i wartościowe. Tym samy pozwalamy na to, że z upływem lat pozbywamy się tego wszystkiego, co jest darem samego Pana Boga, który w sakramencie chrztu świętego tak pięknie nas obdarował. Owi „współcześni prawnicy pogańskich królów” nie mówią, że po pewnym czasie ci z nas, którzy za tymi radami pójdą, zostaną pozostawieni sobie z rozbitym sumieniem, zachwianą chrześcijańską tożsamością.
Słyszymy, że należy dbać o piękne oblicze Kościoła. Ale czy przez rezygnację z Bożych i kościelnych przykazań, do tego się przyczyniamy? Raczej powiedziałbym, że go brudzimy, zohydzamy w oczach osób poszukujących prawdy. Dlatego nie należy się śmiać z ludzi, którzy zachowują Boże Prawo. Tak jak tego przykład mamy, w bohaterskich postawach różnych osób z 2 Księgi Machabejskiej. W świecie, gdzie wszystko wydaje się płynne, relatywne. Gdzie prawda staje się niemodna i jest odrzucana, a fałsz z dnia na dzień uznawany jest za „prawdę”, ich postawa zachęca do wierności wierze i szacunku dla samego Boga! Oni własnym życiem pokazują, że nikt nie może być większy niż Bóg – nasz Pan i Prawodawca!

II. Wracając z Bartoszyc, byłem świadkiem rozmowy telefonicznej. Pani siedząca przede mną, odebrała telefon i przez chwilę prowadziła rozmowę. Co wzbudziło moje „zainteresowanie”? Słowa jakich używała, a w zasadzie to ich prawie wcale nie używała. Ktoś do niej mówił a ona powtarzała: no no no; później pewne pomrukiwanie; następnie no tak, no tak, no tak, ….! Aż wreszcie powiedziała, że jest w busie i nie może rozmawiać. Z drugiej strony wiem jaki wykonuje zawód i dlaczego używała takich słów. Przez taki słowny zabieg, ukrywała przed siedzącymi obok ludźmi zawodowe sprawy. Wiemy że posiadanie telefonu komórkowego i korzystanie z niego choćby w autobusach, busach, bywa krępujące. Ta opisana sytuacja, pokazała mądrość i roztropność tej pani! Chociaż dobrze wiemy, że nie zawsze użytkownicy telefonów tak postępują.
Te wydarzenie kolejny już raz uświadomiło mi, że nadal mamy uczyć się prowadzenia rozmów. Przede wszystkim chodzi o zrozumienie, że w pewnych sytuacjach trzeba umieć przerwać rozmowę, zamilknąć. Dlatego powinniśmy się tak zachować, aby nie ujawniać pewnych faktów i wydarzeń ze swojego życia, lub życia innych osób. Siedzący przede mną, za mną, stojący ktoś obok w autobusie, w pociągu, w busie, nie ma obowiązku zatykać uszu, bo my prowadzimy telefoniczną rozmowę. W pewnych sytuacjach, kiedy nie chcemy słuchać ludzkich wynaturzeń i oskarżeń innych osób, możemy tak postąpić. Ale to przede wszystkim osoba telefonująca ma zadbać o to, aby inni nie stali się przymuszonymi słuchaczami.
Pani jadąca busem, potrafiła ukryć treść telefonicznej rozmowy. Uważała, że przekazywana jej wiedza, nie jest nikomu innemu do niczego potrzebna. Warto od niej się uczyć prowadzenia telefonicznych rozmów, w busach czy autobusach!

III. Po dłuższym czasie wróciłem do czytania książki Andrzeja Nowaka „Dzieje Polski”, tom 3 1340-1468 – Królestwo zwycięskiego orła (Kraków 2017). W historii Polski mieliśmy wielu wybitnych królów, ale w tej chwili jestem pod urokiem mądrości i roztropności młodego króla Kazimierza Jagiellończyka. Drugi syn Władysława Jagiełły, został królem w wieku dwudziestu lat. Wykazał się wielką umiejętnością negocjacji, zażegnywania sporów, które służyły dobru Polski, ale także utrzymaniu unii litewsko-polskiej. Wspominam tego polskiego króla też dlatego, bo zakończył się kolejny już rok liturgiczny w Kościele. Kończy go zawsze, niedziela Chrystusa Króla Wszechświata. Wielu z nas kiedy słyszy słowo król, to od razu przychodzą nam na pamięć postacie znanych władców. Czy to z naszej historii – wspomnianego przeze mnie Kazimierza, czy też z historii narodów ościennych, czy dalszej części Europy. Wiadomości o nich zaczerpnęliśmy z książek, filmów, które nie do końca trzymają się historycznych faktów. Mimo to, spełniają one swoją edukacyjną rolę.
Jednak kiedy myślimy o Chrystusie Panu jako Królu, to warto wiedzieć, że wymyka się On i Jego królestwo z tego co odnosimy do ziemskich królów. Nawet korona i berło, które włożono Mu do ręki, mają całkiem inne znaczenie w Jego historii. Pan Jezus jest Królem, który jest blisko ludzi. On przez Wcielenie, przyjął nasza ludzką naturę, stał się do nas podobny we wszystkim oprócz grzechu. A przez swoje doświadczenie cierpienia, pracy, odczuwania, zmęczenia, staje się bliski tym wszystkim, którzy uznają go za swojego Pana. Nie można tego powiedzieć o królach z przeszłości i tych współczesnych, którzy najczęściej są bliscy swoim „poddanym” przez „bliskość” ekranu telewizora.
Wreszcie Chrystus swoim przykładem pokazuje, że prawdziwe królowanie, to służba. W Wieczerniku umywa uczniom nogi, w ten sposób poucza nas wszystkich, jakie prawo ma rządzić w Jego królestwie. „Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem” (J 13, 14-15).
Chrystus Król i Pan jest też troskliwym pasterzem, dba i troszczy się o nas. Wreszcie Ewangelia z ostatniej niedzieli roku liturgicznego, ukazuje Go także jako Sędziego (zob. Mt 25,31-46). Będziemy sądzeni na końcu czasów z gestów miłości jakie okazaliśmy ludziom potrzebującym, najmniejszym. W tych słowach uświadamia nas, że nie chodzi tylko o to, aby włączać się spektakularne akcje reklamowane przez telewizję i radio. Wiemy, że są one ważne i potrzebne. Ale mamy zawsze pamiętać, że świat zmieniają małe, drobne gesty miłości. Gesty troski, współczucia, jakie każdy z nas okazuje spotykanym ludziom.

ks. Kazimierz Dawcewicz