Widziane z okna, przeczytane i usłyszane (9d)

I. „Łaska pańska zawsze na pstrym koniu jeździ”. Te słowa znaczą tyle, że można bardzo szybko stracić uznanie u ludzi, ich poparcie. Okazuje się, że jest ono zależne od kaprysów i humoru innych, szczególnie tych, którzy mają władze i pieniądze. Przykład tego, że te powiedzenie się sprawdza, mamy w osobie trenera polskich piłkarzy Adama Nawałki. Po nieudanych mistrzostwach świata w piłce nożnej w tej chwili dziennikarze, tak zwani znawcy futbolu, uczestniczą w biegu na najlepsze skrytykowanie trenera. Jeszcze parę tygodni temu, mówiono i pisano o nim z szacunkiem, wierzono, że coś „dobrego” przywiezie z naszą piłkarską drużyną z Rosji. Po nieudanych meczach, wszystko się zawaliło. Popełnił błędy w przygotowaniu drużyny, możliwe, że niepotrzebnie zabrał niektórych zawodników na mundial. Nikt już tego nie jest w stanie zmienić, ale agresja, której teraz doświadcza budzi zastanowienie.
Takie zachowania i reakcje nie dotyczą tylko piłki nożnej, związane są one z wieloma dziedzinami naszego życia. Okazuje się, że szybko można stracić pewną pozycje społeczną, zawodową, towarzyską. Przyczyny tego mogą być różne, czasami amoralne życie. Ale często przyczyną takich zachowań, są względy finansowe – ich utrata. Poglądy moralne i polityczne, niezgodne z linią tak zwanego społecznego postępu i gazetowych narracji. Może to także dotyczyć pewnych historycznych poglądów, idących pod prąd historycznej poprawności.
W takim razie co powinniśmy zrobić, aby takiego dobrego spojrzenia – „łaski” ludzi nie stracić? Jak mamy się zachowywać, aby nie zamykano przed nami drzwi domów? Trzeba być sobą, trzeba pamiętać, że takie sytuacje w zasadzie są nie do uniknięcia. Mimo to, nie należy uciekać przed ludźmi, trzeba ich słuchać. Nasza otwartość na to, co inni mówią, sprawia, że poznajemy ich racje, sposób myślenia. Takie zachowanie, przyczynia się do wzajemnego i głębszego poznania. A w niedalekiej przyszłości, nawet do okazywania sobie wzajemnego szacunku.
Powinniśmy też pamiętać, że nie ze wszystkimi ludźmi jesteśmy w stanie się zaznajomić. Nie wszyscy też będą mieli ochotę spędzać z nami swój czas, takie zachowania trzeba zaakceptować. Bez niepotrzebnego gniewania się na nich i obrażania. Wreszcie nam osobom wierzącym, trudno jest przebywać w towarzystwie ludzi agresywnie nastawionych do wiary w Boga, do Kościoła, zasad moralnych według których żyjemy. Takie środowiska nie są naturalnym miejscem naszego przebywania. Jeżeli jednak już tam się znajdziemy, bądźmy przygotowani na przyjęcie różnych gorzkich słów wypowiedzianych pod naszym adresem. Wtedy też mamy dobrą okazję, aby złożyć świadectwo wiary w Pana Jezusa i naszej miłości do Jego Kościoła.
Wspominałem już w tych rozważaniach, że poczucie wolności, niezależności od opinii innych – od łask pańskich – daje nam wiara w Pana Boga. Obecna w naszym sercu świadomość bycia kochanym przez Niego, pozwala nam ze spokojem – chociaż nie bez bólu – podchodzić do sympatii i ludzkich antypatii. Bo tylko Jego miłość jest w stanie zaspokoić nasze najgłębsze pragnienia. Świadomość tego nas uspokaja, bo wiemy, że Bóg jest zawsze wierny przymierzu, które zawarł z nami w sakramencie chrztu świętego.

II. Wracam jeszcze raz do zdjęcia, które odnalazła moja bratanica. Zostało ono zrobione, kiedy miałem piętnaście lat. Okazuje się, że pokazane mojemu bratu, jego żonie, nic nie mówiło im o mnie. Nawet jej podpowiedź: „tato zastanów się, znasz go bardzo dobrze, prawie od „zawsze”, nie naprowadziło go na moją osobę. Tak to już z nami jest, ulegamy różnym „zmianom”. Sprawiają one to, że nawet najbliżsi mają kłopot z rozpoznaniem nas. Przyczyną tego może być także to, że ktoś nie oglądał zdjęć od wielu lat. Przyzwyczajamy się mocno do twarzy obecnie nam znanych, są one czasami zupełnie inne od tego młodzieńczego wyglądu. Ale to nam przypomina, że ulegamy różnym zmianom – po prostu dotyka nas ząb czasu!
Kiedy o tym piszę chciałbym też powiedzieć, że za tą zewnętrzną zmianą, powinna pójść zmiana wewnętrzna. Z przybywaniem nam lat, przecież zmienia się spojrzenie na świat, zmienia się nasza wiedza o otaczającym nas świecie, ludziach. Stajemy się także bogatsi o różne doświadczenia, które składają się na historię naszego życia. To wszystko także sprawia, że zmiana goni kolejną zmianę. Dlatego dobrze by było, aby z przybywaniem lat przybyło nam „trochę” duchowego piękna.
Wiemy jednak, że czasami trudno z upływem czasu te osobowościowe piękno u niektórych osób dostrzec. Przyczyn tego jest wiele, najczęściej są to niewłaściwe wybory, nieustanny ból, który jest wynikiem złych ludzkich relacji. Następnie różne uzależnienia, które rujnują psychikę i moralność życia. Wreszcie usadowienie się w świecie przestępczym, mafijnym, który przy całym „materialnym pięknym życiu”, rujnuje i zaczernia ludzką psychikę i duszę.
Może kiedy weźmiemy do rąk nasze zdjęcia z dzieciństwa, wieku młodzieńczego, zobaczymy teraz jacy byliśmy wtedy inni. Jak przez te lata się zmieniliśmy! Dlatego warto, trzymając w ręku małą czy dużą fotografię zapytać: „Czy przy tych różnych zmianach jakie nas dotknęły, zmieniliśmy się duchowo? Czy widoczne jest w nas te duchowe piękno, które złożył w nasze serca Pan Bóg?

III. Politycy zabierają się za reformę Kościoła? Taką informację można było przeczytać, na stronach Katolickiej Agencji Informacyjnej. Cała sytuacja ma miejsce w Irlandii, gdzie politycy bez żadnych ogródek krytykują nauczanie Kościoła. Krytykują papieża za niepodjęcie tematu święceń kapłańskich kobiet. Nie zgadzają się z nauczaniem na temat rodziny, przede wszystkim z tym, że Kościół wyklucza małżeństwa jednopłciowe. Nawołują aby w katolickich szpitalach, można było swobodnie przeprowadzać zabiegi aborcji. Krytyce poddano także nauczanie Kościoła na temat homoseksualizmu. Była prezydent Irlandii podważa chrzest małych dzieci: „bo w ten sposób nie szanuje się ludzkiej wolności”. Wielką burzę wywołała wiadomość, że była premier tego kraju w jakimś kościele odprawiła Msze świętą. Jak się później okazało pod nieobecność księdza, przewodniczyła liturgii słowa i rozdała Komunię świętą. Temu wydarzeniu towarzyszy jeszcze jeden aspekt, że jest ona zadeklarowaną aborcjonistką.
Te wszystkie wydarzenia pokazują, że europejska lewica – tutaj irlandzka – próbuje zrobić z Kościołem to, co nie udało się zrobić komunistom – po prostu chcą go rozbić! Mówiąc o wolności, którą tak bardzo szanują, sami wkraczają na teren, który nie podlega ich kompetencji. Chętnie ograniczyliby wolność Kościoła, tym samym zabronili głoszenia prawowiernej nauki. Wiemy zapewne, że Kościół w Irlandii zbiera teraz „żniwa” swoich błędów i różnych skandali, których dopuściło się tamtejsze duchowieństwo. Skandali, które miały miejsce w placówkach wychowawczych i opiekuńczych dla dzieci i młodzieży.
Kiedy czytamy te wiadomości, stajemy się mimo wszystko świadkami słownej ingerencji polityków w działalność i nauczanie Kościoła. Trudno przewidzieć jak to wszystko się skończy. Ale jedno jest pewne, walec lewicowego „postępu” pędzi po Europie. Czy i kiedy wpadnie on do Polski? Najbliższe lata to pokażą, chociaż jak do tej pory kraje Europy Środkowej jakoś przed nim skutecznie się bronią (Paweł Lisicki).
Czytając te informacje z Irlandii, widzimy jaką trudność mamy dzisiaj w tak postępowym czasie, aby oddać cesarzowi to, co jest cesarskie, a Bogu to, co jest boskie (zob. Mt 22,21). Pokusa posiadania tego i tamtego, drzemie w człowieku i czasami także coraz mocniej się odzywa.

ks. Kazimierz Dawcewicz