Widziane z okna, przeczytane i usłyszane (92E)

I. Przez wojnę na Ukrainie, która niestety nadal trwa, innego znaczenia – wartości – nabiera słowo „pokój”. Choćby to wypowiadane podczas każdej Mszy świętej, kiedy kapłan/diakon prosi abyśmy przekazali sobie znak pokoju. Teraz, kiedy prawie na naszych „oczach” toczy się wojna, bardziej go doceniamy. Przede wszystkim jednak powinniśmy dołożyć dużo starań, aby pokoju obecnego wśród ludzi nie burzyć. Nie wchodźmy w różne konflikty, które niesie życie polityczne, społeczne, rodzinne. Zachowajmy pewien dystans do usłyszanych wiadomości, uspokajajmy nastroje innych. Mimo tych słów jestem świadomy, że chyba wszyscy na własnej skórze doświadczyliśmy pewnych nieporozumień, różnicy zdań, kłótni, w pracy, w domu, … Co wtedy mamy robić? Jak mamy się zachować? Święty Paweł Apostoł poucza: aby nad naszym gniewem nie zachodziło słońce. A w katechizmie Kościoła katolickiego czytamy w uczynkach miłosiernych do duszy: krzywdy cierpliwie znosić; urazy chętnie darować.
Wiemy jak wielkie znaczenie mają dobre relacje w rodzinie, wśród sąsiadów, ze znajomymi. Jaką radość wnoszą w nasze i innych życie. Z drugiej strony też wiemy co wnosi w nasze życie niepokój, smutek, żal, który wkrada się do naszego serca. A źródłem tego jest brak zgody wśród najbliższych. Nie będę tych przeróżnych historii opisywał, chcę tylko wskazać, że skłócona rodzina, wspólnota, staje się wtedy polem działania złego ducha. Nie ma tam siły i chęci do budowania dobra, ale za to, wzmacnia się działanie zła.
Dlaczego zatem mamy taki problem z okazaniem innym przebaczenia, miłosierdzia? To one przecież potrafią skończyć działanie zła. Często pozostaje to tajemnicą ludzkiego serca, myśli, w których dany człowiek się zamyka. Buduje zamek obronny, uważając, że inni wokół niego tylko czyhają aby go zniszczyć. Ten brak darowania win, taką osobę też nakręca, sprawia z upływem czasu, że coraz większy bałagan panuje w jej wnętrzu.
Pewnym elementem mogącym zmienić ten stan bywa umiejętność wypowiedzenia się przed drugim człowiekiem. Skonfrontowanie tego, co przeżywamy z drugą osobą. Taka rozmowa może uspokoić, zachęcić do czynienia drobnych kroków w stronę przebaczenia i pojednania.
Często osoby skrzywdzone przez innych, które straciły pokój serca, boją się spotkania z tą osobą. Lękają się swojej reakcji na jej widok, a także jak się zachować kiedy usłyszą prośbę o okazanie przebaczenia. Od czego mogą rozpocząć „poszukiwanie” pokoju? Warto spróbować od uporządkowania myśli, nie pozwalania im ciągle tą sytuacją się zajmować. Z upływem czasu, może warto spróbować przebaczyć takiemu człowiekowi – choćby w myślach.
Znając jak trudno jest odbudować zepsutą zgodę, pokój w codziennych naszych relacjach, zachęcam abyśmy jeszcze bardziej zadbali o to, aby zbyt pochopnie nie podejmować decyzji o zerwaniu znajomości. Nauczmy się cierpliwości w budowaniu pokoju, a potem brońmy go ofiarnie przed przeróżnymi niebezpieczeństwami.

II. W poniedziałek z księdzem Zdzisławem czekaliśmy na taxi przed zakładem fryzjerskim znajdującym się naprzeciw naszego kościoła. Obok nas przechodziła młodzież z naszej dywickiej Szkoły Podstawowej – klasa VIII. Okazało się, że niektóre osoby są mi dobrze znane. Spotykam je na spotkaniach przed przyjęciem sakramentu bierzmowania. Dlaczego o tym piszę? A no dlatego, że z tej grupy około dwudziestu osób, tylko jedna powiedziała nam „Szczęść Boże”. Nie mówiąc już o słowach „Dzień dobry”. Reszta zachowywała się tak jakby nas nie znała. W pewnym momencie sam powiedziałem do nich: „Dzień dobry”. Ktoś tam na moje słowa coś odburknął pod nosem. Niektórzy tylko się uśmiechnęli, no i poszli dalej.
Pomyślałem przez chwilę, że może mają jakąś wadę wzroku, no i nas nie widzą. Ale niestety myliłem się. Spoglądali ukradkiem w nasza stronę, nadal ze sobą rozmawiając. Moje „zdumienie” wzbudził fakt, że część z nich przygotowywałem jeszcze do I Komunii świętej. Oto „efekty” duszpasterskiej pracy, nie ma co się oszukiwać – słabiutkie.
Tak teraz sobie trochę żartuję, ale chodzi mi także o coś innego. Pamiętam, że za moich czasów osobom starszym zawsze się mówiło: „Dzień dobry”. Byliśmy tego uczeni, a jeżeli ktoś to zaniedbał, sprawa o dziwo docierała nawet do rodziców. Oczywiście była interwencja i pouczenie, które skutkowało tym, że kolejne spotkanie było już inne – z pozdrowieniem oczywiście.
Wiem, wiem, teraz są przecież inne czasy, inaczej wychowuje się młodych ludzi – ktoś mi odpowie. Ale ja z lekkim uporem, będę przypominał tamte wychowawcze lekcje. Bo przecież czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci. Ten czas szkolny jest właściwym czasem, aby uczyć młodych ludzi tych grzecznościowych zwrotów. To nigdy nie zaszkodzi, a nawet kiedyś może przynieść im pewną korzyść.
Póki co czekam na kolejne spotkanie z kandydatami do bierzmowania. Nie omieszkam im „wypomnieć” ich „kulturalnego” zachowania. Oczywiście przypomnę jak ważną rolę i zadanie spełniają takie słowa jak: „dzień dobry”; „do widzenia”; „dobry wieczór”; dziękuję, proszę, przepraszam. A nuż zapamiętają, tym samym jakiś mały sukces duszpasterski może będzie.

III. W cieniu działań wojennych, rozpoczęliśmy czas Wielkiego Postu. Już sama Środa Popielcowa przepełniona jest ważnymi dla nas znakami. Jednym z nich jest posypanie naszych głów popiołem. Uczestnicząc w tej liturgii usłyszeliśmy z ust kapłana słowa: „Prochem jesteś i w proch się obrócisz” oraz „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”. Obok tych słów nie da się przejść obojętnie. Zawarta w nich jest zachęta do podjęcia duchowej pracy i dokonanie refleksji nad dotychczasowym swoim życiem.
Posypanie głów popiołem ma swoją symbolikę mocno zakorzenioną w Starym Testamencie. Popiół kojarzy się ludziom, od zarania dziejów, ze śmiercią, przemijaniem, cierpieniem, stratą i pustką. Posypanie popiołem stało się obrazem człowieka, który przeżywa żałobę, leżącego wręcz na ziemi. Takie skojarzenia prowadziły do uświadomienia sobie kim jest, dla kogo żyję i kto jest w jego życiu najważniejszy.
Współcześnie człowiek ma inne pojęcie przemijania, inaczej patrzy na śmierć. Stara się żyć chwilą, szuka kolejnych atrakcji, które podniosą emocje. A tym samym sprawią, że życie nabierze koloru. A co w takim razie z tajemnicą śmierci? Cześć osób – i to znaczna, nie chce o niej słuchać. Zbyt dużo o niej nie mówi, można nawet powiedzieć, że żyją jakby jej nie było. Chyba, że śmierć zabiera przedwcześnie kogoś z najbliżej rodziny, przyjaciela, wtedy dotknięcie śmierci na chwilę zatrzymuje, wzbudza pewną refleksję.
Takie patrzenie na śmierć jakby jej nie było, świadczy także o braku wiary w Pana Boga. Zatem nie powinno nas dziwić to, że wtedy tacy ludzie szukają czegoś zastępczego. Czegoś co zasłoni – przynajmniej na jakiś czas – pustkę wewnętrzną, brak sensu życia.
Pytamy czasami: po co jest Wielki Post? Jest on po to, aby spróbować zacząć rozwiązywać swoje problemy. Patrząc na codzienne życie, na bezsens, który niektórym towarzyszy, może on stać się okazją, aby przyznać się do błędu, postarać się coś zmienić, poprawić. Zapamiętajmy zatem wszyscy: aby wrócić do Pana Boga, zawsze jest czas i dobra pora (o. Mateusz).
Wiem, że wszyscy w tych dniach w pamięci i w sercu nosimy to, co dzieje się na Ukrainie. Chcemy jak najwięcej zobaczyć, usłyszeć, nawet zrozumieć. Ale może warto odejść na dłuższą chwilę od telewizora, nie zaglądać na strony internetowe. Modląc się o pokój na Ukrainie, nie zaniedbujmy też czasu jaki Pan Bóg nam dał. „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” – takie też słowa zostały nad nami wypowiedziane. To wezwanie do modlitwy, postu, do zastanowienia się nad naszym dotychczasowym życiem!

ks. Kazimierz Dawcewicz