Widziane z okna, przeczytane i usłyszane (89E)

I. Już dosyć dawno nie rozpoczynałem pisania tych rozważań od stwierdzenia: Patrzę w okno, spoglądam przez moje okno. Właśnie teraz chcę trochę te zapomnienia nadrobić, co nie znaczy, że będę ciągle odwoływał się do tytułu tych rozważań. Szukając ostatnio tematu, którym mógłbym się zająć przez chwilę patrzyłem przez okno z pokoju gdzie jemy posiłki. W tym pomieszczeniu jest ich aż trzy. Patrzyłem przez te od szczytu plebani. Pierwszy widok, jaki rzuca się w oczy, to stojące przy ogrodzeniu pojemniki na śmieci. Jest ich tam aż cztery: na szkło, plastiki, papier, no i na pozostałe odpady.
Co ciekawego można napisać o tych śmietnikach, ktoś zapyta? No właściwie nic wielkiego, ale jednak przypominają nam, że mamy dbać o czystość. Mamy segregować śmieci – pomagamy innym w segregacji tych odpadów. Tym samym przyczyniamy się do jakiegoś porządku, który powinien być naszą wspólną troską.
Wystawione śmietniki służą wyrzucaniu zużytych i niepotrzebnych już rzeczy, przedmiotów. Ciągle nam ich przybywa. To znak, że ciągle coś kupujemy, tym samym pomnażamy swoje zasoby. Jednak większość rzeczy, które znajdują się w pojemnikach na śmieci, to artykuły codziennego użytku. Nie chcemy, aby zalegały w naszych domach, dlatego w swoim czasie ich się pozbywamy.
Okazuje się jednak, że nie wszyscy z nas dbają o taki porządek. Ciągle słyszymy, że śmieci bywają wyrzucane do przydrożnych rowów, znajdowane są w lasach. Uciekając od ich opłaty niektórzy pokazują, że są na bakier z ekologią. Także tworzą pracę innym ludziom, którzy za nich muszą to posprzątać. Mamy jeszcze wiele w tej dziedzinie do zrobienia.
Jak przed chwilą wspomniałem, te pojemniki na śmieci wystawiane przed domami, blokami, zbierają wszelkie niepotrzebne rzeczy, odpady. Patrząc na nasze życie możemy powiedzieć, że jednak nie wszystkiego się wtedy pozbywamy. Mam tu na myśli nasze duchowe i psychiczne zranienia, winy, które zaciągamy wobec innych osób, a które nosimy czasami przez wiele lat w swym wnętrzu. Wreszcie przecież, jako ludzie wierzący popełniamy przeróżne moralne „przestępstwa” – grzechy.
Kościół uczy nas, że mamy: „Przynajmniej raz w roku spowiadać się i w czasie wielkanocnym Komunię świętą przyjmować” . Miejscem, w którym pozbywamy się naszych brudów – grzechów, jest spowiedź święta. Jest to sakrament, w którym zostają nam one odpuszczone, a także otrzymujemy wtedy potrzebną nam łaskę Bożą do wiernego trwania na drodze życia Bożymi przykazaniami. Zatem warto z tego sakramentu systematycznie korzystać, oczyszczając siebie z błędów, zaniedbań, z brudu grzechów.
Trzeba tu wskazać, że miejscem, w którym część osób też próbuje uporządkować swoje życie, wyrzucić z niego ciążący balast życiowy, są spotkania z psychologami, psychoterapeutami. Istnieje współcześnie wielka możliwość korzystania z przeróżnych terapii, kursów psychologicznych. Okazuje się, że rozmowy w ich trakcie bywają pomocne w porządkowaniu życia, swojej codzienności.
Wracając do tych pojemników na śmieci stojących przed plebanią, wypada też napisać, że są systematycznie opróżniane. Szkoda, że wielu z nas nie korzysta systematycznie ze spowiedzi świętej. Wierząc, że sami sobie pomogą, jakoś ułożą – uspokoją swoje wnętrze. Jeżeli tak jest, są to tylko chwilowe uspokojenia. Grzech, nasza wina względem Pana Boga i bliźniego, potrzebuje przeproszenia drugiego człowieka, którego skrzywdziliśmy. Ale także potrzebujemy ich wyznania w sakramencie pokuty!

II. Zabrałem się za pranie swoich ubrań, a co za tym idzie, po ich wysuszeniu, trzeba je było wyprasować. Wspominałem chyba, że jest to marudne zajęcie. Ale aby jakoś wyglądać, trzeba tym się zająć. Piszę o tym nie dla chwalenia się, ale uświadomiłem sobie – trzymając żelazko w ręku – że jesteśmy wiele w stanie zrobić, aby ładnie wyglądać. Ubiór przecież jest tego znakiem. Dlatego tak się trudzimy nad właściwym ich wyborem, nad ich praniem i prasowaniem.
Spotykając przeróżne osoby, czasami jestem zaskoczony wielką rozbieżnością jaka ma miejsce w ich życiu. Możliwe, że niektórzy tego nie zauważają, przyzwyczaili się do takiego stylu życia. Mam tu na myśli dbanie o zewnętrzną stronę swojej osoby, przy zaniedbaniu swojego wnętrza. Zaniedbaniu rozwoju osobowego i duchowego. Widzimy coraz ładniej ubranych ludzi, noszących markowe ubrania. Można jednak powiedzieć, że ich wnętrze jest brudne, niedomyte, no i „niewyprasowane”.
Uwidacznia się to w sposobie mówienia, odnoszenia się do innych ludzi. W postawie wyniosłości i dumy, które nie są dzisiaj czymś rzadkim. Okazywania, że inni zupełnie nas nie interesują, jeżeli nie są do czegoś potrzebni. Niestety, tak noszących się osób ciągle przybywa.
Czy można to jakoś zmienić? Czy jako społeczeństwo mamy na to wpływ? Wszystko rozpoczyna się od rodziny, to w niej uczymy się podstawowych zasad wychowania, zachowania, traktowania innych ludzi. Kolejnym miejscem, które powinno odgrywać w tym dziele ważną rolę powinna być szkoła. Obok uczenia, szkoła powinna także wychowywać. Przygotowanie do zdania egzaminów jest ważne, ale jeżeli każdego roku będą one wypuszczały po kilka „niewyprasowanych” osób, to za parę lat zderzymy się z coraz większą liczbą ludzi pięknie ubranych, ale za to wewnętrznie brudnych, osobowościowo skarlałych.
Ważną rolę w tym względzie ma do spełnienia także i Kościół. Wprowadzając osoby wierzące w relację z Panem Bogiem, jako wspólnota wiary mamy pokazywać, że relacja z Nim czyni nas ludźmi piękniejszymi. Miłość, dobroć, łagodność, serdeczność, uprzejmość, są to dary ducha o których pisał święty Paweł Apostoł w liście do Galatów (zob. 5, 22-23 ). One nadal są obecne w uczniach Chrystusa, którzy otworzyli się na Jego braterską i przyjacielską miłość. Okazywanie ich innym jest naszym zadaniem i obowiązkiem, choćby inni inaczej nas traktowali.
Jako chrześcijanie katolicy dbajmy o to, abyśmy zewnętrznie pięknie wyglądali. Nasze ubrania: sukienki, płaszcze, garnitury, swetry, koszule, …, niech będą ładne, nadążające za współczesną modą. Ale także przykładajmy większą jeszcze wagę do tego, aby nasze serca też bardziej piękniały. „Pierzmy” je też systematycznie, w zdroju Bożego miłosierdzia – w sakramencie pokuty! Wygładzajmy, „prasujmy” je, mocą Bożego słowa.

III. W trakcie poszukiwania inspiracji do niedzielnej homilii, znalazłem taki oto tekst. Gdyby Jezus wysłał swoich dwunastu Apostołów na testy psychologiczne, taką odpowiedź otrzymałby po ich wykonaniu: „Dziękujemy za przesłanie życiorysów dwunastu mężczyzn, których wybrał Pan na stanowiska kierownicze w swojej nowej organizacji. Wszyscy przeszli przez kilkadziesiąt naszych testów. …wywiadów osobowościowych z psychologiem i konsultantem ds. uzdolnień zawodowych. Nasi pracownicy są zdania, że większość Pana nominowanych nie ma odpowiedniego wykształcenia i predyspozycji zawodowych do pełnienia stanowisk kierowniczych. Jako grupa nie mają oni zupełnie koncepcji pracy zespołowej. Szymon Piotr jest niestabilny emocjonalnie i ma wybuchowy temperament. Andrzej pozbawiony jest kompletnie cech przywódczych. Dwaj bracia Jan i Jakub przedkładają interesy osobiste nad lojalność wobec firmy. Tomasz wykazuje sceptyczną postawę, która może podkopać pracę zespołu. Mateusz został umieszczony na czarnej liście Jerozolimskiego Biura Biznesu. Jakub syn Alfeusza i Tadeusz zdecydowanie mają radykalne skłonności psychopatyczne i odnotowali wysoki wynik w skali maniakalno-depresyjnej. Jeden jednak z kandydatów wykazuje realny potencjał. Jest człowiekiem zdolnym i zaradnym, dobrze poznaje ludzi, ma kontakty na wysokich stanowiskach. Jest wysoce zmotywowany, ambitny i odpowiedzialny. Polecamy Judasza Iskariotę jako kontrolera jakości w Pańskiej firmie oraz jako Pana prawą rękę”.
Ten opis dwunastu Apostołów daje nam wszystkim nadzieję, że ze swoimi wadami i niedoskonałościami – jeżeli apostołowie mogli dokonać takich cudów – to my w imię Pana Jezusa możemy uczynić to samo. Zostaliśmy do takich zadań powołani podczas chrztu świętego i bierzmowania. Dlatego też nie możemy powiedzieć, że do takiego zadania się nie nadajemy. Że to inni ludzie – kapłani, zakonnicy, siostry zakonne, członkowie różnych wspólnot katolickich są do takich zadań bardziej odpowiedni.
Jeżeli Pan Jezus mógł wykorzystać Apostołów z ich słabościami, to i nas może użyć do tego, aby królestwo Boże rozwijało się tu na ziemi. Mimo, że jak Piotrowi brakuje nam wiary, jak Andrzej musimy się wiele jeszcze uczyć. Jak Jakub i Jan czasami jesteśmy samolubni. Podobnie jak Mateusz mamy swoją przeszłość. Podobnie jak Tomasz wątpimy (ks. Adam Piekarzewski).
Jaką drogą powinniśmy pójść, aby takim wymaganiom sprostać? Najprzód trzeba sobie uświadomić, że Apostołowie uczynili to wszystko wsparci mocą Pana Jezusa, dzięki Jego pomocy. Kiedy zaczniemy systematycznie się modlić, czytać i rozważać słowo Boże – spędzać z Panem czas, wtedy każdy z nas zacznie wzrastać w duchową siłę. Zaczniemy czynić wiele dobra dla Pana Boga.

ks. Kazimierz Dawcewicz