I. Kolędowanie trwa w najlepsze, do końca jeszcze trochę ulic pozostało. Spotkania z parafianami przebiegają dobrze, chociaż nie do końca mi to oceniać. Bo przecież trzeba byłoby się spytać, także tą drugą stronę – to znaczy tych wszystkich, którzy mnie u siebie goszczą. W czasie jednej z wizyt – doświadczyłem ciekawego, ale też zdystansowanego przyjęcia. Miałem odczucie, że jestem „witany” jako urzędnik państwowy. To znaczy sympatyk obecnego rządu, można było mniemać, że obecny rząd Polski, to to samo co Kościół.
Nie pamiętam, żebym w dywickim kościele wygłaszał kazania polityczne, chwalące tych czy innych ludzi, którzy byli czy są obecnie u władzy. Ale niektórzy widać obecne czasy tak interpretują. Każdy z nas ma swoje polityczne sympatie, ja też je mam, ale jako osoba duchowna – proboszcz parafii, staram się stwarzać warunki, aby w kościele było miejsce dla wszystkich ludzi. Mieszanie się do polityki, nie jest domeną księży. Chociaż przypadki aktywnego uczestnictwa w życiu politycznym, zapewne się zdarzają. Stąd takie było owe kolędowe nastawienie, widać jakieś powody ku temu ktoś zawsze znajduje.
Myśląc o tej sytuacji, tym bardziej powinniśmy bronić parafii przed politycznymi wiecami, aby ktoś nie poczuł się wyłączony ze wspólnoty. Czasami jest to trudne, bo niektórzy parafianie traktują też jako sprawy polityczne kwestie związane z szacunkiem do życia; obronę małżeństw – jako wspólnotę, którą tworzą mężczyzna i kobieta. Jest jeszcze wiele innych społecznych zagadnień, które mogą wywoływać złość, że proboszcz o tym mówi i przypomina jak powinien zachować się katolik odnośnie tego zagadnienia. Złość ludzi i przeróżne pytania może budzić nasza obecność na jakimś gminnym spotkaniu, czy na rozpoczęciu i zakończeniu roku szkolnego. Ale w takich sytuacjach, chyba trzeba zostawić uczucie niezadowolenia niezadowolonym.
II. Zakończył się w niedziele okres Narodzenia Pańskiego, w liturgii Kościoła wróciliśmy do czasu zwykłego. W czasie Mszy świętej czytana jest Ewangelia św. Marka. Mimo, że mamy już czas zwykły, to nadal śpiewane są kolędy w kościołach, także w czasie różnych prywatnych spotkań. Jednak ten liturgiczny kalendarz jest nieubłagany, choćby w dzisiejszej perykopie ewangelicznej – wtorek I tygodnia Mk 1, 21-28 – czytaliśmy o egzorcyzmie, którego dokonał Pan Jezus. Na pierwszy rzut oka nie ma się on ni jak, do Dzieciątka Jezusa. Okazuje się, że można śpiewać o narodzeniu Jezusa kolędy, ale to nie znaczy, że mamy tym samy zapomnieć, że nasze życie jest nadal duchową walką, zmaganiem się ze złem.
Błogość i radość tych grudniowych i styczniowych świąt, czasami wytrąca nas z realiów codzienności. Pogodzone serca, okazane przebaczenie, rozmowa, którą odbyliśmy przy okazji wigilijnego czy świątecznego spotkania sprawia, że możemy na długo wpaść w ten świąteczny stan. Dziękując Panu Bogu za taką łaskę, trzeba jednak pamiętać, że pokój i radość w naszym sercu nie będą trwały zawsze. Bo może zdarzyć się i tak, że przespanej nocy potrafimy przecież doświadczyć negatywnych myśli o naszych bliskich. Można zacząć ich podejrzewać, że takie zachowania były jednym wielkim teatrem. Przyjmując takie uczucia, pamiętajmy jednak, że są to pokusy, nie trzeba im dowierzać. Ale odrzucić i nadal walczyć o dobre relacje z najbliższymi. Przecież dobrze wiemy, że źródło owych negatywnych i nienawistnych myśli, tkwi w braku przebaczenia. Dlatego doświadczamy takich ataków, różnych pokus, aby podważyć tę świąteczną atmosferę miłości, przebaczenia, pokoju. Pamiętajmy – ale bez zbytniego lęku, bo jest z nami nasz Pan – zły nie śpi i wykorzystuje różne okazje, aby nas kusić!
III. Podziwiamy i kochamy naszą piękną Warmię! Mówimy o czystym powietrzu, czystej wodzie w jeziorach, pięknych lasach. Ale taka przyrodnicza sielanka jest trochę nieprawdziwa. Można tego doświadczyć obecnie, kiedy trwa sezon grzewczy. Okazuje się, że nie wszyscy dbają o te czyste powietrze. Kiedy wychodzi się rano na Dywity czy też wieczorem, można odczuć, że w piecach spalane są przeróżne rzeczy. Tym samym powietrze wtedy nie jest już takie czyste! Otaczający nas świat, to dzieło stwórcze samego Boga. Przez wieki istnienia świata, człowiek różnie sobie z nim radził. Ale chyba jeszcze nigdy – jak w tych ostatnich wiekach – tyle złych substancji nie dostało się do ziemi i do atmosfery. Brud tego świata mamy na przysłowiowe wyciągnięcie ręki, wystarczy teraz głębiej wciągnąć powietrze, aby tego doświadczyć.
Można czasami złościć się na ekologów, za ich uparty styl działania, choćby nieprzejednanie w obronie drzew rosnących na obrzeżach dróg. Ale płynące od nich głosy o zagrożeniu przyrody wypada potraktować też poważnie. Kościół słowami papieża Franciszka przypomniał wszystkim, o należnym szacunku jaki mamy okazywać otaczającej nas przyrodzie (encyklika „Laudato si”). Niektórzy nasi biskupi też dotknęli tego zagadnienia w 2017 roku, pisząc o skażonym powietrzu na południu Polski
Ci z nas, którzy sięgną po encyklikę papieża Franciszka dowiedzą się, że obrona otaczającego nas środowiska nie jest domeną partii zielonych, ale powinna stać się przejawem chrześcijańskiego zachowania. Podziwiając otaczający nas świat powinniśmy widzieć twórcze działanie Pana Boga. Każdy z nas jest zobowiązany, aby te stworzenie strzec, unikać postawy i zachowania „właściciela środowiska”. Mamy odnaleźć się w roli mądrych zarządców i gospodarzy.
Jesteśmy też zachęcani, aby zaangażować się w ochronę środowiska. Przestrzega nas – papież Franciszek – abyśmy nie byli chrześcijanami, którzy nie troszczą się o stworzony świat. Jak te słowa potraktować w odniesieniu do naszych dywickich zanieczyszczeń? Czy można coś w tej dziedzinie zmienić ?
Odpowiadając na te pytania jako chrześcijanie, powinniśmy być świadomi tego, że tak nie powinniśmy postępować. Nie „wypada” nam niszczyć tego, co stworzył Pan Bóg. Chociaż obserwując zachowania innych ludzi, zakładów pracy, znajdziemy usprawiedliwienie dla siebie. Można wręcz powiedzieć, że ci inni zaśmiecają świat jeszcze mocniej niż my. Ale takie zachowania nie zwalniają nas od zmiany myślenia. Za ową zmianą powinny pójść także i nasze czyny, pokazujące, że jesteśmy mądrymi i rozsądnymi gospodarzami tego świata – chroniącymi otaczające nas środowisko!
ks. Kazimierz Dawcewicz