I. W mieście położonym niedaleko Olsztyna, na domu jednej z ulic widnieje napis: „Wchodzisz tutaj na własną odpowiedzialność!”. Trzeba także dodać, że ta ulica nie cieszy się zbyt dobrą sławą w tym mieście. Słowa mimo wszystko wywołują uśmiech na twarzy, chociaż są ostrzeżeniem, ale można potraktować je też jako zaproszenie. Przecież na wielu domach, słupach, tablicach, znajdujemy różne napisy, które nie wywołują w nas jakiegoś nadzwyczajnego strachu. Możliwe jednak, że właśnie te słowa dla mieszkańców tego miasta są przypomnieniem niechlubnej sławy jaką „cieszyła się i nadal cieszy” ta ulica. Chociaż dla śmiałków, może to być tylko zachęta. Bo naprawdę będzie chciał zobaczyć, jak wygląda życie za tym napisem.
Ten napis można potraktować jako przestrogę, ale też jako reklamę zachęcającą do zwrócenia uwagi na tych, którzy na tej ulicy mieszkają. A przez swój styl życia, próbują nawiązać do dawnych „świetnych” czasów. Każdy z nas wiele razy wchodził do jakiegoś miejsca, na swoją odpowiedzialność. Podejmowaliśmy wiele razy ryzykowne decyzje, których skutki było trudno przewidzieć. Mimo to, niektórzy z nas takich odważnych zachowań nie żałują.
My jako chrześcijanie, powinniśmy kierować wiele zachęt adresowanych do różnych osób. „Wchodzisz na swoją odpowiedzialność” – zapisana na plakacie wiszącym przed kościołem, może też kogoś zaciekawić. Chociaż z drugiej strony dobrze rozumiemy, że ci wszyscy, którzy wchodzą do wspólnoty parafialnej, powinni zostać ogarnięci naszą wspólną troską. Przecież odpowiedzialność za ludzi znajdujących się w kościele – z takiego czy innego powodu – to wezwanie dla nas wszystkich.
Wracając do napisu „reklamy” na ścianie owego domu, może warto abyśmy i my pomyśleli o tym, aby zaangażować się w składanie „reklamy-świadectwa”! Zapraszanie do wstąpienia na drogę wiary w Pana Jezusa, to także i nasza „praca”. Może trzeba sobie przypominać, że jak my potrzebujemy Pana Boga, tak On potrzebuje każdego z nas. Pojawiają się w różnych miejscach plakaty, które przypominają o Jego miłości. Jednak trzeba pamiętać, że największą siłę mają wypowiedziane z wiarą nasze słowa. Ukazujące zafascynowanie miłością Pana Jezusa, miłością, która ciągle jest z nami i nieustannie nas przemienia.
II. Poszukujemy schronienia, bezpiecznych miejsc, dlatego też budujemy solidne domy: wstawiamy mocne drzwi, najnowocześniejsze zamki. Jednak życie pokazuje, że to jeszcze dla nas za mało. Dlatego też schronieniem stają się pieniądze – duże pieniądze! Bo dzięki nim można wszystko załatwić, drzwi do „serc” ludzi stoją otworem. Jeszcze inni szukają schronienia w zdobyciu uznania, osiągnięcia pewnej społecznej czy politycznej pozycji. Okazywany szacunek, uznanie, stają się dowodem na to, że jesteśmy społecznie potrzebni. Innym ludziom wystarcza skromne, spokojne życie, które daje stabilizację i poczucie bezpieczeństwo.
Niemal wszyscy szukamy schronienia w ludzkich relacjach. Uważamy, że kochająca nas osoba, przyjaciele, staną się pomocą i podporą w życiu. Jeszcze inni zamykają się w świecie mediów, internetu. Sądząc, że ten wirtualny świat, to najlepsze miejsce na poznanie czegoś nowego, a przede wszystkim nawiązanie nowych osobowościowych relacji.
Chociaż wszystko w zasadzie jest ważne, to jednak dobrze wiemy, że nie jest to niezniszczalne. Pieniądze można szybko stracić, choćby przez złe ich zainwestowanie. Można stracić także uznanie u ludzi, szybko można stać się z obiektu zachwytu, przedmiotem pogardy. Gdzie ludzie na nasz widok, będą przechodzić na drugą stronę ulicy, odwracać głowę w inną stronę. Spokojne życie także może ulec załamaniu, a nawet zniszczeniu. Dotykające nas choroby, śmierć osoby nam bliskiej, burzą tak mizernie budowany spokój.
Wreszcie miłość i przyjaźń ludzka, która potrafi być tak piękna, potrafi też być nieprzewidywalna. Bo przecież jest zbudowana na ludzkiej słabości, którą wnosimy we wszelkie nasze relacje. Egoizm, zadawany drugiemu człowiekowi ból – nawet nie specjalnie – weryfikuje tak mizernie budowane przez lata relacje. Wreszcie po pewnym czasie zauważamy, że wirtualny świat jest jedną wielką ułudą. Bo kiedy naprawdę potrzebujemy ludzkiej pomocy, troski, to wtedy doświadczamy ludzkiej pustyni. Nie ma obok nas nikogo!
Czytania z niedzielnej Mszy świętej (zob. XI Niedziela Zwykła „B”), dają każdemu człowiekowi wierzącemu jasną odpowiedź na wszelkie nasze poszukiwania – czynią to w obrazie wielkiego drzewa. Tym drzewem jest królestwo niebieskie, jest ono niczym innym jak samym Bogiem. To On jest Królestwem! Schronienie w Nim jest najpewniejszym schronieniem dla każdego człowieka, którego nic nie przemoże (por. Adam Szustak OP, Schronienie: „W drodze”, nr 6/2018, s. 138).
Każdy z nas dobrze wie, że to schronienie znajdujemy i pogłębiamy przez codzienną modlitwę, życie sakramentalne i przez systematyczne pochylanie się nad Słowem Bożym. Tym samym pozwalamy, aby to Słowo ciągle z nami było. Noszone w pamięci i „przeżuwane” w ciągu dnia, stwarza nowe serce – rodzi nowego człowieka. Często narzekamy na swoje życie, złościmy się, że ciągle jesteśmy tacy sami, mimo tylu podejmowanych duchowych prób. Dlatego warto zapytać: Co w tej chwili jest moim schronieniem? Gdzie go szukam?
III. W oczekiwaniu na pociąg – chcąc nie chcąc – przysłuchiwałem się rozmowie dwóch młodych uczniów. Byli to uczniowie szkoły średniej, uśmiechnięci. Powód dobrego samopoczucia był bardzo oczywisty, zaraz wakacje! Jeden z nich stwierdził: „tylko jeszcze dwa dni, i wreszcie będzie można się wyspać”. Drugi dodał: „aby ten cały rok szkolny odespać, trzeba chyba spać z czternaście godzin dziennie”. Rozmowa była prowadzona także z pewnym poczuciem humoru, było widać, że sama tematyka sprawia im przyjemność.
Czytając te słowa nie powinniśmy się złościć na tych młodych ludzi. Myślę, że każdy z nas kiedy mówi o urlopie, o wolnym czasie, podobnie się zachowuje, obwieszczając przy nadarzającej się okazji: „wreszcie się wyśpię”. Czujemy wtedy przypływ pozytywnych emocji, schodzi z nas powietrze – tak popularnie się mówi. Cenimy nasza pracę, nawet niektórzy za nią przepadają, ale czas wolny, odpoczynek, jest bardzo potrzebny. Takie samo prawo do tego mają dzieci ze Szkół podstawowych, uczniowie Szkół średnich i studenci.
Kiedy usłyszałem, że teraz trzeba w wakacje odespać ten szkolny czas, to pomyślałem, że po tylu godzinach spania: „młody człowieku będziesz czuł zmęczenie, pewną ociężałość”. Sen każdemu jest potrzebny, w trakcie snu odpoczywamy, chociaż niektórzy w snach podróżują, dyskutują z innymi, doświadczają sennych koszmarów, itp. Dlatego te nasze 24 godziny – dane nam przez Pana Boga – powinniśmy dobrze sobie zaplanować. Dobrze wiemy, że obok snu, trzeba znaleźć czas na pracę i odpoczynek. Nie możemy także zapomnieć, aby każdego dnia przeznaczyć „chwilę” czasu na modlitwę. Słyszałem kiedyś księdza głoszącego rekolekcje, który przywołał jako przykład życie szewca żyjącego wiele wieków temu. Okazuje się, że ów człowiek dzień podzielił na trzy części: osiem godzin pracował, osiem godzin spał i osiem godzin się modlił.
Trudno jest nam coś takiego teraz zrozumieć, tym samym nie wyobrażamy sobie, abyśmy mogli żyć według takich zasad. Ale sam zamiar i praktyka tego człowieka, powinna nas zachęcić, abyśmy i my zaczęli doceniać ważne spraw w swoim życiu. Zapewnienia im w ciągu każdej przeżytej przez nas doby, należytego miejsca. Pamiętajmy zawsze, że praca, modlitwa i sen, do tych ważnych chwil należą!!!
ks. Kazimierz Dawcewicz