Widziane z okna, przeczytane i usłyszane (72)

I. Idąc na pocztę, czy na parafialny cmentarz, czasami zerkałem na kartkę papieru, która została włożona do doniczki przed wejściem do sklepów dywickiej „Willi”. Co na tej kartce jest(było) napisane? Oto zapisane tam słowa: „To nie jest popielniczka!” Zawsze kiedy je czytałem, wywoływały one mój uśmiech. Te słowa pokazują, że w różny sposób i różnie, wykorzystujemy pewne przedmioty, które spotykamy na swojej drodze. Choćby ta donica wypełniona ziemią, służy do zasadzenia w niej kwiatów. Mimo, że ich teraz tam nie znajdujemy, to jednak jej przeznaczenie nadal jest takie same. Dla niektórych z nas, może ona służyć i służy do zupełnie czegoś innego. Okazuje się, że podobnie czynimy z innymi przedmiotami. Szklanka służy do picia – choćby wody, jednak w trakcie rodzinnych awantur, może posłużyć jako przedmiot, którym rzuca się w stronę drugiej osoby. Nóż służy do krojenia chleba, wędlin, jednak czasami staje się też narzędziem zbrodni.
Dlaczego o tym piszę? Bo chciałbym wszystkim przypomnieć, że takie zachowania – złe – skierowane są także w stronę ludzi. My sami często zapominamy, po co tak naprawdę zostaliśmy stworzeni? Święty Ignacy Loyola na początku „Ćwiczeń ignacjańskich” stwierdził: „Człowiek jest po to stworzony, aby Boga Pana naszego chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawi duszę swoją”. Człowiek – każdy z nas, jest przez Pana Boga kochany. Zatem w geście wdzięczności powinniśmy zachwycać się Jego miłością do nas, chwalić Go i Mu służyć. Pamiętając przy tym, że kiedy wybieramy życie według Jego przykazań, zbawiamy swoją duszę.
Jak w codzienności życia, to wszystko wygląda? W znacznej większości przypadków jest tak, jak napisał założyciel Jezuitów. Ale znajdujemy przecież sytuacje, które pokazują, że człowiek służy do czegoś innego. Staje się posłusznym wykonawcą złych ludzkich decyzji, zamiarów. Wchodząc w środowiska przestępcze wykorzystuje inne osoby, nawet czasami decyduje się na ich zabicie. Zamiast miłości, pokoju, wnosi w życie rodzinny, danej społeczności, strach, nienawiść. Tych aktów złego posłużenia się swoim człowieczeństwem i życiem innych osób, moglibyśmy jeszcze mnożyć. Pokazują one – piszę to ze smutkiem – jak daleko człowiek oddalił się od swojego Pana i Stworzyciela. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że sami ludzie, którzy zmieniają myśl stwarzającego Boga, chwalą się tym. Robią wszystko, aby takich osób było jak najwięcej.
Dlatego spotykając na drodze życia napisy przypominające nam, do czego służą dane rzeczy i przedmioty, trzeba być osobom to piszącym wdzięcznym. Bo przy tej okazji przypominajmy sobie, dla kogo i my zostaliśmy stworzeni? Niech ta świadomość bliskości Pana Boga, zachęci nas do oddawania Mu chwały i wypełniania Jego woli, każdego dnia naszego życia.
Tak na zakończenie tej części rozważania, chciałbym poinformować, że kartka z tym napisem zniknęła chyba na dobre z tej donicy. Dlatego teraz w owej doniczce, można zobaczyć dużo niedopałków papierosów. Donica nie przestając być donicą, stała się popielniczką!

II. Kiedy wracam busem z Bartoszyc do Dywit, spoglądam na mijane domy, ulice, napisy. Jeden z takich napisów ostatnio wzbudził moje zaciekawienie. Bus szybko przejechał obok budynku, gdzie mieszczą się firmy na skraju miasta. Ale zdążyłem przeczytać napis, który obwieszczał: „Zakuwanie węży”! Mój pierwszy odruch, to wielkie zdziwienie i pytanie: skąd tu znalazły się jakieś węże? Uśmiechnąłem się szybko nad takim skojarzeniem, bo przecież chodzi w tych słowach o zupełnie coś innego. Możliwe, że specjalnie użyto takiego zwrotu, aby wzbudzić ludzką ciekawość. Chodzi tu o metalowe węże, a tak naprawdę o zakuwanie węży hydraulicznych.
Czasami tak bywa, że czytając jakieś zdanie, słuchając różnych wypowiedzi, możemy je źle zrozumieć. Usłyszymy tylko parę słów wyrwanych z kontekstu, które nadają zupełnie inne znaczenie wypowiedzianym zdaniom. Takie zachowanie czasami rodzi zabawne sytuacje, ale także może wywołać wielkie nieporozumienia. Choćby wtedy, kiedy źle zostaną przetłumaczone słowa papieża, prezydenta jakiegoś państwa, dyplomaty. Wtedy może nawet dojść do zerwania wzajemnych dyplomatycznych relacji, pogorszenia już istniejących.
W codziennych relacjach bywa podobnie, z tą tylko różnicą, że zasięg nieporozumienia może być mniejszy. Jednak waga problemu i powstałego nieporozumienia, może być różna. Wypowiedziane zdania ot tak sobie, wyciągają na zewnątrz ukrywane od lat bóle i żale. Niby coś małego się wydarzyło, ale wyjaśnianie znaczenia tych zdań trwa wiele dni, a nawet tygodni.
Na płaszczyźnie religijnej, duchowej, takie sytuacje też się zdarzają. Źle wysłucha nauka, konferencja, nawet ogłoszenia duszpasterskie na zakończenie niedzielnej Mszy świętej, mogą sprawić moc złości i „religijnych” plotek. Nauka z takich doświadczeń, jest prosta i jasna. Kiedy jesteśmy w kościele wypada z uwagą słuchać kazań, ogłoszeń duszpasterskich. Korzystając z kierownictwa duchowego, sakramentu pojednania, ta uwaga nad wypowiadanymi słowami powinna być jeszcze większa. Bo wtedy wypowiadane słowa mają większą duchową moc, są bezpośrednio skierowane do nas. Dlatego też kiedy czegoś nie rozumiemy, warto pytać spowiadającego mnie księdza, czy kierownika duchownego.

III. Bardzo popularnym obecnie słowem jest słowo „impreza”. Tak młodzi ludzie – ale nie tylko – nazywają swoje towarzyskie spotkania. Słuchając ludzi czasami można mieć wrażenie, że życie niektórym z nich upływa na ciągłym imprezowaniu. Dlatego ciekaw jestem ilu z nas uczestnicząc w niedzielnej Mszy świętej, właściwie rozumie takie słowo jak „uczta”? W czasach Pana Jezusa uczty były organizowane dosyć często, ale nie były to tylko spotkanie towarzyskie. Wnosiły one dużo wartości dla ducha, bo w trakcie takich spotkań śpiewano pieśni, różne hymny. Był w nich czas przeznaczony na opowiadanie przypowieści, powtarzanie przysłów, których uczono się na pamięć. Te uczty karmiły nie tylko ciało, które potrzebuje przecież pokarmu, ale karmiły one także i ludzkiego ducha.
Co możemy powiedzieć o naszych współczesnych imprezach – ucztach? Czy mają w sobie ten duchowy element? Trzeba powiedzieć, że często szkodzą one ciału. Ludzie po nich chorują, czy to z przejedzenia, czy to ze zbytnio dużej dawki spożytego alkoholu. Stąd o ubogaceniu ducha, raczej trzeba zapomnieć. Niestety trzeba też powiedzieć, że nasze uczty stały się miejscem różnych dwuznaczności, niewybrednych żartów i plotek, kłótni politycznych. Część osób wykorzystuje je po to, aby załatwić jakieś interesy – ekonomiczne, polityczne.
Uczestnicząc w niedzielnej Mszy świętej – XXVIII niedziela zwykła „A” – słyszeliśmy przypowieść Pana Jezusa o uczcie. Jeżeli chcemy w pełni ją zrozumieć, warto sięgnąć po Księgę Przysłów (zob. 9,1-18), i przeczytać ten piękny tekst o dwóch ucztach. Jedną przygotowała mądrość, a druga została przygotowana przez głupotę. Pan Jezus wiedział, że słuchający go Żydzi znali tę przypowieść, dlatego ją wykorzystał. Wiemy z przypowieści ewangelicznej, że zaproszeni ludzie zaczęli się wymawiać od uczestnictwa w uczcie, tym samym wybrali to co przemijające. Przenosząc to na płaszczyznę relacji z Panem Bogiem, trzeba powiedzieć, że Go zlekceważyli. Wygrała głupota, ze swoją bezmyślnością, brakiem wiedzy, pozwalająca chodzić swoimi ścieżkami, prowadzącymi w głąb krainy umarłych (por. Prz 9,13-18).
Kiedy uczestniczymy w niedzielnej Mszy świętej należy sobie uświadomić, że jest ona także ucztą. Czytamy w Katechizmie Kościoła: „Celebracja Eucharystii obejmuje zawsze głoszenie słowa Bożego, dziękczynienie składane Bogu Ojcu za wszystkie Jego dobrodziejstwa, a zwłaszcza za dar Jego Syna; konsekrację chleba i wina oraz uczestniczenie w uczcie liturgicznej przez przyjmowanie Ciała i Krwi Pana” (1408).
Jednak pewna część nas – niestety coraz większa – wymawia się z uczestnictwa w tej eucharystycznej uczcie. Przyczyny bywają różne: a to praca, robienie zakupów, atrakcyjne niedzielne wyjazdy z rodziną lub znajomymi. To tylko niektóre wymienione zachowania dzisiejszych katolików. Lekceważenie Pana Boga przez niezachowywanie trzeciego Bożego przykazania, czy przykazania kościelnego, przybrało współcześnie różne formy, które często świadczą o utracie także wiary.
Chrystus Pan w każdą niedziele kieruje do nas zaproszenie na ucztę, którą nam przygotował. Trzeba zatem pamiętać, że „Eucharystia jest centrum i życiem Kościoła , ponieważ Chrystus włącza Kościół i wszystkie jego członki do swojej ofiary uwielbienia i dziękczynienia, złożone raz na zawsze Ojcu na krzyżu. Przez tę ofiarę Chrystus rozlewa łaski zbawienia na swoje Ciało, którym jest Kościół” (KKK 1407). Dlatego bądźmy mądrzy, wybierajmy zawsze zaproszenie, które kieruje do nas nasz Pan i Zbawiciel!

ks. Kazimierz Dawcewicz