Widziane z okna, przeczytane i usłyszane (67F)

I. Kościół, do którego należymy i także który tworzymy, przeżywa bardzo różne sytuacje, w zależności od społeczeństwa i kraju w jakim się znajduje. Jak pokazuje historia i doświadczenie, gdy Kościół jest ubogi, jest też najbardziej wiarygodny. W tak żyjącej wspólnocie jest mocne nastawienie braterskie, otwartość do wszystkich wokół. Chociaż warto też pamiętać, że przyszłość Kościoła i cała reszta są w rękach Boga.
Cały Kościół jest ciągle zapraszany do naśladowania Jezusa z Nazaretu. Kościół współczesny również – tak jak Jezus – może znaleźć się w obliczu pokusy. Jakie środki wybrać, by żyć i głosić orędzie, którego przekazywanie jest jego misją? Czy możemy wybrać inną drogę i inne środki niż te, które zostały wybrane przez Jezusa? Wielkość i piękno Kościoła nie polega na wspaniałości jego budowli, ale na miłości do ubogich, którzy są „skarbem Kościoła”.
Braterstwo i ubóstwo są ważne w Kościele, bo mają one swoje korzenie w Osobie – nauczaniu i czynach samego – Jezusa. Wielu świętych w Kościele, którzy wybrali taką drogę, między innymi Franciszek z Asyżu, Karol de Foucauld, pomagają i zachęcają do powrotu, do Ewangelii. Umieli zdystansować się do posiadania pieniędzy i posiadania władzy, aby pójść w ślady Chrystusa ubogiego i pokornego, otwartego na wszystkich. Taka postawa rodzi wolność wewnętrzną i radość.
Prawdziwe odrodzenie Kościoła może dokonać się jedynie na drodze głębokiego spotkania między Jezusem i Ewangelią z jednej strony, a historią i ludzkim życiem z drugiej strony (por. Brat Moris, Żyć kontemplacją w sercu świata, Kraków 2005, s. 84-86).
Obecnie często podkreśla się, że Kościół w Polsce stracił zaufanie u ludzi, wiarygodność. Z różnych środowisk płyną też rady i wskazania, co należy zrobić aby go uzdrowić. Proponuje się podjęcie radykalnych reform, które mają osłabić wpływ biskupów i duchownych na funkcjonowanie Kościoła. Zachęca się do dania więcej odpowiedzialności osobom świeckim. Niektórzy uważają, że trzeba rozluźnić wymagania moralne. Zmienić sakramentologię – czytaj dopuścić do święceń kapłańskich kobiety. Jest tego jeszcze więcej, ale niech to wystarczy.
W tej całej dyskusji czego najbardziej brakuje? Wskazania, że prawdziwa odnowa Kościoła dokona się wtedy, kiedy w życiu współczesnych katolików dojdzie do spotkania z Panem Jezusem i Jego Ewangelią. Kiedy żywy zacznie być w Kościele duch ubóstwa, wnoszący w serca ludzi potrzebę braterstwa i prostoty. Kiedy wreszcie zaczniemy kochać ubogich. Na tym polega piękno i odnowa Kościoła!!!

II. Współczesny świat bardzo ceni takie wartości jak bogactwo, sukces, władza, itd. Przeciwnymi wartościami dla nich są braterstwo, ubóstwo ewangeliczne, prostota życia i modlitwa serca. Jeżeli chcemy aby Kościół powrócił do Ewangelii, to nie może tego dokonać bez pokornego poddania się działaniu Ducha Świętego, beż życia w zjednoczeniu z Bogiem – chodzi tu o modlitwę w milczeniu, adorację, „modlitwę serca”.
Obecnie dużo miejsca i czasu poświęca się modlitwie. Ci, którzy praktykują swoją wiarę, przyzwyczaili się do modlitwy liturgicznej w życiu parafialnym. Chodzi tu także o różne nabożeństwa. Jezus z Maryją i Józefem wiernie stosowali się do rytów modlitwy żydowskiej. Kiedy sam Jezus mówi o modlitwie lub kiedy Ewangelia mówi o modlitwie Jezusa, zawsze chodzi o te chwile, kiedy wieczorem, nocą lub wczesnym rankiem oddalał się, aby w samotności i w tajemnicy swego serca modlić się do Ojca. Twarzą w twarz, sam na sam, w zjednoczeniu serc.
Jezus daje nam wiele zaleceń dotyczących modlitwy. Zachęca aby była ona na wzór celnika (por. Łk 18,13); abyśmy modlili się nieustannie, ale abyśmy nie byli zbyt gadatliwi jak poganie (MK 6,7). Nakazuje nam abyśmy przed udaniem się na modlitwę poszli pojednać się z naszym bratem, jeżeli jest coś między nami (zob. Mt 5,23-24). Uczy modlitwy „Ojcze nasz”. Wreszcie, abyśmy zagłębiali się w siebie i jednoczyli z Bogiem w ciszy naszego serca – co On sam praktykował, jednocząc się ze swoim Ojcem.
Ta modlitwa może przybrać postać: adoracji, uwielbienia, orędownictwa, przebłagania. Jest ona niekiedy po prostu miłosną obecnością w milczeniu i pokoju, a czasem oczekiwaniem w oschłości serca. Wszystko dokonuje się wewnątrz duszy, przy użyciu bardzo niewielu słów, wypowiadanych w sercu. Jak wielką tajemnicą jest ta miłość Boga do nas. Bóg przedwieczny, Stwórca wszystkiego, pragnie, abyśmy Go miłowali, abyśmy oddawali się Mu całym sercem właśnie na modlitwie. Jak daleko jesteśmy wtedy od formułek wyuczonych na pamięć i pośpiesznie recytowanych wargami.
Dla jednych z nas te słowa są jak balsam na serce, dla drugich mogą być teraz niezrozumiałe. A jeszcze dla innych mogą one stać się słowami burzącymi dotychczasowy świat modlitwy. Tej modlitwy związanej tylko z recytowaniem wyuczonych formułek, litanii, odmawianych różańców. Taka modlitwa, w której wypowiadamy wiele słów jest ważna i potrzebna. Ale jesteśmy też zapraszani do modlitwy wewnętrznej, która jest trwaniem w prawdzie przed Bogiem. Oddajemy się wtedy naszemu Panu, z tymi wszystkimi z którymi jesteśmy związani, z tymi, z którymi żyjemy lub pracujemy, z którymi przeżywamy trudności.
Te wszystkie nasze sprawy, to co stanowi teraz nas, przedstawiamy Bogu w naszym sercu i wtedy Duch zaczyna nasze serce przemieniać. Czyniąc je bardziej wolnym od posiadania, bardziej braterskim, współczującym. Albowiem modlitwa zjednoczenia z Bogiem i miłość rozlana w naszym sercu wzajemnie się umacniają (por. Brat Moris, jw. s. 87-98).
Każdy z czytelników tego tekstu znajduje się w jakimś punkcie modlitewnej drogi. Pamiętajmy, że modlitwa jest procesem, który ciągle trwa. Pewne sprawy „zależą” od nas, ale w którymś momencie tej drogi, sprawy bierze w swoje ręce Pan Bóg. Wtedy potrzebna jest odwaga, aby „zrezygnować ze starych form modlitwy”, i pozwolić wprowadzić się w nowe – kontemplacyjne i mistyczne życie!

III. Podróże uczą, podróże kształcą. Ale podróże pokazują także nowy świat myślenia osób, które znalazły się choćby przez chwilę w tym samym busie. Parę dni temu udałem się w odwiedziny do mojej rodziny, wsiadająca pani została zagadnięta przez kierowcę: czy przypadkiem nie przewozi kota w worku? Oczywiście był to żart – kot był widoczny, ale namalowany na podróżnej torbie. Po chwili rozpoczęła się krótka rozmowa, w której siedząca przede mną kobieta zaczęła wychwalać koty. O dziwo porównując je do dzieci. Stwierdziła, że są grzeczniejsze, jedzą wszystko co im się da, nie marudzą przy jedzeniu. Słuchając tego pomyślałem, że koty to istny cud świata.
Możliwe, że w tych słowach było też trochę żartu, ale mimo wszystko pokazały pewien sposób myślenia niektórych osób. To, że cenione bywają teraz bardziej zwierzęta niż ludzie, to nie żart, to oczywista prawda. Młode małżeństwa czy też pary żyjące razem, rezygnują z posiadania dzieci, wybierając jako alternatywę posiadanie zwierząt: psa, kota, … Tańsze bywają w utrzymaniu, mniej kłopotów jest z nimi. To tylko niektóre argumenty za ich posiadaniem.
W Księdze Rodzaju nadal możemy przeczytać, że Pan Bóg dając ludziom ziemię, zachęca aby czynili ją sobie poddaną i rozmnażali się. Mimo takich słów i myślenia na NIE dla dzieci, trzeba stwierdzić, że znaczna część małżeństw pragnie mieć dzieci. Mijani młodzi rodzice idąc ze swoimi dziećmi, pokazują innym swoją miłość do nich, troskę. Takie dobre zachowania przypominająca nam, że świat do końca jeszcze nie zwariował.
Podróżując, zapewne usłyszę jeszcze rozmowy na różne tematy. Mam nadzieję, że te okazujące miłość do ludzi, miłość do dzieci, będą częstsze niż te, promujące w zamian posiadanie zwierząt!

ks. Kazimierz Dawcewicz