Widziane z okna, przeczytane i usłyszane (65d)

I. „Przesiadywanie” w oknie, bywa czasami okazją do zaobserwowania różnych zachowań ludzi. Właśnie w tej chwili trwa Msza święta pogrzebowa, większość osób modli się w kościele. Ale mała grupka „żałobników”, stoi na zewnątrz. Nie znam przyczyny takiego zachowania, ale wybór tego miejsca, stał się dla mnie okazją do postawienia pytań. Dlaczego nie chcą wejść do środka? Dlaczego, …..? Nie będę jednak wchodził w wyszukiwanie tych „dlaczego?”, ale trzeba powiedzieć, że takich zachowań współcześnie jest coraz więcej. Może być to spowodowane, utratą wiarygodności przez Kościół. Możliwe, że byli to wyznawcy innej religii, nawet osoby niewierze. Trzeba zatem okazać wyrozumiałość tym wszystkim. którzy na swój sposób uczestniczą w bólu rodziny.
Wyrozumiałość, to bardzo potrzebna cecha, wszyscy w zasadzie jej potrzebujemy. Przecież wszyscy podejmujemy w ciągu dnia, miesiąca, różne decyzje, zachowania, które innych denerwują. Czy nawet prowokują do stawiania pytań: dlaczego on tak się zachowuje? Skąd u niego taka chęć rozmów, takie myślenie?
Kiedy poddajemy ocenie zachowanie pewnych osób – choćby w czasie uroczystości pogrzebowych – to wypada pamiętać, że my katolicy, także swoim życiem wywołujemy przeróżne pytania. Ci, którzy oddali życie Panu Bogu, ten akt oddania traktują z całą powagą, wnoszą w codzienność najbliższych zakłopotanie, niezrozumienie. Czasami także zaciekawienie, które wywołuje pytania: czy tak mocno można Go kochać? Czy dzisiaj wypada stawiać miłość do Pana Jezusa, na pierwszym miejscu? Jednak przy takich wyborach, pojawia się często rodzinny bunt. Trzeba jednak pamiętać, że osoby święte, wszyscy, którzy coś dobrego w swoim otoczeniu robili, z podobnymi zachowaniami i postawami się spotykali. Chociaż później owi krytycy i negatywni obserwatorzy, korzystali z owoców ich ewangelicznego zaangażowania.
Zachowanie katolików potrafi wzbudzić też gniew, olbrzymią krytykę. Wszelkie braki miłości, brak wyrozumiałości, agresja, pijaństwo, …, stają się dobrą okazją do oskarżenia wspólnoty Kościoła. Dzieje się coś złego, oskarża się ludzi wierzących. Za mało jest postawy troski okazywanej innym, winne są osoby wierzące. Nikt nie chce zaopiekować się porzuconymi kotami, psami. Kto jest temu winny? Winni są chrześcijanie – katolicy! Bo przecież, za mało w was jest miłości do zwierząt. Tak, tak, taki zarzut w moją stronę jako proboszcza, został kiedyś wypowiedziany.
Różnorodność postaw, zachowań, wpisana jest w naszą codzienność. Bądźmy zatem dla siebie wyrozumiali, przy całej naszej możliwości zrozumienia drugiego człowieka.

II. Dużo dzisiaj mówi się o ekologii, o wielkiej potrzebie życia wśród czystego powietrza, życia bez hałasu Chyba też dlatego tak wiele osób, szukając miejsca pod budowę nowego domu, ucieka poza miasta. Chcą tam cieszyć się ciszą, spokojem. Mamy wreszcie nasze wymarzone miejsce – mawiają! Ale z upływem czasu pojawia się złość, nawet gniew, kiedy odkrywają, że nie mogą sprawnie dostać się do pracy, czy na umówione spotkanie. Ktoś „zapomniał zbudować” nowe, a tym samym lepsze i bezpieczniejsze drogi. Wszyscy chcemy dobrych dróg, ale jeżeli ich nie ma, to nie zostawiamy przysłowiowej suchej nitki na tych, którzy za taki stan rzeczy są odpowiedzialni – władza państwowa, samorządowa. Wiele osób jednak chce, aby znajdowały się one w miarę dużej odległości od ich domów. „Przeprowadziliśmy się właśnie tutaj dla czystego powietrza, spokoju” – to tylko jeden z argumentów przedstawianych tym wszystkim, którzy pochylają się nad mapą, aby wytyczyć nową drogę! Takie mówienie i argumentowanie nikomu nie przeszkadza, aby przed swoim domem, wieczorem postawić dwa, trzy, nawet cztery samochody. Jazda nimi, to przecież hałas, spaliny. W takim razie pytam: co z tym czystym powietrzem, spokojem, jakiego przez lata szukali? Może trochę przydługi ten wstęp, ale chciałem pokazać niewłaściwe myślenie niektórych z nas. W tym gronie są kierowcy, których dolą i niedolą, przez małą chwilę chciałbym się zająć. Obchodzone w ubiegłym tygodniu święto św. Krzysztofa, to dobra okazja, aby wszystkim użytkownikom tego dobrodziejstwa cywilizacji, przypomnieć o bezpieczeństwie jazdy.
„Powiedz mi, jaki jesteś za kierownicą, a powiem ci, kim jesteś. Kim jesteś, kiedy przez tereny zabudowane pędzisz jak szalony, choć twoja droga hamowania będzie dłuższa niż odległość dzieląca cię od pijanego rowerzysty. […] Pokaż mi jakim jesteś kierowcą, a powiem ci, kim jesteś … Oglądając z boku siebie na autostradzie, drodze ekspresowej czy po prostu w mieście, także słuchając, co bliźni o nas jako kierowcach myślą, możemy zdobyć o sobie sporo informacji, doprawdy, czasem zaskakujących” (ks. A. Boniecki, Mrugać jednak nie należy, Tygodnik Powszechny, nr 30, s. 3).
Tylko parę zdań zacytowałem z tego artykułu. Ale waga tego problemu, zachowywania się kierowców na drogach jest bardzo ważna. Nie wiemy czy kierujący samochodami będą te słowa czytali, aby wszyscy odpowiadamy za bezpieczeństwo na drogach. Piesi, rowerzyści, motocykliści, kierowcy samochodów, autostopowicze. Dbajmy zatem o dobre zachowanie na drogach, ścieżkach rowerowych – dobre, to znaczy poruszajmy się po nich, zgodnie z przepisami ruchu drogowego.
Ważnym zagadnieniem, na które powinniśmy zwrócić uwagę jest także nasza troska o kierowców. Szczególnie dotyczy to tych wszystkich, którzy urządzają przyjęcia imieninowe, urodziny, gdzie podawany jest do picia alkohol. Nie do przyjęcia jest zgoda na to, aby osoba kierująca samochodem, pod wpływem alkoholu siadła za kierownicę. Trzeba użyć wszystkich argumentów – nawet „siły”, aby taką osobę powstrzymać i zatrzymać. Tym samym, unikniemy wielu ludzkich dramatów i tragedii.
Dzień św. Krzysztofa – patrona kierowców, to dobra okazja, aby zapytać siebie: jakim jestem kierowcą, …? Nie szukajmy przeróżnych usprawiedliwień, ale zacznijmy już od teraz, troszczyć się o swoje życie, oraz życie innych użytkowników polskich dróg!

III. Najczęstszą modlitwą jaką odmawiamy, jest modlitwa „Ojcze nasz”. Uczniowie byli zadziwieni tym, jak modlił się Pan Jezus. Jego modlitewna postawa, wzbudziła w ich sercach „świętą zazdrość”. Wywołała następnie pragnienie, aby Go w tym zacząć naśladować. „Panie, naucz nas modlić się” (zob. Łk 11,1-13)! Ta prośba zaowocowała przekazaniem uczniom modlitwy, która do dzisiaj odmawiana jest na całym świecie. Jak ją odmawiamy, to już inna sprawa, ale mimo wszystko łączy ona w modlitewnym trwaniu wszystkich chrześcijan.
Odmawiając modlitwę „Ojcze nasz” prosimy, ale także uświadamiamy sobie nasze pragnienia. Choć przede wszystkim, powinniśmy dostrzec naszą zależność od Boga naszego Ojca. Jeżeli będziemy te słowa wypowiadali z większą uwagą i skupieniem, staniemy się bardziej pokorni. Bo ta modlitwa zachęca, aby prosić o trzy fundamentalne dary potrzebne do życia. Pierwszy dar – to prośba o codzienny chleb, który daje nam siłę do życia. Umacnia do podejmowania rozmaitych trudów, jakie niesie codzienność.
Drugi element to przebaczenie grzechów, uchybień, błędów. Prosimy o przebaczenie naszych słabości, ale także o przebaczenie innym ludziom. Te słowa uświadamiają nam, że nie można stosować dwóch miar – jednej dla siebie, a drugiej dla naszych bliźnich. Prośba skierowana do Pana Boga, o to, aby był dla nas miłosierny, powinna skutkować okazywaniem miłosierdzia naszym bliźnim.
Trzecim darem jest Boża Opatrzność, opieka i pomoc przed pokusami. Każdego dnia jesteśmy przecież narażeni na doświadczenie pokus. Życie pokazuje, że wielu z nas z nimi przegrywa. Dlatego jest nam potrzebne takie codzienne wsparcie, umocnienie, pomoc. Pojawienie się pokusy, to zachęta do codziennej walki, zmagania się z nią. Możemy ją pokonać, kiedy robimy krok w stronę Pana Boga, kiedy u Niego szukamy wsparcia i potrzebną nam siłę. Taka postawa, owocuje duchowym wzrostem (por. Stanisław Biel SJ, Wiara jako ziarnko gorczycy, Kraków 2003, s. 355-356).
Zachęcam zatem abyśmy na nowo odkryli i docenili w naszej relacji z Panem Bogiem, wagę i piękno modlitwy, której nauczył nas Pan Jezus. Pamiętajmy, że kiedy ją odmawiamy, wypowiadamy słowa samego Chrystusa. To właśnie one, kształtowały przez wieki modlitwę Kościoła. Dlatego nigdy, nie powinniśmy rezygnować z odmawiania modlitwy „Ojcze nasz”!

ks. Kazimierz Dawcewicz