Widziane z okna, przeczytane i usłyszane (63d)

I. Wszyscy, którzy interesują się sportem – teraz tenisem ziemnym, w ostatnią niedzielę przeżyli prawdziwą tenisową ucztę. W finale turnieju rozgrywanego w Londynie, stanęli naprzeciw siebie Szwajcar Roger Federer, oraz Serb Novak Djokowic. Mecz trwał ponad pięć godzin, skończył się zwycięstwem Serba. Wiele pięknych zagrań, zwrotów akcji – warto wspomnieć, że Federer miał dwie piłki meczowe. Na trybunach rodzina królewska, znane tenisistki i tenisiści. Wśród nich byli triumfatorzy tego pięknego i eleganckiego turnieju. Ktoś teraz zapyta: a po co ksiądz o tym pisze? A no dlatego, że w tym samym czasie jeden ze zwycięzców tego turnieju – Wimbledon – roztrwonił swój majątek, który uprzednio zarobił na grze w tenisa. Tą osobą jest Niemiec, Boris Becker. Wyprzedaje tenisowe pamiątki, by spłacić długi. Umiał świetnie serwować – jak napisane w tekście, który ukazał się w gazecie – i grać woleje, ale nie potrafił wygrać meczu z życiem. Aukcja internetowa, też go raczej nie uratuje.
Zwycięzca londyńskiego turnieju, US Open, przeszedł serię bankructw, udawał pozory bogactwa, dokonał niezdarnego fałszerstwa, …o tym wszystkim można przeczytać na stronach Rzeczpospolitej (Krzysztof Rawa, Bum bum bankrut, s. 29-31, z dnia 6-7 lipca 2019). Dotychczasowe życie tego tenisisty pokazuje, jak można stracić bardzo duże pieniądze. Okazuje się, że taka sytuacja nie jest czymś wyjątkowym we współczesnym sporcie. Pieniądze przynoszą zawrót głowy, ludzie, którzy kiedyś byli na ustach wszystkich, byli podziwiani, niestety po zakończeniu kariery po prostu czasami głupieją.
Piszę o tym, aby pokazać przede wszystkim nam, którzy może nosimy wielkie pragnienia bogactwa, jak wielkie niesie ono z sobą zagrożenie. „Pieniądze szczęścia nie dają” – ktoś kiedyś tak śpiewał. Zapewne ułatwiają życie, sprawiają, że ci wszyscy, którzy je posiadają, mają trochę miej zmartwień. Z upływem lat stają się także samowystarczalni, niezależni. Ale czy do końca szczęśliwi, tego to już nie wiem.
Święty Jan Paweł II prosił, aby należycie zadbać o ludzi bogatych, którzy mimo bogactwa są duchowo ubodzy. Pod pięknym ubraniem, wyuczonym uśmiechem, kryje się wiele smutku, duchowego zagubienia. Wyrzuty sumienia nie dają spokoju, dokucza zerwana relacja z Panem Bogiem. Często za tym idzie też, zagubienie moralne członków rodziny. Nie mówię, że takie sytuacje przeżywają wszystkie bogate osoby, ale czasami tak się zdarza.
Niech ten tekst nie zahamuje czytających go chęci do uczciwej pracy, bogacenia się i dbania o dobre materialne życie swoich bliskich. Zarabiając nawet duże pieniądze, bogacąc się, nie musimy tracić z oczu Pana Boga. Pamiętajmy o wskazaniach Pana Jezusa i Jego radach zapisanych na kartach Ewangelii. To nam pomoże odrzucić nieuczciwość, czy też pojawiającą się chciwość! A z nią pragnienia posiadania coraz więcej, coraz więcej i coraz więcej – oczywiście pieniędzy, …!

II. Czytając Ewangelię najczęściej zachwycamy się cudami, które uczynił Pan Jezus. Pamiętajmy jednak, że nie tylko cuda czynił Chrystus. Natkniemy się także tam, na słowa mocnego wyrzutu. Zostały one skierowane do miast, które widziały najwięcej owych cudów. Te ostre słowa spowodowane są tym, że ci, którzy tam mieszkali, szybko o nich zapomnieli i się nie nawrócili (zob. Mt 11,20-24). Jezus nad tym ubolewa, że Jego bliskość ich nie odmieniła. Żyjemy wiele wieków później, doświadczamy bliskości Jezusa na inny sposób, niż mieszkańcy Korozain, Betsaidy, Kafarnaum. Warto jednak pamiętać, że te bliskie przebywanie z Nim prowadzi do zażyłości i bliskości, ale także złego przyzwyczajenia i rutyny. Zabija ono w nas duchowe pragnienia, znieczula i zamraża serce.
Kiedy czytamy te słowa, warto spojrzeć na naszą modlitwę. Jak przeżywamy niedzielną (codzienną) Eucharystię, sakrament pokuty? Jak wyglądają nasze spotkania z Jezusem? Jakie nosimy w sercu duchowe pragnienia? Tych pytań moglibyśmy sobie postawić jeszcze więcej, ale niech wystarczą nam te. Postarajmy się być szczerzy, w dawaniu odpowiedzi. Jeżeli dostrzegamy w sobie duchowe braki, mamy szansę aby to zmienić, aby się nawrócić.
Bo przecież sprawa jest bardzo ważna! Czytając ten fragment chyba zauważyliśmy, że Pan Jezus używa drastycznego porównania z grzeszną Sodomą. Gdyby wtedy wśród nich działy się takie cuda jak …, oni dawno by się nawrócili. Te słowa Chrystusa uświadamiają nam bardzo ważną prawdę o tym, że człowiek potrafi marnować otrzymywane łaski. Te łaski, które spadły na ziemię, nie zostały przez nas przyjęte, będą przypomniane w chwili naszego sądu.
Mając tego świadomość, przepraszajmy Go za takie zachowania. Nie pozwólmy jednak, aby one zbyt długo trzymały nas przy sobie. Zatrzymajmy się wszędzie tam, gdzie On cudownie nas ochraniał, karmił, prowadził. Trzeba każdego dnia zachwycać się Jego miłością, obecną w naszym życiu (por. Krzysztof Wons, Modlitwa Ewangelią na każdy dzień, t. 2 , Kraków 2018, s. 153-154).
Słowa Pana Jezusa, zapisane przez św. Mateusza, niech będą dla każdego z nas przestrogą, ale i zachętą do podjęcia wytrwałej pracy nad sobą. Poprawmy nasze duchowe zaniedbania, tym samym przecież pozwalamy, aby Jego miłość przemieniała nasze serca.

III. Chociaż mamy jeszcze lato, to niektórzy z nas już teraz, zaczęli przygotowania do okresu zimowego. Świadczy o tym zakupywanie opału na ten zimowy czas – drewna, węgla, … Takie zachowanie nie jest straszeniem lata, ale pewną zapobiegliwością, roztropnością. Wypada to też teraz robić, bo opał w tym czasie jest trochę tańszy. Pisząc o tym zastanawiam się: jak można odnieść takie zachowania do innych sfer życia? Pewna dalekowzroczność, powinna towarzyszyć nam, kiedy patrzymy na nasze życie tutaj na ziemi. Dobrze wiemy, że nie będziemy żyli tu bez końca, że przyjdzie czas śmierci. Dlatego wypadałoby „zbierać dobre uczynki” na czas spotkania z Panem Bogiem. Głupio będzie stanąć przed Nim z pustymi rękami. Wypada w nich coś mieć!
Mądrze zachowują się także ci, którzy w tym wakacyjnym czasie poświęcają parę dni na rekolekcje. W spotkaniach z Panem Bogiem, nabierają potrzebnych sił do dobrego wykonywania codziennych obowiązków. Nie narzekają później, że czują duchową pustkę. Do tego aby w domu w czasie jesienno-zimowym było ciepło, potrzebne jest drewno, węgiel, gaz, … Aby w naszej duszy było „ciepło”, aby nam duchowo i psychicznie chciało się chcieć czynić dobro, wykonywać jak najlepiej swoje powołanie i przeróżne zadania, potrzebujemy nieustannego dopływu miłości Pana Boga.
Czas wakacji to takie nadzwyczajnie jej „zbieranie”! Bo przecież przez naszą wzmożoną aktywność, zabieganie, towarzyszy nam odczucia jej braku. Można temu zawsze zaradzić, sposób na to jest bardzo prosty: pielęgnujmy codzienną modlitwa, czytanie i rozważanie słowa Bożego, życie sakramentalne. To najlepsza droga aby tego duchowego „drewna, węgla, gazu, …”, nam nigdy nie zabrakło!

ks. Kazimierz Dawcewicz