I. Z różnych stron zachęcani jesteśmy do odmawiania różańca! Często odmówienie dziesiątka tej modlitwy, staje się pokutą jaką otrzymujemy w sakramencie pojednania. Przez wieki jej praktykowania, ma ona rzesze zwolenników. Ale znajdują się też i tacy, którzy krytykują odklepywanie „zdrowasiek”. W miesięczniku „Głos Karmelu” czytelnicy tego pisma znajdują artykuł „Różaniec jako „modlitwa Jezusowa” (por. nr 4, lipiec-sierpień 2017, s.10-11). „Modlitwa Jezusowa” charakterystyczna jest dla duchowości i chrześcijaństwa Kościoła wschodniego. Powtarzanie modlitwy „Panie Jezus Chryste, zmiłuj się nade mną grzesznikiem”, staje się życiodajnym i pełnym mocy źródłem łask. Gdy sam Jezus i Jego dzieło stają w centrum życia człowieka, wypełniając jego wnętrze, nieustannie rozważane i „przeżuwane” jak pokarm (św. Makary).
W rozumianą w ten sposób modlitwę, wpisuje się także różaniec. Podobnie jak ta pierwsza modlitwa – czytamy w tym artykule – jest oparty na powtarzaniu pewnej formuły modlitewnej, które w tym przypadku stanowi jedno Ojcze nasz oraz dziesięć Zdrowaś Maryjo odmawiane przy rozważaniu każdej tajemnicy. „Patrząc powierzchownie na to powtarzanie, można traktować różaniec jako praktykę jałową i nużącą. Jednak do zupełnie innych wniosków na temat koronki można dojść, kiedy uzna się ją za wyraz nigdy nie znużonej miłości, która ciągle powraca do ukochanej osoby z gorącymi uczuciami, które choć podobne w przejawach, są zawsze nowe ze względu na przenikającą ją czułość” (Jan Paweł II, RVM, nr 26).
Powyższe słowa św. Jana Pawła II uświadamiają nam, z jakim podejściem powinniśmy podchodzić do tej modlitwy. Trzeba zawsze pamiętać, że jest to modlitwa na wskroś biblijna. Zawsze punktem odniesienia w tej modlitwie jest osoba i życie Jezusa Chrystusa, zwłaszcza w tajemnicy, którą rozważamy. Dlatego mam nadzieję, że te uwagi staną się pomocą w odmawianiu tej pięknej modlitwy. Przyjmujmy też ze spokojem wszelką krytykę z jaką się spotykamy, odnośnie różańca. Tym wszystkim, którzy chcą wytłumaczenia na czym ta modlitwa polega, jaką niesie w sobie duchową głębię, poświęcajmy czas. Trwałych i upartych w swoim „nie” dla różańca, włączmy w kolejny dziesiątek, prosząc o potrzebne łaski dla nich.
II. Lubimy stawiać pytania, choćby takie: dlaczego Pana Bóg pozwala na to, aby na świecie było tyle zła? Dlaczego tak się ociąga z tym, aby ukarać wszystkich, którzy krzywdzą innych? Dlaczego jest taki bierny? Jak może pozwolić na to, aby obok siebie żyli i wzrastali ludzie sprawiedliwi i niesprawiedliwi? Takich i podobnych pytań stawiają ludzie jeszcze więcej, niektórzy z tego powodu doświadczają pewnych kryzysów wiary. Inni nawet idą tak daleko, że przestają w Boga wierzyć. Jak należy to wszystko rozumieć? Na te i jeszcze podobne pytania, które stawia i może postawić człowiek, odpowiada liturgia Słowa Bożego z szesnastej niedzieli zwykłej rok „A”.
W pierwszy czytaniu z księgi Mądrości (zob.12, 13. 16-19), objawia nam się Bóg, który jest Wszechmocy, ale dobry dla ludzi i łagodny. Troszczy się o sprawiedliwych, oszczędza tych wszystkich, którzy błądzą. Jest oszczędny z zadawaniu im cierpień i różnych kar. W drugim czytaniu (zob. Rz 8,26-27) święty Paweł przypomina, że Bóg przychodzi nam z pomocą, a nie karą. W takim Jego zachowaniu objawia się wielka miłość do każdego z nas. Bo przecież doświadczenie kryzysu dotyka wielu z nas, złościmy się na brak „wzrostu” w wierze, boli nas bezsens i zło tego świata. Wtedy On posyła do naszych serc swojego Ducha, który modli się w nas.
Wreszcie w Ewangelii z tej niedzieli (Mt 13,24-43), Pan Jezus tłumaczy swoim słuchaczom, dlaczego gospodarz pozwolił rosnąć chwastom obok pszenicy. Pokazuje w tej przypowieści wielką cierpliwość Boga Ojca, który do końca czeka na cud przemiany. Czytając tę perykopę ewangeliczną, trzeba też sobie uświadomić, że w świecie toczy się nieustanna walka między dobrem a złem. Takie zmagania mają miejsce i w naszych sercach, które stają się polem działania Bożej łaski i„złego człowieka” – szatana (por. ks. M. Kowalski, Pszenica i chwast w: „Współczesna ambona, nr 3, 2017, s. 64-68).
Trudno jest mi jednoznacznie powiedzieć, czy powyższe słowa odpowiedziały na wątpliwości i pytania jakie niektórzy noszą w sercu. Jeżeli nawet nie, to przynajmniej pokazały nam prawdziwy obraz Pana Boga. Wielu z nas ma w pamięci obraz ukształtowany przez srogie rodzinne wymagania, czasami nieudolnie przeprowadzoną katechezę. To wszystko sprawiło, że kiedy o Nim myślimy, doświadczamy lęku, strachu. Dlatego wypada nad tymi tekstami Pisma świętego się zatrzymać, i pozwolić aby Słowo Boże wreszcie dotknęło naszych serc i pamięci.
Warto zapamiętać te trzy krótkie zdania: Pan Bóg, w którego wierzę jest Wszechmocy, czyli dobry dla ludzi i łagodny; Pan Bóg, w którego wierzę, przychodzi nam z pomocą, a nie karą: wreszcie Bóg nasz Ojciec jest cierpliwy i do końca czeka na cud przemiany, czeka na nasze nawrócenie!
III. Na życie każdego z nas składają się różne doświadczenia wywołujące radość, ale i takie, które potęgują nas żal i smutek. Dotykają nas problemy wielkie, ale też takie zwykłe, które wplatają się w codzienność. Takie chwile są przez nas przeżywane w różny sposób, w zależności od psychiki i stanu nasze ducha. Chociaż trzeba na samym początku powiedzieć, że takie sytuacje mają swój pedagogiczny wydźwięk. Uczą i uświadamiają nas, że nie jesteśmy w stanie zaradzić wszystkim aspektom naszego życia.
Skąd biorą się te różne problemy? Odpowiadając na to pytanie trzeba powiedzieć, że każdy z nas może stworzyć go sam. Ma to związek z źle dokonanymi wyborami i decyzjami. Problemy finansowe w wielu sytuacjach, spowodowane są niewłaściwym ich zagospodarowaniem. Czasami ogromną chęcią wzbogacenia się, co skutkuje błędnymi inwestycjami. Wreszcie problemy znajdują nas „samych”. Pomagając innym, wchodzimy w ich sprawy, tak zwanym rykoszetem mogą one dotykać i nas. Pracując w zakładzie pracy, różne trudności i problemy ekonomiczne, dotykają nie tylko prezesów firm i dyrektorów, ale także i wszystkich pracowników.
Kiedy doświadczamy różnych trudności i problemów, warto tą troską dzielić się też z osobami nam bliskimi. Wsparcie rodziny, przyjaciół, staje się wtedy czymś niezbędnym. Pomaga przezwyciężać różne negatywne myśli, które ciągną nas w przysłowiowy dół. Rady przez nich udzielane, albo takie zwykłe ludzkie powiedzenie: „będę o tobie pamiętał” – bardzo pomagają, dodają siły do walki.
Jako ludzie wierzący powinniśmy pamiętać, że i Bóg zawsze jest z nami. On nas nigdy nie opuszcza! Czytając Księgę Wyjścia opisująca wyjście Izraelitów z Egiptu, można powiedzieć, że jeżeli Mu pozwolimy, to on o nas będzie walczył. W jednej z mojej pomocy homiletycznej („Współczesny homileta, Duc in altum”, lipiec-sierpień 2017) znalazłem ciekawe i wielce pomoce zdanie: „Nie mów Bogu, że masz wielki problem, powiedz problemowi, że masz wielkiego Boga”.
Czasami w życiu każdego z nas zdarzają się sytuacje, w których stwierdzamy, że znaleźliśmy się w sytuacji bez wyjścia, Jesteśmy osaczeni przez problemy i różne kłopoty. Różne i bardzo negatywne atakują nas wtedy myśli, pragnienia, Dlatego starajmy się zapamiętać, że nigdy w takich sytuacjach nie jesteśmy sami. Jest zawsze z nami Bóg nasz Ojciec!
ks. Kazimierz Dawcewicz