I. Jadąc na urlop przyglądałem się mijanym okolicom – jako pasażer miałem ku temu taką możliwość. Co pewien czas zatrzymywały mój wzrok i uwagę pojawiające się reklamy – zachęcające do ufności Panu Jezusowi: „Jezu, ufam Tobie”. Następnie słowa zaczerpnięte z Pisma świętego. Nie wiem ile osób zwraca uwagę na te teksty? Myślę, że w natłoku postawionych obok dróg innych reklam, bywają one czasami niezauważone. Ale ich obecność, uważam za rzecz sensowną i potrzebną.
Każda forma pomocy w odkryciu czy też przypomnieniu komuś o istnieniu Pana Jezusa jest dobra! Może przynieść „małe” efekty, ale choćby nastąpiło jedno nawrócenie, to w niebie będzie z tego powodu wielka radość! Trzeba powiedzieć, że dla tej jednej osoby warto było to zrobić. To wielki cud kiedy człowiek się nawraca, kiedy odkryje, że jest kochany. Kiedy zobaczy, że sam został stworzony aby innych kochać. Odkrycie osoby Pana Jezusa jako Boga, który stał się człowiekiem podobnym do nas – oprócz grzechu, może i powinno zatrzymać dech w piersi. Ale warto też pamiętać, że On także czeka na miłość.
Wszyscy dobrze wiemy, że obecne czasy sprawiają nam ludziom, wiele kłopotów w tym względzie. Dajemy się pochłonąć innym miłościom, które są nam proponowane. Bywają one atrakcyjne i chwytliwe, pociągające. Wydają się tu i teraz wystarczające do udanego życia. Ale przeróżne ludzkie historie pokazują, że do końca tak nie jest. Po czasie ciągłej zabawy, dyskotek, przeróżnych imprez, wnoszą i zostawiają danego człowieka z pustką w sercu. Pozostaje psychiczny i moralny kac, z którym najczęściej samemu trzeba się zmagać.
Czy w takim klimacie długo da się żyć? Czy zostają spełnione wszelkie pragnienia jakie człowiek głęboko w sobie nosi? Odpowiedź na te pytania bywa bolesna, często zostawia smutek, świadomość przegrania czegoś ważnego i wielkiego. Ale to nie koniec! Jeżeli człowiek potrafi się przyznać do owych braków, nie widzi w nich głębszego sensu, wtedy jego niespokojne serce powinno wyruszyć na poszukiwanie. Zatęsknić, zapragnąć spotkania z Panem Bogiem. Towarzyszące od lat pytania znajdują odpowiedź u Pana Jezusa, w otwarciu się na Jego miłość i słowo! To On stopniowo napełnia serca pokojem, szczęściem, radością, duchowym głębokim spełnieniem.
To dla takich doświadczeń, przemian duchowych, stawiane są przy drogach te ewangeliczne reklamy, zachęty i przypomnienia!
II. Człowiek, który wchodzi na drogę życia z Panem Bogiem, przeżywa bardzo silne doświadczenie wiary, doświadczenie Jego bliskości. Czy to też oznacza, że ominą go różne trudności życiowe? W żadnej mierze tak nie jest i nie będzie. Jako ludzie wierzący wszyscy doświadczamy, podobnych chwil – bólu, cierpienia, odrzucenia – jak ci wszyscy, którzy w Niego też nie wierzą.
W swoim czasie – było to w czasach PRL – marksiści mawiali, że ludzie szukają nieba, bo mają źle tu na ziemi. Dlatego chodzą do kościoła, słuchają księży. Jeżeli im się zbuduje tu na ziemi dobre życie, to z tego wszystkiego szybko zrezygnują. Dlatego próbowali budować lepsze jutro tu na ziemi. Jak dobrze wiemy, nic z tego im nie wyszło.
Będąc blisko Pana Boga, pamiętajmy zatem, że częścią naszego życia są także ludzkie kłopoty, bóle, przeróżne konflikty. Jednak to bycie blisko Niego, blisko Jezusa Chrystusa Jego Syna, daje nam siłę i odwagę do godnego ich przyjęcia. Kiedy w tych trudnych doświadczeniach jesteśmy blisko Niego, nie pozwalamy ciemnościom i rozpaczy zagarnąć naszego serca. Pozwalamy za to, aby światło Jego Ewangelii pomogło nam to wszystko przyjąć, zaakceptować i zrozumieć!
III. Ważną i wielką rolę w naszym życiu duchowym odgrywa Maryja, Matka Pana Jezusa. Duchowość Maryi w ogólnych zarysach zawarta jest w Jej imionach i postawach oraz treści jej wiary i postawie względem Kościoła. Zostały one przypomniane przez papieża św. Jana Pawła II w encyklice „Redemptoris Mater”. Dlatego warto sobie przypomnieć jakie imiona figurują w tej encyklice. I tak Maryja jest „pełna łaski”; „ta, która uwierzyła”; „Służebnica Pańska”; „Matka”.
Maryja jest archetypem autentycznej duchowości Starego i Nowego Testamentu, duchowości powołania i odpowiedzi na nie. Maryja pokazuje drogę współpracy z łaską. Tym samym wszystkim osobom, które myślą, że wszystko ma robić Bóg, daje pstryczka w nos. Zachęca do słuchania Kościoła, do przypomnienia sobie ostatniej prawdy wiary, która poucza, że „łaska Boża jest do zbawienia koniecznie potrzeba”. Samemu i swoim wysiłkiem – lekceważąc czy omijając Kościół – nie jesteśmy w stanie się uświęcić i zbawić!
Cechą duchowości Maryi jest Jej całkowite oddanie się sprawie zbawienia ludzi. Jako uczennica, pozostaje na służbie Chrystusa. Najpierw jako Jego Matka na weselu w Kanie Galilejskiej, czy jako przygotowująca Kościół na Zesłanie Ducha Świętego (RM 26,27).
W chwale nieba nadal pozostaje służebnicą ekonomii zbawienia. To wszystko, co przeżywała Maryja, brało swój początek jak zanotował ewangelista Łukasz w kontemplacji słowa (zob. Łk 2,19.51). Maryja jest wzorem życia tu na ziemi. Ofiaruje swoją osobą sposób bycia i działania, zwłaszcza na płaszczyźnie wiary, nadziei i miłości. W ten sposób duchowość maryjna staje się duchowym naśladowaniem Maryi, zwłaszcza Jej otwartości na działanie Ducha Świętego (por. Jerzy Wiesław Gogola, Teologia komunii z Bogiem, Kraków 2003, s. 69-72).
W tych powyższych słowach znajdujemy ważne wskazania dla nas. Bo przecież zdarza się tak, że w naszej duchowości maryjnej pojawiają się nadużycia. Niezrozumienie roli Maryi w historii zbawienia. Zapominamy, że jest Ona Matką Jezusa, Jego najlepszą uczennicą. Zawsze pozostaje służebnicą!
Skąd biorą się te nieścisłości, a nawet błędy? Jest to spowodowane brakiem kontemplacji słowa Bożego. Stawianiem wyżej prywatnych objawień, niż nauczania Kościoła. Inne przyczyny mają związek z zahamowaniem rozwoju duchowego, poszukiwaniem za wszelką cenę emocji, szukanie nadzwyczajności (prywatne objawienia – często niepotwierdzone przez Kościół – to dają).
Idąc drogą wiary za Panem Jezusem, potrzebujemy wsparcia innych osób. W tym gronie Maryja, Matka naszego Pana Jezusa Chrystusa, powinna zajmować pierwsze miejsce! Jej prośba abyśmy uczynili wszystko co powie nam Jej Syn, jest podpowiedzią kochającej nas Matki, która zawsze o nas się troszczy. Wstawia się za nami, w każdy czas!
ks. Kazimierz Dawcewicz