Widziane z okna, przeczytane i usłyszane (59d)

I. W sobotę 15 czerwca 2019 r. wspólnota sióstr zakonnych ze Spręcowa, którą popularnie nazywamy karmelitankami, obchodziła jubileusz 25 lecia. Mszy świętej jubileuszowej przewodniczył Arcybiskup Warmiński Józef Górzyński, homilię wygłosił Arcybiskup senior Edmund Piszcz. Ta uroczystość zgromadziła księży, osoby świeckie, które od lat są związane z klasztorem. Siostry wyszły na zewnątrz, poza klauzurę. Dopisała też pogoda, było słonecznie, można nawet powiedzieć, że upalnie. W takich klimatach świętowaliśmy obecność sióstr na górze spręcowskiej, tak to miejsce w tym dniu było nazywane.
Na zakończenie tych uroczystości, składano siostrom życzenia. Uczyniły to, władze państwowe, samorządowe, władze Gminy Dywity. W ciepłych słowach, wszyscy mówili o obecności sióstr w tym miejscu. Podkreślano, że siostry chociaż są „zamknięte” za klasztorną kratą, nie prowadzą działalności gospodarczej, to jednak są bardzo potrzebne. Ich modlitewna obecność wywiera zbawienny wpływ na okolice, miejscowości, … Trzeba powiedzieć, że słowa życzeń, pokrywały się z odczuciami osób uczestniczących w tym jubileuszowym wydarzeniu.
Wielu z nas zastanawia się nad potrzebą, istnienia takich wspólnot zakonnych. Niektórzy nawet poddają w wątpliwość samą potrzebę ich istnienia! Ale nie przeszkadza im to – jeżeli „źle” się czują – prosić siostry o modlitwę. Ich obecność przypomina nam wszystkim, wagę i potrzebę modlitwy. Przecież doświadczamy, jak wielki wpływ na nasze życie ma szeroko rozumiany świat. Nasze postawy, myślenie, zachowania, kształtują dzisiaj media. Wszyscy i we wszystkich sprawach chcą zabierać głos, no i z wielkim natręctwem to robią.
Czasami pytamy: czy jest jakiś sposób, aby poczuć się bezpiecznie na tym rynku świata. Odpowiedź na to pytanie zostawił nam kar. Basil Hume. Będziemy czuli się bezpiecznie na rynku miasta, kiedy znajdziemy swoje miejsce na pustyni. To znaczy, kiedy dzięki modlitwie, będziemy tu i teraz szli przez życie z Panem Bogiem. Po to są też klasztory, abyśmy my żyjący na „rynku” miast, wsi, przeróżnych osiedli, mogli na pewien czas tam się schronić – pobyć Bogiem! Abyśmy nie zostali przez ten świat wciągnięci, przerobieni. Ale nadal próbowali jak najlepiej realizować swoje powołania. Przecież mamy być solą tego świata.
Życie człowieka, nasze życie jako chrześcijan, to życie w świecie. Wychodzenie do świata, kształtowanie go, przemienianie. Ale ceńmy też powroty do domu, w których mamy swoją „izdebkę pustynie”. Wchodźmy tam codziennie, znajdujmy na to czas, wręcz walczmy o czas na przebywanie z Bogiem naszym Ojcem. Bo tylko On może najgłębiej wypełnić nasze serce i dusze swoją miłością! Tym samym sprawi, że staniemy się autentycznymi ewangelizatorami otaczającej nas rzeczywistości!

II. Bardzo ważnym słowem na drodze wiary jest słowo „czuwajcie”. Zostało ono wypowiedziane parę razy przez Pana Jezusa. Kiedy mówi On o swoim powrocie i sądzie, nakazuje: „Czuwajcie”. Czuwajcie więc, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie” (Mt 24,42); „Lecz co wam mówię, dla wszystkich mówię: Czuwajcie” (Mk 13,37). Temat czuwania i czujności zakłada pewną wizję świata i sądu nad nim. Dlatego nie powinniśmy tego słowa zapominać, powinno ono towarzyszyć naszym codziennym pracom i wszelkim codziennym zabiegom.
Powód czuwania znajduje się nie tylko w ostatecznym przyjściu Pana Jezusa. Sam Jezus dawał do zrozumienia, że jest jeszcze inny powrót. Jest to Jego szczególne przyjście do konkretnej osoby, w momencie śmierci. Świat przemija dla każdego z nas, kiedy odchodzimy z tego świata. Czy możemy sobie wyobrazić jeszcze większy „koniec świata”? „Głupcze – słyszy od Boga bogacz z przypowieści – jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie” (Łk 12,20).
Jezus na kartach Ewangelii mówi również, co znaczy czuwać, jaka jest konkretna treść tego czuwania. Niemal zawsze „czuwajcie” stoi w parze z innym czasownikiem, który precyzuje jego sens: „Czuwajcie i bądźcie uważni”. Czuwanie to bycie uważnym, czyli koncentrowanie umysłu i całej duszy na konkretnej rzeczy. Trzeba wykluczyć rozproszenia, marnotrawienie czasu, niedbałość. Żyjemy w świecie roztargnionym, chorobliwie hałaśliwym. Jezus przywołuje przykład tego, co działo się w czasach Noego i Lota. Ludzie jedli, pili, …robili wszystko, ale nikt z nich nie dostrzegł, co zgromadziło się nad ich głowami (por. Łk 17,22 n; Mt 24, 17 n).
Jest też jeszcze inne sformułowanie: „czuwajcie i bądźcie gotowi” (por. Mt 24,44; Łk 12,40). Jezus ilustruje temat gotowości obrazem odźwiernego i służącego, którzy czuwając, są gotowi otworzyć drzwi, kiedy wróci ich pan (por. Mk 13,34; Mt 24,45 n.). Jest to temat paschalny i przywodzi na myśl sposób w jaki Żydzi wychodzący z Egiptu musieli spożywać baranka. Uczniowie rzeczywiście zawsze powinni mieć „przepasane biodra” (Łk 12,25; Wj 12,11).
Wreszcie trzecie zestawienie słów, które wyjaśnia znaczenie czuwania, to: „Czuwajcie i módlcie się” (por. Mt 26,41; Mk 14,38; Łk 21,36). Jest to główna treść czuwania. Najbardziej charakterystyczną częścią czuwania jest modlitwa. Modlić się znaczy być w teraźniejszości. Trwanie w obecności Boga jest najwyższą formą czuwania. Wśród gwaru głosów, które zewsząd nas atakują i rozpraszają, czuwać znaczy narzucić milczenie wszystkim i wszystkiemu jak ktoś, kto otoczony przez napierający z każdej strony tłum kładzie nagle palec na ustach i nakazuje wszystkim się uciszyć, ponieważ usłyszał jakiś głos, którego nie chce przegapić (por. Raniero Cantalamessa, Nasz wiara, Kraków 2017, s. 244-247).
Jak przed chwilą przeczytaliśmy wiele treści zawiera słowo: „czuwajcie”. Ktoś może spytać: dlaczego właśnie teraz o tym pisze? Po co nam w tym czasie przypomnienie o sądzie, o śmierci? Jako konkretnym przyjściu Pana Jezusa do każdego z nas. Właśnie ten czas jest dobry, najbardziej właściwy na takie przypomnienie. Bo przecież wakacje dla wielu osób, to niestety „zapomnienie” o sprawach nadprzyrodzonych. Stąd te słowo ma uwrażliwić każdego z nas, na dobre przeżycie tego wakacyjnego czasu. Powinno nam przypominać, że Pan Bóg nadal jest. Zatem trzeba o Nim pamiętać, będąc w różnych zakątkach tego świata.

III. Jesteśmy już po procesjach, które organizowane są w uroczystość Bożego Ciała. Wszyscy zwracamy uwagę na jej wielkość, piękno, bo to przecież takie ważne. Nie zaprzeczam temu, ale patrzenie na te święto tylko przez pryzmat procesji sprawia, że tracimy coś bardzo ważnego. Bo przecież procesja, ma swoje źródło, ma czemuś służyć. Jako pomoc do zrozumienia tajemnicy tego dnia, niech posłużą nam dwa pytania, które teraz postawię. Dobrze by było, abyśmy starali się na nie szczerze odpowiedzieć. Pierwsze pytanie brzmi: „Czy patrząc na białą hostię w rękach kapłana podczas Eucharystii (lub niesioną w monstrancji w czasie procesji) wierzę głęboko, że to prawdziwy i żywy Jezus? Drugie pytanie: „Czy wierzę, że to nie zwykły kawałek chleba, a Bóg we własnej Osobie?
Po przeczytaniu tych pytań, ktoś może powiedzieć, że są za trudne. No właśnie trudne, …bo wymagają posiadania odrobiny wiary. Ale odpowiedź na te pytania jest kluczowa dla naszej wiary, relacji z Panem Jezusem. Możliwe, że słysząc te pytania stwierdzamy po chwili, że nasza wiara jest słaba. Stąd też i nasza odpowiedź, może być niezadowalająca. Jednak dobrze jest wiedzieć, że wszelkie wątpliwości jakie nosimy teraz w sercu, nie muszą działać na naszą niekorzyść. Wiara to wędrówka, to powolne wchodzenie i poznawanie tajemnic chrześcijaństwa. Czegoś takiego doświadczali apostołowie, którzy dopiero po latach odkrywali sens słów Pana Jezusa. Kościół przez wieki odkrywał głębie i wagę tego co wydarzyło się w Wieczerniku, gdzie została ustanowiona Eucharystia.
Przeżywając uroczystość Bożego Ciała, dotykamy tajemnicy Ciała i Krwi Pańskiej. Możliwe, że do końca naszych dni tu na ziemi, nie zrozumiemy wagi tego w czym uczestniczymy w każdą niedzielę. Dlatego trzeba zacząć już od teraz modlić się o wewnętrzną siłę zaufania Bogu w czasie naszej wędrówki wiary – nie o zrozumienie, ale zaufanie, nie o pojęcie, ale o miłość! (ks. Adam Piekarzewski).
Dbajmy zatem o najpiękniejszy wygląd procesji, wystrój ołtarzy. Ale pragnę przypomnieć, że jest to uroczystość, która nie zamyka się w niesionych chorągwiach, sypaniu kwiatków, … Stawia nam ona kluczowe pytanie, związane z wiarą w Pana Jezusa. Jest to święto naszej relacji do Chrystusa! Pełne zrozumienie Eucharystii jest niemożliwe, ale przyjęcie jej z wiarą już tak. Przyjmując Chrystusa, robimy kolejny krok na drodze zaufania. Przekraczamy tym samym to, co wydaje się nam nielogiczne, czasem nie do pojęcia. Pozwalamy, aby Pan Jezus nasz zaskoczył! Tym samy zgadzamy się na to, aby On nas prowadził, ciągle przemieniał. A wszystko po to, aby Jego miłość rozlewała się na serca niepokorne, zbuntowane, odrzucone, …
Do tego zadania jesteśmy potrzebni my – chrześcijanie. Aby temu zadaniu podołać, ważna jest odpowiedź na postawione pytania: „Czy patrząc na białą hostię … wierzysz głęboko, że to prawdziwy i żywy Jezus? Czy wierzysz, że to nie zwykła kawałek chleba, a Bóg we własnej Osobie?

ks. Kazimierz Dawcewicz