Widziane z okna, przeczytane i usłyszane (51E)

I. Radosne wydarzenie obserwowałem dzisiaj (piątek), stojąc w kolejce po warzywa. Mała dziewczynka podeszła do klatki z kanarkiem, ten coś tam śpiewał. Ona zaś klaszcząc powtarzała: „Brawo ptaszek”. Powtórzyła te słowa chyba ze trzy razy. My dorośli możemy jej zachowanie podsumować: mała jest, nie zna życia! Podrośnie to tyle radości nie będzie już miała w sobie. Może tak, a może i nie. Nie wiemy co przyniesie jej życie. Jednak nie chcę zajmować się futurologią – badaniem przyszłości, tylko wskazać, że można cieszyć się w życiu sprawami małymi. Śpiew kanarka, to mała sprawa, ale piękna. Dotyka naszych uszu, może wywołać uśmiech na twarzy i osoby dorosłej. Warto pamiętać, że radowanie się, klaskanie, nagradzanie kogoś nawet za małe sprawy, nie jest tylko przywilejem dzieci.
Czasami pytamy dlaczego w nas tyle powagi, nawet smutku? Skąd tyle krytycyzmu, zgryźliwości, ciągle mamy skwaszone twarze? Odpowiedź na te pytania znajdujemy w zachowaniu tej dziewczynki. Nie potrafimy cieszyć się napotykanymi nawet małymi sprawami, wydarzeniami. Nie cieszą nas śpiewające teraz pięknie ptaki, ale za to, potrafimy długo mówić o zimnie, o kiepskiej wiośnie. Rozgadujemy się na temat osobistego cierpienia, które nas dotyka, ale także dużo mówimy o tym, które inni nam zadają. Sami ze sobą mamy przecież kłopot, jesteśmy dla siebie okrutni, dręczymy siebie z powodu tego co nam się nie udało. Jeżeli patrzymy tylko na życie przez ten pryzmat negatywnych doświadczeń, trudno nam dostrzec obfitość dobra, jakim zostaliśmy obdarowani przez Pana Boga. Brak nam tym samym poczucia radości.
Jako chrześcijanie powinniśmy jednak pamiętać, że tu nie chodzi o pustą radość. „Orędzie o zmartwychwstaniu Chrystusa nie jest orędziem radości ślepej na doświadczenie cierpienia i niesprawiedliwości. Wręcz przeciwnie, to co nam przez zmartwychwstanie daje Bóg, przechodzi przez całe to negatywne doświadczenie. Okazuje się, że dopiero po doświadczeniu krzyża radość może być autentyczna. Dopiero poprzez rany zadane nam przez świat zaczynamy dostrzegać całą prawdę o szczęściu wiecznym. Taka wydaje się była droga apostołów do wiary, za którą potem oddali życie. Trzeba zobaczyć rany zadane Jezusowi przez okrucieństwo życia, przez zło świata, aby odkryć Pana i Boga, odkryć ogrom Bożej łaskawości, która pokonuje świat” (Włodzimierz Zatorski OSB, Rozważania liturgiczne na każdy dzień, T. 2b, Kraków 2011, s. 50).
Czy zatem ta radość małej dziewczynki była czymś złym? W żadnej mierze. Była czymś cudownym, przypominającym nam ludziom dorosłym, że coś takiego w czasie pandemii nadal istnieje. Warto się uśmiechać, być miłym dla innych. Tym samym pomagamy odzyskiwać tak ważny element naszego życia. Pamiętajmy jednak, że „zdobywamy” ją – radość – wierząc w zmartwychwstałego Pana Jezusa, przechodząc także razem z Nim drogę krzyża.

II. W liturgii Kościoła nadal przeżywamy radość zmartwychwstania Pana Jezusa. W trzecią niedzielę wielkanocną czytana była Ewangelia św. Łukasza (24, 35-48). Ten tekst przypomina w jaki sposób Kościół przyjął do świadomości rzeczywistość zmartwychwstania. Wskazuje na cztery drogi, które są wskazaniami także na nasze czasy – na dziś.
Pierwszą drogą jest świadectwo uczniów! Dobrze wiemy, że Apostołowie byli sceptykami. Nie wierzyli kobietom, które widziały Zmartwychwstałego. Tomasz nie wierzył, dopóki nie spotkał Chrystusa Pana. Będąc z Nim w Wieczerniku nadal wątpili, myśleli że to zjawa. Ustąpili dopiero przed faktami, kiedy Jezus pokazał im ręce, nogi i przebity bok.
Bycie świadkiem zobowiązuje. Chrystusa nie otrzymuje się po to, aby trzymać Go dla siebie, cieszyć się z Jego bliskości samemu. Mamy Nim dzielić się z innymi. Dawanie świadectwa powinno być autentyczne i delikatne. Świadectwo naszej wiary ma być siłą, która rozwija i przemienia życie, prowadzi do przebudzenia innych ludzi.
Drugą drogą jest świadectwo Ducha Świętego. Jezus nie pozostawia nas samych, gdy będziemy o Nim świadczyli, gdy będziemy o Nim mówili. Będzie z nami obecny przez swego Ducha, w trudnych doświadczeniach sam podpowie nam słowa i rozwiązania. W czasie codziennej modlitwy, to Duch Święty kształtuje nasze wnętrze, rzeźbi nas na obraz Jezusa. Gdy żyjemy w Duchu on sam wydobywa z naszego wnętrza słowa, które mają moc świadectwa.
Drogą trzecią jest słowo Boże. Zmartwychwstały Pan Jezus robi „wykład biblijny”. Najpierw dwóm uczniom idącym do Emaus, później samym Apostołom w Wieczerniku. Niewiara uczniów wynika z ich luki w pamięci. Człowiek słyszy zwykle co chce słyszeć. Świadomość, że Jezus umrze na krzyżu była dla uczniów nie do przyjęcia, szybko o niej zapomnieli. A kiedy ona się spełniła, byli tym faktem mocno zaskoczeni. Tak naprawdę nigdy nie uwierzyli w mękę i śmierć Pana Jezusa. Zapomnieli także, że Jezus mówił o swoim zmartwychwstaniu. Ten wstrząs spowodowany śmiercią Mistrza, załamał ich wiarę, spowodował zanik pamięci.
Ten, kto zatrzymuje się na śmierci, na krzyżu, przyjmuje tylko połowę Dobrej Nowiny. Krzyż, cierpienie, śmierć, może przysłonić prawdę o zmartwychwstaniu. Krzyż nie zaakceptowany, ale i przeakcentowany może zwalić się jak kłoda u naszych nóg. Może wypełnić życie smutkiem, goryczą, bólem, przesłaniając radość, nadzieję.
Czwartą drogą życia perspektywą zmartwychwstania jest Eucharystia. Dwaj uczniowie w drodze do Emaus rozpoznali Pana Jezusa przy łamaniu chleba. W Wieczerniku Chrystus nawiązuje z uczniami bliski kontakt przez posiłek, który jest symbolem Eucharystii. Dla pierwszych chrześcijan każda Eucharystia była radością paschalną, wspomnieniem zmartwychwstania Jezusa. Z niej czerpali siłę aby żyć Jezusem i z nadzieją o Nim świadczyć. W każdej Eucharystii przychodzi do nas zmartwychwstały Chrystus i zaprasza abyśmy popatrzyli na Jego ręce, nogi, abyśmy popatrzyli na Jego przebite serce. Dotknij mnie – mówi, przekonaj się! Uwierz! To Ja jestem! (por. Stanisław Biel SJ, Homilie na niedzielę i święta, Rok A, B, C, Kraków 2013, s. 182-184).
Przeczytany przed chwilą tekst, to zaproszenie do dawania świadectwa wiary w Zmartwychwstałego Pana Jezusa. To zaproszenie do codziennej modlitwy, do życia w Duchu. Do czytania słowa Bożego, które ma nas prowadzić na drogach codzienności. Wreszcie, to zaproszenie na Eucharystię, która zawsze powinna dla nas być spotkaniem ze zmartwychwstałym Chrystusem Panem.

III. Po modlitwie wstawienniczej, kapłan bierze Ciało i Krew Pańską i mówi: „Przez Chrystusa z Chrystusem i w Chrystusie, Tobie Boże, Ojcze wszechmogący w jedności Ducha Świętego, wszelka cześć i chwała, przez wszystkie wieki wieków”. Wszyscy odpowiadają: Amen.
Wsłuchani w te słowa, mam nadzieję, że zauważyliśmy niepojętą rzecz. Oto cała Trójca Święta zaangażowała się w zbawienie człowieka. Jest to najodpowiedniejsze określenie wobec Bożych dzieł – niepojęte i budzące zdumienie.
Ci, którzy odbywają ćwiczenia ignacjańskie, zapraszani są do rozważania tajemnicy, którą święty Ignacy z Loyoli nazwał „Naradą Trójcy Świętej”. Mają sobie wyobrażać rozmowę Ojca, Syna i Ducha Świętego, dotyczącą sposobu odkupienia człowieka.
Chrystus Pan wypełnia plan zbawienia – to On jest posłany przez Ojca, aby wypełnił wolę Trójjedynego Boga. Wszystko co czyni jest realizacją odwiecznych zamierzeń Stwórcy. W Chrystusie spełniło się marzenie Boga, aby ludzkość odzyskała utracone życie. Dlatego przez Niego, z Nim i w Nim oddajemy część i chwałę Ojcu Wszechmogącemu w jedności Ducha Świętego. Kończąc tę część Mszy świętej, która nazywa się Liturgią Eucharystyczną, „podsumowujemy” okrzykiem podziwu dzieła Boga, w których uczestniczymy poprzez sprawowanie Pamiątki naszego Pana (por. Wojciech Jędrzejewski, Fascynujące zaproszenie, Warszawa 1998, s. 46-47).
To co przed chwilą zostało opisane, nazywamy doksologią. Jak można przeczytać na różnych stronach internetowych, to pojęcie oznacza formuły liturgiczne, które głoszą chwałę Boga, Jego wielkość i moc, ujawniająca się w tym, czego dokonał i czego nadal dokonuje dla człowieka, potwierdzone przez zgromadzenie wiernych aklamacją Amen. Najważniejszą doksologią w Kościele katolickim jest doksologia końcowa modlitwy Eucharystycznej (Przez Chrystusa, z Chrystusem, …) zakończona aklamacją wiernych Amen.
Dla nas uczestniczących w niedzielnej Eucharystii, to kolejne odkrycie. Uczestniczymy w czymś wielkim i pięknym. Wsłuchani w słowa doksologii – głoszące chwałę Boga, zawsze pamiętajmy o tym co On dla nas dokonał, czego nadal dokonuje!

ks. Kazimierz Dawcewicz