I. Wielka Sobota w liturgii Triduum Paschalnego, to czas ciszy, czas oczekiwania na świętą Noc, w której dokonał się największy cud świata – Zmartwychwstał nasz Pan Jezus Chrystus! Chociaż w kościołach w tym dniu wielki ruch – spowodowany poświęceniem pokarmów, to jednak wszyscy czekamy na Noc i Poranek dnia następnego. Jednak dzisiaj w czasie mojego porannego spaceru, ta cisza została zakłócona głośną rozmową, przekleństwami, …itp. Kładka nad jeziorem dywickim, jest obecnie częstym „świadkiem” takich zachowań. Widząc tak zachowującą się młodzież, zadałem sobie pytanie: skąd oni w tak rannych godzinach się tu wzięli? Czyżby tę noc spędzili na jakimś młodzieżowym spotkaniu? Możliwe, chociaż są to tylko moje przypuszczenia.
Ta sytuacja znad jeziora przypomniała mi, te wszystkie wydarzenia, które miały miejsce w czasie mojego pobytu w seminarium duchownym. W Wielką Sobotę my alumni „Hosianum”, otrzymywaliśmy wielką porcję przeróżnych wyzwisk od przechodzących obok ludzi. W tym dniu dwa razy szliśmy do katedry, zwiedzaliśmy wieczorem groby w kościołach olsztyńskich. Był nas wtedy dużo, ale także dużo mijało nas pijanych osób. Nie pozostawiali nas, bez krótkiego komentarza. Takie zachowania powtarzały się co roku, cisza wielkosobotnia była przeszywana wulgaryzmami.
To co miało miejsce dzisiaj było trochę inne, od tych sytuacji z XX wieku przecież. Ale zastanawiające jest to, że taki dzień jak Wielki Piątek, Wielka Sobota, potęguje złe zachowania. Dlaczego tak się dzieje? Co jest przyczyną takich postaw? Trudno jest mi znaleźć, na te pytania odpowiedź. Ale istnieje pewna zależność, bardzo widoczna dla ludzi, którzy mają otwarte oczy. Jeżeli dzieje się coś wielkiego i dobrego – a takie dni teraz przeżywamy. Dni gdzie oddajemy część Panu Bogu, dni, w których przeżywamy na nowo tajemnicę męki, śmierci i zmartwychwstania Jego Syna Jezusa Chrystusa, wtedy uaktywnia się ze swoimi pokusami zły duch!
Nie mówię, że te osoby są pod jakimś nadzwyczajnym jego wpływem! Ale w całej swojej wolności, z której tak buńczucznie korzystają, pomagają mu w zakłócaniu tych świątecznych dni. Może być to także ich znak buntu, gniewu, na to wszystko co wokół nich się dzieje. Na Kościół, który nie spełnia ich oczekiwań. Wreszcie na to, co dzieje się w ich rodzinach, tak ogólnie mówiąc, życie toczy się nie po ich myśli!
Mimo takich zachowań, postaw, my jako chrześcijanie, trwajmy w tej świątecznej atmosferze. Może dobre przeżywanie tych pięknych dni, jeszcze bardziej dotknie naszych serc, przemieni je. Tym samym staniemy się bardziej przekonywający w przeżywaniu swojej wiary. Staniemy się bardziej autentycznymi świadkami Chrystusa Zmartwychwstałego, dla tych osób krzyczących też. Manifestujących swoją wolność, choćby przez głośne bycie w różnych miejscach, wulgaryzmy i przekleństwa.
II. Znów dotykam Wielkiej Soboty. Między poświęceniem pokarmów na świąteczny stół, wybrałem się na dokupienie czegoś na święta. W szczegółach nie będę tego opisywał, ale chodziło o słodycze. Czekając w kolejce zostałem zauważony przez moich parafian – z tego nurtu jeszcze młodego – którzy grzecznie mnie przepuścili, chociaż oni oczekiwali na kupno, zupełnie czegoś innego! Kiedy po chwili się obejrzałem, niektórzy z nich gdzieś zniknęli. Dobre i tyle, że jakieś poczucie niestosowności w swoim zachowaniu posiadali. Czasami trudno się przyjmuje dorastanie dzieci, a ich decyzje i wybory, przecież nie zawsze cieszą rodziców. Podobne uczucia rozczarowania towarzyszą zapewne nauczycielom, wychowawcom. Nie powiem, że jestem zadowolony z wątpliwych zachowań osób, które przygotowywałem do pierwszej Komunii świętej, a później do bierzmowania. Ale takie bywa życie, tak czasami wygląda dorastanie, którego młody człowiek bardzo oczekuje. Aby później pokazać całemu światu, jak dźwiga na swoich barkach przeróżne bóle tego życia, trudności, wszelkie zawirowania młodzieńczego wieku, często połączone z buntem.
Mimo wszystko ucieszyłem się, że pewna część z tych młody osób dostrzegła niestosowność bycia w tej „kolejce”. Zapewne ich „zniknięcie” nic nie zmieniło w sobotnich planach, bo kolega dokonał odpowiedniego zakupu. Mimo wszystko jakiś element wstydu, gdzieś tam biega po ich głowie. Co z nim w przyszłości zrobią, tego to już nie wiem. Trzeba mieć nadzieję, że docenią jego obecność. A z wiekiem przyjdzie także rozum, który sprawi, że takie dni jak ten – Wielki Piątek, Wielka Sobota – będą przeżywali zupełnie inaczej.
Warto przy tej okazji sobie uświadomić, że z istot żyjących na tym Bożym świecie, tylko człowiek odczuwa wstyd. Małe dzieci wstydzą się obcych osób, w szkole trzeba przełamywać swoje poczucie wstydu. Ze spuszczoną głową podajemy ręce nowym kolegom i koleżankom. W przeróżnych elementach życia te uczucie wstydu nam towarzyszy, można byłoby tutaj wymieniać i wymieniać. Jednak najważniejsze jest to, abyśmy sobie uświadomili, wagę i potrzebę tego uczucia.
Trzeba je przyjąć jako dar, którym zostaliśmy obdarowani przez samego Pana Boga. Przecież zostaliśmy przez Niego cudownie stworzeni, dlatego chrońmy w sobie uczucie wstydu!
III. Przeglądam Tygodnik Powszechny, dział informacji – podaje inne fakty z życia, niż pozostałe gazety. Wywiady i artykuły o niewidzialnych osobach w Kościele – chodzi o homoseksualistów; europejskie wycinanki – tekst polityczny o wyborach do Parlamentu Europejskiego. Wojna hybrydowa w Kościele – o antypapieskiej opozycji, która chce dymisji papieża Franciszka. Wreszcie zatrzymałem się na dłużej nad artykułem „Pierwsza pani prymas”. To o Antje Jackelen, arcybiskupka Uppsali (z dnia 31 marca 2019, nr 13). Artykuł opisuje jej posługę w Kościele Szweckim, przełamywanie różnych stereotypów. Zatrzymuje się na tym, że zastąpiono taki zwrot jak „Pan” i „On” odnoszące się do Boga, na bardziej neutralne płciowo. Z innymi przedstawicielami chrześcijańskich Kościołów, apeluje do rządu o bardziej humanitarną politykę migracyjną. Autorka artykułu podkreśla, że jest ona za swoje słowa, różne poglądy, podziwiana, ale także mocno krytykowana.
Czytając ten tekst myślałem sobie: jaki cel przyświecał redakcji, aby ten artykuł o arcybiskupce z Uppsali wydrukować. Czy chodzi tutaj o zwykłą informację na jej temat? Czy w ramach rewolucyjnych zmian jakie dokonały się w Kościele w Szwecji, chciano pokazać, że można kobietę zrobić arcybiskupką i panią prymas? W podtekście, my katolicy uczmy się takiej postępowości religijnej. W tekście nie powoływano się na żadne jej kazania, wygłoszone w kościele. Dla informacji podam, że imię Jezus pojawia się w tym tekście tylko dwa razy
Nie będę się domyślał, redakcja Tygodnika Powszechnego zapewne wie, jakie zamiary im przyświecały, kiedy zdecydowali się druk tych słów. Może Tygodnik chce znów wznowić dyskusję o kapłaństwie kobiet w Kościele katolickim. W tym artykule zabrakło też informacji choćby takich, że pani prymas popiera prawa kobiet do aborcji. Taką wiadomość kiedyś przeczytałem, długo szukałem źródła tej wiadomości. Jednak nie znalazłem tego tekstu, jeżeli się przesłyszałem, to z góry przepraszam. My katolicy powinniśmy też wiedzieć, że pani prymas, dwukrotnie spotkała się z papieżem Franciszkiem.
Czytając takie i jeszcze inne wiadomości, przypominam i proszę, abyśmy zawsze pamiętali o swoich katolickich korzeniach. Źródłem wiary i wiedzy dla nas jest Biblia, katechizm Kościoła Katolickiego. Odnośnie dyskusji o kapłaństwie kobiet, zakończył ją św. Jana Paweł II, który stwierdził, że z ustanowienia Pana Jezusa, można je udzielać tylko mężczyznom.
Panie niech się nie czują z tego powodu niedoceniane, pokrzywdzone. Szczęście w życiu polega na tym, abyśmy wszyscy odkryli swoje powołanie. A następnie jak najlepiej je przeżywali i wypełniali płynące stąd obowiązki i zadania!
ks. Kazimierz Dawcewicz