Widziane z okna, przeczytane i usłyszane (50E)

I. Coś ważnego dzieje się teraz w świecie? Czy jest to ważne podkreślenia? Czym zajmują się dziennikarze w tych dniach, czym politycy? Co takiego dzieje się w Kościele, o czym się pisze? Odpowiadając na te pytania trzeba powiedzieć, że nadal tematem najważniejszym codziennych serwisów informacyjnych jest pandemia. W tematyce kościelnej ważne miejsce zajmuje temat tuszowania przypadków wykorzystania seksualnego przez duchownych, którego dopuścili się niektórzy biskupi. Znaczące miejsce w dziennikarskich tematach, zajmowało zamykanie lub nie zamykanie kościołów na czas świąt. W tych dniach następuje także rozliczanie Kościoła z realizowania obostrzeń rządowych. Jak były przestrzegane limity wiernych, mogących uczestniczyć we Mszach świętych. Odpowiadając ogólnie na to ostatnie pytanie, trzeba chyba zgodzić ze słowami jednego z dziennikarz, że nie zdaliśmy dobrze tego egzaminu. W pewnej części parafii limity były przestrzegane, w innych było różnie, to znaczy więcej osób znajdowało się w kościołach.
Zalecenia władz, także biskupa są takie, aby realizować te wytyczne, nie dyskutować z rządem. Jeszcze inna sprawa to ta, że wiele osób idących na Mszę świętą uważa, że znajdzie się na pewno w tej liczbie osób zapisanej na kartce i wywieszonej na drzwiach, informującej ile osób może w niej uczestniczyć. Niektórzy wcale tym się nie przejmują, uważając, że mają prawo być w kościele.
W takim razie wypada postawić kolejne pytanie: jak te wszystkie ograniczenia mają się do wolności religijnej, praktykowania jej, zapisanej w Konstytucji? Konstytucja nam je gwarantuje! Trzeba jednak pamiętać, że prawo państwowe na ten czas kieruje się troską o wszystkich obywateli. My katolicy nie możemy zapomnieć, że miłość bliźniego zobowiązuje nas do troski o swoje zdrowie i zdrowie drugiego człowieka.
Wracając z banku rozmawiałem z naszą parafianką, która z całą rodziną systematycznie uczestniczy we Mszy świętej. „Nie wyobrażam sobie nie chodzić do kościoła”. Nawiązała także do czasu kiedy tylko pięć osób mogło być na Eucharystii. „Oglądaliśmy ją w telewizji, były ładnie przygotowane. Chociaż zauważyłam w pewnym momencie, że takie siedzenie – uczestniczenie rozleniwia”.
Tych argumentów za i przeciw można jeszcze mnożyć. Jako uczniowie Pana Jezusa wiemy, że najważniejszym miejscem naszego spotkania z Panem Bogiem jest niedzielna Eucharystia. Z drugiej strony są sytuacje kiedy nasza absencja na niedzielnym spotkaniu jest usprawiedliwiona. Choroba, niemożność dotarcia do kościoła, …, nie pociągają za sobą winy moralnej. W tej chwili nadal obowiązuje dekret arcybiskupa, który też te sprawy reguluje. Potrzebna jest nam wszystkim w tym czasie cnota roztropności, duszpasterzom i parafianom. Trzeba z niej korzystać, aby nie oskarżano nas, że kościoły stały się miejscem nadliczbowych zakażeń.

II. W drugim tygodniu wielkanocnym – po oktawie Wielkanocy – w czasie codziennej Mszy świętej, czytana jest Ewangelia opisująca spotkanie Pana Jezusa z Nikodemem. Był on faryzeuszem, człowiekiem wykształconym, znawcą Prawa żydowskiego. Należał do Sanhedrynu, do Rady, która kierowała życiem religijnym Żydów. Można chyba powiedzieć, że był też człowiekiem zamożnym i wpływowym. Moc słowa głoszonego przez Chrystusa, przyprowadziła Nikodema do Niego (zob J 3, 1-15). W zasady życia religijnego Żydów wpisane było wieczorne studiowanie Tory. Tak też czynił zapewne Nikodem, ale przyszedł taki czas w jego życiu, że zapragnął spotkania ze znakomitym Nauczycielem – Jezusem.
Jako chrześcijanie także jesteśmy zapraszani do czytania – studiowania Pisma świętego. Możemy to czynić indywidualnie w domu, ale uprzywilejowanym miejscem jest ambona w kościele, która jest ołtarzem słowa. Słuchając słów płynących w naszą stronę, czerpiemy mądrość do podejmowania dobrych decyzji w życiu. Ono także, powinno być przewodnikiem po meandrach codzienności.
Dlaczego jest to takie ważne? Bo dzisiejszy świat zagubił wagę słowa, zagubił wartość słowa. Słowo, które wychodzi z naszych ust bywa wulgarne, pełne kłamstw, fałszywe, zdradliwe, zadaje krzywdę innym. Staje się ono często materiałem walki z drugim człowiekiem, materiałem wyszukiwania w zadawaniu bólu.
Stwarzając człowieka Bóg dał nam dar słowa, abyśmy dzięki niemu budowali jedność, nieśli dobro, błogosławili innych. A czytając je i rozważając, nauczyli się także z innymi po ludzku rozmawiać.
Zachowanie Nikodema, to zachęta dla każdego z nas aby szukać spotkania z Panem Jezusem. Mamy wziąć do ręki Ewangelię i zacząć ją czytać. Modlenie się wybranymi tekstami biblijnymi, to też kształtowanie dobrego sumienia. Które jeszcze bardziej będzie nastawione na czynienie dobra innym (ks. M. Słonina).
Przecież nie da się ukryć, że współcześnie katolickie sumienia kształtuje w dużej mierze telewizja i internet. Przesiadywanie godzinami przed ekranem, sprawia, że bywamy wypłukani z ewangelicznych wartości i zasad. Słowa tam usłyszane, przeczytane bywają bardziej atrakcyjne niż słowo Boże zachęcające do miłości, okazywania miłosierdzia. Jednak jeśli chcemy być naprawdę uczniami Pana Jezusa, to nie możemy rezygnować z czytania i rozważania słowa Bożego. Nie bójmy się, że nie „nadążymy” za światem, że będą patrzeć na nas i pytać: po co tak żyć?
Odpowiedź na pytanie: po co tak żyć, znajdujemy w słowach Chrystusa Pana skierowanych do Nikodema. Życie na ziemi jest piękne i ważne, to co robimy też ma swoją wagę i piękno. Jednak nie możemy zapomnieć, że przez narodzenie z wody i Ducha, zostaliśmy stworzeni do życia wiecznego.

III. W trakcie Mszy świętej, razem z Panem Jezusem obecnym z nami w swoim Ciele i Krwi, następuje moment wspominania naszych bliskich w wierze. Po przeistoczeniu następuje modlitwa wstawiennicza. Modlimy się za papieża, biskupów, kapłanów, za wszystkich naszych braci i siostry, którzy rozsiani są po całym świecie. Tam wierzą w Chrystusa i żyją Jego Ewangelią. Wspominamy także tych, którzy zmarli. Wszyscy razem cieszymy się w tej nieogarniętej jedności, że jesteśmy z Bogiem naszym Ojcem, który nas gromadzi, uzdrawia, napełnia życiem.
Jest to modlitwa wstawiennicza, którą zanosimy za cały Kościół. Pan Jezus, który objawia swoją miłość poprzez ofiarę jaką składa z siebie, zachęca nas do skierowania – okazania tej miłości do każdego człowieka, który jej potrzebuje.
To jest ważna lekcja dla nas. Msza święta jest spotkaniem braci i sióstr, tych których widzimy – czasem czujemy ich obecność za sobą, obok stojących w ławce, czy siedzących przed nami. Jest to spotkanie z tymi wszystkimi, którzy są rozsiani po całym świecie, bądź są już u Pana Boga, tam w wieczności. Jako uczniowie Pana Jezusa, uznani za Jego przyjaciół, mamy o sobie nawzajem pamiętać. Mamy dawać sobie siłę i oparcie w przeżywaniu tej miłości (por. Wojciech Jędrzejewski OP, Fascynujące zaproszenie, Warszawa 1998, s. 45-46).
Czytając te słowa wielu z nas może być nimi mocno zaskoczonych. Dlaczego? A no dlatego, że uczestnictwo w Eucharystii bardzo często traktujemy bardzo osobiście. To ja tu jestem, to ja spotykam się z moim Panem. Tak, to wszystko jest prawdą. Ale nie możemy zapomnieć, że Msza święta, będąca ucztą i ofiarą, na którą zaprosił nas Chrystus Pan, swoim zasięgiem obejmuje tych wszystkich, których tu i teraz nie ma w kościele, kiedy jest ona odprawiana. Tak przecież dzieje się w trakcie naszych rodzinnych i przyjacielskich spotkań, w czasie których wspominamy osoby żyjące blisko nas czy daleko, wspominamy z rozrzewnieniem też naszych zmarłych. Podobne wspomnienia mają miejsce w trakcie każdej Eucharystii. Z tą różnicą, że przekraczają one nasze rodzinne i przyjacielskie koligacje!

ks. Kazimierz Dawcewicz