Widziane z okna, przeczytane i usłyszane (50d)

I. Zbliża się czas Wielkiego Tygodnia, jedyny taki Tydzień w roku liturgicznym. W niedzielę Palmową, która go rozpoczyna, czytamy na początku fragment o uroczystym wjeździe Pana Jezusa do Jerozolimy. Następnie czytamy i rozważamy, kontemplujemy Mękę Pana Jezusa. Wysłuchani w opis męki, może warto ją także kontemplować z osobami, które znalazły się w jej bezpośredniej bliskości. Tymi ludźmi byli: Piłat, faryzeusze, Herod, żołnierze rzymscy, tłum, złoczyńcy i uczniowie. Widzimy, że te wydarzenie tak ważne dla Chrystusa, ludzkości, dla każdego z nas, rozgrywało się i w kontekście boskim, historycznym i ludzkim. Swoją szansę na wykorzystanie tej sytuacji, zmianę myślenia i życia, miały te wszystkie wymienione osoby.
Jak został ten czas przez nich przeżyty? Czy osoby, które były w bezpośrednim kręgu męki, to wydarzenie wykorzystały? Odpowiedzi w zasadzie większość z nas zna. Okazało się, że nawet takie chwile nie zdołały zmienić ich nastawienia do Chrystusa Pana. Piłat nie wykorzystał szansy, aby odkryć prawdę. Poszedł na układ ze z uczonymi w prawie i starszyzną, aby tylko mieć święty spokój. Faryzeusze, trzymali się mocno tradycji, dbali o swoją pozycję. Herod oczekiwał nadzwyczajności; żołnierze rzymscy woleli bawić się ze skazańcem, drwić i urągać Mu. Tłum, który wiwatował na cześć Jezusa w czasie wjazdu do Jerozolimy, po paru dniach – przynajmniej część z nich – krzyczała: ukrzyżuj Go! Zmienność uczuć, emocji, uległość przeróżnym głosom i szeptom oskarżenia i przekupstwa, zwyciężyła.
Swoją szansę mieli także dwaj łotrzy, którzy zawiśli obok Chrystusa. Jeden potrafił zdobyć się tylko na urąganie, ale drugi wykorzystał szansę. Używając języka sportowego „rzutem na taśmę”, wygrał życie wieczne – raj! Uczniowie w panice – oprócz Jana – uciekli. Piotr stchórzył, a Judasz sprzedał Go za srebrniki. Widząc porażkę swojego myślenia i działania, powiesił się. Piotr w odróżnieniu od niego, znalazł w sobie łaskę skruchy, aby później wyznać Zbawicielowi swoją miłość.
Kiedy przyglądamy się zachowaniom tych osób, możliwe, że odnajdujemy w ich postawach cząstkę swojego postępowania. Bo my też oddalamy się od prawdy Ewangelii; szukamy nadzwyczajności, potrafimy jechać kilometrami, aby widzieć jakiś „cud”. Z drugiej zaś strony, nie znajdujemy czasu na niedzielną Msze świętą. Na uczestnictwo w prawdziwym cudzie, gdzie chleb i wino, przemienia się mocą Ducha Świętego, w prawdziwe Ciało i Krew Pana Jezusa.
Aby pokazać się innym, być akceptowanym w środowisku pracy, w towarzystwie różnych osób, potrafimy zachować się jak rzymscy żołnierze. A nasza zmienność uczuciowa sprawia, że w „zagotowaniu” emocjonalnym krzyczymy tak jak to robią to przeciwnicy Kościoła. Po kolejnym upadu, zdradzie Chrystusa, nie dostrzegamy szansy na powstanie. Zamiast prosić o łaskę skruchy, rozpamiętujemy wyłącznie nasze błędy.
Każdy z nas odnajduje cząstkę siebie w postawie tych osób, które miały łaskę znalezienia się w kręgu męki Chrystusa. Różnie tę łaskę wykorzystały, tak w zasadzie, to się pogubili – z małymi wyjątkami. Dlatego my nigdy nie powinniśmy zwątpić, w miłość Jezusa do nas. Nawet kiedy upadniemy, zdradzimy Go, szukajmy łaski skruchy, powtarzając: „Boże choć Cię nie pojmuję, Jednak nad wszystko miłuję. Nad wszystko, co jest stworzone, Boś Ty dobro nieskończone”.

II. Wiadomościami, które nader często słyszymy w radiu, telewizji, które czytamy w przeróżnych gazetach, na stronach internetowych, są w dużej mierze informacje o morderstwach, zabójstwach, przeróżnych przestępstwach gospodarczych, skandalach politycznych. Informowanie opinii publicznej o tych wydarzeniach, jest obowiązkiem i zadaniem mediów. Ale chyba niektórzy z nas nie zauważają, pewnego ukrytego szczegółu. Zło, które popełnia dany człowiek, grupa osób, jest nie tylko podawane do informacji ogółu. Takie wydarzenia są nagłaśniane, omawiane w detalach, powtarzane czasami do znudzenia, trwa to nawet parę tygodni! Ciekaw jestem czy szefowie tych mediów wiedzą, że powyższa informacja może zostać przez jakąś osobę wykorzystana opacznie. Ciągle powtarzane, wałkowane, mogą stać się zachęta do czynienia zła, zachętą aby samemu spróbować takich zachowań. Przecież bardzo często w tych informacjach znajdujemy instrukcję jak należy kraść, jak kogoś można dręczyć, itp.
Świat medialny przekazując złe informacje, nagłaśniając je, tworzy także klimat lęku, strachu. Mam nadzieję, że nie jest to celowe działanie, chociaż nie można tego wykluczyć. Tworząc taki zły klimat, widząc medialną analizę zła pytam: czy takie zachowania można nazwać współuczestnictwem w złu? „Boje” się na to pytanie odpowiadać, ale chyba nie jest to pytanie bezpodstawne.
Stąd tak wielką wagę w naszym życiu powinniśmy przykładać do tego, aby samemu nie roznosić, nie opowiadać spotykanym ludziom o słabościach innych osób. Bardzo często takie czy inne zło krąży po danej miejscowości, nabiera siły, ogarnia coraz więcej osób, stając się wreszcie przyczyną agresji.
Czynione przez człowieka zło, jest nieodzownym towarzyszem historii ludzkości. W różnych wiekach jego zasięg był większy, w innych mniejszy. Warto pamiętać, że ludźmi, którzy postawili takim zjawiskom tamę, byli święci Kościoła, którzy wiernie żyli Ewangelią. Stali się głosicielami Dobrej Nowiny. Podziwianie ich ewangelicznego działania, to dla każdego z nas zachęta, aby samemu głosić dobro, miłość, miłosierdzie, aby samemu być wyrozumiałym dla ludzkiej słabości. Nie pobudzajmy innych do zła! Moja książeczka od pierwszej Komunii świętej, wymienia „Grzechy cudze”. Jednym z nich jest: „pobudzać do grzechu”. Nigdy tego nie czyńmy! Na końcu tego punktu rozważania, jednak zapytam jeszcze raz: czy media nie zachęcają do czynienia zła, grzechu, …? Odpowiedź na to pytanie, zostawię dzisiaj czytelnikowi tego tekstu!

III. Telewizja pokazywała przez parę sekund, młodzież klas ósmych, która zdawała dzisiaj (środa) egzamin z wybranego języka obcego. Na stoliku osób zdających się w auli, spostrzegłem tabliczkę z napisem: „OP 9”. Wiedząc o nowych rozporządzeniach RODO, pomyślałem sobie, że pod tymi symbolami ukryte jest imię i nazwisko osoby zdającej. Przy całej trosce o zachowanie w tajemnicy danych osobowych, trzeba powiedzieć, że owa tabliczka ustawiona na stoliku, prezentuje się „głupio i śmiesznie”. Wszyscy znają daną osobę, ale trzeba jeszcze ją chronić. Pytanie: przed czym, czy przed kim? Jeżeli pożyjemy jeszcze trochę, to takich „mądrości” zapewne będzie jeszcze więcej.
O tyle to wszystko budzi mój uśmiech na twarzy, bo przecież wielka liczba nas – uczniów zdających egzaminy – reklamuje się na Facebooku, innych stronach internetowych. Niektórzy już od porannych chwil kiedy wstaną, opisują wszystko co dzieje się w ich życiu. Gdzie byli, co robili, co jedli, z kim się spotkali. O wszystkim ma wiedzieć nasz „mały świat”, oczywiście jest tam imię i nazwisko, no i zdjęcie.
Tak sobie jeszcze myślę – trwając w tej ironii – że niedługo przestaniemy do siebie zwracać się po imieniu. Przedstawiając się komuś będziemy mówili np. K d 11; J g 27; Z b 58; … Trzeba zawsze pamiętać, że nasze imię stanowi wielką wartość! Pod takim imieniem zostaliśmy ochrzczeni, zostaliśmy zapisani tam w wieczności. Dlatego mam nadzieję, że zdrowy rozsądek zwycięży, i nie będziemy musieli ukrywać swojej osoby pod literami, liczbami, … Dlatego jak zwykle, na zakończenie tego „wypracowania”, podpisuje się swoim imieniem i nazwiskiem, póki jeszcze mogę!

ks. Kazimierz Dawcewicz