Widziane z okna, przeczytane i usłyszane (45E)

I. Papież Franciszek ogłosił rok świętego Józefa (od 8 grudnia 2020 roku do 8 grudnia 2021 r.). Wiele osób może nadal pyta: dlaczego? Po co nam taki rok ze świętym, który zakończył swoje życie jeszcze przed założeniem Kościoła? Co może nam dać, czego nauczyć cieśla z Nazaretu? Książek o świętym Józefie napisano dużo, wygłoszono wiele homilii na jego temat. Chociaż na kartach Nowego Testamentu, nie zostało zapisane ani jedno słowo wypowiedziane przez niego. To mimo tych i jeszcze innych pytań jakie są stawiane, warto wiedzieć, że jego rola w historii zbawienia jest nieoceniona. To on został wybrany przez Boga na Opiekuna Pan Jezusa, nadał imię Dziecku. Był mężem Maryi, tym samym od chwili zamieszkania razem, stał na straży tajemnicy zwiastowania. Był przy ofiarowaniu Jezusa w świątyni, uciekł z nimi do Egiptu. A następnie jak wspomina święty Łukasz, był przy poszukiwaniu dwunastoletniego Jezusa w Jerozolimie (zob. Łk 2,41-51). Czas jego śmierci jest nieznany, nie ma go już w czasie, kiedy Chrystus Pan rozpoczyna swoją działalność.
Czego zatem możemy nauczyć się od świętego Józefa? Przede wszystkim uczy on nas zapatrzenia się w Jezusa Chrystusa. Był świadkiem wielkich wydarzeń w historii zbawienia – dziewiczego poczęcia i Jego narodzenia w Betlejem. W osobie Jezusa razem z Maryją poznają Mesjasza – Chrystusa (zob. J 7,41). Józef miał także przywilej mieszkania z Jezusem – Bogiem bliskim. Poznawał, odkrywał relację jaka łączyła Jezusa z Bogiem Ojcem.
Święty Józef uczy nas zapatrzenia się w Chrystusa Pana. Dobrze wiemy, że dzisiaj możemy to zrobić tylko wtedy, kiedy oddamy się czytaniu i rozważaniu słów Ewangelii. Ten, kto zna Nowy Testament zna Jezusa. Poznanie Go, to także poznawanie miłości, dobroci, miłosierdzia Boga Ojca. Święty Patron tego roku był z Jezusem, chodził z Jezusem, wpatrywał się w Jezusa, który wiernie realizował wolę Ojca. Ta bliskość „stwarzała” człowieka sprawiedliwego – tak nazywa się Józefa.
Nie znamy ani jednego słowa, które by wypowiedział święty Józef. On uczy nas milczenia. Zapewne nie był tak zwanym milczkiem, uciekającym przed ludźmi. On wiedział co i kiedy należy powiedzieć, co komu odpowiedzieć. Na jego postawę milczenia wpłynęło to, że codziennie słyszał mówiącego, uśmiechającego się do niego Jezusa Chrystusa. Zachwycał się tym wszystkim czego doświadczał, chyba można powiedzieć, że dzięki temu był człowiekiem osobowościowo i duchowo spełnionym.
Aby usłyszeć mówiącego Pana Boga, aby dotarły Jego słowa do naszego wnętrza, trzeba poszukać milczenia. Trzeba znaleźć dogodne miejsce, które nam w tym Pomoże. Ale pamiętajmy, że także w tym dziele coś zależy od nas. Powinniśmy wyłączyć telewizor, komputer, odłożyć telefon komórkowy, skrócić rozmowy. Dopiero wtedy, po pewnym czasie zacznie się proces uspokajania siebie. Usłyszane, przeczytane słowa, zaczną dłużej w nas przebywać, zaczną kształtować uczucia, myśli, pragnienia.
Jak widzimy wiele możemy się od świętego Józefa nauczyć. Jego wielobarwną postać i osobowość, ukazuje Litania do świętego Józefa. Warto się z nią zaznajomić, może wypada w tym roku zacząć ją odmawiać. Aby Oblubieniec Dziewicy; Józef najposłuszniejszy; wzór pracujących; nadzieja chorych; opiekun Kościoła świętego, stał się i naszych orędownikiem u Pana Boga.

II. „Módlcie się, aby moją i waszą ofiarę przyjął Bóg Ojciec wszechmogący. Niech Pan przyjmie ofiarę z rąk twoich na cześć i chwałę swojego Imienia, a także na pożytek nasz i całego Kościoła świętego”. Jest to krótki dialog, który ma miejsce podczas Mszy świętej. Ksiądz prosi wiernych o przeróżne czasami rzeczy. W czasie ogłoszeń duszpasterskich zachęca do ofiarności, upomina, apeluje o zrobienie porządków – choćby na cmentarzu.
Ale kiedy zwraca się ksiądz w kościele do zebranych tam ludzi słowami: „Módlcie się, aby moją i waszą ofiarę przyjął Bóg Ojciec Wszechmogący”, prosi w sprawie ważniejszej niż problemy parafialne. Przed całą wspólnotą wyznaje, że jest grzesznikiem, który jest niegodny sprawować te święte obrzędy. Jest człowiekiem, który ma nieczyste ręce, w których jednak realizując swoje powołanie ma zanieść przed oblicze Boga po trzykroć świętego, ofiarę wspólnoty. Wierni zdają sobie sprawę, że ręce, które mają przedstawić Bogu chleb i wino, mające stać się Ciałem i Krwią Pana Jezusa, nie są dłońmi świętego. Wtedy wszyscy stają w prawdzie i wstawiają się za niegodnym sługą Jezusa Chrystusa.
Kto z wiernych opowiada pikantne kawały o swoim proboszczu, krytykuje jego luksusowy samochód, uczestniczy w akcji plotkarskiej na „czarnych” itp., to po tych słowach kapłana: „módlcie się, aby Bóg przyjął moją i waszą ofiarę”, powinien zmienić ton. Powinien starać się zobaczyć w tym człowieku stojącym za ołtarzem kogoś, kto może nie dorasta do swojego powołania, ale jest wspólnocie parafialnej dany jako sługa. Wierni powinni uświadomić sobie, że potrzebują tych rąk, aby dla nich mocą Bożą właśnie on sprawiał cud sakramentalnej obecności Pana. Jeżeli wspólnota wiernych zacznie przeżywać świadomie modlitwę wstawienniczą za kapłanów, wówczas jest nadzieja, że znajdzie to swoje przedłużenie w codzienności. „Jednym z powodów, dla których ludzie odchodzą z Kościoła, jest całkowita zatrata nadprzyrodzoności w spojrzeniu na duchownych. Możemy ocalić obraz księdza jako Bożego sługi tylko wówczas, kiedy się za niego modlimy”.
Bóg wzywa nas do wzajemnej odpowiedzialności za siebie w Kościele. Do świadectwa żywej wiary i otaczania jedni drugich modlitwą (por. Wojciech Jędrzejewski OP, Fascynujące zaproszenie, Warszawa 1998, s. 37-39).
Mam nadzieję, że czytelnicy tego tekstu, odkryją jak wielka odpowiedzialność znajduje się w ich rękach, odnośnie posługi takiego czy innego księdza w danej wspólnocie parafialnej. Tworzenie duchowego klimatu, do jak najlepszego przeżywanie wiary, to wspólne zadanie – duszpasterza i wiernych. Zatem modlitwa za niego, także jego modlitwa za powierzonych mu ludzi, to wspólne zadanie – wręcz obowiązek – aby Pan przyjmował ofiarę z rąk kapłana. Na cześć i chwałę swojego Imienia, a także na pożytek wszystkich uczestniczących w Eucharystii i całego Kościoła świętego.

III. „Słuchanie innych wcale nie należy do umiejętności prostych, gdyż takie otwarcie się na drugiego człowieka wymaga od nas wewnętrznej mocy, aby się nie popisywać własnymi błyskotliwymi „przemówieniami”, argumentacją czy deklaracjami. Uważnie słuchający w ogóle nie musi przekonywać zebranych gości o swej obecności. Słuchając innych, przyjmuje wszystko co mają do powiedzenia. Chce przyswoić sobie rzeczy dobre i pożyteczne, które niosą ze sobą uczestnicy spotkania.
[…] Uważne, uprzejme słuchanie innych powoduje iż słuchany czuje się przez nas akceptowany, sprawia, że opowiadający poznaje wagę swoich słów.
Wyjawia nam także własną nie zafałszowaną osobowość. Słuchanie jest duchową gościnnością, dzięki której przemawiający stają się nam przyjaciółmi, gdyż lepiej poznajemy ich autentyczne ja. Dzięki takiej postawie ludzie mówiący do nas mogą po pewnym czasie odważyć się z nami twórczo milczeć” (Henri J.M. Nouwen, Chleb na drogę, Bytom 2001, s. 87).
Wszyscy, którzy w czasie Wielkiego Postu odmawiają Liturgię Godzin z niedzieli mówią:
„Ten czas przeżyjmy w skupieniu,
Krótsze niech będą rozmowy.
Skromniejsze nasze posiłki,
Więcej czuwania nad sobą”
/zob. Hymn, L.G. t. 2, s. 37.
Krótsze rozmowy w tych dniach, to więcej skupienia i milczenia. Ale to także stworzenie więcej okazji znanym nam ludziom, którzy chcą nam coś powiedzieć, opowiedzieć jakąś ważną historię mającą związek z ich życiem.
Bardzo ważną umiejętność w życiu stanowi sztuka mówienia, sprawnego i zrozumiałego dla innych wypowiadania się. Jednak nie możemy zapomnieć, że chyba jeszcze ważniejszą umiejętnością jest wysłuchanie innych. Pozwalając wypowiedzieć się innym ludziom, pomagamy im w akceptacji siebie. Dostrzegają po wielu nawet latach, że słowa które kierują do słuchającego go człowieka są ważne, jego przeżycia i doświadczenia są ważne.
Jednym z żalów, który nosimy w sercu, o którym mówimy Panu Bogu, czasami nawet opowiadamy znajomym, jest brak przyjaciół. Czytając ten tekst chyba sobie uświadamiamy, że dosyć często jest to spowodowane naszym gadulstwem. Inne osoby uciekają, odmawiają spotkań, bo trudno jest im przebić się przez nasz niepohamowany potok słów. To sprawia, że nie umiemy słuchać. Brak umiejętności słuchania, jest główną przyczyną braku takich relacji. Dlatego trzeba zacząć o taką łaskę słuchania, prosić Pana Boga. Czas Wielkiego Postu jest odpowiednim czasem, abyśmy skrócili nasze niepotrzebne rozmowy. Stali się bardziej osobami słuchającymi, pamiętając, że słuchanie jest duchową gościnnością, dzięki której wysłuchani przez nas ludzie, staną się także naszymi przyjaciółmi.

ks. Kazimierz Dawcewicz