Widziane z okna, przeczytane i usłyszane (3F)

I. Siedzę przed moim komputerem, spoglądam w okno. Jest uchylone – dlatego dobrze słyszę wybijaną przez zegar na kościele godzinę 10.00. Bardzo dobrze też jest słyszalny ruch samochodów na pobliskiej drodze Bartoszyce – Olsztyn. Słuchając tego wszystkiego tak sobie myślę, że nie można się dziwić temu, że część osób chce mieszkać daleko od takich „atrakcji”. Czy też buntuje się przed próbami budowania dróg obok. Mimo takich odczuć i buntowniczych zachowań, trzeba pamiętać też o tym, że wszyscy z dobrobytu cywilizacji czerpiemy dużymi garściami. Sami przyczyniamy się choćby do hałasu, zanieczyszczenia powietrza, kiedy udajemy się w samochodową podróż. To samo czynią samoloty, którymi teraz tyle osób udaje się na tak oczekiwane wakacje. Co z tymi natężonymi falami hałasu mamy zrobić? Jakie podjąć działania, aby było go mniej? Co mamy uczynić abyśmy nadal w otaczającym nas świecie, rozpoznawali rękę Pana Boga – Stwórcy?
Dobrze wiemy, że obecnie uaktywniły swoją działalność różnego rodzaju oraz różnej maści ruchy ekologiczne. Nadają one często otaczającej nas rzeczywistości – lasom, zwierzętom, ptakom, …, nawet boską moc. Zachęcają tym samym nawet do bałwochwalstwa. My jako chrześcijanie żyjący w tym świecie, mamy do odegrania ważną rolę. Dbanie o czystość, o szeroko pojętą ekologię, to nasze zadaniem do wykonania.
W ostatnim czasie w swojej wypowiedzi papież Franciszek użył sformułowania „duchowość ekologiczna”. Nawiązał w ten sposób do słów zapisanych w encyklice „Laudato si”. Życie tą duchowością, to mocne uwzględnienie i akceptująca relacja ze światem – realizacja komunii człowieka z Bogiem. Chrześcijanin, charakteryzujący się duchowością ekologiczną, w swoim dążeniu do świętości będzie kładł nacisk na konsekwencje spotkania człowieka z Jezusem w relacjach z otaczającym go światem. To określenie w swoim znaczeniu podkreśla wagę problemu, jakim dla ludzi żyjącym w świecie, stała się troska o naturę, przyrodę. Ta troska powinna wypływać sama z siebie, nie powinniśmy nie wiadomo gdzie jej szukać. Żyjąc w bliskiej relacji z Panem Bogiem, żyjemy blisko innych ludzi, także z szacunkiem traktujemy owoce ich pracy. Nie niszczymy otaczającego nas świata, dostrzegając w nim rękę Boga Stwórcy, cieszymy się z jego piękna.
Mimo tych wskazań, nie jesteśmy w stanie uciec od hałasu, spalin, różnych zagrożeń, które niszczą otaczający nas świat przyrody. Działania wojenne za naszą granicą pokazują, że jest to bardzo trudne. Palą się domy, magazyny z bronią, sprzęt wojskowy, wszystko to zanieczyszcza środowisko. Przy ciszy tak głośnych środowisk ekologicznych.
Pisząc ten fragment rozważania nadsłuchuje głosów z zewnątrz. Jest w miarę cicho, ale to tylko zasługa zamkniętego okna!

II. Jednym z wielkich problemów jaki nosimy jako ludzie, to zazdrość. Często wynikająca z tego, że żyjącemu obok nas człowiekowi żyje się lepiej. „Mogę mieć źle, ale pod warunkiem, że mój sąsiad będzie miał jeszcze gorzej”. Jakoś źle znosimy sukcesy innych. Czy tak jest naprawdę? Odpowiedzi mogą być różne, można też powiedzieć, że taka opinia jest mocno przesadzona i dotyczy wąskiej grupy osób – zakompleksionych. Sami mało albo nic nie są w stanie osiągnąć, dlatego tak mocno zazdroszczą innym.
W Ewangelii poniedziałkowej – święto św. Jakuba apostoła – takie zawistne zachowanie możemy dostrzec wśród uczniów Jezusa. Niezbyt im się spodobało to, że dwóch z nich, chce się wywyższyć (zob. Mt 20,20-28).
Czytając ten fragment Ewangelii warto zwrócić uwagę, że krytyka Pana Jezusa nie odnosi się do osób ambitnych – w tym względzie Jakuba i Jana. Reprymendę otrzymują pozostali uczniowie. Jezus nie gani pragnienia wielkości, ale tłumaczy czym ta wielkość naprawdę powinna być. Nie krytykowaniem innych ludzi, ale służbą.
Dlatego też nie powinniśmy się bać obecnych w nas pragnień wielkości. Dotyczyć to może sfery religijnej, naukowej, zawodowej. Warto dążyć do tego aby być dobrym nauczycielem, wybitnym sportowcem czy świętym. Nigdy jednak nie może nam zniknąć sprzed oczu wezwanie Jezusa do służby drugiemu człowiekowi. To ona – służba – świadczy naprawdę o tym, że osiągnęliśmy w swojej dziedzinie prawdziwe mistrzostwo (ks. Bartłomiej Kopeć).
Są to ważne wskazania dla każdego z nas! Przede wszystkim dla tych, którzy namiętnie oddają się uczuciu zazdrości. A życzenie jak najgorzej innym, bywa nagminnym zachowaniem. Ten tekst Ewangelii jest zachętą do pracy nad swoją wielkością – nad dobrym wykorzystaniem wszystkich talentów jakie otrzymaliśmy od Pana Boga. Nigdy też nie możemy zapomnieć, że chrześcijańska wielkość ma związek ze służbą innym ludziom!

III. Dzisiejszy dzień 28 lipca dla mnie to dzień, w którym stałem się stryjkiem. Właśnie w tym dniu wiele już lat temu, urodziła się moja pierwsza bratanica. Miałem wtedy prawie 15 lat, jej obecność wniosła coś nowego i dobrego w życie naszej rodziny. Życie naznaczone jest takimi wydarzeniami, innymi jeszcze, chociaż nie zawsze coś nowego i dobrego w nich dostrzegamy. Niestety tacy już jesteśmy, trochę tacy zapatrzeni w siebie, lubimy podziwiać i zachwycać się tym co nasze. Dlatego wiele wydarzeń, spotkań, umyka nam niepostrzeżenie, tak jakby ich nie było.
Żyjąc na tym świecie sprawiamy, że z upływem lat, tworzymy pewną historię. Wydarzenia radosne, konflikty, spotkania, narodziny w rodzinie, śluby, pogrzeby, tworzą krajobraz codzienności życia. Z upływającymi latami stają się one zachętą do opowiadania tego wszystkiego, sposobnością do zatrzymania się na różnych anegdotach, czynionych kiedyś żartach. Dlatego warto a nawet trzeba, niektóre wydarzenia w rodzinie wspominać. Te związane z osobami już nieżyjącymi, powinny być przede wszystkim te dobre, budujące. O zmarłych źle się nie powinno mówić – tak przynajmniej mnie kiedyś uczono.
Przede mną leży biała kartka formatu A4, na niej napisane jest moje imię. Pod nim uczestnicy spotkania modlitewnego Odnowy w Duchu Świętym, wypisali dobre cechy i zachowania związane z moją osobą. Jak pamiętam lektura słów zapisanych na innych kartkach, dla wszystkich uczestników tego spotkania była bardzo ciekawa. Wzbudzała radość, uśmiech, a nawet zdziwienie. Dlaczego zdziwienie zapyta ktoś? A no dlatego, że większość z nas przeczytała o sobie to, czego się „nie domyślała”. Zobaczyliśmy dobre strony swojej osoby. A przecież dla wielu z nas, nie jest to takie łatwe i proste. Zobaczyć i nazwać dobro w nas obecne.
Ważną zatem sprawą w naszym życiu duchowym jest to, aby pamiętać, że modlitwa codzienna, życie sakramentalne, rozważanie słowa Bożego, przyczynia się do pomnażania w nas miłości do Pana Boga i ludzi. Doświadczając nawrócenia zaczynamy z upływem lat czynić więcej dobra, bywamy bardziej cierpliwi i łagodniejsi w relacjach z innymi. Łaska tworzy nowego ewangelicznego człowieka!
Jeszcze raz spoglądam na białą kartkę, podpisaną przeze mnie. Pod moim imieniem znajduję takie słowa jak: łagodność, poczucie humoru, … Drogi czytelniku co dobrego jesteś w stanie napisać na kartce z twoim imieniem? Święty Ignacy Loyola zachęca abyśmy każdego dnia, zachwycali się nad miłością Pana Boga do nas. Ten zachwyt, to także dziękowanie za dobro obecne w naszych słowach, czynach, zachowaniach! Czas najwyższy, aby teraz je nazwać!

ks. Kazimierz Dawcewicz