I. Jak wszystkie ludzkie organizacje, podobnie Kościół stale narażony jest na niebezpieczeństwo korupcji. Z tą chwilą, kiedy Kościół dochodzi do potęgi i bogactwa, zdarzają się w nim manipulacje, wykorzystanie innych, nadużycia władzy, wtedy pojawia się korupcja, której nie sposób oddalić.
Jak zapobiec korupcji w łonie Kościoła? Odpowiedź jest prosta i oczywista. Należy dostrzegać biednych i ubogich. Troska o biednych czyni Kościół wiarygodnym w spełnieniu jego Bożej misji. Kiedy Kościół przestaje być wspólnotą ubogich, nie zauważa potrzebujących, nie dostrzega biednego, traci swą siłę i prężność duchową. Wikła się wtenczas niebezpiecznie w sprzecznościach, rodzą się podejrzliwości i zaczynają się walki o wpływy. W końcu Kościół zamiast zajmować się najbiedniejszymi traci czas i siły na rzeczy drugorzędne i mało ważne. Św. Paweł dobrze wiedział, że Kościół jest zawsze Kościołem biednych i stąd słusznie powiada: „Bóg tak ukształtował nasze ciało, że zyskały więcej szacunku członki z natury mało godne czci, by nie było rozdwojenia w ciele, lecz żeby poszczególne członki troszczyły się o siebie nawzajem„ (1 Kor 12,24-25). Taka jest jedyna i prawdziwa wizja Kościoła. Biedni są dani Kościołowi w darze, by Kościół, jako Ciało Chrystusa, stał się miejscem gdzie wzajemne zatroskanie, miłość oraz pokój będą trwać nieustannie (Henri J.M. Nouwen, Chleb na drogę, Bytom 2001, s. 337).
Od czasu do czasu słyszymy informacje na temat Kościoła, które nas szokują. Okazuje się, że w machinie manipulacji, chęci zysku, ludzie reprezentujący Kościół wdali się w jakieś nieciekawe układy. Niektórzy złośliwi nazywają je nawet mafijnymi – kościelnymi. Pokusa wykorzystania swoich wpływów, władzy, nie omija także ludzi Kościoła. Takie zachowania niestety nie przynoszą nam „korzyści”, sympatii. Można powiedzieć, że wręcz tworzą wrogów, ludzi, którzy utwierdzają się w przekonaniu, że nie warto zajmować się Kościołem. Tym samym odchodzą od niego, nie podejmują może działań związanych z apostazją, ale przez swój styl życia ją potwierdzają.
Jak można takich zachowań uniknąć? Nie pozwolić im w zepsuciu wizerunku Kościoła? Odpowiedź znajdujemy w teście przeze mnie zacytowanym. Mamy, jako należący do Kościoła, troszczyć się o siebie nawzajem. Szczególnie o tych najmniejszych i najbiedniejszych. Święty Paweł Apostoł – jak czytamy w jego listach – zawsze o tym pamiętał.
Kościół poraniony, zdradzony, ubrudzony naszą słabością, nadal jawi się światu, jako Ciało Chrystusa. Dlatego wzajemna troska, miłość, pokój, serdeczność, powinny trwać w nim nieustannie. Do tego Chrystusowi Panu tu i teraz potrzebne są nasze ręce, słowa, serce!
II. Co widzę przez okna naszej parafialnej plebanii? Jakie widoki trafiają do moich oczu? Odpowiadając na te pytania znów wypada mi napisać o zielonych liściach, kołyszących się gałęziach drzew. Przechodzących ludziach, których teraz jest więcej ze względu na umiejscowienie wielobranżowego sklepu niedaleko kościoła. Kiedy mam dyżur w kancelarii, widzę podjeżdżające samochody, następnie osoby wchodzące do kancelarii.
Ostatnimi czasy da się zauważyć brak samochodu księdza Zdzisława przed plebanią. Jest czas wakacji myślą sobie niektórzy, udał się na zasłużony wypoczynek, albo prowadzi rekolekcje Kościoła Domowego. Niestety nie są to prawdziwe przeczucia. Po prostu ksiądz Zdzisław z dniem 30 czerwca zakończył pracę w naszej Parafii. Przestał być rezydentem. W takim razie, co się stało? Z dniem 1 lipca 2023 roku został administratorem Parafii – na prawach proboszcza – św. Mateusza w Olsztynie. W propozycji, jaką złożył mu Arcybiskup Warmiński, odczytał wolę Bożą, znak, że tam teraz jest potrzebny, jako ksiądz i duszpasterz.
Przy pewnym smutku i żalu, który dotknął serca wielu dywickich parafian, warto abyśmy na to wydarzenie patrzyli ewangelicznymi oczami. „Posyłam was na pracę …”. Wszyscy jesteśmy posłani, aby głosić Ewangelię naszego Pana, aby być Jego świadkami w dzisiejszym świecie. Prezbiter bywa posłany do pracy tam gdzie zdecyduje jego biskup. Ksiądz Zdzisław został właśnie posłany do jednej z olsztyńskich Parafii. Oto cała tajemnica braku jego osoby na niedzielnych Mszach świętych w kościele w Dywitach (2 lipca), no i braku samochodu przed plebanią. Był on wtedy w „swojej” Parafii, przedstawiał się swoim nowym parafianom. Ciekawe czy coś wspomniał o sporcie, o swoim ukochanym Widzewie?
III. Zawsze zaczynaj od prośby do Ducha Świętego, by ci pomagał w modlitwie. Módl się: „Przyjdź Duchu Święty, naucz mnie modlić się, pomagaj mi” (kar. Basil Hume). Oto kolejna rada kardynała Hume, bardzo ważna rada! Na ile ona jest ważna pokazuje to nasze życie, a przede wszystkim nasze narzekanie, że nie umiemy się modlić. Wiele jest przyczyn naszej modlitewnej nieudolności, ale ta chyba jest podstawowa.
Może czytelnik tego tekstu jest tymi słowami mocno zdziwiony. Ale proszę teraz zapytać siebie: czy zaczynam codzienną modlitwę od prośby skierowanej do Ducha Świętego? Większość z nas odpowie, że nie! Mamy swoje utarte schematy, drogi, ścieżki, którymi w tym modlitewnym trudzie idziemy. Narzekanie na nic się zda – kiedy oceniamy krytycznie swoją modlitwę – jeżeli nie wprowadzimy tej rady w naszą chrześcijańską codzienność. Nic w niej się nie zmieni, a my nadal będziemy odklepywać swoje ulubione modlitwy. Jednak jak pokazuje nasze życie, nie zawsze przybliżają nas one do autentycznego spotkania z Panem Bogiem. Może uspokajają nasze sumienia, ale nie zbliżają.
Kiedy nie umiemy się modlić, to sam Duch Święty wstawia się za nami w błaganiach – poucza nas święty Paweł Apostoł. Te słowa niosą nadzieję dla każdego modlącego się chrześcijanina. Ale wymagają one także naszego zaangażowania. To znaczy, wypowiedzenia przez nas słów prośby skierowanych właśnie do Niego. Prośby, która sprawi, że pozwolimy Duchowi Świętemu w nauczyć nas modlitwy.
Zawsze zaczynaj modlitwę od prośby do …! Od czego my zaczynamy nasze modlitewne chwile? Czy zbytnio nie ulegliśmy rutynowym zachowaniom i nawykom? Jeżeli chcemy w modlitwie coś zmienić – poprawić ją – to nie bójmy się zwrócić o pomoc do Ducha Świętego!
ks. Kazimierz Dawcewicz