I. Coraz więcej oglądamy telewizji, coraz więcej czasu spędzamy przed komputerem, coraz więcej i więcej czegoś szukamy, kogoś szukamy; szukamy czegoś, … Dlaczego tak się dzieje? A to dlatego, że spada niebezpiecznie poziom ludzkiej percepcji. To znaczy, spada nam zdolność postrzegania, organizacji i interpretacji wrażeń zmysłowych w celu zrozumienia otoczenia. Spowodowane jest to wszystko mnogością różnych impulsów, bodźców, jakich każdy z nas doświadcza w domu, przebywając gdzieś w mieście, w szkole. Psycholodzy stwierdzają, że nasza ludzka uwaga nie może być skupiona dłużej niż 7 minut. Przeładowanie naszych myśli, wyobraźni różnymi informacjami, zdjęciami sprawia, że dlatego tak „skaczemy” z programu na program, z filmu na inny film. Otrzymując tak wiele wiadomości, treści, jednak nie jesteśmy w stanie ich przeanalizować.
Kiedy czytałem dzisiaj fragment Ewangelii (piątek XXXIII tydz zwykły) z pewną „zazdrością” patrzyłem na ludzi, którzy z zapartym tchem słuchali Pana Jezusa (Łk 19,45-48). Oni odkryli, że ma On coś ważnego im do powiedzenia. Warto także zwrócić uwagę na to, że jeszcze przed swoim wystąpieniem, Chrystus Pan robi porządek w świątyni.
Póki my tego nie zrozumiemy, że i my potrzebujemy takiej interwencji, dopóty będziemy uzależnieni od innych przekazów i wiadomości. On chce z naszego serca wyrzucić to wszystko, co przyczynia się do naszego moralnego i uczuciowego bałaganu. Nasze emocje i uczucia podgrzane jeszcze sprawami politycznymi, społecznymi, to wielka wybuchowa bomba, która czasami rani innych ludzi.
Czytając ten krótki fragment Ewangelii, może dotarła do naszego serca i umysłu myśl, że Chrystus Pan ma coś bardzo ważnego do przekazania. Warto zatem praktykować codzienną lekturę Pisma świętego, rozważania tego słowa, nie rezygnujmy z tego zbyt szybko. Z upływem czasu i my zaczniemy z zapartym tchem Go słuchać, kiedy w Jego słowie odkryjemy najlepszy program i komentarz do naszego codziennego życia.
II. Uczestnicząc w niedzielnej Mszy świętej, słuchamy Ewangelii przeznaczonej na kolejną niedzielę roku liturgicznego. Czasami tak się zdarza, że po kilkunastu dniach, znowu te same słowa ewangelicznej przypowieści, wydarzenia, czytamy lub słyszymy. W niedzielę 11 listopada czytany był fragment, w którym Pan Jezus chwali zaufanie jakie okazała Panu Bogu uboga wdowa. Dwa tygodnie po tej niedzieli (poniedziałek XXXIV tydz zwykły), wszyscy, którzy pozwalają się prowadzić słowu Bożemu, znów o tym wydarzeniu czytali. Te dwa pieniążki, które ta uboga wdowa wrzuciła do skarbony, okazują się bardzo ważne. Od tamtego wydarzenia wielu ludzi, wrzucało do skarbony różne nominały pieniężne. Ale właśnie zachowanie owej kobiety, stało się pewną normą, która wyznaczyła zasady zachowania się przy wszystkich skarbonach i skarbonkach.
Dlaczego jej zachowanie jest takie ważne? Posiadała ona dwa pieniążki, mogła zatem na swoje utrzymanie zostawić jeden z nich. Ale wtedy jej ofiara nie byłaby całkowita, nie oddałaby wszystkiego, co miała na swoje utrzymanie. Pan Jezus, który chwali postawę owej wdowy, jednocześnie pokazuje, że każdy z nas powinien dążyć do pozbycia się pewnej kalkulacji w życiu. Prowadzenia przeróżnych przeliczników: to mi opłaca, to zupełnie nie, za dużo bym stracił. Przy takiej „rozrzutności” – myśli ktoś sobie – może dla mnie i mojej rodziny nie starczyć na utrzymanie. Jeżeli takie myślenie zatriumfuje w naszym życiu, zaczniemy je realizować, wtedy odchodzimy daleko od tego czego chce od nas Pan Bóg. Odchodzimy od zawierzenia Mu, przedkładając nad to swoją ludzką zaradność.
Kiedy rozważamy tę ewangeliczną scenę, warto jeszcze zwrócić uwagę na jedne zagadnienie: jest nim posiadanie pieniędzy. Przy tej skarbonie gromadzili się ludzie, mający duże ich zasoby. Warto zapamiętać, że ci wszyscy którzy mają pieniądze, dobrze im się powodzi, nie jest to tylko i wyłącznie ich zasługa. Ale również jest to oznaką Bożego błogosławieństwa. Bo to przecież Pan Bóg obdarza nim człowieka, to On udziela mu dóbr materialnych. Aby ten człowiek umiał także dzielić się z ludźmi, którzy ich nie posiadają.
Ojcowie Kościoła uczyli, że nie jesteśmy właścicielami dóbr materialnych, ale tylko ich administratorami. Dlatego administrując nimi, trzeba ciągle uczyć się dzielenia. Jesteśmy dłużnikami Boga, bo przecież wszystko od Niego pochodzi. Dając komuś – pomagając – nie dajemy ze swojego, ale z tego co dał nam Pan Bóg (ks. M. Cichoń).
Ten biblijny tekst przypomina i uczy nas, że wszelkie dobro jakie czynimy, dajemy innym, do nas powraca. Chociaż jego postać może być zupełnie inna, ale wraca jako wynagrodzenie. Jako coś co jest nam tu i teraz bardzo potrzebne, co staje się wzmocnieniem na drodze wiary. Zdaje sobie sprawę, że te słowa przez wiele bogatych osób nie zostaną przyjęte, wzbudzą wielką trudność. Mogą też wywołać, mnogość pytań. Przyczyna takiego myślenia i zachowania, tkwi w ludzkiej pysze. W tym, że widzimy tylko siebie i to, że wszystko zawdzięczamy swojej pracy i zapobiegliwości.
Warto spróbować każdego dnia, czytać i rozmyślać Słowo Boże. Ono odkrywa w nas to co zakryte, ale także i to, co stało się aż nadto oczywiste. A w tej oczywistości, przestało dotykać naszych serc i je przemieniać. Bo może przez wiele lat czytaliśmy je jako coś znanego i oczywistego, ale także nam „niepotrzebnego”!!!
III. W czasie ostatnich wakacji odwiedziłem mojego brata, który nadal mieszka w naszej rodzinnej miejscowości – Judytach. Obchodząc znajome mi ścieżki i dróżki z wielkim zaskoczeniem zauważyłem, że droga, którą przynajmniej ja przez cztery lata chodziłem do szkoły, zniknęła! Ta polna droga, którą wiele lat chodzili dzieci – moi starsi bracia też, rodzice z mojej rodzinnej miejscowości, mieszkańcy Gulkajm, po prostu zarosła. Jaki jest powód takiego stanu rzeczy? W tej miejscowości od wielu, a to wielu lat, nie ma już szkoły (zlikwidowano ją w 1977 r), zmalała liczba mieszkańców, stadnina koni została przeniesiona do Lisek. Tym samym droga biegnąca wśród traw, przez stare nieużywane tory kolejowe, stała się prawie „bezużyteczna”.
Pisze także o tym dlatego, że Liturgii Godzin przeczytałem w środę (XXXIV tygodnia zwykłego) homilię przypisywaną św. Makaremu. Co on napisał: „dom, jeśli nie mieszka w nim właściciel, staje się mroczny, zaniedbany i zniszczony, wypełnia się brudem i kurzem, tak że dusza opuszczona przez swego Pana, który przebywa w niej z chórem aniołów, wypełnia się ciemnością grzechów, brudem pożądań i wszelką brzydotą.
Biada drodze, po której nikt nie chodzi i nie słyszy się w niej głosu człowieka, staje się kryjówką dzikich zwierząt. Biada duszy, jeśli Pan nie przechadza się w niej, jeśli Jego głos nie odpędza duchowych srogich zwierząt zła i przewrotności. (…) Biada ziemi, jeśli zabraknie rolnika, który by ją uprawiał. Biada okrętowi, gdy brak mu sternika, albowiem miotany falami i nawałnicą, zginie na pewno. Biada duszy, jeśli w niej nie ma prawdziwego Sternika Chrystusa. Owładnięta ciemnością wzburzonego morza, miotana falami pożądań, wstrząsana jakby gwałtowną burzą przez duchy nieczyste, ulegnie w końcu ostatecznej zagładzie.
Biada duszy, jeśli zabraknie jej Chrystusa, który uprawia ją starannie, aby mogła wydać dojrzałe owoce ducha, bo opuszczona, pełna cierni i chwastów, zamiast przynosić owoce, zostanie wydana na spalenie, i zginie. (…)” /t. 4, s. 471-472/.
Zacytowany tekst przypomina i zachęca każdego z nas, do dbania o codzienną – przepełnioną miłością – relację z Panem Jezusem. Bycie blisko Niego, karmienie się Jego Słowem i Ciałem, to dla naszej duszy – ogrodu, najlepsza rosa dająca życie. W konsekwencji, przynosimy wtedy coraz lepsze i piękniejsze owoce: dobroci, serdeczności, uprzejmości, pokoju, ….
Przy rodzinnych, przyjacielskich spotkaniach, warto zatem przypominać konsekwencje odejścia, zaniedbania, relacji z Chrystusem. Ktoś może w takim „duchowym” stanie, wyglądać na osobę ułożoną, zadbaną, elegancką, ale to tylko pozory. Słowa świętego Makarego, w sposób jasny i zdecydowany pokazują, co tak naprawdę się dzieje w zaniedbanym ogrodzie – duszy. Dlaczego tyle lęków, podejrzeń, ciemności, brudu – bo brak w niej Ogrodnika!
Chrystus Pan pragnie mieszkać z chórami aniołów w naszej duszy, ta Jego bliskość nie zawsze uchroni nas od trudnych doświadczeń i przeżywanych chwil. Ale razem z Nim będzie nam łatwiej, przez te trudne doświadczenia przejść. Pamiętajmy także, że w międzyczasie uprawia On naszą duszę. Wyrywa chwasty i ciernie, …, wszelką słomę nieprawości spali (św. Makary).
ks. Kazimierz Dawcewicz