Widziane z okna, przeczytane i usłyszane (2F)

I. Pisząc to rozważanie spoglądam na napis w nawiasie „2F”. Wojsko posiada kupione od Amerykanów odrzutowce „F16”, zamówione są i „F35”. Niektórzy noszą także kurtki, koszulki, buty z napisem „4F”. Są to oznaczenia promocyjne, ale świadczące także o dobrej marce danego ubrania czy butów. W tym moim przypadku nie ma to takiego znaczenia, jest tylko kolejną liczbą i literą tego, co przez te wszystkie lata zostało przeze mnie napisane. Ale teraz tak sobie myślę, co takiego świadczy o naszej dobrej „marce” chrześcijan? Czym powinniśmy się odznaczać, aby nas ludzie rozpoznawali? Odpowiedź znajduję w drugim czytaniu Liturgii Godzin. Od paru dni czytany jest list do Magnezjan św. Ignacego z Antiochii biskupa i męczennika.
„Skoro tylko dowiedziałem się o waszej miłości względem Boga, uradowałem się wielce, postanowiłem przemówić do was w wierze Jezusa Chrystusa”. Tym, co powinno nadawać piękno naszemu życiu, co ma być przez innych rozpoznawalne, to miłość względem Boga. Przez codzienną modlitwę, lekturę słowa Bożego, coraz bardziej Go poznajemy, a poznając zaczynamy coraz bardziej Go kochać. Odkrywamy także, że to my zostaliśmy ukochani jako pierwsi. Dlatego tak ważną sprawą w życiu każdego z nas powinna stać się modlitwa prośby o miłość. Kochając Pana Boga całym sercem, duszą, tym samym zaczynamy coraz bardziej kochać innych ludzi.
Na co jeszcze zwraca uwagę św. Ignacy w tym liście? „Doznałem radości zobaczenia was w osobie waszego biskupa, zasłużonego przed Bogiem, Damasa, a także w osobach zacnych kapłanów (…). Dowiedziałem się zresztą, że święci kapłani nie nadużyli jego młodego wieku, ale roztropni w Bogu, poddali się biskupowi, nie tyle jemu, ale Ojcu Jezusa Chrystusa, który jest biskupem wszystkich. Przeto dla chwały Tego, który nas umiłował, należy zachować posłuszeństwo, bez jakiegokolwiek udawania”. Dotykamy w tym punkcie bardzo ważnego zagadnienia, które teraz jest w Kościele niedoceniane, a nawet lekceważone, czy też ostentacyjne odrzucane.
Coraz więcej kapłanów, świeckich chrześcijan, podważa władzę biskupa, jego decyzje, rozporządzenia. Uważając siebie za bardziej mądrych i roztropnych. Na domiar złego „budują” do braku posłuszeństwa, swoją duchową argumentację. Słowa świętego męczennika w sposób jasny objaśniają, jaką rolę spełnia w diecezji biskup. Jak mamy się do niego odnosić, kim jest dla wspólnoty chrześcijan. Rozbijanie jedności Kościoła – przez brak posłuszeństwa – źle mówi o tych, którzy się tego dopuszczają. Można nawet powiedzieć, że dali się zaprząc do karety złego ducha i pracują dla niego.
„Trzeba więc nie tylko nazywać się chrześcijaninem, ale być nim w rzeczywistości. Tymczasem istnieją tacy, którzy się powołują wprawdzie na biskupa, ale wszystko czynią bez niego. Tacy nie mogą mieć dobrego sumienia, a ich zgromadzenia nie są ważne ani zgodne z przykazaniem Pana” (zob. Liturgia Godzin, t. III, s. 428-429). To dalsze słowa św. Ignacego, które wyjaśniają nam już wszystko. Można nazywać się chrześcijaninem, ale nim nie być przez brak posłuszeństwa biskupowi. Tworzenie wtedy wszelkich zgromadzeń jest nieważne, niezgodne z przykazaniem samego Pana. Takie zachowania, to wielki ból i zgorszenie jakie dajemy jako wspólnota uczniów Chrystusa. Nie przyciągniemy poszukujących Jezusa do Kościoła, ale ich raczej odpychamy, pokazując brak miłości, jedności, posłuszeństwa.
Zachęcam wszystkich do przeczytania tego krótkiego listu w całości. Znajdziemy tam rady i wskazania, które pomogą nam w stawaniu się dobrym uczniem Pana Jezusa. Być chrześcijaninem – nie tylko z nazwy – ale w całej rzeczywistości!

II. W wielu słowach wyrażamy swoje niezadowolenie, związane z tym co dzieje się na świecie. To nasze rozczarowanie dotyka także ludzi, to znaczy naszych relacji z nimi. Rozczarowują nas nasi bliscy, przyjaciele, znajomi. Czasami w chwilach rozgoryczenia i wewnętrznego bólu pytamy: co ja robię na tym świecie? Co może mi pomóc, aby takie negatywne nastawienie poprawić?
„Twoją prawdziwą tożsamością jest dziecięctwo Boże.
Tę tożsamość powinieneś uznać. Gdy tylko ją uznasz i w pełni przyjmiesz, będziesz potrafił żyć w świecie, który daje ci tyle samo radości i bólu. Będziesz w stanie zarówno przyjmować pochwały, jak i znosić krytykę, i traktować je jako okazję do umocnienia swej podstawowej tożsamości. Tożsamość ta, która czyni cię wolnym, jest bowiem zakorzeniona poza wszelką ludzką pochwałą i krytyką. Należysz do Boga i jako dziecko Boże zostałeś posłany na ten świat” (Henri J.M. Nouwen, Wewnętrzny głos miłości, Poznań 1999, s. 74-75).
Jak możemy tę tożsamość odkryć i podtrzymać? Miejscem, gdzie uświadamiamy sobie bycie dziećmi Bożymi, powinna być codzienna modlitwa. Trwając przed Panem Bogiem nigdy o tej tożsamości nie możemy zapomnieć. Wypowiadając jakieś słowa w stronę Boga pamiętajmy, że jest to kochający nas Ojciec. Potrzebujemy także na tej drodze życia ludzi, którzy pomogą nam podtrzymać zakorzenienie się w tej prawdziwej tożsamości. Potrzebni są nam kierownicy duchowi, dobrzy spowiednicy.
O czym jeszcze powinniśmy pamiętać? Henri Nouwen poucza nas: „to miejsce, gdzie jest zakorzeniona twoja tożsamość dziecka Bożego, było ci bardzo długi czas nie znane, ludzie, którzy potrafili tam dotrzeć, posiedli nagłą i często przytłaczającą władzę nad tobą. Stali się częścią tej tożsamości. Nie potrafiłbyś dalej żyć bez nich. Jednak oni nie byli w stanie spełnić boskiej roli, tak więc odeszli od ciebie, a ty poczułeś się porzucony. I właśnie to doświadczenie porzucenia przywróciło ci prawdziwą tożsamość dziecka Bożego” (jw. s. 74).
Te słowa są bardzo ważne dla każdego z nas. Szczególnie wtedy kiedy doświadczamy „odrzucenia”, „opuszczenia” przez ludzi, którzy – tak nam się wydawało/wydaje – byli z nami od zawsze. Ich odejście rodzi pustkę, ale „potrzebujemy wiele czasu i dyscypliny, aby w pełni związać nasze głębokie, ukryte „ja” z naszym publicznym „ja”, które jest znane, kochane i akceptowane, ale także krytykowane przez świat. Mimo wszystko stopniowo będziemy się czuli coraz bardziej związani ze swoim prawdziwym „ja”. Zaczniemy w pełniejszy sposób stawać się tym, kim naprawdę jesteśmy – to znaczy dzieckiem Bożym. W tym wyraża się nasza prawdziwa wolność” (Henri J.M., jw.).
Życie czasami traktuje nas tak, jak łódź na wzburzonym morzu czy jeziorze – bez żagla i steru. Bywamy rzucani i porywani przez fale w tę i tamtą stronę. Podjęcie pracy nad odkryciem swojej prawdziwej tożsamości – bycia dzieckiem Bożym, wkłada do naszych rąk tak potrzebne żagle i ster, aby dopłynąć do celu – do nieba!

III. Budowa sklepu usługowo-handlowego trwa w najlepsze. Postępy są mocno widoczne. Przy końcu czerwca kierowca samochodu, chciał już robić tam jako pierwszy zakupy – zatrzymał się przed ścianą budynku. Ale to taki żart – teraz można tak napisać – był to wypadek i na szczęście nikomu nic się nie stało. Parę dni temu na ścianie od drogi, pojawiła się duża reklama, zapraszającą do pracy. Sklep ma być otwarty w listopadzie, ale przygotowanie pracowników oraz ludzi, którzy będą robić tam zakupy, trwa w najlepsze. Widoczne jest pewne planowanie przyszłościowe, ma ono przyczynić się do odniesienia handlowego sukcesu. Jak będzie? Trzeba trochę jeszcze poczekać, ale chyba wszystko idzie w dobrą stronę, choćby dlatego, że będzie to nowy sklep. Zatrzyma część mieszkańców Dywit, którzy teraz robią zakupy w Olsztynie.
W międzyczasie trwa także w naszej Gminie inna budowa. Parafia w Różnowie buduje swój kościół, w którym będą mogli się modlić, uczestniczyć w niedzielnej Mszy świętej, przyjmować sakramenty, tworzyć wspólnotę parafialną. Trwa ona już wiele lat, przy różnym zaangażowaniu parafian. Warto jednak pamiętać, że swoim wyglądem i celem różni się od tej nowej budowy przy ulicy Olsztyńskiej w Dywitach. Ta „nasza” będzie zatrzymywała nas na tym co ziemskie, ma związek z naszym ciałem, jego potrzebami. Ta budowa w Różnowie ma pomóc ludziom w drodze ku niebu. Ma pomóc w zobaczeniu, że człowiek to nie tylko ciało, ale posiada on także duszę nieśmiertelną. A przez chrzest święty, stał się dzieckiem samego Boga.
Wszystkich zainteresowanych rozwojem naszej Gminy Dywity zachęcam do zainteresowania się tym wszystkim co przyczynia się do jej rozwoju. Wspomniane przeze mnie budowy temu służą. W zasadzie nie trzeba wiele wysiłku, aby zobaczyć i ocenić postępy w budowie nowego sklepu. Budowa kościoła w Różnowie – aby zobaczyć i ocenić ile zrobiono – wymaga już od nas pewnej aktywności. Duchowej ciekawości, a także materialnego wsparcia. Może ta ostatnia moja uwaga, hamuje ową chęć zobaczenia postępów w budowie kościoła. Mimo wszystko zachęcam nadal do jej zobaczenia
„Boże mój Boże, szukam Ciebie i pragnie ciebie moja dusza.
Oto wpatruję się w Ciebie w świątyni,
by ujrzeć Twą potęgę i chwałę.
Będę Cię wielbił przez całe me życie
i wzniosę ręce w imię Twoje.
Bo stałeś się dla mnie pomocą
i w cieniu Twych skrzydeł wołam radośnie:
Do Ciebie lgnie moja dusza,
prawica Twoja mnie wspiera (zob. Ps 63)

Kościół to miejsce wpatrywania się w Pana Boga, to miejsce, w którym człowiek doświadcza Jego chwały, potęgi, ale przede wszystkim Jego miłości. Kościół, to miejsce gdzie można wznieść ręce w imię naszego Pana, uwielbiać Go radosnymi wargami i sercem. Jest on także miejsce pomocy, duchowego wsparcia. Dlatego warto włączyć się w pomoc przy tej budowie w Różnowie, która ma wymiar nie tylko materialny ale i duchowy!

ks. Kazimierz Dawcewicz