Widziane z okna, przeczytane i usłyszane (29F)

I. Kościół jest organizacją ludzką, ale i równocześnie ogrodem łask Bożych. Jest ogrodem, gdzie od wieków nieustannie kwitły i nadal rozkwitają wspaniałe kwiaty świętości. Święci to tacy ludzie, którzy żyjącego pośród nas Jezusa, przybliżają w sposób naoczny i prosty, a nieraz zaskakujący. Niezliczone rzesze świętych w służbie dla Pana i dla Kościoła oddawało swe życie. Wielu świadczyło o Chrystusie przez swe pisma i uczone traktaty, które po latach, karmią swą mądrością. Wielu świętych prowadziło nienaganne życie, przestrzegając po bohatersku Przykazań Bożych, nawet w najtrudniejszych warunkach. Liczni święci pozostawali w ukryciu, oddając się wytrwałej modlitwie i medytacji. Liczni na drodze świętości podnosili swój głos i tak jak prorocy, nawoływali lud do nawrócenia i odnowy postępowania. Jeszcze inni rozwijali potężne dzieła duchowe łączące ludzi wokół szczytnych celów. Wielu z nich było ludźmi bardzo zdrowymi i silnymi, inni natomiast często chorowali, trapieni lękiem i niepewnością.
Wszyscy oni żyli i trwali w Kościele, jak w wielkim ogrodzie. A w tym ogrodzie, w ich sercach rozbrzmiewał głos ukochanego i mieli odwagę uczynić Chrystusa najważniejszym celem swojego życia (Henri J.M. Nouwen, Chleb na drogę, Bytom 2001, s. 328).

Wielu z nas z tego ogrodu świętości czerpie obfitymi garściami, ciesząc się wstawiennictwem ulubionych świętych. Rozczytujemy się w ich życiorysach, przekazujemy innym informacje o cudach, jakich dokonywali za życia i po śmierci. Dzielimy się anegdotami z ich życia! Jesteśmy dumni, że Kościół „stworzył” taką rzeszę osób oddanych Chrystusowi Panu.
Z drugiej strony ta radość czerpania, zrywania przeróżnych kwiatów świętości z ogrodu Kościoła, nie może nas uśpić. Co to znaczy? To, że każdy z nas jest tu i teraz zapraszany do tego, aby na drodze przeżywanej wiary starł się dążyć do świętości. Tak, tak! W tym dziele chodzi także oto, aby wszyscy, którzy będą żyli po nas, także mogli czerpać z ogrodu świętości. Nie tylko z tego, co zostawiły nam pierwsze wieki chrześcijaństwa, ale z tego, co działo się w wieku XX, i dzieje się teraz w XXI wieku. Ta rzesza świętych, którzy za pontyfikatu ostatnich papieży, zostali kanonizowani, pokazuje nam, że nadal słyszalny jest głos ukochanego, potrafili oni tak jak inni święci, uczynić Chrystusa Pana celem swojego życia.
„Kościół, to ogród świętych”. Warto o tym pamiętać, warto korzystać ze świętości innych, ale warto także samemu w tym dziele bycia świętym wziąć udział!

II. Jesteśmy powołani – jak mogliśmy przeczytać w pierwszym punkcie tego rozważania – do świętości. Ale część z nas z tego zadania dosyć szybko się zwalania. Dlaczego tak jest? Co bywa jednym z głównych powodów takiego zachowania? Odpowiadając na te pytania, z całą oczywistością trzeba powiedzieć, że brakuje nam cierpliwości do walki z naszymi wadami. Upadki, popełniane przeróżne błędy, są częścią naszego dnia. Ale nie powinniśmy szybko godzić się na to, aby owe braki i wkradająca się opieszałość, oddzielały nas od Pana Boga i innych ludzi. Tłumacząc się czasami, że już taki posiadamy styl życia, nic nie możemy z tym zrobić!
Świętość, to nieustanne wzrastanie w miłości do Chrystusa Pana! Powinna ona wyrażać się także w jak najszybszym wykorzenieniu wady głównej, aby nabyć cnotę moralną, która pomoże nam pokonywać różne meandry naszego codziennego życia. To postępowanie duchowe powinno objawiać się też w cierpliwości, którą powinniśmy zachowywać w naszej wewnętrznej walce.
Możliwe, że Pan Jezus będzie wymagał od nas długiego okresu czasu. Może ponad trzydziestu ośmiu lat (zob. J 5,1-16). Może będzie do tego potrzeba długich starań. Patrząc na nasze życie dobrze wiemy, że potrzebna jest nam umiejętność zachowania cierpliwości wobec własnych wad: posiadania sztuki czynienia pożytku z własnych wad (św. Jan Chryzostom). Nie powinniśmy się dziwić i ulegać rozczarowywaniu z tego powodu, że po zastosowaniu wielu „nadzwyczajnych środków”, nie potrafimy osiągnąć celu.
Pamiętajmy także, że można uczynić z naszych wad pewien pożytek. Jaki? One pomagają wzrastać w prawdziwej pokorze, uczą wytrwałości. Człowiek ukazany w Ewangelii świętego Jana (jw.), za swoją wytrwałość został nagrodzony. Ta nagroda, to spotkanie z Jezusem!

III. Mamy być cierpliwi wobec siebie, bez tego nie pokonamy naszych wad, które przeszkadzają nam w byciu coraz doskonalszym w miłości do Pana Boga i bliźnich. Ale tę cnotę cierpliwości powinniśmy także praktykować wobec tych osób, z którymi często się spotykamy, którym mamy pomagać w duchowym wzrastaniu, w chorobie, … Powinniśmy liczyć się z wadami tych, którzy nas otaczają. Wyrozumiałość i męstwo pomogą nam zachować spokój – chociaż w odpowiednim czasie nie możemy się wstrzymywać przed potrzebnym upominaniem. Wstrzymywanie się przez pewien czas z upomnieniem, uprzejma odpowiedź, uśmiech mogą sprawić, że nasze słowa dotrą do serc osób, którymi duchowo się opiekujemy.
Bycie człowiekiem niecierpliwym bardzo utrudnia nasze relacje z ludźmi, sprawia także, że nasze słowa upomnienia bywają nieskuteczne. „Powtarzaj stale te same zachęty – zaleca święty Jan Chryzostom – i nigdy nie okazuj lenistwa, postępuj zawsze uprzejmie i z wdziękiem. Czy nie widzisz jak malarze chcący stworzyć piękny portret troskliwie wymazują jedne rysy, inne zaś retuszują? Nie bądź gorszy od malarzy.
Szczególnie cnota cierpliwości i wytrwałości powinna nam towarzyszyć w apostolstwie. Ludzie potrzebują czasu, aby wejść na drogę wiary. Bóg jest cierpliwy, żywi wobec nas nieograniczoną cierpliwość. W Takim razie i my powinniśmy również starać się ją okazywać naszym przyjaciołom, znajomym, których chcemy przyprowadzić do Pana. Potrzebna jest ona szczególnie wtedy, gdy wydaje się nam, że nie jesteśmy słuchani, że nie interesują się oni sprawami Bożymi. W takich sytuacjach będzie konieczne wzmożenie modlitwy, okazanie miłości, szczerej przyjaźni (por. Francisco F. Carvajal, Rozmowy z Bogiem, t. II, Ząbki 1998, s. 203-206).
W czasie Wielkiego Postu warto takie cierpliwe zmaganie podjąć. Cierpliwie walczyć ze swoimi wadami, ale także cierpliwie i z wielkim taktem pomagać innym ludziom w drodze ku Bogu. Trwajmy w cierpliwości (zob. Jk 5,7), czekając na cenny plon wszelkich naszych wysiłków. Pozwólmy też Chrystusowi Panu, który widzi nasz trud i wysiłek, aby przemienił nasze wady w cnoty.

ks. Kazimierz Dawcewicz