Widziane z okna, przeczytane i usłyszane (28E)

I. Jedną z wielu naszych trosk w codziennym postępowaniu jest to, aby jak najmniej popełniać błędów. Mimo wszystkich zabiegów i starań jakie podejmujemy, okazuje się, że około trzydzieści procent naszych postaw niesie z sobą pewien element niedoskonałości. To dużo, może teraz ktoś powiedzieć. Ale z drugiej strony mamy siedemdziesiąt procent dobra. Kiedy patrzymy na siebie, na innych ludzi warto o tym pamiętać. Do tej pory pamiętam scenę z filmu – działo się to w więzieniu – kiedy młody człowiek wspominał swoje spotkanie z ojcem. Wrócił ze szkoły, podszedł do niego aby pochwalić się zdanym egzaminem – zdobył 95 punktów. Ojciec słysząc o jego sukcesie zapytał: gdzie jest te pozostałe pięć punktów?
Takie zachowania, zwracanie uwagi na obecne w nas niedociągnięcia, wywołują zamknięcie. Uciekamy w swój świat, zamykamy się w sobie. A wszystko po to, aby w przyszłości nie powiedzieć nikomu o swoich nawet najmniejszych uchybieniach. W ten sposób pozwalamy naszym negatywnym uczuciom, budować swój świat.
Te niedociągnięcia występują we wszystkich dziedzinach naszego życia. Nie jest od nich wolny także świat duchowości. Otwarcie się na Bożą miłość, sprawia, że światło Jego łaski zaczyna wypełniać nasze wnętrze. Chociaż w ramach swojego myślenia, staramy się czasami coś zatrzymać tylko dla siebie.
Niebezpieczeństwem, które zagraża relacji z Panem Bogiem, jest zbyt mocne skupienie się na swoich niedociągnięciach, brakach. Dla wielu osób ich obecność, to wielkie rozczarowanie. Także powód do ciągłego poszukiwania w sobie winy. Może to wywołać duchowy zastój, niebezpieczne skupienie na sobie, doszukiwanie się błędów.
W takich chwilach potrzebny jest mądry kierownik duchowny, który wskaże na normalność takiego doświadczenia. Idące za nami braki, błędy, uczą pokory, tym samym leczą z pychy. Uznanie ich pozwala jeszcze mocniej otworzyć się na łaskę, która sprawia, że owa słabość oddana Panu Bogu, staje się miejscem wzrostu. Moc w słabości się doskonali – uczy na święty Paweł Apostoł.
Dlatego nie gniewajmy się na nasze błędy, niedoskonałości, upadki, których ciągle doświadczamy. W perspektywie otwarcia się na Bożą miłość i trwania w niej, owe trzydzieści procent niedoskonałości, zawsze tonie w morzu dobra, miłości, miłosierdzia. I to jest najważniejsze!!!

II. Obchodzimy Święto Niepodległości! To dobra okazja, aby przypomnieć sobie skąd jesteśmy? Kto tworzył nasza narodową tożsamość? To także dobry dzień, aby przypomnieć znaczenie słowa „historia”. Jednym z niebezpieczeństw jakie niesie współczesność jest to, że niektórzy próbują pokazać i udowodnić, że jako dana społeczność państwowa istniejemy od teraz. To co dzieje się teraz jest najważniejsze, to tylko trzeba cenić, pomijając przeszłość. Takie zmaganie o historię, przewrotne jej czytanie i ciągłe poprawianie, staje się niestety obecnie silną opcją. Wszyscy ci, którzy ulegają takim nowościom, tym samym zostają pozbawieni fundamentów …
Zwraca uwagę na taką sytuację i przestrzega przed nią papież Franciszek w najnowszej encyklice „Fratelli tutti”. „…podsyca się proces utraty zmysłu historycznego, co powoduje dalszy rozpad. Dostrzegamy kulturowe przenikanie pewnego rodzaju „dekonstrukcjonizmu”, według którego ludzka wolność próbuje budować wszystko od zera. Pozostaje niezmienna jedynie potrzeba konsumpcjonizmu bez ograniczeń i akcentowanie wielu form indywidualizmu bez treści. […] jeśli jakaś osoba składa wam propozycję i mówi, byście pomijali historię, czy nie doceniali doświadczenia starszych, pogardzali wszystkim, co minione, a patrzyli jedynie w przyszłość, którą ona wam oferuje, czyż nie jest to łatwy sposób pozyskania was dla propozycji, abyście robili tylko to, co ona wam mówi. Ta osoba potrzebuje abyście byli puści, wykorzenieni, nieufni wobec wszystkiego, abyście ufali jedynie jej obietnicom i podporządkowali się jej planom. Tak działają ideologie różnych kolorów, które niszczą wszystko, co inne, i w ten sposób mogą panować bez oporów. Potrzebują do tego ludzi młodych, którzy gardzą historią, odrzucają bogactwo duchowe i ludzkie, przekazywane przez pokolenia, którzy pomijają wszystko, co ich poprzedziło” (nr 13).
Zacytowane słowa przestrzegają przed porzuceniem przeszłości, odrzuceniem dorobku pokoleń. Są jednoznaczną zachętą do doceniania własnej historii. Przeszłość niesie z sobą olbrzymi dorobek duchowy i ludzki, taki dzień jak dzisiejszy – Dzień Niepodległości – o tym wszystkim przypomina. Zachęca do podziękowania wszystkim Polakom, za trud włączenia się w odzyskanie niepodległości.
Ciesząc się łaską wolności, powinniśmy wszystko zrobić, aby jej nie stracić. Bycie człowiekiem wolnym, to dźwiganie także odpowiedzialności. Mamy być odpowiedzialni za swoje życie, za naszych bliskich. Zawsze trzeba też pamiętać, że odpowiedzialność za dokonywanie dobrych wyborów, powinna skutkować pomnożeniem dobra nas wszystkich.

III. Cieszymy się z powszechnego dostępu do wiedzy, cieszymy się tym, że potrafimy czytać. Ale kiedy głębiej sięgniemy w ten świat naszych zainteresowań, wypada chyba ze smutkiem powiedzieć, że mimo takiego dostępu do wiedzy, przeróżnych programów informacyjnych i edukacyjnych, człowiek patrzy na otaczającą go rzeczywistość wąsko i fragmentarycznie. Potrafimy poruszać się w paru tematach, zagadnieniach, ale to wszystko, Okazuje się, że każdy dzień naznaczony jest doświadczeniem strat. Tym co powinno nas smucić jeszcze bardziej, to codzienne straty jakie ponosimy w sferze duchowej. Największą stratą człowieka jest strata doświadczenia Boga. Nie ma większej straty (ks. K. Grzywocz).
Dla wielu osób to stwierdzenie, że największą stratą jest strata doświadczenia Pana Boga, wydaje się niezrozumiałe. Powszechnie uważa się, że bycie osobą niewierzącą to najważniejsze osiągnięcie współczesności. Dzięki temu dany człowiek pozbywa się krępujących go ograniczeń, zakazów. Otrzymuje tym samym nieskrępowaną wolność, możliwość decydowania o sobie. Ale czy tak jest naprawdę?
Różne osoby, różnie będą te zagadnienie postrzegały. Nie da się jednak ukryć, że człowiekowi, który nie doświadcza Boga, kurczy się przestrzeń postrzegania świata. Postrzegania także siebie, swojej roli i zadań, które ma w tym świecie spełnić. Bycie „panem życia” doprowadza do tego, że całkowitej zmianie zostają poddawane dotychczasowe prawa. Przede wszystkim te dotyczące życia. Stają się one czymś obligatoryjnym, zmiennym, uzależnionym od ludzkich fanaberii. Jesteśmy obecnie świadkami tego, jak parlamenty różnych państw uchwalają ustawy dotyczące eutanazji, „udoskonalają” prawo do aborcji. Organizowane są ogólnopaństwowe referenda na ten temat. Z całą przykrością trzeba powiedzieć, że końca takich zachowań nie widać!
Brak doświadczenia Boga wywołuje braki w aspekcie psychicznym. Z upływem lat wszelkie psychiczne ograniczenia, kryzysy, nabierają olbrzymiego znaczenia. Stają się huraganem niszczącym, tak mizernie budowany dom życia. Czasami skutkuje to depresją i to bardzo głęboką, unieruchamiającą na lata. Takie historie pokazują, że doświadczenie codziennych strat pozostawia pustkę.
Dlatego też nie powinniśmy „godzić” się na straty w doświadczeniu Boga. Wiara w Jego bezwarunkową miłość ubogaca, bycie Jego dzieckiem buduje naszą piękną ludzką tożsamość. Nie jesteśmy automatycznie pozbawieni życiowych trudów, bólów. Nie znikną trudne pytania. Takie doświadczenia będą nam towarzyszyły, ale budowla naszego życia oparta na mocnym fundamencie słowa Bożego, będzie trwała mimo owych trudności. Staną się one z upływem czasu czymś ubogacającym, otwierającym nowe płaszczyzny życiowego poznania.

ks. Kazimierz Dawcewicz