I. Kościół w długiej swej historii nie jeden raz dawał powody ku temu, że ludzie krytycznie odwracali się od niego. Krwawe wyprawy krzyżowe, pogromy, wojny religijne, dążenie do panowania, uciski, prześladowania, ekskomuniki, palące się stosy, manipulacje ludźmi i ideami, ciągłe powracające podziały, to bolesne przykłady tych powodów, z których każdy budzi przerażenie.
Czy potrafimy wierzyć w to, że jest to ten sam Kościół, który w swoim skarbcu przechowuje nieomylne słowo Boże, naukę zbawienia i sakramenty jako znaki Bożej miłości leczącej ludzi? Czy potrafimy zaufać Kościołowi, że pomimo wszelkich ludzkich słabości oraz ułomności, w sobie samym, jest zdolny podawać nam nadal i karmić zranionym Ciałem Jezusa, jako pokarmem wiecznego życia? Czy potrafimy przyjąć, że tam, gdzie grzech i wina są wielkie, jest również łaska w nadmiarze? Czy potrafimy uwierzyć w to, że Przymierze Boga z ludźmi trwa niewzruszenie, nawet tam, gdzie Przymierze z Bogiem bywa stale łamane? Człowiek wiary odpowiada „tak”, na każde z tych pytań (Henri J.M. Nouwen, Bytom 2001, s. 321).
Powyższe słowa są dla wielu z nas wielkim wyzwaniem, przede wszystkim dlatego, że nie umiemy sobie poradzić z grzesznością Kościoła. Nie umiemy poradzić sobie z inkwizycją, prześladowaniami, …, to wszystko nie pasuje nam do ideału Kościoła, który chcielibyśmy widzieć. Ale jak często wspominałem w tych rozważaniach, takiego idealnego Kościoła nie ma. Co w takim razie nam pozostaje?
Pozostaje nam wołanie o wiarę, która pomoże nam to wszystko przyjąć. Pomoże nam to zrozumieć, a także pomoże dostrzec w tym grzesznym Kościele obfitość łaski. Wsparci łaską wiary potrafimy uwierzyć w Kościół, który przypomina nam, gdzie rozlał się grzech, tam nigdy nie zabraknie łaski dającej siłę do powstania, do podjęcia kolejnej próby nawrócenia. Nikt inny nam takiej łaski nie da!
Nasza wiara wystawiona jest na wiele prób. To wszystko co nazywamy historią Kościoła mocno boli, ale jak widzimy i czytamy także codzienność i teraźniejszość nie przychodzą nam zbytnio z pomocą. Z drugiej strony pamiętajmy, że w tej nieudolności trwania tu na ziemi, Kościół nadal w swoim skarbcu przechowuje nieomylne słowo Boże, pokazuje drogę ku zbawieniu. Przechowuje sakramenty święte będące znakami Bożej miłości i miłosierdzia, które nas leczą, przemieniają i czynią dobrymi uczniami Pana Jezusa!
II. Przeżywamy czas Wielkiego Postu, możliwe, że niektórzy z nas doznają pierwszych rozczarowań związanych z realizacją postanowień podjętych na te 40 dni. Rozczarowania są tym boleśniejsze, że – jak sięgamy pamięcią – powtarzają się od wielu lat. Co jest nie tak? Może za mało wkładamy wysiłku w tę pracę? Na stronie internetowej „Deon” przeczytałem ostatnio o trzech błędach jakie są popełniane w tym czasie przez pewną grupę osób.
I tak na pierwszym miejscu wskazano, że bardzo często zapominamy, że jest to czas łaski. Co to znaczy? A no to, że zbyt mocno kładziemy akcent na nasze działanie, mówimy wszem i wobec o naszych postanowieniach, trudach. Zapominając o tym, że dobry owoc przynosimy jeżeli trwamy w Chrystusie. Tak, nasze „chcenie” jest tu potrzebne, ale nie możemy sami wszystkiego zrobić. Bo nas na to po ludzku nie stać. Znając trochę siebie wiemy, że po pewnym czasie zmęczenie nas dopada. Wtedy spływają z wielkim hukiem do naszego serca uczucia rozczarowania, zniechęcenia. W takich chwilach jeszcze mocniej trzeba pamiętać: „Łaska Boża do zbawienia jest nam koniecznie potrzebna”. Do duchowego wzrastania, przemiany siebie także!
Drugie wskazanie brzmi: uważamy swój plan za najlepszy! Rozpoczynając ten czas wielkopostny możliwe, że wszystko szczegółowo zaplanowaliśmy. I tak trwamy od wielu lat, nie chcemy słyszeć żadnych rad i wskazań, że można w tym dziele coś zmienić. Zwrócić uwagę na coś innego, czymś innym się zająć – choćby znaleźć czas na dłuższą modlitwę. Jeżeli nasz „najlepszy” plan nie przynosi oczekiwanych owoców, to znaczy, że jest wadliwy. Trzeba w tym dziele coś zmienić.
Wszystko musimy zrobić sami! To kolejna przeszkoda uniemożliwiająca nam dobre przeżycie tego czasu. Wspomniałem już o naszym otwarciu na łaskę Bożą. Ale żyjemy przecież we wspólnocie – rodzinnej, parafialnej, … Możemy spróbować podjąć pewne wielkopostne postanowienia razem z rodziną i wspólnotą. Mogą one być inne niż te nasze naznaczone „wiekiem”. Ale to nie znaczy, że są gorsze. Jeżeli je podejmiemy dotkną tym samym innych pól naszego człowieczeństwa, relacji do Pana Boga, drugiego człowieka.
Trwając w wielkopostnych postanowieniach, warto zobaczyć czy któregoś z tych trzech błędów nie powtarzamy od wielu lat?
III. Chrystus przemienił się na górze Tabor. Piotr wówczas powiedział: „Panie, dobrze nam tu być”, – Przyłącz się do Chrystusa w Jego konaniu w Getsemani to zawsze wielki przywilej. Ale to boli (kar. Basil Hume). Chodzić w obecności Bożej, pamiętać o Panu Jezusie godzina po godzinie! To nie jest łatwe, ale z drugiej strony bardzo pomocne w dobrym przeżywaniu życia. Popełnione przez nas błędy, grzechy, są często wynikiem tego, że mało albo wcale nie myślimy o Panu Bogu. Ale za to, mocno skupiamy się na sobie, na swoich potrzebach, uczuciach, pragnieniach.
Chrześcijanin aby doświadczyć duchowego i ludzkiego spełnienia, powinien szukać bliskości Pana Jezusa. Nasze myśli, wyobraźnia – nasze serce jest w stanie pomieścić ogrom Jego miłości jaką nas obdarza. Ważnym elementem tego czasu jest doświadczenie pokoju serca, dobra płynącego od Niego.
Chociaż dobrze wiemy, że życie każdego z nas nie jest usłane różami. Życie boli, rozczarowuje, różne są tego przyczyny. Różnorodność emocjonalna i uczuciowa, to nieodłączny element codzienności. Trwając też w bliskości Chrystusa Pana, nie możemy zatrzymać się tylko na górze Tabor. Przecież było konanie na górze Oliwnej – Getsemani! Jak mogliśmy przed chwilą przeczytać, to wielki przywilej być z Nim także i tam. Ale to boli! Trwanie z Nim w Jego konaniu, nadaje także inny wymiar naszym cierpieniom, bólom, niepowodzeniom. Obrazy przedstawiające ową scenę, pokazują, że towarzyszą wtedy Chrystusowi ze swoim wsparciem aniołowie.
„Dobrze jest nam tu być” – powiedział Piotr, będą świadkiem przemienienia Jezusa na górze Tabor. Przyłączmy się zatem do bycia z Nim w naszej codzienności życia: w radości, pokoju serca, w smutku, w bólu, … Niech ten przywilej bycia blisko wzmacnia nas na drodze wiary!
ks. Kazimierz Dawcewicz