Widziane z okna, przeczytane i usłyszane (25E)

I. Pierwsze natchnienia są bardzo ważne. Jeżeli są zgodne z Bożymi przykazaniami, Ewangelią i nauczaniem Kościoła, warto je podejmować i realizować. W czasie niedzielnej Mszy świętej w Kieźlinach w ostatnią niedzielę, przez chwilę słuchałem kazania odpustowego. Ojciec pasjonista przedstawiał wydarzenia z życia założyciela św. Pawła od Krzyża. Kiedy zbliżała się taca, pomyślałem sobie, że przy tej okazji coś do koszyka wrzucę. Ale po chwili zacząłem rozważać, czy aby ta suma pieniędzy nie jest zbyt duża. Trwało to przez chwilę, ale nie da się ukryć, że taką małą walkę stoczyłem. Najważniejsze, że kiedy przyszło co do czego, to taka sama suma pieniędzy, którą chciałem ofiarować znalazła się w koszyku.
Zaskakujący jesteśmy w tych zachowaniach, zaskakujemy przede wszystkim siebie. Wywołując większe lub mniejsze zdziwienie, że na takie intelektualne przepychanki nas stać. Okazuje się, że czasami stać nas na zmianę pierwszego natchnienia. Zmiana często wynika nie z tego, że ów impuls jest zły, ale z naszych ludzkich kalkulacji. Egoizmu – jeżeli chodzi o datki materialne – także skąpstwa. Zaczynamy dociekać, co dany człowiek z tą ofiarą zrobi. No i wtedy wycofujemy się jak rak, uważając, że te pieniądze nam się przydadzą, lepiej i godziwiej je wykorzystamy.
Taki tok myślenia może nas zasmucać, ale trzeba go przyjąć z poczuciem humoru. Pokazuje on jacy naprawdę jesteśmy. Obok tych wzniosłych pragnień służenia Panu Bogu, dzielenia się wartościami materialnymi z innymi ludźmi nosimy pragnienia przeciwstawne. Takie zachowanie pokazuje nam, że nadal w nieznanym nam dniu będziemy toczyć ze sobą walkę. Dlatego nie możemy zatrzymać się w duchowej pracy nad sobą. Nie wypada stać przed lustrem, wpatrywać się w nie – aby siebie podziwiać.
Owo myślenie uciekające od pierwszego dobrego natchnienia, to także lekcja pokory. Bo przecież pycha, duma, to stali nasi towarzysze. Wywyższanie się nad innych, pogardzanie innymi ludźmi – rosną w naszym wnętrzu jak chwasty w ogrodzie. Stąd potrzebujemy od czasu do czasu odważnego silnego uderzenia, aby to wyciąć.
Warto też pamiętać, że nie wszystkie pierwsze natchnienia muszą być dobre. Mogą nas prowadzić na manowce, mogą być niezgodne z Bożymi przykazaniami i nauką Kościoła. Wtedy odrzucenie ich jest znakiem dojrzałej wiary i miłości do Pana Boga.
Uczestnicząc we Mszy świętej, uczestniczymy w modlitewnym spotkaniu z Panem Bogiem. Ale okazuje się, że czasami daleko bywamy od tego wydarzenia. Możemy przecież zajmować się rozważaniem, do której kieszeni mamy sięgnąć po pieniądze, aby wrzucić je na tacę. Ile wrzucić, to już kolejne pytanie – które może wnosi jeszcze większe rozproszenia.

II. Jesteśmy ludźmi wierzącymi, ale możliwe, że tak do końca sobie nie uświadamiamy, jak wielką wartością dla nas jest religia chrześcijańska. W jej świetle – w świetle wiary możemy dostrzec, że wszystko ma swój sens. Jednak nie zawsze rozumiemy co dzieje się wokół nas, nie potrafimy tam dostrzec obecności Pana Boga. Raczej skupiamy się na Jego „nieobecności”, na czynieniu Mu zarzutów, że zostawił nas samych sobie. Korzystają z tego „przypadkowi” ludzie, którzy czynią ze światem co się im rzewnie podoba. Jak jest naprawdę? Czy świat – ziemia, to jedynie domena człowieka?
Chcąc na te pytania odpowiedzieć, trzeba nam przejść przez trzy etapy, aby odkryć jak jest naprawdę. Pierwszy dotyczy naszego osobistego życia. W perspektywie upływającego czasu, odkrywamy dary, bogactwo naszej osobowości, ukryte w małych szczegółach życia. Wydaje się nam, że to my stanowiliśmy wszystko to co się w nim działo. Ale przychodzi taki czas, kiedy dowiadujemy się o tym, że ktoś od lat za nas się modlił. Wreszcie sami przyznajemy, że Boża Opatrzność nad nami czuwała i nadal czuwa.
Biorąc do rąk gazetę, książkę, dowiadujemy się o wydarzeniach toczących się obok, tym samym wchodzimy w drugi etap. Zaczynamy widzieć więcej, przeróżne informacje, to nie tylko zwykłe informacje. Dostrzegamy w nich troskę o ludzi, zmaganie się o wielkie wartości. Jest to także zachęta, aby samemu zacząć w tym dziele brać aktywny udział.
Dojrzewając, wzrastając także w wierze, zaczynamy wchodzić w trzeci etap. Sens dziejów świata, ludzkości, zaczyna nabierać nowych rumieńców. Polityka, która jawiła nam się do tej pory jako gra podstępu, cwaniactwa, staje się narzędziem w ręku Boga. Sami politycy stają się narzędziem w ręku naszego Pana. W takim też spojrzeniu coraz mocniej dostrzegamy działającego księcia ciemności, który w sercach ludzi zasiewa nienawiść, chęć zabijania, zazdrość, która posuwa się do niszczenia. Wszelkie wojny, to także jego podszepty.
W niedzielę (29 niedziela zwykła „A”) słuchaliśmy słowa Bożego. Prorok Izajasz wskazuje nam, na ten trzeci etap dojrzałego spojrzenia na pewne wydarzenia oczami wiary (zob. Iz 45,1. 4-6). Cyrus król perski (żył VI w. przed Chrystusem), był takim Bożym biczem dla wielu narodów. To on wydał dekret pozwalający Izraelitom na powrót do domu z niewoli babilońskiej. Prorok chce abyśmy zrozumieli, że polityka jest włączona w historię zbawienia ludzkości, trzeba tylko umieć dostrzec w niej palec działającego Boga (ks. E. Staniek).
Te słowa i wskazania wypowiadane są do każdego z nas. My także powinniśmy starać się dostrzec takie działanie Pana Boga w historii: naszej, regionu, świata. Biegający i krzyczący czasami politycy, samorządowcy, są mocno przekonani, że to oni kręcą gminą, Polską, światem. Ale wielce się mylą! Wszystko jest w ręku Boga, wszystko ma swój sens.

III. Obserwując otaczającą nas rzeczywistość, wypada ze smutkiem powiedzieć, że spotykamy coraz więcej zagubionych osób. Niby wszystko zewnętrznie wygląda dobrze, ale wnętrze „świeci” pustką. Życie przepełnione wielością materialnych rzeczy, nie uspokaja do końca serca. Wręcz przeciwnie, sprawia ból, który nie mają często czym zniwelować. Karol Wojtyła jako profesor etyki powiedział, że wszystkie problemy człowieka – osobiste, rodziny, narodu, wręcz ludzkości – rozwiązuje „genealogia divina”. Boże pochodzenie człowieka. Taki tytuł dałam moim wykładom z jego nauczania – mówi prof. Wanda Półtawska. Człowiek jest tajemnicą, nie ma drugiego takiego samego. To jest dogmat wiary katolickiej o niepowtarzalności duszy ludzkiej. Człowiek jest duchem, który ma ciało do dyspozycji. Stąd dźwiga wielką odpowiedzialność za siebie. Dorośli ludzie obdarzeni rozumem, wolną wolą i sumieniem, nie korzystają z tego. Nie używają w ogóle duszy – mówi Pani profesor. A Karol Wojtyła chciał pokazać światu, że jest stworzony z Ducha i zanurzony w Ducha. W nim żyjesz i umierasz. To jest nauka Karola Wojtyły – teologia ciała. […] Teraz ludzie dążą do tego, żeby do konta w banku dopisać dwa zera.
Te słowa powinny stać się zachętą do innego – właściwego spojrzenia na siebie. Nie tylko przez pryzmat naszych materialnych potrzeb i pragnień. Mamy przecież duszę nieśmiertelną, to ona otwiera nas na świat Bożego życia i Jego wartości. Wiele problemów, które nurtują nas ludzi, pokazuje, że żyjemy jak w amoku. Zakręceni karierą, pogonią za sukcesem, zapomnieliśmy – wręcz odrzuciliśmy nasze pochodzenie od Pana Boga. Chcemy wszystko robić sami, chcemy sami o sobie decydować. Ale dopiero w perspektywie upływającego czasu przychodzi uświadomienie, że problemów, bólów życiowych wcale nam nie ubyło, ale niespodziewanie przybyło.
Wiara w Pana Boga, to zaproszenie aby wejść na drogę, którą On nam proponuje. Wtedy pozwalamy aby Jego przykazania, słowa, nas prowadziły. Co nie znaczy, że automatycznie pozbędziemy się tak zwanego bólu życia. Jednak kiedy on się pojawi, znajdziemy w Bogu oparcie i siłę. On pomoże nam bezpiecznie przejść po falach trudnej codzienności, to On je uspokoi, pokaże ich głębszy sens.
W trakcie Mszy świętej pogrzebowej – głosiłem homilię – siedząca naprzeciw mnie Pani, przez parę minut pisała SMSa. Nie znam przyczyn takiego zachowania, ale jej zachowanie w kościele nie jest dzisiaj wyjątkiem. Pokazuje ono brak zainteresowania sprawami nadprzyrodzonymi, pragnieniami duszy. Może była tu tylko po to, aby spełnić swój rodzinny czy koleżeński obowiązek. Ale niestety osób tak postępujących przybywa.
Boże pochodzenie człowieka, to wielka prawda o nas! Szkoda, że o tym zapominamy. W dniu liturgicznego wspomnienia św. Jana Pała II, dobrze jest to w sobie odnowić – przypomnieć! Mamy też do spełnienia w tym względzie pewne zadanie. Mamy przypomnieć naszym znajomym, bliskim, że mają duszę – aby zaczęli jej też używać!

ks. Kazimierz Dawcewicz