Widziane z okna, przeczytane i usłyszane (20F)

I. Eucharystia jest sakramentem jedności. Dzięki Eucharystii stajemy się jednym ciałem. Św. Paweł w Liście do Koryntian wyrazi to w sposób, który zmusza do zastanowienia, „Ponieważ jeden jest chleb, przeto my, liczni, tworzymy jedno Ciało. Wszyscy bowiem bierzemy z tego samego chleba” (1 Kor 10,17). […] Eucharystia sama sobą stwarza jedność w Chrystusie. W chwili kiedy spożywamy ten sam Chleb i pijemy z tego samego Kielicha stajemy się Ciałem Chrystusa. Stajemy się Ciałem Pana. Które jest obecne w świecie. […] Jesteśmy obecni jedni dla drugich jako bracia i jako siostry. Stąd też Eucharystia nie tylko jest znakiem jedności. Eucharystia tę jedność tworzy (Henri J.M. Nouwen, Chleb na drogę, Bytom 2001, s. 314).
Słyszy obecnie wiele głosów mówiących o tym, że jedność naszego Kościoła katolickiego jest zagrożona. Nie są to głosy nieprawdziwe, ale rzeczywiście ukazują one pewne niebezpieczeństwa, które zagrażają jedności Kościoła. Najbardziej niebezpieczne jest to, że nie pochodzą one z zewnątrz, ale są wytwarzane przez ludzi należących i tworzących Kościół. Niestety czasami przez samych biskupów, prezbiterów, teologów. Istnieje w tej chwili wielką chęć przystosowania się do mód, jakie proponuje świat. Tym samym odchodzi się od doktryny, nauczania Ojców Kościoła, od tradycji apostolskiej.
W wyznaniu wiary jakie składamy podczas każdej niedzielnej Mszy świętej mówimy: „Wierzę w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół”. Jak mogliśmy przed chwilą przeczytać ową jedność Kościoła, tworzy wspólne uczestnictwo w Eucharystii. Karmienie się Ciałem i Krwią Pana Jezusa. Wtedy stajemy się rzeczywistym Ciałem naszego Pana. Mamy być dla otaczającego nas świata, znakiem miłości Boga, jako kochający się bracia i siostry w Chrystusie.
Jeżeli jedność Kościoła jest dzisiaj zagrożona, trzeba zatem wskazać, że u podstaw tego niebezpieczeństwa, znajduje się brak wiary w moc Eucharystii. W to, że to sam Chrystus Pan tworzy ową jedność, przez swoją obecność w Ciele i Krwi, którą przyjmujemy. Eucharystia jest znakiem jedności, dlatego też wszyscy, którzy w niedzielnym zgromadzeniu wspólnoty parafialnej nie uczestniczą – ze swojej winy – stają się zagrożeniem jedności.
Kiedy wypowiadamy swoje opinie o Kościele, pamiętajmy, że Kościół założony przez Pana Jezusa tworzymy my ludzie ochrzczeni. Dbajmy nie tylko o zewnętrzny wygląd naszych świątyń, kaplic, ale dbajmy przede wszystkim o jedność Kościoła, przez systematyczną obecność na niedzielnej Eucharystii!!!

II. Dla wielu z nas ten czas jesienny – za parę dni będzie kalendarzowa zima – staje się wielkim wyzwaniem. Przede wszystkim wyzwaniem dla ludzkiej psychiki. Krótkie dni, wiele godzin spędzonych w ciemnościach sprawia, że trudno jest nam zdobyć się na wewnętrzną radość, pogodę ducha. Ulegamy wtedy zniechęceniu, zmęczeniu, dotykają nas przeziębienia. To wszystko sprawia, że zaczynamy się pochylać, nawet kulić w swoim żalu.
Jak możemy sobie z tymi doświadczeniami poradzić?
Po pierwsze powinniśmy mieć odwagę stać prosto podczas tych zmagań! Narzekanie, żebranie, kulenie się i szukanie pociechy w żalu, który chcemy wzbudzić wokół, to pokusa. Nie odzyskamy tego czego pragnie najbardziej nasze serce. Jeżeli mimo wszystko stoimy, prowadzimy rozmowy z innymi, tym samym sprawiamy, że mimo pewnych trudności wychodzimy do nich, przyjmujemy ich w swoim wnętrzu. Zapraszając innych do swojego wnętrza, sprawiamy, że ktoś przeżywający podobne trudności, zaczyna czynić to samo. W takich doświadczeniach pozwalamy też aby narodziły się w nas prawdziwe przyjaźnie, piękne znajomości (Henri J.M. Nouwen).
Doświadczając dłuższych czy krótszych takich chwil, pamiętajmy, że wtedy Pan Bóg daje nam siłę, abyśmy stali wyprostowani podczas tych zmagań, odpowiadali na nie stojąc. Świadomość wsparcia udzielanego nam przez Pana, uzdalnia nas do robienia kolejnych kroków ku podjęciu spotkań z ludźmi. Mimo poniesionego trudu stajemy się zwycięzcami, budowniczymi wspólnoty.
Patrzę przez moje okno! Na zewnątrz jest biało, szarość w ten dzień wnoszą tylko drzewa rosnące przed kościołem – chociaż obsypane są także śniegiem. Jest pięknie, zatem nie pozwólmy zawładnąć się różnym negatywnym pomrukom, które dotykają nasze wnętrza. Jeżeli już gdzieś się pojawią, to nie zgadzajmy się na to, aby zbyt długo gościły w naszym sercu i w myślach.

III. Naszym zadaniem jest kochać i służyć. Bóg nie porzuca nigdy świata, który stworzył, umiłowawszy w nim nade wszystko człowieka. Jest rzeczą naturalną, że nie możemy ani światem, ani ludźmi pogardzać (Św. Teresa Benedykta od Krzyża – Edyta Stein). Są to ważne rady i wskazania dla każdego z nas. Słowo „kochać” jest w zasadzie przez wszystkich znane i przyjmowane, w jakiś sposób realizowane. Słowo „służba” bywa też nam znane, ale mało z nas wchodzi na drogę służby – Panu Bogu i drugiemu człowiekowi. Słowo „służyć” dla wielu z nas źle się kojarzy, uważamy ludzi służących innym za kogoś gorszego, niewykształconego, podporządkowanego …
Jak jest naprawdę? Co kryje się za tym słowem? Na co decydują się ludzie, którzy postanawiają służyć innym? Odpowiedzi na te pytania znajdujemy najpełniej w życiorysach osób świętych. Kochając Pana Boga nade wszystko, wiedzą sercem, że kolejnym krokiem na tej drodze staje się służba ludziom. Ma to miejsce na wielu płaszczyznach życia, od tych zwykłych prac fizycznych, do okazywania pomocy w sensie psychicznym i duchowym. Życie osób zakochanych w Panu Jezusie pokazuje, że nie może i nie da się postępować inaczej. Co nie znaczy, że nie toczą oni wewnętrznej i duchowej walki z sobą. Tak, takich chwil zmagań doświadczają, ale są one chwilami oczyszczania przez Bożą miłość z pychy, egoizmu, dumy.
Przy całym „pięknym” mówieniu w radiu, telewizji, także pisaniu na przeróżnych stronach gazet o codziennej ludzkiej miłości, bezinteresowności, okazuje się jednak, że częstym gościem w relacjach między nami bywa pogarda. Najbardziej znanymi wyrazami bliskoznacznymi słowu pogarda to: obraza, bagatelizowanie, niechęć, wrogość, awersja, wzgarda, lekceważenie, prostactwo, ignorowanie, wstręt, szorstkość, nieżyczliwość, odraza, olewanie, gardzenie, nieprzychylność, impertynencja, uprzedzenie, obrzydzenie, nieuprzejmość, … Uważnie czytając te słowa chyba sobie uświadamiamy, że takich pogardliwych zachowań jest dużo, ciągle z nimi się spotykamy.
Niestety przyszło nam dzisiaj żyć w atmosferze pogardy dla wartości – tych szczególnie głoszonych przez Kościół katolicki. W tej chwili toczy się kampania „obrzydzania” świąt Bożego Narodzenia, ma to miejsce w różnych czasopismach, stronach internetowych. Świąt przecież tak bardzo lubianych, gromadzących ludzi na rodzinnych spotkaniach. To na rodzinnej wigilii – czasami raz w roku – mamy możliwość pogodzenia się z najbliższymi.
„Naszym zadaniem jest kochać i służyć […] Nie możemy ani światem, ani ludźmi pogardzać”. Słowa Patronki Europy niech zachęcają nas do otwarcia serc na miłość naszego Pana, która przecież jest silniejsza od lęku, strachu, dotykającego naszych serc. Ta bezwarunkowa miłość Jezusa, jest także silniejsza od wszelkich elementów pogardy, które czasami zaczynamy tworzyć. Kiedy ulegamy lekceważeniu innych osób, kiedy podążamy za przeróżnymi uprzedzeniami, nieuprzejmości, kiedy zachowujemy się prostacko … Należąc przez sakrament chrztu świętego do rodziny Chrystusa Pana, będąc Jego krewnymi, przyjęliśmy na siebie pewne konsekwencje tej przynależności – mamy kochać Pana Boga, a bliźniego swego jak siebie samego! W żaden sposób pogardy do świata i ludzi, w tych słowach nie znajdziemy!!!

ks. Kazimierz Dawcewicz