Widziane z okna, przeczytane i usłyszane (1F)

I. Rozpoczynam pisane kolejnego cyklu tych rozważań – wracam do liczby „1” z dodatkiem litery „F”. Kiedy parę lat temu zabrałem się do pisania nie myślałem, że tak długo wytrwam w tym dziele. Chociaż muszę się przyznać, że czasami brakowało mi – tak jak teraz – pomysłów. No właśnie w tej chwili taki czas braku przeżywam. Możliwe, że to chwile wakacyjne mnie tak „natchnęły”, a raczej zniechęciły. No cóż zrobić trzeba to wszystko przyjąć, jako próbę, a może raczej zaproszenie do pokonania tego zniechęcenia.
Jak powyżej napisałem tak czynię, zabieram się do pisania. Nie ma co narzekać, trzeba podjąć wezwanie. Przecież każdego dnia staczamy jakieś bitwy w naszym sercu – poucza nas święty Augustyn. Każdy człowiek w swojej duszy walczy z całym wojskiem. Jego nieprzyjaciółmi są pycha, chciwość, obżarstwo, lenistwo, …i nie jest łatwo uniknąć tego, by te ataki nie zostawiły w nas jakiejś rany – dodaje Święty. Jednak warto zawsze pamiętać, że zwycięstwo jest na wyciągnięcie ręki. Trzeba tylko sięgnąć do środków, które zostawił nam Pan: modlitwa, umartwienie, pełna szczerość w kierownictwie duchowym, pomoc Anioła Stróża, a przede wszystkim Najświętszej Maryi Panny. Warto jeszcze pamiętać o jednym: „skoro w tej walce sędzią jest Ten, który oddał za nas swe życie, dlaczego nie mamy być dumni i ufni”.
Wszyscy dobrze wiemy, że podczas różnych zawodów sportowych – olimpijskich, mistrzostw świata i Europy – pośrodku tej rywalizacji znajduje się sędzia. Nie sprzyja ani jednemu, ani drugiemu zawodnikowi, takiej czy innej drużynie, jego postawa ma być neutralna. W walce, którą my toczymy każdego dnia życia, Chrystus Pan nie pozostaje obojętnym, On jest zawsze po naszej stronie!
Doświadczamy w życiu wielu pokus, trudności, udręk, pamiętajmy, że Chrystus jest naszym bezpieczeństwem. On nas nie opuści! Jest zawsze po naszej stronie! Udziela potrzebnej nam pomocy. Trzeba tylko do Niego o tę pomoc zacząć się zwracać! Dobrze jest też stosować środki, które nam pozostawił: modlitwa, umartwienie, …

II. „Dywicka piątka”. Po przeczytaniu tych dwóch słów można wręcz pomyśleć, że to jakaś ocena, która została wystawiona wsi Dywity w organizowanym konkursie. Nie, nie, to tylko hasło biegu, który odbył się nad dywickim jeziorem 9 lipca 2022 roku. Tego zadania podjęła się dosyć znaczna liczba osób. W tym gronie było także dwóch księży. Widać, że zaczynamy dbać o swoją fizyczną kondycję. Bardzo dobrze, że tak jest.
Chociaż po przeczytaniu badań socjologicznych na temat religijności Polaków – po pandemii – ze smutkiem wypada powiedzieć, że nie nadążamy za tą fizyczną aktywnością z aktywnością duchową. Mawiano kiedyś – teraz chyba też – w zdrowym ciele zdrowy duch. Ale nie do końca z tymi słowami jesteśmy coraz częściej zgodni. A jak będzie za parę lat? Rezygnując z religijnej aktywności: modlitwy, niedzielnej Mszy świętej, pozwalamy, aby to co fizyczne i przyziemne, decydowało o naszych wyborach, zachowaniach. Nasze nieposkromione uczucia nami rządzą, nadają coraz częściej ton międzyludzkim relacjom. Wnosząc w życie chaos, ból, okazywaną z wielką siłą pogardę innym. Myślenie tylko o sobie, liczenie tylko na siebie, to tylko niektóre aspekty owego „nowego” zachowania.
Jak można takie myślenie i zachowanie zmienić? Czy jest ktoś, kto w sposób decydujący może to uczynić? Z perspektywy historii ludzkiego zbawienia, trzeba powiedzieć, że miejsce takiej zmiany znajduje się w sercu każdego człowieka. Krocząc po różnych drogach życia, doświadczając różnych wzlotów, ale i upadków, człowiek rozumny nie ucieknie przed pytaniem o sen swojego życia. Pismo Święte zachęca nas słowami: Teraz nadeszła dla nas godzina powstania ze snu (Rz 13, 11). Otwórzmy nasze oczy na przebóstwiające światło, a nasze uszy na głos Boga, który codziennie napomina: Obyście usłyszeli dzisiaj głos Jego: nie zatwardzajcie serc waszych (Ps 96, 8). A co mówi? Pójdźcie, synowie, słuchajcie mnie, nauczę was bojaźni Pańskiej. Biegnijcie, dopóki macie światłość życia, aby ciemności śmierci was nie ogarnęły (Ps 34 [34], 12; J12, 35).
Pośród licznego tłumu ludzi, do których Pan mówi powyższe słowa, szuka On sobie współpracownika i powtarza: Któż jest człowiekiem, co miłuje życie i pragnie widzieć dni szczęśliwe? Jeśli słysząc to odpowiesz: „Ja”, rzecze ci Bóg Skoro chcesz mieć prawdziwe i wieczne życie, powściągnij swój język od złego, od słów podstępnych twe wargi. Odstąp od złego, czyń dobro, szukaj pokoju, idź za nim (Ps 34 [33], 14-15. Gdy tak będziesz postępować, oczy moje będą zwrócone na was, a uszy moje otwarte na wasze prośby. I zanim mnie wezwiecie, powiem: „Oto jestem” (Iz 58, 9). Cóż dla nas najdrożsi, nad ten Boży głos zaproszenia? Oto w swojej łaskawości Pan sam ukazuje nam drogę życia (Święty Benedykt z Nursji, Reguła, Prolog, 8-20).
Ilu ludzi, którzy teraz się pogubili wybierze drogę życia, którą ukazuje nam Pan Bóg, tego nie wiemy? Dla nas osób wierzących i praktykujących wiarę, idących za Panem Jezusem, każdy dzień życia jest okazją do składania świadectwa życia Ewangelią. Pokazania ile radości, sensu życia, pokoju serca, wnosi Chrystus Pan w życie tego, który w Niego uwierzył. Takie świadectwo może stać się zachętą dla wszystkich poszukujących sensu życia, aby i oni wreszcie zadbali o swoją przyszłość, wieczność.

III. Często słyszymy słowa: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” – tak woła Jezus. Zwraca się do tłumów, które Go słuchają, a źle są traktowane przez faryzeuszów. Nie mają pasterza, a jeżeli już coś usłyszą, to zarzuca się ich drobiazgowymi praktykami, które są trudne do udźwignięcia. Święty Augustyn poucza, że największymi ciężarami dla człowieka są jego grzechy. Pycha, brak wielkoduszności, opanowania …, wiele jeszcze innych słabości można w tym miejscy wymienić. Chrystus mimo tego, zaprasza abyśmy z nim dzielili Jego brzemię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem moje jarzmo jest słodkie, a moje brzemię lekkie (Mt 11, 28-30).
Trudno jest nam jednak czasami zrozumieć jak nasz trud życia, ofiara, wyrzeczenia, krzyż, może być lekki i słodki. Wszystkie jednak trudności, kłopoty, przeszkody na drodze powołania, które występują w życiu, przy Chrystusie uzyskują inny sens. To wszystko zamiast stanowić nasz „krzyż” zmienia się w Krzyż Chrystusa, poprzez który stajemy się współodkupicielami świata, oczyszczamy się z grzechów i wzrastają nasze cnoty.
Czasami słyszymy ciepłe podpowiedzi przeróżnych osób – jednak nie posiadających żywej wiary – którzy pogrążeni w wygodzie życia mówią: ta droga jest bardzo trudna. Nie rozumieją oni słów „ofiara”, „wyrzeczenie”. Udzielają takich „rad” dotykają trudnej drogi wiary, ale nie wspominają nic o obietnicy Jezusa: „brzemię moje jest lekkie”.
Dlatego winniśmy rozgłaszać na cztery strony świata, że droga śladami Chrystusa jest drogą pełną radości, optymizmu, pokoju, mimo że wiedzie zawsze blisko krzyża. Bo właśnie wśród tych utrapień znoszonych dla Boga zbieramy największe owoce. „Pamiętaj – radzi nam św. Franciszek Salezy – że pszczoły, kiedy robią miód, jedzą i utrzymują się z bardzo gorzkiego pożywienia; tak i my możemy czynić akty dobroduszności i wytwarzać miód z najlepszych cnót jedynie spożywając chleb goryczy i żyjąc pośród utrapienia” /por. Francisco F. Carvajal, Rozmowy z Bogiem, t. IV, s. 166-167/.
Mam nadzieję, że te słowa pomogą nam lepiej zrozumieć wołanie Pana Jezusa: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście”. Wołanie zapraszające do podążania z Nim w życiu. Przeróżne zaś trudy, utrapienia, strapienia, bóle, …, nie zniechęcą nas w tym życiowym dziele. Bo zamiast być tylko naszym krzyżem, zmieniają się w Krzyż Chrystusa! Wtedy też zaczniemy wydawać najpiękniejsze owoce ewangelicznego życia! A Jego brzemię stanie się słodkie i lekkie!

ks. Kazimierz Dawcewicz