Widziane z okna, przeczytane i usłyszane (16F)

I. Teraz trochę o piłce nożnej. Podobno jest to najbardziej ulubiona dyscyplina sportowa na świecie. Dlatego wzbudza tak wiele emocji, ale także pewne kontrowersje. Dzisiaj w Polsce (10 listopada) zostały podane nazwiska piłkarzy, którzy pojadą na mistrzostwa świata w Katarze. Ale na stronach internetowych można obejrzeć film „Tajemnice FIFA”. To organizacja, która zarządca tymi mistrzostwami. Oglądający ten film widz ma przed sobą skorumpowaną grupę osób, tworzącą państwo w innych państwach świata. Jak jest naprawdę? Upływający czas pokaże, co z tych oskarżeń jest prawdą.
Wracając do naszego polskiego podwórka, trochę emocji zawsze towarzyszy powołaniu kadry, która pojedzie na mistrzostwa świata. Tak było i teraz. Można było zabrać jeszcze tego, a tego nie powoływać – takie głosy padały z ust znawców futbolu, kiedy usłyszeli nazwiska wybranych piłkarzy. Ale w ostatnich dniach podano jeszcze jedną informację, mającą związek z naszą piłką nożna. Wiadomość ta dotyczy korupcji w polskich rozgrywkach, teraz to liga trzecia jest w to zamieszana. Wielu już myślało, że problemu został rozwiązany, a jednak istnieje nadal. Okazuje się, że trudno jest pogodzić rozgrywki piłkarskie z wygrywaniem na boisku z tym, co zakładają inni w zakładach bukmacherskich. Wtedy zaczynają działać „miłośnicy” futbolu, wpływając na zawodników, sędziów, działaczy, aby ustawić wynik meczu, aby był „taki jak trzeba”. Okazuje się, że chęć wzbogacenia się jest większa od uczciwej gry.
Czytając takie informacje, czy też oglądając film o FIFA, stykamy się z potęgą pieniądza, który zmienia myślenie i postępowanie ludzi. Łaska Boża czyni z grzesznika świętym, za to pieniądz – oddanie się mu – tworzy grzesznika. W Kazaniu na Górze Pan Jezus rozpoczyna swoje nauczanie od słów: „Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie” (Mt 5,3). Wszyscy, którzy żyją tym błogosławieństwem, doświadczają duchowej wolności od wartości materialnych. Rzeczy materialne są potrzebne w przeżywaniu codzienności, ale w każdym z nas drzemie chęć zabezpieczenia się na przyszłość, bycia niezależnym. Wiele osób uważa, że przez bycie bogatym to osiągnie. Przykład takiego myślenia jest widoczny w organizacji piłkarskiej FIFA – pokazany w przywołanym filmie.
Takie i jeszcze inne zachowania działaczy piłkarskich, nie przekreślają samej piłki nożnej. Chociaż rzucają cień na toczące się rozgrywki, mogą tym samym uwolnić niektórych kibiców od ubóstwiania tej dyscypliny sportu. Dla sympatyków piłki nożnej pozostaje żyć nadzieją, że środki naprawcze podjęte w celu oczyszczenia piłkarskiego środowiska wydadzą dobre owoce – uczciwości, przestrzegania zasad gry, …

II. Nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego – modlimy się w ostatniej prośbie Ojcze nasz. Po wypowiedzeniu prośby, aby Bóg odpuścił nam nasze grzechy, od razu zwracamy się do Boga, by dał nam potrzebne łaski, żebyśmy ponownie Go nie obrażali, aby też nie dopuścił, abyśmy ulegali pod ciężarem prób. Aby prowadził nas z ojcowską troskliwością. Ale nas zbaw ode złego. O jakie zło tutaj chodzi? O diabła, od którego pochodzi wszelkie zło. Diabła, który istnieje, który nie przestaje krążyć wokół stworzeń, siejąc niepokój, bezsens, oddzielenie się od Boga.
Obserwując otaczającą nas rzeczywistość życia ludzi, ma się wrażenie, że współczesny człowiek nie chce widzieć tego zagrożenia. Czyni wszystko, aby ze swojej świadomości wyrzucić istnienie owych , owych , o których mówi List do Efezjan (4,15).
Pan Jezus, dopuścił do siebie kuszenie, żeby nauczyć nas pokonywania pokus i ufności we wszystkich próbach. Za życia będziemy kuszeni w taki czy inny sposób – może tym silniej, im większe będzie nasze pragnienie podążania za Jezusem. Bądźmy zatem czujni jak żołnierz na warcie. I zawsze pamiętajmy, że nigdy nie będziemy kuszeni ponad nasze siły (por. 1 Kor 10,13). Zwyciężymy jeżeli będziemy unikać okazji do grzechu i zawsze prosić o odpowiednią pomoc.
Pokusa sama w sobie nie jest czymś złym, staje się nawet okazją udowodnienia Panu, że Go kochamy, że wolimy Go ponad wszystko inne. Jest ona środkiem do wzrastania w cnotach i w łasce uświęcającej. Ale byłoby wielką zarozumiałością bądź lekkomyślnością pragnienie pokusy lub prowokowanie jej w jakiś sposób. Wielkim też błędem byłoby też nadmierne lękanie się jej, jak gdybyśmy nie ufali w otrzymywane łaski. Wystarczy ci łaski, – bądź wierny, a zwyciężysz (św. Josemaria Escriva, Droga, 707).
Musimy także rozróżnić między <> a <>. Kusić – naucza św. Tomasz – to nic innego jak doświadczać czy wystawiać na próbę. Gdy ktoś jest kuszony, jego cnota wystawiona jest na próbę. Pokusą jest to wszystko, co w danej chwili odwodzi nas od pełnienia z miłością woli Bożej. Możemy znosić pokusy, które pochodzą z naszej własnej natury, zranionej przez grzech pierworodny. Diabeł podjudza do grzechu, wykorzystując naszą słabość i maniąc szczęściem, którego on nie ma i dać nie może. Z diabłem sprzymierza się świat i nasze namiętności, które zawsze nam towarzyszą – świat oznacza to wszystko, co oddala od Boga.
Bóg dopuszcza, byśmy byli kuszeni, ponieważ chce dla nas większego dobra. Jego Opatrzność zrządziła tak, że nawet z tych prób możemy czerpać korzyść. Czasami są one niezastąpionym środkiem, byśmy po synowsku zwrócili się do Niego. Pokusy są często jak sztuczne ognie, które oświecają głębiny duszy. W pokusie i w trudnościach możemy odkryć swoją rzeczywistą wielkoduszność, ducha ofiary, prawość intencji, jak również ukrytą zawiść, chciwość maskowaną fałszywymi potrzebami, zmysłowość, pychę – zdolność do zła, która tkwi w każdym człowieku. W tych chwilach możemy lepiej poznać siebie i wzrastać w pokorze. Pokusa pozwala nam widzieć, jak jesteśmy słabi i bliscy grzechu, jeżeli nam Bóg nie pomoże. Łatwiej jest wtedy prosić o pomoc i obronę.
Pokusa może pobudzać do wzrastania w cnotach. Odrzucenie wątpliwości w wierze rozbudza akt wiary; przeciwstawienie się na samym początku oszczerstwu oznacza wzrost szacunku do innych. Okres szczególnie trudny w życiu wewnętrznym, który może się pojawić w każdej chwili, może także być wyjątkową okazją do rozbudzenia nabożeństwa do Najświętszej Maryi Panny, do wzrastania w pokorze, do większej uległości i szczerości w kierownictwie duchowym. Nic nie może nas oddzielić od Boga, jeśli nie zgodzi się na to nasza wola. Ów trudny czas, który Pan dopuszcza, jest okresem znacznego postępu duchowego i oczyszczenia serca. Pokusa może być niewyczerpanym źródłem łask i zasług na życie wieczne (por. Francisco F. Carvajal, Rozmowy z Bogiem, Ząbki 1998, s. 263-268).
Odmawiając modlitwę Ojcze nasz, czyńmy to zawsze z wiarą, wielką uwagą. Niech zawsze towarzyszy nam świadomość, że zostaliśmy jej nauczeni przez samego Pana Jezusa. Mamy na wyciągnięcie ręki, wielką duchową pomoc w codziennym życiu. Nie trzeba zatem wyszukiwać jakiś „nadzwyczajnych” modlitw, wystarczy każdego dnia korzystać z Modlitwy Pańskiej. Wypowiadając jej słowa, mamy tam wszystko – prosimy o to wszystko – co jest nam potrzebne do życia tu na ziemi.

III. „Świadomość, że należymy do wspólnoty niezliczonych świętych poszerza i otwiera nasze serca na cały szeroki świat. Miłość dzięki której potrafimy kochać innych, nie jest wyłącznie naszym dziełem. Współtworzą ją miłość Jezusa i Jego świętych którzy żyją w nas. Jeśli Duch Jezusa żyje w naszych sercach, to przebywają w nich wszyscy, którzy żyli i żyją tym samym Duchem. Nasi rodzice, dziadkowie i pradziadkowie. Nasi nauczyciele, a także ich nauczyciele, nasi duszpasterze, ich duszpasterze; nasi duchowi przewodnicy oraz ich duchowi przewodnicy. Wszyscy święci mężczyźni oraz święte niewiasty, którzy tworzyli ten tak długi łańcuch miłości w dziejach ludzkości są własnością naszych serc, w których Duch Jezusa zapragnął zamieszkać.
Wielka wspólnota świętych to na pewno więcej, niż sieć powiązań międzyludzkich. Jest to przede wszystkim wspólnota naszych serc” (Henri J.M. Nouwen, Chleb na drogę, Bytom, 2001, s. 353).

Po przeczytaniu tego tekstu jesteśmy trochę – może nawet bardzo mocno – zaskoczeni tymi słowami. Przede wszystkim tym, że w naszych sercach jest tyle życia – przynajmniej tak powinno być. Przeżywając kolejny dzień naszej codzienności, nosimy ludzi w swojej pamięci; pewne sprawy i wydarzenia także w sobie nosimy. Wszyscy, którzy umarli żyją w Bogu. Pamięć jednak o nich jest w nas ciągle obecna. Oglądałem kiedyś film o rodzinie ortodoksyjnych Żydów, tam z podobnym stwierdzeniem się spotkałem. Wtedy rabin, głowa rodziny stwierdził, że nasze serca są cmentarzem – bo nosimy w nich naszych zmarłych. Cytowany przeze mnie autor widzi to trochę inaczej – nazywa to inaczej. Duch Jezusa żyjący w naszych sercach sprawia, że przebywają w nich ci wszyscy, którzy kiedyś żyli i teraz żyją tym samym Duchem. To słowa zapraszają nas do ożywienia w sobie wspólnoty ze świętymi.
Jeżeli chcemy tego doświadczyć i ciągle żyć ową bliskością świętych, mamy także dbać o nasze serca. O to, aby Duch Jezusa zapragnął w nich zamieszkać. Dlatego powinniśmy dbać o to, aby ciągle kochały Pana Boga, bliźnich. Wielką pomocą w tym dziele jest codzienna chęć zobaczenia Chrystusa – czyli modlitwa. Naszą codzienność przeżywamy często w gronie przeróżnych osób, nawet w tłumie ludzi. Ten tłum sprawia, że tak do końca nie potrafimy być sobą. Można nawet powiedzieć, że zwalniamy się z odpowiedzialności za to, co mówimy i robimy. Często nie zastanawiamy się nad tym, dbamy zatem mocno aby nie odstawać od pozostałych osób. Potrzeba nam wtedy także czasu aby odkryć, że ów tłum stał się murem odgradzającym naszą drogę do Boga.
Ewangelia zaprasza nas abyśmy wyszli z tego tłumu, przestali robić to co czynią inni ludzie, przestali naśladować ich zachowania, sposób myślenia. Pięknym przykładem takiego wyrwania się z tłumu jest Zacheusz. Wszedł na sykomorę – chciał osobiście zobaczyć Jezusa. Nie spostrzegł, kiedy sam został przez Niego dostrzeżony (zob. Łk 19,1-10). Pamiętajmy zatem kim jesteśmy! Jako umiłowane dzieci Boga Ojca, który jest w niebie, miejmy serca otwarte na świat.

ks. Kazimierz Dawcewicz