Widziane z okna, przeczytane i usłyszane (15d)

I. Wiele zabiegów i różnych starań wykonują ludzie, aby wyglądać pięknie. Chodzą do najlepszych fryzjerów, krawców, …itp. Oddają się przeróżnym masażom, wyciskają z siebie ostatnie poty – w siłowniach, aby pozbyć się niepotrzebnych gram tłuszczu. Wszystko po to, aby nadążyć za żurnalową modą. Aby inni nas podziwiali, zachwycali się zewnętrznym wyglądem. A jak jest naprawdę z tym poszukiwaniem piękna? Czy naprawdę tu znajdują się prawdziwe miejsca, które czynią człowieka pięknym?
Przez ponad dwie godziny przebywałem dzisiaj (poniedziałek 13.08.18 r) u sióstr Karmelitanek w Spręcowie. W oczekiwaniu na siostrę do spowiedzi, przez chwilę patrzyłem przez okno. Na zewnątrz młoda dziewczyna odprawiała drogę krzyżową. Możliwe, że była tu na rekolekcjach, albo dniu skupienia. Patrząc z oddali na jej modlącą i zamyśloną sylwetkę, pomyślałem sobie: człowiek nabiera piękna kiedy się modli! Kiedy znajduje czas na spotykanie się z Panem Bogiem! Pisze o tym także dlatego, aby wskazać nam wszystkim źródło prawdziwego piękna.
Dla człowieka wierzącego modlitwa – każda chwila spotkania z Bogiem Ojcem, który nas kocha – powinna być takim czasem kształtowania w nas piękna. Kiedy stajemy przed Nim z sercem otwartym, wtedy spływa na nas Jego miłość. On wie, co tak naprawdę jest nam potrzebne. Wyszliśmy z Jego rąk i do Niego zmierzamy, a te chwile spędzone na modlitwie – w domu, na rekolekcjach, dniach skupienia, sprawiają, że nasze serce jeszcze bardziej upodabnia się do Serca Jego Syna, a naszego Pana Jezusa Chrystusa.
Pisząc o tym prawdziwym źródle piękna, proszę pamiętać, że w żaden sposób nie zabraniam, nie wyśmiewam chodzenia do fryzjera, kosmetyczki, krawca, … Zachęcam, aby z tego wszystkiego korzystać. Ale też warto pamiętać, że piękno, które „tam spływa” jest tymczasowe, a czasami okazuje się złudne. Znamy przecież wiele różnych sytuacji, ludzkich zachowań, w których „zrobiony na pięknego” człowiek pokazuje swój czarny charakter. Wprawia w osłupienie, nawet w pewne przerażenie swoich bliskich,
Dbając o swój zewnętrzny wygląd, pamiętajmy, że prawdziwie piękni stajemy się wtedy, kiedy znajdujemy każdego dnia czas, aby pobyć razem z Panem Bogiem! Przypominał o tym młodzieży papież Benedykt XVI, w czasie Światowych Dni Młodzieży w Kolonii: „Chrystus nie ujmuje nic z tego, co jest w was piękne i wielkie, lecz prowadzi wszystko do doskonałości na chwałę Bożą, dla szczęścia ludzi, zbawienia świata” (Boża rewolucja, s. 67).

II. Nie będzie przesadą kiedy powiem, że wielu z nas czasami ma dość tego wszystkiego co w naszym życiu się dzieje. Różne problemy, wydarzenia dnia codziennego, nas przerastają. Chęć zniknięcia z tego świata, przysłowiowego zapadnięcia się pod ziemię, czasami posiada mocną siłę. Ale co na to Pan Bóg? Historia Eliasza (zob. 1 Krl 19,4-8) pokazuje, że ma swój plan na nasze życie. To przypomnienie, że mamy do wykonania różne zadania. Tym samym potwierdza, że jesteśmy Mu potrzebni! W przypadku Eliasz Pan Bóg posyła swego anioła, który zanosi mu pokarm. Ma on nabrać sił, aby być gotowym do odbycia długiej drogi.
Po lekturze tego fragmentu Pisma świętego uświadamiamy sobie jeszcze bardziej, że każdy z nas ma „prawo” do słabszych, czy gorszych dni. Są nawet chwile, kiedy wątpimy w to wszystko co robimy. Bóg jednak doskonale zna człowieka – zna nas. Jest dobrym Ojcem, najlepszym lekarzem naszej duszy i ciała. Doskonale wie, że w chwili zwątpienia, załamania, potrzebujemy pomocy. Chce nas wyrwać z dołu rozpaczy, chce tym samym wlać otuchę w nasze serca.
Jak najczęściej w takich sytuacjach się zachowujemy? Niestety często odrzucamy wyciągniętą w naszą stronę pomocną dłoń. Jednak postawa Eliasza uczy nas, abyśmy nie odrzucali pomocnej dłoni. Takie chwile różnych trudności, mogą przecież przydarzyć się każdemu. Najważniejsze wtedy jest to, aby podnieść głowę (ks. Michał Kwiatkowski). Strać się iść przez życie ze słowami Jezusa: „Ja jestem z wami (jestem z tobą) przez wszystkie dni, aż do skończenia świata”.
Ważną sprawą w takim doświadczeniu jest trwanie na codziennej modlitwie. Bronić się powinniśmy przed jej skracaniem, a przede wszystkim przed jej odrzuceniem. Jeżeli nie potrafimy w takich chwilach wypowiedzieć żadnego słowa, można spróbować odmówić Litanie czy też sięgnąć po Księgę Psalmów. Wreszcie, nie możemy zapomnieć, że Pan Jezus karmi nas swoim Ciałem – Eucharystią, która deje siłę do codziennego życia, do zmagania się z rozmaitymi problemami.

III. Jednym z elementów tworzących nasze codzienne życie jest sen. Potrzebujemy snu, w czasie snu odpoczywamy, nabieramy sił. Ale okazuje się, że sen pojawia się także w trakcie modlitwy. Po prostu, niektórzy z nas zasypiają kiedy się modlą. Takie zachowanie świadczy o zmęczeniu dniem codziennym, ale też o tym, że niedobrze jest zostawiać modlitwę na ostatnie chwile dnia. Przepracowanie, krótkie spanie w nocy sprawia, że gdy kończymy kolejny dzień, odłożone „na później” różne zajęcia i prace – także i modlitwę – wykonujemy z „zamkniętymi” powiekami.
Co mamy zrobić z takim zachowaniem na modlitwie? Czy jesteśmy w stanie takie zachowanie zmienić, aby pozbyć się wyrzutów sumienia? Pewną odpowiedź na powyższe pytania znajdujemy w wywiadzie rzece, którego udzielił kar. Jorge Bergoglio – późniejszy papież Franciszek: „Czym według Księdza Kardynała powinna być modlitwa?
Moim zdaniem powinna być w pewnym sensie doświadczeniem poddania się, oddania, gdy cała nasza istota wchodzi w obecność Boga. To tam odbywa się dialog, słuchanie, przemiana. Modlić się, to patrzeć na Boga, ale przede wszystkim czuć, że On patrzy na nas. Czasem doświadczenie religijne pojawia się, gdy na przykład modlę się na różańcu lub psalmami, albo kiedy z wielką radością i zaangażowaniem odprawiam Eucharystię. Ale najgłębsze doświadczenie religijne przeżywam, gdy staję, nie wyznaczając sobie żadnego czasu, przed tabernakulum. Niekiedy zasypiam na siedząco, pozwalając, by On na mnie patrzył. Czuję się wtedy, jakbym był w rękach Kogoś, jakby Bóg brał mnie za rękę. Myślę, że w modlitwie chodzi o dojście do transcendentnej inności Boga, który jest Panem wszystkiego, ale zawsze szanuje naszą wolność” (Francesca Ambrogetti Sergio Rubin, Jezuita Papież Franciszek, Kraków 2013, s 59).
Trudno mi jednoznacznie stwierdzić, czy te krótkie dwa zdania pomogą uspokoić sumienia, kiedy stwierdzimy, że w trakcie modlitwy znów pewną część czasu przeznaczoną na nią przespaliśmy. Mam nadzieję, że te słowa dadzą nam wszystkim lepsze zrozumie czym modlitwa powinna być. Wtedy też chwile snu przez Panem Bogiem, będziemy traktowali zupełnie inaczej. O zasypianiu w czasie rozmyślaniu w karmelu, pisała św. Teresa od Dzieciątka Jezus. Ona porównała takie zachowanie do postawy małego dziecka, które zawsze jest przez rodziców kochane. Wtedy kiedy się bawi, rozmawia (rozrabia). Ta rodzicielska miłość i spojrzenie towarzyszy mu, także w chwili kiedy śpi. W podobny sposób patrzy na nas, Bóg nasz Ojciec!
Kiedy zasypiamy w czasie modlitwy, pozwalamy Panu Bogu, aby na nas patrzył! Trzeba o tych słowach pamiętać, wniosą może więcej miłości w naszą relację do Niego. Ale z drugiej strony jeżeli chcemy, aby nasza modlitwa była dialogiem, słuchaniem, przemianą serca, trzeba też zadbać o jak najlepszy na nią czas!

ks. Kazimierz Dawcewicz