Widziane z okna, przeczytane i usłyszane (14F)

I. Kolejnymi słowami, które wypowiadamy w modlitwie „Ojcze nasz” jest prośba o chleb. „Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”. Chlebem na każdy dzień jest modlitwa na rozpoczęcie dnia. „Daj nam”, te słowa wyrażają głęboką ufność dzieci, które oczekują wszystkiego od swego Ojca. Gdy prosimy o chleb jedynie na dzisiaj, oznacza to, iż następnego ranka będziemy znów potrzebować spotkania z Bogiem naszym Ojcem.
Pan nauczył nas prosić przez słowo chleb o wszystko, czego potrzebujemy, aby żyć jak dzieci Boże; o wiarę, nadzieję, miłość, radość, pożywienie dla ciała i duszy; o światło by w codziennych wydarzeniach widzieć wolę Bożą, o wielkie serce, aby wszystkich rozumieć i im pomagać. Chleb jest symbolem wszystkich dóbr, które zsyła nam Bóg. Przede wszystkim modlimy się tutaj o środki materialne potrzebne do życia; ale również o to, co jest potrzebne dla zdrowia duszy.
Pan Jezus chce abyśmy prosili naszego Ojca w niebie również o dobra doczesne. Jeżeli będziemy ich używać we właściwy sposób, pomogą nam dojść do nieba. Pamiętajmy, że pierwszym cudem Pana Jezusa było przemienienie wody w wino, by nie zasmucać nowożeńców w dniu ich święta. Innym razem nasycił ogromny tłum, który głodny szedł za Nim. Nie zapomniał także, że trzeba nakarmić córkę Jaira, którą dopiero co wskrzesił z martwych.
Kiedy prosimy o chleb powszedni, uznajemy, że całe nasze życie zależy od Boga. Pan chciał, byśmy codziennie prosili Go o to, czego potrzebujemy, byśmy ustawicznie pamiętali, że Bóg jest naszym Ojcem, a my potrzebującymi dziećmi, które same sobie nie poradzą ze wszystkim. Pobożne odmawianie tej części Ojcze nasz oznacza, iż uznajemy naszą absolutną nędzę w obliczu Boga i Jego dobroć, która codziennie zapewnia nam to, czego potrzebujemy.
Ojcowie Kościoła interpretowali chleb z Modlitwy Pańskiej nie tylko jako pożywienie materialne, ale również jako Chleb Życia, Najświętszą Eucharystię, bez której nie może istnieć nadprzyrodzone życie duszy.
Jam jest chleb życia. Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli. To jest chleb, który z nieba zstępuje; kto go spożywa, nie umrze. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki (J 6,48-51). Realizm tych słów wyklucza jakąkolwiek przenośną interpretację. Kiedy uczestniczymy we Mszy, to po przyjęciu Komunii świętej Chrystus nie jest w nas obecny jedynie jak przyjaciel przez obecność duchową; jest w nas prawdziwie, rzeczywiście i substancjalnie obecny. W Komunii świętej istnieje tak ścisłe zjednoczenie z samym Jezusem, że przekracza to wszelkie rozumienie.
Kiedy mówimy Ojcze, chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj i uważamy, że każdego dnia możemy przyjąć chleb życia, powinniśmy być radośni i wdzięczni; powinno nas to pobudzać do częstego przyjmowania Komunii świętej (por. Francisco F. Carvajal, Rozmowy z Bogiem, Ząbki 1998, s. 251-254).
Jak widzimy słowa wypowiadane przez nas w modlitwie Ojcze nasz zawierają wiele treści, znaczeń, a przede wszystkim są prośbą dziecka do Boga Ojca. Prośbą o wsparcie, troskę i pomoc. Dlatego zawsze powinniśmy odmawiać tę modlitwę z uwagą, bo przecież nauczył jej nas sam Pan Jezus.

II. „Nie trzeba tracić ducha, gdy codziennie doświadczamy ze wszystkich stron siły grzechu, podziału i rozdarcia. Także w sobie samym. Wszystko to są jedynie „rzeczy pierwsze” (Ap 21,4), które muszą przeminąć. Rzekł Bóg: „oto czynie wszystko nowe. […] Słowa te wiarygodne są i prawdziwe (Ap 21,5). Z nich trzeba czerpać ufność i nadzieję do przezwyciężenia podziałów i tworzenia nowej przyszłości” (o. Wacław Hryniewicz). Są to ważne rady i wskazania dla każdego z nas. Bo nie da się ukryć, że doświadczenie grzechów, słabości, osłabia nasze chęci do dalszej pracy nad sobą. Czasami nawet można powiedzieć, że zatrzymuje, wzbudza lęk przed przyszłością, wprowadza w stany depresji.
Myśli o porażce, naszych słabościach, rozdarciu społeczeństwa, kłótniach jakie mają miejsce w rodzinach, niestety bywają częstymi towarzyszami naszych dni. Nie jest łatwo je odrzucić, gdzieś przegonić. Wielką pomocą w tym dziele jest myślenie o Panu Bogu, pamiętanie, że On jest z nami zawsze. A jego miłość jest silniejsza od lęków, niepokojów jakie idą za nami. Bycie w Jego obecności pomaga nam je pokonać, ale także stwarza w nas nowego – dobrego człowieka.
Wielką pomocą w tym dziele przezwyciężenia podziałów i tworzenia nowej przyszłości, tworzenia nowego ewangelicznego człowieka, jest systematyczna lektura Pisma świętego. Słowo Boże powtarzane, rozważane, z upływem czasu „przykleja” się do naszych myśli i pamięci. Idąc z nami pomaga dokonywać dobrych wyborów, daje siłę do mówienia „nie” złu, które wnosi podziały i rozdarcia. Uzbrójmy zatem nasze myśli w „hełm Bożego słowa”, i twórzmy nowy piękny świat.

III. „Bardzo mocne wrażenie wywarło na mnie kazanie wygłoszone przez Przewodniczącego Zgromadzenia Ogólnego Kościoła Szkocji po katastrofie lotniczej nad Lockerbie, kiedy to samolot pasażerski rozbił się, wskutek czego zginęli wszyscy obecni na pokładzie: „Gdzie był Bóg, kiedy to wszystko się działo? Chrześcijańska odpowiedź na odwieczne pytanie, dlaczego dobry Bóg dopuszcza zło, jest dziwna, ponieważ chrześcijanie wierzą, że Bóg jest tam, gdzie najmniej moglibyśmy Go oczekiwać, w katastrofie, w nieszczęściu, w cierpieniu …” Nie wszystkie nasze pytania znajdują odpowiedź, jednakże w tamtych słowach znalazłem pokarm dla rozmyślań i modlitwy” (kar. Basil Hume OSB).
Pytanie gdzie jest Pan Bóg kiedy ludzie cierpią, kiedy chorują niewinne dzieci, kiedy toczy się wojna, …, stawiamy także i my. Może nawet wiele już razy je postawiliśmy. Zacytowane przeze mnie słowa nie wszystkich mogą zadowolić, nie wszyscy możemy czuć się usatysfakcjonowani tą podpowiedzią. Ale innych bardziej nas przekonywujących odpowiedzi nie znajdziemy. Takie pytanie podobno zostało zadane przez więźnia w Oświęcimiu, kiedy patrzył na śmierć współwięźnia. Odpowiedź otrzymał od stojącego obok człowieka: „Bóg wisi tam razem z tym umierającym człowiekiem”.
Pytania o obecność Pana Boga w świecie, Jego opieszałość w działaniu, zadaje wiele osób teraz, kiedy czytają wiadomości z wojny w Ukrainie, czy też w innych częściach świata. Gdzie On jest? Jest właśnie tam gdzie moglibyśmy Go najmniej oczekiwać, … w cierpieniu niewinnych ludzi, przy umierających, przy opłakujących zmarłych. Wiem także, że możemy otrzymać odpowiedzi na to pytanie od jeszcze innych osób – filozofów, pisarzy, różnych myślicieli. Ich słowa mogą na chwilę nas uspokoić, ale nieutulony żal za chwilę wróci, aby jeszcze z większa siłą zaatakować. W perspektywie życia, które jest przed nami, obecność Boga w tych najmniej oczekiwanych przez nas sytuacjach, pomaga nam spojrzeć na nie inaczej. Zaprasza też do modlitwy, a Jego słowo staje się pokarmem dla naszego skołatanego serca.
Nie bójmy się pytać Pana Boga, o takie czy inne sprawy i wydarzenia. Ale też pamiętajmy, że On jest zawsze blisko nas!

ks. Kazimierz Dawcewicz