Widziane z okna, przeczytane i usłyszane (13E)

I. Przeglądając stronę internetową „DeOn”, przez chwilę czytałem opracowanie dotyczące ożywienia wiary. Wiemy wszyscy dobrze, że wierząc można wpaść w pewną duchową stagnację, zniechęcenie, zmęczenie, rozczarowanie. W takim razie co mamy robić, aby podobać się Panu Bogu? Aby nie wpaść w taki dół? Takie pytania związane z wiarą zadał jednemu z ojców pustyni, pewien młody człowiek. Usłyszał trzy krótkie rady. Pierwsza z nich mówi o tym, że dokądkolwiek idziemy, to zawsze powinniśmy mieć Boga przed oczyma. Ciekawa uwaga, która zachęca także i nas abyśmy szli przez życie z sercem przepełnionym Bożą miłością i bojaźnią. Człowiek, który kocha Pana Boga, całym sercem, duszą i umysłem pamięta o Nim. Nie jest to postawa nacechowana lękiem i strachem, ale zawierzeniem i ufnością.
Cokolwiek robisz, mówisz, opieraj się na Piśmie świętym! To drugie wskazanie, przypominające nam, że słowo Boże ma być przewodnikiem naszej codzienności. Każdego dnia wchłaniamy w siebie „tony” przeróżnych informacji. Smutne w tym wszystkim jest to, że to one bardzo często decydują o naszych wyborach i decyzjach. A przecież to słowo Boga, ma nas prowadzić przez życie. Wszelkie decyzje moralne, społeczne i polityczne, zawsze powinny być z nim konsultowane i zgodne. Wiem, że będziemy w tej dziedzinie poddawani przeróżnej presji, ale dla nas ma być ono najważniejsze.
I trzecia rada: gdzie raz zamieszkasz nie odchodź stamtąd łatwo. Ta rada w swojej dosłowności dotyczy tych, którzy podejmują życie mnisze. Są oni zobowiązani przez złożony ślub, do przestrzegania i zachowywania stałości w zamieszkaniu. W poszukiwaniu duchowej atrakcyjności, człowiek tamtych czasów – ale także i tych obecnych – potrafił odbyć wiele podróży. Pokonał wiele kilometrów, aby zaspokoić swoją duchową ciekawość. Bo usłyszał, że „gdzieś” jakiś duchowny pięknie mówi, śpiewa, skuteczny jest w modlitwie. Podobno udziela też „wyjątkowych” pouczeń i rad.
Są to pułapki, w które wpadali mnisi tamtych czasów. Ale w podobne zasieki wpada wiele osób dzisiaj. Turystyka rekolekcyjna kwitnie, poszukiwanie atrakcyjności duchowej sprawia, że każdego tygodnia niektóre osoby bywają na różnych nabożeństwach, pokonując dalekie odległości. Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że owe podróże nie przyczyniają się do duchowego postępu.
A przecież życie duchowe wymaga zatrzymania, przeznaczenia określonego czasu na modlitwę. Trzeba się wreszcie zgodzić, że to Pan Bóg w ostateczności sprawia w nas duchowy wzrost. Jeżeli ktoś tego nie zrozumie, to będzie narażony na ciągłe „podróżnicze poszukiwania”. Co jeszcze warte zapamiętania z uwag owego ojca pustyni? To przypomnienie nam wszystkim, że kto te trzy rady zachowa, ten będzie zbawiony!

II. Życie w zasadzie każdego człowieka, naznaczone jest pewnymi zmaganiami. Jest ich wiele, ale ja w tym rozważaniu chciałbym zająć się napięciami jakie powstają w nas, kiedy toczymy walkę między ludzką(naszą) logiką, a logiką Bożą. Nasza ludzka logika chce aby świat był czysty, chcemy żyć w sterylnie czystym świecie. Dlatego taką wagę przykłada się współcześnie do czystości ekologicznej, dbamy o czystość lasów, wód, miejscowości w których mieszkamy. Ta logika dotyka też ludzi. Można usłyszeć gdzieniegdzie głosy nawołujące do oczyszczenia naszych miejscowości i środowisk z ludzi złych. Ten sposób myślenia ilustruje rozmowa – przeprowadzona bardzo dawno temu – między wojskowym a księdzem. Wysoki rangą oficer Ludowego Wojska polskiego pouczał duchownego co powinno się zrobić w Kościele: pogonić grzeszników, złodziei, plotkarzy, … na koniec dodał, że taki Kościół będzie przyciągał ludzi. W odpowiedzi ksiądz stwierdził: realizacja takich wskazań sprawiłaby, że Kościół przestałby istnieć.
Boża logika jest inna …, ludzie dobrzy mają dojrzewać do świętości w bliskości ludzi złych. Dobrzy są nieustannie testowani, poddawani przeróżnym próbom. Źli natomiast są nieustannie wzywani do nawrócenia, przemiany życia, widząc dobre życie ludzi sprawiedliwych. Rosną w tym samym czasie, tak będzie się działo aż do końca czasów. Zło chce odnieść zwycięstwo, a dobro rośnie mimo przeróżnych ataków.
Szukając pomocy do obrony przed atakami zła, szukając mocy, trzeba zwracać się każdego dnia o pomoc Ducha Świętego. „Duch przychodzi z pomocą naszej słabości” (zob. Rz 8,26-27)- poucza nas święty Paweł. Zawsze pamiętajmy, że Pana Boga nie ma w dokonywanym złu. Tam jest obecny innych duch – mocny, inteligentny, groźny – szatan.
Chwasty, o których mówi Ewangelia (zob. Mt 13, 24-30): chwasty pijaństwa, agresji, psychopatii, gwałtu, pornografii; chwasty niesprawiedliwości, zakłamania, zdrady, lenistwa, chciwości, potrafią być obecne w małym ludzkim sercu, może być ich tam wiele. Jednak znacznie więcej jest ich w rodzinie, sąsiedztwie, parafii, w państwie, w Kościele. A pokusa wyczyszczani tych miejsc, środowisk, społeczności jest nadal bardzo wielka.
Pan Jezus mówi: Pozwólcie obojgu rosnąć aż do żniwa. Mimo tego, że mamy przeżywać życie obok ludzi złych, agresywnych, chciwych, …, to mamy też prawo przed nimi się bronić. Mamy wręcz obowiązek, chronić przed wpływem zła siebie i osoby nam najbliższe. Możemy powiedzieć „Nie” wszelkim zaproszeniom na kolacje, towarzyskie spotkania, które nie licują z naszą chrześcijańską moralnością. Gdzie atakuje się Kościół, wyśmiewa jego naukę. W miejscu pracy mamy z chrześcijańską miłością bliźniego, cierpliwością, znosić takie osoby. Ale poza nią, dla właściwego rozwoju życia duchowego, powinniśmy szukać towarzystwa osób, wspólnot, w których nie będziemy ciągle musieli się usprawiedliwiać i tłumaczyć, że jesteśmy ludźmi wierzącymi. Spędzającymi każdego dnia „chwilę” czasu na modlitwie z Panem Bogiem, czy też czytaniu i rozważaniu słów Pisma świętego.
Chrystus Pan nie pozwala wyrywać chwastów, on sam rozprawi się ze zgorszeniem u kresu czasów. Taka jest Jego logika. Ale na pokonywanie dróg i ścieżek codziennego życia, nam wszystkim daje moc z wysoka – Duch Święty. Jego mocą mamy wygrywać ze złem, pokonywać je siłą dobra i miłości. Uczeń Chrystusa winien każdego dnia żyć logiką Miłosierdzia, a nie swoją (por. ks. E. Staniek, Aktualność Ewangelii, Kraków 2010, s. 101-102).
Chcąc żyć w czystym świecie róbmy wszystko, aby ekologicznie był on czysty. Ale nie pozwólmy, aby jacyś szaleńcy, zaczęli czyścić świat z ludzi „złych”. Dbajmy o wrażliwość miłosierdzia, o to aby nasze serca potrafiły z cierpliwością, łagodnością, przyjmować ludzi słabych i grzesznych. Tak jak pszenica dojrzewa w bliskości chwastu, tak my uświęcamy się przez ich sąsiedztwo.

III. Na naszych terenach – chyba od marca – przebywa zawsze dużo bocianów. Mamy już miesiąc lipiec, a ja dopiero 21 lipca z okna jadącego pociągu, zobaczyłem spacerującego po łące bociana. Widywałem je w ubiegłych latach blisko dywickiego jeziora, ale w tym roku nie było mi to pisane. Trzeba było opuścić Dywity, aby go zobaczyć. Chociaż w tym czasie widywałem wiele innych ptaków, może nawet ładniejszych, ale widok spacerującego bociana mnie ucieszył. Tak, to wszystko racja, takiego uczucia wtedy doświadczyłem. Przypomniałem też sobie, niektóre opowiadania z nim związane.
Okazuje się, że cierpliwe czekanie popłaca. Przez krótki moment, możemy zobaczyć coś za czym tęskniliśmy, co gdzieś w rozmowie wspominaliśmy. W ostatnich moich rozważaniach, poświęcałem trochę uwagi, na tak zwany „zwykły czas”. Jest to czas, w którym tak nam się wydaje, nic ciekawego się nie dzieje. A jest zupełnie inaczej. Bo jeżeli będziemy cierpliwi w tych „monotonnych” dniach, to nasze dobre pragnienia – zgodne z wolą Bożą – kiedyś się spełnią. Doświadczymy ich obecności i działania w naszym życiu, nawet jeżeli pojawią się tylko na chwilę. Wniosą potrzebną radość i dadzą pokój serca. Zatem warto czekać!
Jeszcze jest jeden ważny element z tym związany. Ja zobaczyłem bociana, kiedy opuściłem na parę godzin Dywity – miejsce mojego zamieszkania. Chcąc w życiu duchowym doświadczyć łaski nawrócenia, przemiany, potrzebujemy podobnego zachowania. Trzeba czasami na parę dni opuścić swój dom, zamieszkać w innym miejscu. Wtedy zostaną zerwane wieloletnie przyzwyczajenia, nawyki. Pozbawieni tych „oparć”, przyjmiemy zaproponowaną nam inność, tym samym pozwolimy aby inny rytm dnia kształtował nasze życie. Takim czasem na zamieszkanie gdzieś poza domem, gdzie będziemy mogli spojrzeć na siebie z innej perspektywy, mogą być rekolekcje. W tym wakacyjnych miesiącach, takich propozycji jest wiele. Trwając w tym domowym „zastoju”, może warto nad taką propozycją wyjazdu się zastanowić. A nuż zobaczymy i doświadczymy czegoś nowego! A jeżeli nie będzie nam to dane, to może na te duchowe „trwanie w codzienności”, rzucone zostanie inne światło. Po wielu latach zobaczymy nowy kolor tych dni, który na chwilę nas ucieszy. Tak jak mnie ucieszył widok spacerującego bociana!

ks. Kazimierz Dawcewicz